▼
niedziela, 12 kwietnia 2015
Zawołajcie położną Jennifer Worth
"Zawołajcie położną" to książka, która niejednokrotnie zainteresowała mnie i zaskoczyła. Czytało się ją niebywale szybko, a tytułowa bohaterka stała się mi bliska niemalże jak przyjaciółka. Nie można nie darzyć jej sympatią, bo jest to postać inteligentna, pomysłowa, rzetelna i odpowiedzialna. Przy jej boku człowiek czuje się bezpiecznie i bez wahania oddaje się w jej doświadczone ręce i pod jej opiekę.
Nie spodziewałam się zupełnie, że historia położnej z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku może tak zaciekawić i zaintrygować czytelnika. Pasjonująca opowieść o życiu, narodzinach, biedzie, braku wykształcenia i wyobraźni wielokrotnie szokuje, ale i fascynuje. Nie sposób się od niej oderwać i szybko zapomnieć o ludziach, których spotkaliśmy na kartach tej publikacji. Jak potoczyły się ich losy? Czy dalej w ich domach pojawiały się kolejne dzieci?
Jakże prawdziwa, momentami wstrząsająca, ale daleka od oceniania i krytykowania to książka. Położna opowiada nam w sposób prosty, zwyczajny, czasem zabawny, czasami poruszający o swojej codzienności. O tym, z czym spotykała się przez lata pracy na rzecz ciężarnych, rodzących kobiet. Najbardziej godne szacunku jest to, że nic nie było w stanie jej powstrzymać, gdy została wezwana do porodu. Nieważne było zmęczenie, pora dnia czy nocy, bez względu na wszystko gnała ulicami miasta na rowerze. Nieistotne, czy przeszkodą był deszcz, mróz, ona nie zatrzymywała się i nie wahała ni minuty. Wiedziała, że ktoś na nią czeka, wiele razy tylko ona była w stanie pomóc. To jej spokój, determinacja, doświadczenie ratowało życie dziecku i matce. Jak można jej nie pokochać? Nie uważać za dobrego, wartościowego człowieka?
Jennifer Worth ponad dwadzieścia lat spędziła pracując jako położna, ale była też pianistką i pisarką. Jako młoda dziewczyna odbywała praktyki w Domu Nonnata, to tutaj wśród zakonnic uczyła się przyszłego zawodu. Biedna dzielnica Londynu, ludzie, z którymi miała tu do czynienia, to wszystko pokazało jej, jak ważne jest świadome macierzyństwo. Temat ten, za sprawą pamiętnika Worth podjęty został na szerokim forum, rozpoczęła się społeczna dyskusja o nowoczesnych metodach porodu. Na podstawie książki nakręcono również serial telewizyjny oglądany przez ponad dziesięć milionów widzów.
"Zawołajcie położną" to publikacja niezwykła. Autorka szczerze opowiedziała nam o swoim życiu wśród zakonnic, o tym, jak została tutaj przyjęta, jakie emocje targały nią w tych czy innych okolicznościach. Często bała się, ale nie traciła zimnej krwi, starała się zachować spokój i postępować rozsądnie, by nie popełnić błędu, wszak chodziło zawsze o życie. Każdego dnia spotykała się z ludźmi ubogimi, niewykształconymi, nieświadomymi, z kobietami, które rodziły wielokrotnie, systematycznie, bo nie miały pojęcia o tym, że może być inaczej. Godziły się ze swoim przeznaczeniem, nie walczyły z nim, nie chciały lub nie umiały inaczej żyć.
Całość czyta się naprawdę rewelacyjnie. Nie ma ani chwili na nudę, na uspokojenie emocji, bo książka napisana jest dynamicznym, świetnym językiem. Nie zabraknie nam niebanalnych bohaterów, jakże autentycznych i ciekawie przedstawionych sytuacji, niesamowitej atmosfery ciepła, serdeczności, jaką roztaczała wokół siebie położna. Będziemy za sprawą autorki wrzuceni na głęboką wodę, poznamy tragiczne losy wielu kobiet, często beznadziejne, bez przyszłości, szokujące i paraliżujące. Warunki mieszkaniowe również dalekie będą od ideału, bo w tamtym okresie normą był brak łazienki, skromne umeblowanie, prowizoryczne ogrzewanie. Niektóre z kobiet radziły sobie w tych okolicznościach całkiem dobrze, inne były zaniedbane, brudne, podobnie jak mieszkania, w których egzystowały. Normą było to, że dzieci ubierane były tylko w koszulki, nie miały na sobie bielizny i spodni.
Z wielkim zainteresowaniem poznawałam tamtejszą rzeczywistość, tak skrajnie różną, bo nigdy nie wiadomo było, do jakiego domu się trafi i ile pracy będzie czekało na położną. Czy będzie mogła skupić się tylko i wyłącznie na porodzie, czy też borykać się będzie z odruchem wymiotnym, gdy do jej nozdrzy dotrze smród przepoconych, niemytych ciał. W tak ekstremalnych warunkach należało zachować trzeźwość umysłu, nie ulegać zmęczeniu, a jedynie pamiętać o tym, że cud narodzin wynagrodzi każdą niedogodność. Bo cóż jest cenniejszego nad życie?
Nie mam pojęcia, kiedy przeczytałam te ponad czterysta stron. Zupełnie nie odczułam, jak obszerna to była lektura, za to pozostał we mnie żal, że to już koniec. Musiałam pożegnać się z tą dzielną i fascynującą kobietą, dla mnie prawdziwą bohaterką.
Nie mogę nie wspomnieć, że całość przełożyła Marta Kisiel-Małecka i to również za Jej sprawą historia ta urzekła mnie i oczarowała. Było zabawnie, ale i wzruszająco, w tej książce znalazłam wszystko, co powinno się znaleźć w dobrej, niesztampowej lekturze. Polecam zdecydowanie!
Nie wiem, czy dobrze kojarze, ale chyba jest też serial na podstawie tej powieści.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę:)
OdpowiedzUsuńJeju, Aniu! Jak możesz? Tyle ciekawych książek... Skąd brać na nie wszystkie czas i pieniądze? Przez chwile mnie nie było, a tu tyle interesujących recenzji.... Tę na pewno zapisuję!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń