▼
środa, 27 lutego 2013
Twarda szkoła życia Aleksandra Jolanta Tabor
Aleksandra Jolanta Tabor pochodzi z Warszawy, mieszkała w domach dziecka, ukończyła liceum i wyjechała za pracą do Berlina. Uwielbia śledzić postępy w dziedzinach naukowych, fascynują ją zjawiska zachodzące w przyrodzie.
Książka oparta jest na faktach, to dramatyczne losy opisane bardzo szczerze, bez owijania w bawełnę przez samą zainteresowaną. Prawda jest w tym wypadku brutalna, trudna, jednak powiedzenie tego wszystkiego na głos zdaje się oczyścić autorkę, pozwala jej spojrzeć na wszystko to, co się stało z dystansem, zobaczyć to z innej strony, zanalizować, przemyśleć.
Miałam wielką nadzieję, że wydarzy się w jej życiu coś dobrego, pozytywnego, ciężko jednak było mi coś takiego znaleźć. Skomplikowane i niesprawiedliwe było życie dla tej kobiety, najpierw placówki, próba zrozumienia siebie, szukanie miłości, matki, nie, nie tej biologicznej, ale tej, która potrafi przytulić, pocieszyć. Znajduje taką osobę, choć i jej nie rozumie w wielu kwestiach, nie ma odwagi zapytać, bo to zbyt trudne, zbyt bolesne. Była bita, poniżana, wyzywana, traktowana jak człowiek gorszej kategorii, a przecież nie zawiniła, nie wybrała sama sobie takiego losu. Które dziecko chciałoby mieszkać w domu dziecka? Które o tym marzy? Ona nie miała prawa wyboru, urodziła ją taka, a nie inna kobieta, skazując na los wychowanki sierocińca. Dziecko nie chce żyć w takim miejscu, na pewno, gdyby je ktoś zapytał wybrałoby normalną rodzinę, z mamą, tatą, może rodzeństwem, zapewne z miłością, zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa.
Zdawało się, że małżeństwo Aleksandry odmieni jej pecha, jednak nic bardziej mylnego, wpadła z deszczu pod rynnę!
Wiele razy jeszcze płakałam nad jej losem, zastanawiałam się dlaczego jedni mają szczęśliwe, spokojne życie, z dala od trosk i zmartwień, nie doceniając tego, co mają i zamartwiając się kompletnymi bzdurami, a inni muszą być tak okrutnie doświadczani przez los? Przyjmować te razy dzielnie, bez zająknięcia?
Warto zapoznać się z tą historią, ponieważ dzięki niej można sobie wiele uzmysłowić, zrozumieć, przypomnieć może... Polecam, jest to szczere, dobrze napisane wyznanie kobiety po przejściach, schorowanej, ale z nadzieją patrzącej nie tyle już może na swoją przyszłość, co na to, co czeka jej bliskich.
Dziękuję za ten tytuł Wydawnictwu Novae Res.
Bardzo lubię takie życiowe książki, tą też bym z chęcią przeczytała.
OdpowiedzUsuńHistoria ciekawa, ale trudna chyba. Nie mniej lubię pozycje, które nie boją się pisać o takich rzeczach.
OdpowiedzUsuńpolecam właśnie dlatego!
UsuńNiezwykła historia. Momentami miałam ochotę krzyczeć ze złości, szczególnie w tych momentach, kiedy Ola zgłaszała się po pomoc do siostry Laury, a ta pozostawała obojętna na jej druzgocący los.
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie wiemy, dlaczego tak postępowała...
Usuń