tag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post8200672952434122013..comments2024-03-04T14:12:39.794+01:00Comments on Pisaninka: Wywiad z Agnieszką Stelmaszyk i konkurs - do wygrania "Koalicja szpiegów. Luminariusz." asymakahttp://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-67966483612526816422013-08-10T10:13:41.079+02:002013-08-10T10:13:41.079+02:00świetna historia, ale niestety nieuważnie przeczyt...świetna historia, ale niestety nieuważnie przeczytałaś mój post... konkurs już się zakończył, obecnie mam konkurs z panią Kursą, a za moment z kolejnymi premierami ;) zapraszam do nowszych wpisów :) asymakahttps://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-3320144408920003732013-08-10T06:21:44.247+02:002013-08-10T06:21:44.247+02:00
Właściwie to nie była jakaś wielka przygoda, nawe...<br />Właściwie to nie była jakaś wielka przygoda, nawet mała. Tak po prostu zdarzyło mi się kiedyś, że się śpieszyłam do wakacyjnej pracy i szybko ściągnęłam spodnie ze sznurka. Wciągam jedną nogawkę, wciągam drugą, chcę podciągnąć spodnie na zadnią część ciała, ale moja ręka zamiast mocno chwycić pasek omsknęła się do kieszeni. Jak szybko mi tam wjechała, tak szybko uciekła. Otworzyłam dłoń, wrzasnęłam, chciałam uciekać, nogawki nie obsuniętych spodni w kolanach, zachwiałam się i przewróciłam.<br />A w kieszeni była tylko, tylko mała zielona jaszczurka. I było się czego bać? No, wtedy było. Dziś się z tego śmieję.<br /><br />marysienka1924@o2.pl<br />Zofiahttps://www.blogger.com/profile/04822356459903250870noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-30639612258282298132013-08-01T11:23:47.148+02:002013-08-01T11:23:47.148+02:00pyzikenator@gmail.com :)) zapomniałam :)pyzikenator@gmail.com :)) zapomniałam :)http://jezyna122.blogspot.com/https://www.blogger.com/profile/18146710400538051106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-18209809760917250652013-07-30T13:53:29.248+02:002013-07-30T13:53:29.248+02:00ale numer!
takiej przygody się nie spodziewałam :...ale numer! <br />takiej przygody się nie spodziewałam :)asymakahttps://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-13834262992130020942013-07-30T13:51:48.185+02:002013-07-30T13:51:48.185+02:00nieźle mnie rozbawiłaś, takie wspomnienia są bezce...nieźle mnie rozbawiłaś, takie wspomnienia są bezcenne :)<br />pozdrawiam i dziękuję za udział :0<br />asymakahttps://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-76649783153298136352013-07-30T13:49:22.232+02:002013-07-30T13:49:22.232+02:00o matko... pechowa jak mój maż, też wiecznie coś s...o matko... pechowa jak mój maż, też wiecznie coś się mu przytrafiało, gdy był dzieckiem <br />asymakahttps://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-60719482682142403632013-07-30T13:46:56.992+02:002013-07-30T13:46:56.992+02:00świetna historia, czytałam z zainteresowaniem :)świetna historia, czytałam z zainteresowaniem :)asymakahttps://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-69101904195234447482013-07-30T13:44:19.806+02:002013-07-30T13:44:19.806+02:00Myślę, że wesołą przygodę wakacyjną miał mój synek...Myślę, że wesołą przygodę wakacyjną miał mój synek w zeszłym roku. Pojechaliśmy do znajomych na działkę, gdzie zabraliśmy ze sobą również naszego kundelka Asika. Synek razem z pieskiem szybko zwiedzili teren i zobaczyli, ze na środku ogródków działkowych jest śliczna, mała fontanna. Ponieważ było dość ciepło po obiedzie uprosił mnie, zeby pod tę fontannę :)) Szedł przodem, piesek