▼
czwartek, 17 grudnia 2015
Pąki lodowych róż Zbigniew Zborowski
Kontynuacja książki "Trzy odbicia w lustrze": http://asymaka.blogspot.com/2015/07/zbigniew-zborowski-trzy-odbicia-w.html.
Tom drugi jest tak samo fenomenalny jak pierwszy. Zachwycił mnie już od pierwszych stron, wciągnął i intrygował go samego końca. Byłam przekonana, że w pierwszej części autor wyjaśnił czytelnikowi wszystko, że w tej rodzinie nie będzie już żadnych tajemnic, sekretów skrywanych latami, błędów przeszłości, o których nie sposób zapomnieć do końca życia. A jednak! Jakże się myliłam!
Zbigniew Zborowski zaczyna całą historię od słów:
"-Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent dziewczynka." [1]
W tym momencie przypominamy sobie, kim jest Ania, dowiadujemy się, że niebawem zostanie mamą, a szczęśliwym przyszłym ojcem jest Bartek. Nic ciekawego, w gruncie rzeczy, ciąża, wielkie mi coś, chcemy od razu powiedzieć, prawda?
Szybko okazuje się, że radość męża słabnie wraz z rosnącym brzuchem Ani. Co złego dzieje się w jego życiu, co spędza mu sen z powiek, co go martwi i smuci? A może ją zdradza, snujemy domysły.
Niestety rodzina ma problemy finansowe. Zarówno Ania, jak i Bartek stracili pracę, babcia Zosia zamieszkała wraz z nimi. Niby nie głodują, ale nie wygląda to wesoło, a już na pewno nie stanowi podstawy do bezpieczeństwa i patrzenia w przyszłość z optymizmem i nadzieją. Czy to jedyne zmartwienia tych młodych ludzi?
Wkrótce na jaw wychodzą zaskakujące fakty z życia rodziny Bartka, który nigdy wcześniej nie chciał Ani wspominać o swojej familii. Co nim powodowało?
Umiera babcia Zosia, jednak przed samą śmiercią udaje jej się skreślić kilka słów:
"Strzeżcie się. Witold powrócił". [2]
Po tych słowach wszyscy, którzy pamiętają zakończenie pierwszego tomu wstrzymują oddech. Ale jak to, powiedziałam na głos czytając te dwa zdania. Próbowałam myśleć logicznie, zastanawiałam się, co chciała przekazać Zosia...
W tym samym czasie przenosimy się do Moskwy, a tam poznajemy Oksanę. Co łączy ją z ludźmi, o których czytaliśmy w pierwszym, jak i w drugim tomie? Dowiemy się tego, zagłębiając się coraz bardziej w tej jakże pasjonującej lekturze.
Autor właściwie do samego końca nie przestawał mnie zadziwiać, naprawdę. Nie zdradzę Wam, w czym rzecz, ale mogę mu tylko pogratulować pomysłowości i wytrwałości.
Dla mnie Zbigniew Zborowski to mistrz tajemnic, zagadek sprzed lat, opowieści doskonale wplecionych w tło historyczne, twórca bohaterów interesujących i prawdziwych, a wszystko to jest świetnie osadzone w naszych polskich realiach. Posługuje się przepiękną, barwną polszczyzną, która wcale nie jest aż tak oczywista w przypadku literatów. Jestem pod urokiem jego talentu i będę obserwować kolejne poczynania pisarza, choć zmartwił mnie, gdy zapytałam go, kiedy pojawi się kolejna powieść, ponieważ odpowiedział, że na razie o tym nie myśli...
Dla mnie to była wspaniała przygoda, z wypiekami na twarzy podążałam tropem bohaterów tej wyjątkowej sagi rodzinnej. Nie brakowało mi tutaj niczego, ponieważ dialogi były bardzo prawdopodobne, książkę czytało się szybko i z prawdziwym zaciekawieniem, emocje, jakie targały osobami pojawiającymi się na kartach tej powieści, jak i ich motywy, sposób myślenia były opracowany rewelacyjnie i przemyślane w najdrobniejszym nawet szczególe, autor stworzył ich doskonałe portrety psychologiczne. Naprawdę nie mogłam ani na chwilę przestać myśleć o wykreowanych przez niego postaciach, analizowałam ich wybory, zastanawiałam się, jak sama postąpiłabym, gdybym kiedykolwiek znalazła się w podobnej do ich sytuacji.
Fascynująca. Zachwycająca. Refleksyjna. Wzruszająca. Wstrząsająca. Cała gama emocji pojawi się podczas czytania. Naprawdę gorąco polecam. I zapewniam, że książka ta znajdzie się w rankingu najlepszych, jakie czytałam w tym roku.
[1] Zbigniew Zborowski "Pąki lodowych róż" Wydawnictwo Zysk i Spółka 2015, s. 9
[2] Tamże, s. 14
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz