▼
poniedziałek, 13 października 2014
Wieczna wiosna Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Książkę skończyłam czytać dosłownie przed chwilą. Uwielbiam pisać recenzje właśnie w takim momencie, tuż po skończonej lekturze, gdy emocje jeszcze buzują, gdy łzy wzruszenia jeszcze nie wyschły... Czuję się rozdarta na pół, przeżyłam wraz z główną bohaterką niecały rok, nawet nie dwanaście miesięcy, a tak wiele się w tym czasie wydarzyło...
Jak pięknie potrafi ubrać w słowa niezwykłe emocje Katarzyna Zyskowska-Ignaciak wiem doskonale. Znam jej fenomenalną moim zdaniem powieść o miłości Baczyńskich, znam "Upalne lato Marianny", a teraz miałam przyjemność poznać najmłodsze dzieło autorki. Czy wiedziałam, czego mogę się po tej historii spodziewać? Czy dobrze zrobiłam czytając jedną po drugiej książki dotykające tematu trudnego, jakim jest nowotwór?
W ostatnich dniach ciężko było mi skupić się na pozytywnych aspektach życia, ponieważ odeszła wspaniała aktorka, matka trójki dzieci, Ania Przybylska. Przeczytałam też najnowszą, opartą na prawdziwych wydarzeniach, powieść Teresy Moniki Rudzkiej, o walce jej własnej córki z rakiem. I dawkuję sobie "Sposób na umieranie", historię napisaną przez rodziców dwudziestopięcioletniej Jane. Victor i Rosemary Zorza stracili dziecko pięć miesięcy po zdiagnozowaniu choroby.
Można by pomyśleć, że zbyt wiele tego wszystkiego. Zgadzam się. Zbyt wiele. Nie tak powinno być. Umierać powinniśmy w wieku podeszłym, nigdy nagle, w bólu. Często odwracamy wzrok, patrzymy z litością, uciekamy od osób dotkniętych chorobą, tak, jakby sama rozmowa z kimś, kto ma raka mogła nas zarazić. Mogła zaburzyć nasz idealnie poukładamy świat, w którym nie ma miejsca na jakiekolwiek schorzenia. Wolimy o tym nie myśleć, nie zastanawiać się nad tym. Życie często nie pozostawia nam wyboru, nie jest sprawiedliwe, nie dostaniemy gotowej odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego?". Nie otrzymamy od losu wszyscy po równo, tyle samo smutku i cierpienia, tyle samo radości i spełnionych marzeń. Warto właśnie dlatego nie zamartwiać się na zapas, nie stwarzać sobie problemów, cieszyć się życiem po prostu i czerpać z niego garściami.
"Wieczna wiosna" to opowieść o kobiecie. Kobiecie dojrzałej, idealnej matce, żonie. Zrezygnowała ze swojego życia na rzecz rodziny. To jej poświęciła wszystko. Mąż może się realizować jako doskonały i szanowany lekarz, dorosłe już dzieci mają bezpieczny azyl, dom pachnący pysznym jedzeniem, do którego mogą przyjechać w każdej chwili. Tylko czy Łucja jest w tym wszystkim ważna? Szczęśliwa? Spełniona? Doceniana?
Wieść o chorobie nowotworowej spada na nią nagle i zupełnie niespodziewanie. Nie mówi o tym, że miała robioną biopsję, ponieważ nie chce bliskich martwić. Bagatelizuje całą sprawę. Na wiadomość o tym, że to jednak rak w pierwszej chwili nie myśli o sobie. Nie może przecież zachorować! Zbliżają się święta, trzeba przygotować dwanaście potraw wigilijnych, wyjechać w góry z całą rodziną. Mąż ma wszak prawo do odpoczynku, studiującym dzieciom również należy się moment wytchnienia. A jej? Co jej się należy od życia?
Łucję polubiłam od samego początku. Wspaniała matka, czuła, troskliwa, wrażliwa. Porzuciła studia, bo spodziewała się dziecka, ale czy niespełnione ambicje pozostały uśpione już na zawsze? Czy można zmienić swoje życie w wieku dojrzałym, choć przez chwilę poczuć się szczęśliwym i szanowanym, najważniejszym dla kogoś człowiekiem? Czy ktokolwiek ma do tego prawo? A co na to rodzina, znajomi? Czy istnieją w naszym życiu takie sytuacje, gdy wszystko inne przestaje mieć znaczenie, gdy nie obchodzi nas zdanie innych? Gdy zaczynamy się liczyć wreszcie tylko my sami, gdy egoizm jest zdrowy, potrzebny, wskazany?
Piękna historia. Relacja między matką a córką doprawdy godna podziwu. Nieczęsto zdarza się, by dziecko rozumiało rodzica do tego stopnia, by pomagało mu i wspierało w każdej decyzji. Postaci stworzone przez autorkę są wyraziste, świetnie skrojone i ubrane w emocje silne, trudne do wyrażenia często, ale jakże potrzebne. Pisarka poradziła sobie z ich przedstawieniem nam bardzo dobrze. Poznajemy i bohaterów pozytywnych i negatywnych, rozumiemy ich sposób myślenia, ale nie ze wszystkimi się utożsamiamy i nie wszyscy budzą naszą sympatię.
Świat Łucji zdaje się być taki doskonały, poukładany, bez skazy. Dopiero nowotwór otwiera jej oczy, pozwala dostrzec jak naprawdę to wszystko wygląda, a może staje się tylko pretekstem do zmian?
Książka poruszająca. Daje do myślenia, zmusza do refleksji. Język plastyczny, pełen pięknych opisów i porównań, tak charakterystycznych dla Zyskowskiej-Ignaciak. Nie jest to najłatwiejsza tematyka, ale opisana historia może dać nam impuls do zastanowienia się nad własnym życiem. Czy i my jesteśmy pozornie szczęśliwi, może właśnie w naszej codzienności warto coś zmienić? Niekoniecznie radykalnie, czasem potrzebujemy niewielkiej reformy, nie rewolucji, może zmiany sposobu myślenia? Szkoda życia na smutki, na zamartwianie się i przygnębienie, bo nigdy nie wiadomo, ile życia jeszcze jest przed nami, a przecież to właśnie życie samo w sobie jest najcenniejszą wartością i warto czerpać z niego, ile się da. Wykorzystać je maksymalnie!
Wieczna wiosna Katarzyna Zyskowska-Ignaciak , Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2014
Cześć, z góry przepraszam za ten rodzaju spamu, ale pragnę poinformować, że zmieniłam adres internetowy strony. Dalsze wskazówki przesyłam w linku:
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjapisanaemocjami.blogspot.com/2014/10/zmiana-adresu-strony.html
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam!
Trudna książka, ale takie lubię.
OdpowiedzUsuńJuż sama recenzja mnie wzruszyła..,
OdpowiedzUsuń