▼
czwartek, 27 listopada 2014
Cierpienia sięciolatka. Zuzanna Orlińska.
Bez zbędnych wstępów muszę napisać, że jest to lektura rewelacyjna po prostu! Naśmialiśmy się w domu wszyscy! Znajomość dziecięcego świata, problemów młodego człowieka wprost doskonała. Do tego bardzo aktualne tematy, wszystko na czasie, gry, które moje dzieci znają doskonale, bajki, które oglądają.
Rok z życia dziesięcioletniego chłopca opisany został przez autorkę w sposób zabawny, dowcipny, ale i mądry. Nasz bohater próbuje pokazać, jaki jest dorosły i odpowiedzialny, nie zadaje się z młodszym bratem, ale z drugiej strony kocha go bardzo. Wyczuwa się to w wypowiedziach na temat Gucia, zawsze mówi o nim ciepło, nawet w momencie, gdy jest na niego zły.
Zuzanna Orlińska jest ilustratorką książek, czasopism, podręczników. Jej "Matka Polka" została wyróżniona w Konkursie Literackim imienia Kornela Makuszyńskiego w 2011 roku, "Ani słowa o Zosi!" zdobyła II nagrodę w Konkursie Literackim imienia Astrid Lindgren.
Ilustratorka i pisarka prowadzi stronę internetową: http://www.kiedybylammala.art.pl/, ponieważ uważa, że z przeczytanych książek się nigdy nie wyrasta. Te, które poznaliśmy w dzieciństwie również zostają z nami na całe życie.
"Zamieszczone tu teksty mają nie tylko przywołać wspomnienie najwcześniejszych lektur, są także próbą spojrzenia na książki, które czytaliśmy jako dzieci, okiem dorosłego. Uzupełnieniem tekstów są ilustracje ze starych wydań. Każdy, kto tęskni za tamtymi wzruszeniami i emocjami, może czuć się zaproszony!"
pisze na swojej stronie Zuzanna Orlińska. I ja zatem zapraszam!
Autorkę cechuje niebywała lekkość pióra, o cierpieniach młodego Konrada pisze dowcipnie, idealnie wciela się w rolę dosyć pechowego dziesięciolatka.
"Ja to mam zawsze pecha. Nie dość, że urodziłem się w zimie, gdy przypada szczyt zachorowań na grypę, więc w urodziny zawsze jestem chory, to jeszcze zazwyczaj jest paskudna pogoda i mnóstwo przedświątecznych przygotowań, przez co rodzice w biegu wręczają mi jakiś prezent, a po zdmuchnięciu świeczek na torcie każdy wraca do swojej roboty. Gutek ma dużo lepiej, bo urodził się w czerwcu, kiedy wszyscy się cieszą ciepłem, pogodą, długimi dniami i rychłym początkiem wakacji, a mama ozdabia mu tort truskawkami i czereśniami." [1]
Jakby tych nieszczęść było mało, na dziesiąte urodziny Konrada wyznaczono koniec świata! Czy to nie szczyt wszystkiego?
O przygotowaniach do świąt i urodzinach na kilka dni przed nimi moglibyśmy i my wiele poopowiadać. Moje najstarsze dziecię urodziło się bowiem 20 grudnia. Może dlatego tak szybko odnaleźliśmy się w rzeczywistości wykreowanej przez pisarkę? Rozumieliśmy od pierwszych zdań, co chce nam przekazać, o czym mówi.
Książkę wzięłam do recenzji z myślą o Kamilu, moim siedmiolatku, ale jak to zazwyczaj u nas bywa, czytania słuchała i Zuzia-czterolatka, i Gosia-prawie trzynastolatka-przystanęła na moment między powrotem do domu, a wyjściem z niego po raz kolejny, zaśmiewając się głośno z tej, czy innej sytuacji opisanej w opowieści.
Jest to więc lektura wciągająca i naprawdę interesująca. Czyta się ją bardzo szybko, z ogromną przyjemnością. Chłopiec jest inteligentnym młodym człowiekiem, który miewa zabawne pomysły i ciekawe spostrzeżenia. Ma też niebanalnych kolegów i barwnie przedstawionego młodszego brata, w którym kochają się wszystkie przedszkolne koleżanki.
Najbardziej utkwił mi w pamięci fragment, w którym Konrad wyjeżdża na zieloną szkołę, ponieważ co chwilę informował rodziców za pomocą wiadomości tekstowej, gdzie się znajduje, co robi, co mówią jego rówieśnicy. Rozbawiło mnie to do łez i wcale nie zdziwiłam się, że mama zaproponowała mu "przerzucenie się" na listy.
Sms typu: "Jedziemy!" czy "Stoimy w korku" zaraz po odjeździe spod szkoły, gdy rodzice jeszcze nie zdążyli się za nim nawet stęsknić nie były chyba najlepszym pomysłem odpowiedzialnego do granic wytrzymałości chłopca.
Przed te dwanaście miesięcy przedstawionych w "Cierpieniach sięciolatka" Konrad przeżył wiele arcyciekawych i niezwykle zabawnych historii. Poznaliśmy wraz z nim kilka nowych słów, jak wyalienowany, udaliśmy się na bal przebierańców, gdzie spotkaliśmy Harry'ego Pottera czy Batmana. Dzień Zakochanych ujawnił, jak zgorzkniałym młodym człowiekiem jest nasz główny bohater, a globalne ocieplenie okazało się mieć wpływ na wszystko, co tylko się da. Negatywny wpływ oczywiście. Dowiedzieliśmy się, co oznacza bulwa z przyrody, jak się ma do niej praca zespołowa, dlaczego Dzień Matki stał się Dniem Brata i jak można nie zdobyć pucharu na rodzinnym pikniku.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Jeżeli zastanawiacie się, co kupić dziecku, które już samodzielnie i płynnie czyta, chcecie swojego potomka zainteresować światem literek, to naprawdę idealna propozycja dla Was. Dla Was i dla Waszego sięciolatka. Mój siedmiolatek był zachwycony. Ilustracje również przykuwały jego uwagę, ale przede wszystkim z naprawdę wielkim zainteresowaniem słuchał treści i zaśmiewał się razem ze mną. To strzał w dziesiątkę.
[1] "Cierpienia sięciolatka" Zuzanna Orlińska, wydawnictwo Literatura 2014, strona 5
Jestem przekonana, że książka przypadłaby do gustu mojemu braciszkowi, który czyta wszystko, co mu wpadnie w łapki. :)
OdpowiedzUsuń