obok niego, jednak po chwili chyba zwierzak zmienił zdanie i wrócił pod domek. Synek tego nie zauważył i całą drogę do niego mówił. Ponieważ mnie to bawiło, nic nie mówiłam. Za to po chwili z innej działki wyszła sobie mała , czarna - świnka :)) i zaczęła dreptac koło Dominika. ten co chwilę nie patrząc na nią, poklepywał ją po grzbiecie ze słowami - no choć Asiku :) Gdy doszliśmy do fontanny synek popatrzył dopiero na nią. Nie przypuszczałam, ze aż tak się przestraszy .. z wrażenia wylądował w fontannie :)) i właśnie od zeszłych wakacji panuje u nas takie powiedzenie - Wyglądasz jak Domi, gdy świnię zobaczył :)) Świnka okazała sie "maskotką " wszystkich działkowiczów, bardzo sympatycznym zwierzakiem :))http://jezyna122.blogspot.com/https://www.blogger.com/profile/18146710400538051106noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-53968961925014934752013-07-29T22:05:40.515+02:002013-07-29T22:05:40.515+02:00Nie mogłam się zdecydować więc napiszę dwie histor...Nie mogłam się zdecydować więc napiszę dwie historie. Pierwsza którą mogę tutaj napisać wydarzyła się gdy miałam 11lat. Mój kolega wszedł na wysokiego suchego świerka i zaczął się ze mnie naśmiewać , że nie wejdę wiedząc o moim lęku wysokości. Chcąc mu udowodnić, że tak nie jest weszłam za nim. Po jakimś czasie chciał zejść a ja spoglądając w dół przestraszyłam się, że spadnę. Zaczął na mnie krzyczeć. Ja natomiast kurczowo trzymałam się tego drzewa. dochodziła godzina obiadu i mama kolegi zaczęła wołać go na obiad, a że siedział nade mną nie mógł zejść . Zaczął płakać. Wtedy zobaczyłam tatę wracającego z pracy, krzyczał by schodzi z tego drzewa. Przestraszyłam się i zeskoczyłam a potem uciekłam do starej nie używanej obory, gdzie u góry było składowane siano i tam chciałam się schować. Gdy tylko weszłam na górę deski pode mną pękły i spadłam na dół. Na szczęście nic mi się nie stało. Stamtąd uciekłam w pole porośnięte wysokim żytem. Siedziałam tam dobrą godzinę. Zaskoczona tym , że nikt mnie nie szuka i nie woła wróciłam do domu i usłyszałam pytanie:"Gdzie byłaś?" Odpowiedziałam : "Nigdzie." Jak się okazało tata wcale mnie nie widziała tylko mojego kolegę. Natomiast drugą historią jaką pamiętam jest zabawa w tzw. chowanego . Typowe wiejskie podwórko, stodoła chlewnia, domek a przed nim ławeczka na której siedziała babcia obserwująca nas podczas zabawy. Na podwórku rosły dwie duże lipy. Były wakacje, więc było nas ( dzieci) dość sporo. Wróćmy do zabawy. Typowe odliczanie, każdy chowa się gdzie może m.in. na drzewo , do stodoły. Ja natomiast schowałam się za lipę kolo której stała duża beczka. Kończyło się odliczanie wszystkie miejsca były już zajęte oprócz beczki. Mój kolega w ostatniej chwili postanowił do niej się wskoczyć i tam się schować nie wiedząc , że jest ona do do polowy wypełniona wodą. Także wyobraźcie sobie co było. . Jeden wielki plusk i jego krzyk!:P. Wszyscy powychodzili ze swoich kryjówek. Babcia tak zaczęła się śmiać, że spadła z ławki. Mile wspominam ten czas i z milą chęcią wróciłabym do czasów dzieciństwa. <br />pozdrawiam ;)<br />p.s ciekawy wywiad;]<br />julita.sobolewska.93@wp.plAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/09647030565854235749noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-41386411419415595882013-07-29T10:30:23.089+02:002013-07-29T10:30:23.089+02:00dziękuję, Cyrysiu i pozdrawiam :)dziękuję, Cyrysiu i pozdrawiam :)asymakahttps://www.blogger.com/profile/16260966928749467334noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-74728639302999539722013-07-28T12:30:41.949+02:002013-07-28T12:30:41.949+02:00Bardzo interesujący wywiad. Nie znam tej autorki, ...Bardzo interesujący wywiad. Nie znam tej autorki, więc miło mi było dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat.Cyrysiahttps://www.blogger.com/profile/08444236611804992462noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-45459760213419182232013-07-27T21:32:31.646+02:002013-07-27T21:32:31.646+02:00Świetny wywiad i mnie również od dawna marzy się A...