Dzień z książką.
Agnieszka Krawczyk "Ogród księżycowy"
Fragment pierwszy.
Fragment pierwszy.
"-Na ile znam język hiszpański, tłumaczenie jest dobre, Laurito-powiedziała Carmen Rojas do szczupłej kobiety, która wspólnie z nią pochylała się nad manuskryptem.
Sabina Południewska podniosła głowę, założyła kosmyk włosów za ucho i przerzuciła kartki.
-Czemu mówisz do mnie Laurita?-zapytała z ciekawością.-Laura Rossa to tylko mój pseudonim.
Carmen pokręciła głową tak gwałtownie, że zabrzęczały jej zabytkowe peruwiańskie kolczyki.
-Kochana, kiedy się spotykamy służbowo, a ja występuję w roli twej agentki literackiej, to jesteś dla mnie Laurita, a kiedy znowu stajemy się kumpelkami, to jesteś Sabina. Kapewu?
Sabina roześmiała się wesoło. Tokowi rozumowania przyjaciółki nie można było niczego zarzucić. Po prostu odróżniała sferę prywatną od zawodowej. Carmen była współwłaścicielką jednej z największych w Ameryce Południowej agencji literackich "Siostry Rojas". Niedawno sprzedała w Argentynie i Kolumbii licencję na ostatnią książkę Sabiny i teraz przeglądały tłumaczenie. Jak uważała Carmen-nie było złe. Sabina musiała jej zaufać, bo nie znała jej języka, choć ogromnie podobały się jej znaki przestankowe-odwrócone wykrzykniki i znaki zapytania."
Sabina Południewska podniosła głowę, założyła kosmyk włosów za ucho i przerzuciła kartki.
-Czemu mówisz do mnie Laurita?-zapytała z ciekawością.-Laura Rossa to tylko mój pseudonim.
Carmen pokręciła głową tak gwałtownie, że zabrzęczały jej zabytkowe peruwiańskie kolczyki.
-Kochana, kiedy się spotykamy służbowo, a ja występuję w roli twej agentki literackiej, to jesteś dla mnie Laurita, a kiedy znowu stajemy się kumpelkami, to jesteś Sabina. Kapewu?
Sabina roześmiała się wesoło. Tokowi rozumowania przyjaciółki nie można było niczego zarzucić. Po prostu odróżniała sferę prywatną od zawodowej. Carmen była współwłaścicielką jednej z największych w Ameryce Południowej agencji literackich "Siostry Rojas". Niedawno sprzedała w Argentynie i Kolumbii licencję na ostatnią książkę Sabiny i teraz przeglądały tłumaczenie. Jak uważała Carmen-nie było złe. Sabina musiała jej zaufać, bo nie znała jej języka, choć ogromnie podobały się jej znaki przestankowe-odwrócone wykrzykniki i znaki zapytania."
Lubię wtorkowe dyskusje - zawsze prezentowane są ciekawe książki o różnej tematyce. Każdy czytelnik znajdzie tu coś odpowiedniego dla siebie.
OdpowiedzUsuńDzisiejsza książka dnia - "Ogród księżycowy" bardzo mnie zaintrygowała. Jej okładka jest bajeczna, magiczna i urokliwa. Pierwszy fragment zaciekawił mnie. Z niecierpliwością czekam na więcej! :)
Witam jak tak chodzę ostatnio po blogach, które traktują, o tematyce typowo książkowej to zauważyłem, ze bardzo mało osób tam wchodzi. Ludzie nie czytacie książek, co się z wami dzieje. Mówią, że czytanie i podróże kształtują, ale widzę, że wiele osób po prostu tego nie chce.
OdpowiedzUsuńNo właśnie i później jest problem bo każdy komu książka w przeszłości śmierdziała ma później problemy z gramatyką i ortografią. Takie osoby na przykład idą do pracy w urzędzie i z błędami wypełniają kwity. Później ludzie się dziwią, że urzędas, a nawet napisać kwitu nie potrafi porządnie.
OdpowiedzUsuń