▼
środa, 20 stycznia 2016
Moje córki krowy Kinga Dębska
Absolutna perełka!!! Dla takich książek warto czytać setki przeciętnych, niczym niewyróżniających się historii!!! Naprawdę!!!
Tak napisałam zaraz po jej ukończeniu na FB:
Wzruszająca, mocna i najprawdziwsza książka, jaką kiedykolwiek czytałam. Nie ma tu przebierania w słowach, cudownych ozdrowień i szczęścia, o które tak trudno w rzeczywistym świecie. To nie jest fikcja literacka, z każdego zdania wyziera szczerość, zalewa nas i odziera ze złudzeń. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Czyta się w tempie ekspresowym, a choć tematyka do łatwych nie należy, za sprawą lekkiego, niewymuszonego stylu autorki nie możemy się od książki oderwać. Bohaterowie niezwykle ciekawie nakreśleni. Z wadami, zwyczajnie ludzcy... To było jedno z najważniejszych spotkań z literaturą. Dziękuję. Opinia pisana na szybko, na telefonie, bo chciałam się podzielić z Wami tymi emocjami.
"Moje córki krowy" przykuły moją uwagę już samym tytułem. Filmowa okładka (świetne ujęcie) również mnie zaintrygowała. Zaczęłam ją jednak czytać bez większego entuzjazmu, ponieważ dosyć nieufnie podchodzę do książek, którymi zachwycają się wszyscy. A jednak...
A jednak nie mogłam się od niej oderwać.
Nie raził cięty język, bo bohaterki tej powieści nie mogły przebierać w słowach, zresztą, jej bohaterowie także nie mogli. To prawdziwa, szczera do bólu, pokazująca życie takim, jakie jest, historia. Na zmianę śmiałam się i płakałam, byłam zaskakiwana i odzierana ze złudzeń.
To historia dwóch sióstr, które nie lubią siebie nawzajem, ale bardzo się kochają. Jak to z rodzeństwem bywa. Muszą wreszcie dorosnąć. Obie w tym samym czasie, bo zostają postawione przed ostatecznością. Tracą rodziców. W jaki sposób i czy na zawsze? Czy coś mogą zyskać, zrozumieć? Pełna humoru, piękna i mądra książka, którą naprawdę, naprawdę, naprawdę serdecznie polecam.
Wciąż nie potrafię o niej zapomnieć.
Łał, aż tak? Ciekawe...
OdpowiedzUsuń