▼
piątek, 11 grudnia 2015
Błękitne dziewczyny Ewa Podsiadły-Natorska
Książka, która ustawiła mnie do pionu, postawiła na nogi.
To chyba dobra rekomendacja, prawda?
Ewa Podsiadły-Natorska urodziła się w 1986 roku w Radomiu, który darzy wielką miłością i w którym mieszka, bo tak wybrała. Ukończyła filologię polską, pracuje jako dziennikarka w lokalnych mediach i ogólnopolskich portalach internetowych. Jest właścicielką agencji medialnej, prowadzi też portal dla kobiet eRadomianki.pl. Jej pierwsza powieść powstała, gdy miała zaledwie 12 lat. Do jej zainteresowań należy podróżowanie, czytanie i gotowanie.
Kaja Redo ma niecałe 30 lat i uważa Radom za najlepsze miejsce do zamieszkania. Jej zdaniem kobiety są niesamowite i warto mówić o tym głośno! Główna bohaterka stoi jednak na rozdrożu i tak naprawdę nie wiadomo, czy uda jej się przywrócić we własnym życiu równowagę i spokój. Odwołała właśnie ślub, znów mieszka z rodzicami, a jakby tego wszystkiego było mało, nie udaje jej się dogadać z szefową, która zresztą płaci jej grosze.
Czym zajmuje się Kaja zawodowo? Fotografią. To jej największa pasja, która pomoże jej odnieść sukces i udowodnić, ile warte są kobiety. Pomysł Kai jest po prostu rewelacyjny! Zmienia myślenie tylu osób! Pokazuje, że panie są silne, wartościowe i inteligentne, tylko czasem trzeba im o tym przypomnieć.
Ma wspaniałe, wierne przyjaciółki, do których może zadzwonić o każdej porze i które natychmiast przybędą z pomocą i dobrym słowem. Mini i Madzia to dwie cudowne kobiety, choć wcale nie idealne, dzięki czemu są takie prawdziwe i podobne do każdej z nas.
Czy i siebie Kaja przekona, że trzeba wierzyć w siebie, patrzeć z nadzieją w przyszłość i wytrwale dążyć do raz obranego celu?
We mnie tchnęła ta książka mnóstwo optymizmu, postanowiłam i ja zmienić to i owo w swoim nie do końca doskonałym życiu. A zmiany zacznę od siebie samej, od pozytywnego nastawienia, czego i Wam życzę.
Powieść szybko się czyta, można wręcz powiedzieć, że sama się czyta. Napisana lekko, wciąga nas i udowadnia, że dla każdego jest miejsce w świecie. Bohaterowie ciekawie skonstruowani, a całość dopięta na ostatni guzik. Z takimi kobietami sama chciałabym przebywać na co dzień. Sympatią obdarzyłam nie tylko Kaję, ale i jej przyjaciółki, jak też blogerkę kulinarną Renatę i wiele innych pań. W takim towarzystwie mogłabym spędzić niejeden udany wieczór. Polecam zdecydowanie!
Mnie postawiła do pionu miesiąc temu! Oby więcej Błękitnych Dziewczyn było wśród nas :)
OdpowiedzUsuńPodchodzę sceptycznie do twórczości polskich autorek, ale... czuję się bardzo zaintrygowana tą pozycją, więc nie mówię "nie" :)
OdpowiedzUsuń