▼
piątek, 17 kwietnia 2015
W górę rzeki Barbara Kosmowska
Miałam przyjemność czytać już kilka książek Barbary Kosmowskiej, jak też poznać Ją na zeszłorocznych Krakowskich Targach Książki. Wszystkie powieści, które znam, zachwyciły mnie i dały mi do myślenia. Na wznowienie "W górę rzeki" czekałam z wielką niecierpliwością. Warto było czekać. Tyle Wam powiem.
Główna bohaterka, osoba dojrzała i doświadczona przez los, Lena, pomimo upływu lat nie potrafi pogodzić się ze śmiercią męża. Jako lekarka zajmowała się nim rzetelnie w czasie choroby, ale po jego odejściu nie umie żyć normalnie. Całą uwagę skupia na jedynym dziecku, kontrolując córkę i osaczając ze wszystkich stron. Dobre rady najlepszej przyjaciółki zbywa milczeniem, jest poirytowana i smutna. Uważa, że wie lepiej, jak wychowywać dorosłą już dziewczynę, młodą kobietę, która ma przecież prawo do własnego życia, do decydowania o sobie, nawet do popełniania błędów.
Autorka doskonale opisuje trudne relacje panujące między matką a córką, trudne dla obu stron. Książka początkowo przytłacza, może nawet dołuje, ale w gruncie rzeczy jest bardzo ciekawą i wartościową lekturą, wielowarstwową i dobrze skonstruowaną. Rozkręca się, że użyję kolokwializmu. Bohaterowie, a właściwie głównie bohaterki, stworzone przez pisarkę są nietuzinkowymi postaciami, tak różne, tak odmienne w swoich poglądach, działaniach, odczuciach, stają się interesującymi i złożonymi psychologicznie osobami. Niełatwo je zrozumieć. Przyglądamy im się z niepokojem, co rusz zastanawiając się, jak zakończy się ta historia, czy kobiety będą szczęśliwe? Czy pójdą w górę rzeki, czy raczej spłyną na samo dno? Czy odnajdą radość w swoim życiu, czy odkryją to, co istotne, czy matka zacznie dostrzegać potrzeby innych, bliskich jej osób? Czy uda jej się zaakceptować to, co zdarzyło się w przeszłości i na co nie ma już wpływu? Przecież życie toczy się dalej, bez względu na to, czy tego chcemy czy nie...
Cieszę się, że pomimo skomplikowanych relacji międzyludzkich nie zabrakło w tej książce subtelnej ironii, specyficznego humoru i nieszablonowego zakończenia, bo takie cenię szczególnie. Gdy wszystko podane jest na przysłowiowej tacy, zbyt oczywiste i jednoznaczne, możemy poczuć się rozczarowani. Tutaj nic nie jest pewne, z góry zdeterminowane, określone. Podróż, jaką odbywa Lena, była jej naprawdę potrzebna, po raz pierwszy bez córki, do Paryża, czy w głąb siebie, nieistotne. Ważne, że pomogło jej to spojrzeć na pewne sprawy z dystansem, dostrzec to, czego wcześniej nie potrafiła zauważyć, pogrążona w żałobie i osaczona demonami przeszłości. Polecam. Nie jest to lektura prosta, łatwa i przyjemna, ale czasem potrzebujemy chwili refleksji, zastanowienia, wyciszenia.
"Nigdy nie wiadomo, do czego zatęsknimy, gdy opuszczamy naszą codzienność." [1]
[1] Barbara Kosmowska "W górę rzeki", Wydawnictwo Replika, 2015, s. 135
Czytałam i kiedyś, jeszcze stare wydanie i teraz. Basia Kosmowska jest wielka jak KOSMOS! Polecam wszystkim, bo pisze pięknym polskim, literackim językiem. Porusza sprawy ważne, trudne, ale wskazuje ten punkt, gdzie jest jaśniej i znaleźć można zawsze drogę... :), tak jak w "Gorzko" i w "Gobelinie"- dopiero teraz przeczytałam, pięknie go utkała literacko, te wątki i osnowy czuję w każdej swej żywej komórce :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam niemal wszystko, co ta Pani napisała, ale z radością przypomnę sobie te ksiażkę.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie czytałam, trzeba wciągnąć na listę:)
OdpowiedzUsuń