Świetny wywiad i mnie również od dawna marzy się Australia :) Bardzo chciałabym spełnić te marzenie, no cóż może kiedyś się uda..:)<br />A przygoda. Dzisiaj wspominam ją z rozbawieniem, ale wówczas do śmiechu mi nie było...<br /><br />Było to w 2 klasie podstawówki. Przedostatnie dni szkoły, luźne siedzenie w klasie, gry na boisku i oczekiwanie na dzwonek. Był pewien chłopiec, z którym się nie specjalnie lubiliśmy. Dokuczaliśmy sobie oboje. Tego dnia kumpel podstawił mi tzw. haka i runęłam jak długa na korytarzu. Oczywiście go wyzwałam i pokazałam mu spuchnięty palec od ręki, żartując, że za to odpowie bo na pewno go złamał. Palec coraz bardziej spuchł, a ja wcale nie myślałam, że to coś poważnego, ot zwykłe stłuczenie. Nawet grałam z nim w dwa ognie. Wróciłam do domu. A że byłam honorową osobą, powiedziałam mamie, że w drodze ze szkoły się przewróciłam i trochę boli mnie palec. Mama zaniemówiła i szybko pojechaliśmy do szpitala, gdzie okazało się, że palec trzeba wsadzić do gipsu( a był taki upał:( ). Nie byłam kapusiem, więc nie wyznałam w jaki sposób doszło do wypadku. Okazało się jednak, że następnego dnia do naszej wychowawczyni przybiegła mama kolegi, który całą noc nie spał i płakał, że zrobił mi krzywdę. Przez przypadek wychowawczyni powiedziała o tym mojej zdezorientowanej mamie. Bałam się reakcji rodziców, ale ze zdziwieniem zauważyłam, że nie krzyczą, że ich okłamałam. Co dziwne byli dumni, że obroniłam kolegę. Pech chciał, że parę dni później pojechałam do babci na wieś. Biegaliśmy z kuzynką i psem po alejce. Niespodziewanie piesek na mnie skoczył, a ja wystraszona upadłam trzymając w górze lewą rękę w gipsie, aby jej nie uszkodzić. Co się okazało? Upadłam na drugą, prawą rękę i ją złamałam. Taka byłam pechowa. Bardzo gorąco mi się chodziło z gipsami na obu rękach latem, ale podobało mi się to, że wszyscy się mi podpisywali. Następnego roku o tej samej porze, kiedy rozpoczynały się już wakacje - spadłam z roweru. Złamałam lewą rękę (tę, która ubiegłego lata miałam w gipsie, z powodu złamanego palca). Była ze mnie straszna ofiara. Ale od tej pory, odpukać, już nie miałam nic połamanego :D<br />Pozdrawiam:) alkatraz007@o2.plAlicja S.https://www.blogger.com/profile/04159503415885813015noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5051179764473426631.post-90416608269788362112013-07-24T21:54:31.476+02:002013-07-24T21:54:31.476+02:00Kiedy miałam dziewięć, może dziesięć lat wraz z mo...Kiedy miałam dziewięć, może dziesięć lat wraz z moją koleżanką Kaną często bawiłyśmy się w detektywów. Oczywiście, bawiłyśmy się tylko wtedy, gdy udało się nam wygospodarować chwilę pomiędzy innymi wyczerpującymi „obowiązkami” – zabawą w dom, restaurację, czy w sklep. Pewna sprawa utkwiła mi jednak w pamięci do dziś…<br /><br />Było lato, wakacje. A jak to się latem często zdarzało, większość wolnego czasu spędzało się na pobliskiej łące. Pewnego razu wybrałyśmy się dalej, niż pozwalali nam na to rodzice. Gdy uszłyśmy spory