▼
poniedziałek, 9 marca 2015
Żanna Słoniowska Dom z witrażem
Muszę przyznać, że mam zagwozdkę. Nie wiem, jak ocenić tę książkę. Podobno pokonała prawie tysiąc innych, została doceniona przez jury i uznana za najlepszą powieść w konkursie organizowanym przez wydawnictwo. Nie wiem, może ja po prostu się nie znam, w końcu jestem prostą dziewczyną ze wsi. Może, ale muszę napisać Wam prawdę. Nie porwała mnie, nie zaciekawiła do tego stopnia, co powinna. Nie potrafiłam odnaleźć się w tej historii. Nie czułam atmosfery, jaką próbowała oddać autorka. Nie do końca.
Żanna Słoniowska urodziła się we Lwowie, jest Ukrainką polskiego pochodzenia, mieszkanką Krakowa.
"Dom z witrażem" opowiada o życiu wielopokoleniowej rodziny. Poznajemy w niej cztery kobiety, począwszy od Prababki, a skończywszy na Córce, która jako dziecko straciła Matkę. Los familii ściśle połączony jest z historią Lwowa, czasem burzliwych i krwawych przemian. W zasadzie najbardziej intryguje nas chyba właśnie to niezwykłe miasto, które za sprawą autorki możemy doskonale poznać na przestrzeni wieku. Niestety nie znajdziemy w tej powieści logicznych i następujących po sobie wydarzeń. Będziemy za sprawą Słoniowskiej skakać z jednej sytuacji do innej. Odczujemy brak chronologii, konsekwencji. Liczne wtrącenia i dygresje nie ułatwią nam czytania.
Według mnie nie jest to łatwa lektura. I nie mam na myśli tu tylko naprawdę trudnej tematyki, bo przeszłość mieszkańców Ukrainy nie była nigdy usłana różami, ale też sposób pisania autorki, to jej bieganie i przeskakiwanie z wątku na wątek pozostawia wiele do życzenia.
Kobiety w tej książce jawią się jako przepełnione żalem, smutkiem i gniewem, nie są szczęśliwe i nie potrafią wspólnie egzystować w jednym domu. Targają nimi sprzeczne emocje i odczucia, łączą więzy krwi, ale każda ma własne poglądy i chce przekonać do swoich racji pozostałe, z marnym skutkiem niestety. Najstarsza ciągle wspomina męża, Babka nie może przeboleć tego, że nie wykorzystała swojej szansy i talentu, że nie udało jej się zostać sławną malarką. Następna z kolei, Matka, zupełnie nie liczy się z tym, że ma Córkę, jest tak zaślepiona walką o wolność ukochanego kraju. Umiera za swoją ojczyznę, a pozostawiona samej sobie najmłodsza przedstawicielka rodziny, zupełnie nie umie poradzić sobie z tą dramatyczną sytuacją. Za wszelką cenę próbuje odnaleźć swoje miejsce na Ziemi, ale czy może jej się to udać?
Lwów widziany oczami pisarki, podobnie jak i cała opowieść, jest szary i smutny, przygnębiający, pozbawiający nadziei. Język Słoniowskiej jest jednak rewelacyjny, plastyczny i obrazujący rzeczywistość, jaką chciała nam przedstawić. Autorka operuje słowem doskonale, ale nie potrafi zainteresować czytelnika do tego stopnia, by zapomniał o otaczającym go świecie, by pochłonęła i wciągnęła go ta historia bez reszty, ale może nie to w tego typu literaturze jest najważniejsze? Zmusza do refleksji i przepaja nas smutkiem, ma nam coś uzmysłowić, coś pokazać... to udało się dziennikarce i tłumaczce na pewno.
"Słowo 'mama' nie jest dla mnie obrazkiem, jest dźwiękiem. Zaczyna się w brzuchu, przez płuca i krtań ciągnie do tchawicy i utyka w gardle. Jesteś totalnym beztalenciem muzycznym, zwykła powtarzać, więc nigdy nie śpiewam." [1]
"W dniu śmierci jej głos brzmiał donośnie i zagłuszał wiele innych, hałaśliwych dźwięków. Ale śmierć, ta śmierć, była nie dźwiękiem, tylko kolorem. Jej ciało przynieśli do domu zawinięte w wielką, niebiesko-żółtą flagę-flagę państwa, które nie istniało jeszcze na żadnej mapie świata. Było nią otulone szczelnie, niczym egipska mumia, w jednym zaś miejscu na powierzchnię przebijała się ciemna krwawa plama." [2]
[1] "Dom z witrażem" Żanna Słoniowska, Wydawnictwo Znak Literanova, 2015, strona 11
[2] Tamże, s. 13
Spokojnie, mi się nigdy nie podobają oscarowe filmy i książki, które wygrywają najważniejsze nagrody :) chyba mój gust jest zbyt plebejski :)
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko Twój ;)
UsuńJestem ciekawa tej książki, bo i Twoja opinia jak inna przeczytana na innym blogu jednak zachęca do sięgnięcia po książkę.
OdpowiedzUsuńNapisałaś szczerze co ci nie leży w książce, ale równocześnie Twoja opinia mówi, że książka warta jest przeczytania.
Jednak chyba odpuszczę sobie lekturę tejże książki.
OdpowiedzUsuń