kawałek zobaczyliśmy w oddali stary, podupadający dom, schowany za licznymi drzewami. Stał on bowiem w lesie, graniczącym z łąką. Od razu wzbudził w nas olbrzymią ciekawość. Zadawaliśmy sobie wiele pytań. Czemu ktoś postawił ten dom tak daleko od innych? Czy chciał w nim coś schować? Co może się w nim znajdować? Dlaczego nigdy o nim nie słyszałyśmy? Kim jest właściciel domu? Te pytania tak zawładnęły naszymi głowami, że spędziłyśmy tak dobrą godzinę, stojąc pośrodku łąki, w pełny słońcu, gapiąc się na ów tajemniczy budynek. <br /><br />Następnego dnia wyposażone w notesy, długopisy, suchy prowiant, wodę, aparat oraz lornetkę - którą nawiasem mówiąc „pożyczyłam” od taty- zaraz po obiedzie, wyruszyłyśmy w drogę. Ulokowałyśmy się na łące nieco dalej, niż wczoraj, ale wystarczająco w dobrej odległości, by dokładnie obserwować tajemniczy budynek. I tak było przez kilka dni!<br /><br />Szczerze powiedziawszy, to na nic niewnoszących obserwacjach minęło nam te kilka dni… Bałyśmy się iść do tego domu, bałyśmy się, że zastaniemy tam jakiegoś zbira. Ale jeszcze bardziej chciałyśmy dowiedzieć się prawdy, poznać odpowiedzi na nurtujące nas pytania.<br /> <br />Jedynie Ania, starsza siostra Kany, wiedziała o naszych detektywistycznych przedsięwzięciach. Dlatego powiedziała nam pewnego razu - jak się później okazało, żeby nas nastraszyć - że w tym domu jeszcze w czasie wojny ukrywali się ludzie. Wówczas ten dom rzekomo znajdował się w jeszcze większej gęstwinie, co stanowiło dodatkową ochronę dla ukrywających się. Jednak, jak powiedziała Ania, ktoś ich wydał i zostali w tym domu brutalnie zabici. Od tamtego czasu nikt do tego budynku nie wchodził. <br /><br />Zamiast nas nastraszyć, tylko zwielokrotniła naszą dziecięcą ciekawość. Nasunęły się nowe pytania. Dlaczego ci ludzie ukrywali się? Ilu ich było? Czy ktoś im pomagał? Dlaczego ktoś ich wydał? Kto to był? <br /><br />Z nowym zapałem postanowiłyśmy nie zaprzestawać obserwacji. Pewnego dnia zobaczyliśmy, że ktoś chodzi wokół domu. Jeszcze nigdy się tak nie przestraszyłyśmy! Ten ktoś oglądał stare okiennice i coś przy nich majstrował. Gapiłyśmy się, jak znieruchomiałe, nie wydając żadnych dźwięków – jedynie cicho ale szybko oddychając. Nie wiem, ile to mogło trwać, ale zaczynało się już ściemniać, toteż rodzice zamartwiali się o nas. Dowiedziawszy się od Ani, gdzie konkretnie mogą nas znaleźć, udali się w tym kierunku. Nawet nie zauważyłyśmy, że przyszli. Odczekali chwilę i ujawnili się, od razu każąc sobie wytłumaczyć, co to ma wszystko znaczyć. Bardzo niechętnie – przecież prawdziwy detektyw nie zdradza szczegółów swojej sprawy w jej trakcie – opowiedziałyśmy naszym rodzicom całą historię.<br /><br />Gdy skończyłyśmy, oni znacząco popatrzyli się na siebie i zaczęli się głośno śmiać. My z kolei upierałyśmy się, że to wszystko prawda, że jeszcze im pokażemy, kto ma racje. Gdy śmiech ucichł, mój tata wyjaśnił nam całą sprawę. Otóż, okazało się, że ów tajemniczy – dla nas - budynek należał do sąsiada, który już od kilkunastu lat nie żyje. A ten człowiek, którego widziałyśmy – to prawdopodobnie jego syn, który mieszka w sąsiedniej wiosce, i do którego należy działka wraz z wybudowanym na niej domem. <br /><br />Zrobiło mi się naprawdę przykro! Kanie też. Oj, spodobało nam się życie detektywa... <br />________________<br />Do dziś mamy ubaw z tej historii. <br /><br />Pozdrawiam<br />nieidentyczna<br />zuniek@onet.pl<br /><br />PS. Bardzo ciekawy wywiad! Gratulacje.<br />Anonymousnoreply@blogger.com