▼
piątek, 15 stycznia 2016
Pozytywka Agnieszka Lis
Nie czytałam wcześniejszych książek autorki, dlatego nie miałam pojęcia, czego mogę spodziewać się po tej powieści. Jaki jest styl Agnieszki Lis? Czy urzeknie mnie i zaciekawi ta historia, zastanawiałam się, zanim przystąpiłam do lektury.
Trafiłam na ślub. Ślub jakże wystawny, na pokaz. Najważniejszym punktem programu było zachowanie pozorów. Nawet Panna Młoda, zamiast skupić się na tym, co ważne, zastanawiała się, czy nie za bardzo jest spocona, rozmazana, i tak dalej...
Dlaczego? Dlaczego zamartwiała się tak nieistotnymi sprawami, zamiast patrzeć w oczy ukochanemu i cieszyć się tym dniem. Jej dniem. Ich dniem...
Rodzice z uporem maniaka wmawiali jej, że powinna być wdzięczna, bo taaaaki mężczyzna zwrócił na nią uwagę, bo to z nią się żenił. Monika jest szczęśliwa, bo wreszcie wyzwoli się spod władzy rodziców. Wreszcie zacznie żyć u boku męża. Czy będzie to jednak taka sielanka? Czy rzeczywistość okaże się jak z bajkowego snu, a wybranek będzie niczym książę z owej bajki?
Kobieta żyje cicho, mówi szeptem, stara się nie przeszkadzać ani mężowi, ani teściom, w których wielkim domu teraz mieszka. Nieprzyzwyczajona do bogactwa i przepychu, skromna, nie potrafi odnaleźć się w nowej roli. Sytuacja, w jakiej się znalazła jest dla niej trudna, a szybko okazuje się, że to dopiero początek zmian. Czy teściowa pomoże jej rozwinąć skrzydła, doda jej wiary i pokaże, w którym kierunku powinna się udać? A Robert? Czy jej mąż stanie na wysokości zadania i będzie równie czuły i wrażliwy, jak przed ślubem? Czy będzie pamiętał o romantycznych listach, które pisał? O spacerach po łąkach?
Cała wieś zazdrościła jej przystojnego kawalera i eleganckiego, pełnego przepychu ślubu, przyszłego życia w ogromnej willi na Żoliborzu. Czy Monika będzie miała szansę na szczęście?
Książka ta zaskoczyła mnie i oczarowała. Wycisnęła z moich oczu łzy. Pokazała, że los bywa przewrotny, a życie nie składa się z samych szczęśliwych chwil, raczej ma smak słodko-gorzki, bardzo często z przewagą goryczy. Zarówno historia teściowej, matki Panny Młodej, jak i jej samej udowodniła mi, jak bardzo możemy być samotni w związku. Dlaczego nie potrafimy mówić najbliższym o tym, co czujemy? Dlaczego nie staramy się rozwiązywać konfliktów, opowiadać i słuchać, rozumieć tych, których kochamy? Tylko czy na pewno ich kochamy? A może kochamy tylko nasze wyobrażenie o nich?
Strata, jaką poniesie Monika odsłoni prawdziwe oblicze tych, których uważa za najważniejszych w życiu. Jak poradzi sobie z nią ona, skoro w innych wyzwala najgorsze instynkty? Czy dramat, jaki przeżyje stanie się momentem przełomowym w jej egzystencji?
Nie jest to lektura z serii łatwych, lekkich i przyjemnych, skłania do przemyśleń, uczy nas pokory i udowadnia, że warto szukać własnej drogi, zwłaszcza, gdy napotykamy na szereg trudności. To historia niebywale prawdziwa, istne studium dojrzewania do kolejnych życiowych ról. Autorka odpowiada w niej na pytania, dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej, czym kierujemy się dokonując wyborów, czego pragniemy od życia. Dla mnie to była piękna, mądra, ambitna powieść, o której tak szybko nie zapomnę. Polecam.
Do tej pory nie słyszałam o tej autorce. Patrząc na okładkę tej książki, spodziewałam się raczej "lekkiej obyczajówki'', ale po Twoich słowach, Aniu, zrozumiałam, że pozory mylą. Nie można oceniać powierzchownie, lecz zajrzeć w głąb.
OdpowiedzUsuńOstatni akapit recenzji, szczególnie przekonał mnie, do sięgnięcia po tę pozycję. Z pewnością przeczytam.
Pozdrawiam :)
Piękna recenzja, znakomicie oddałaś sedno tej powieści.
OdpowiedzUsuńHm, widzę kolejną książkę w moich klimatach :) Już zapisuję!
OdpowiedzUsuńZ początku nie byłam przekonana do tej powieści, ale im głębiej wczytywałam się Twoją recenzję tym bardziej wzrastała we mnie chęć, żeby ją przeczytać. Będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com
Dziękuję za tak piękną recenzję... Agnieszka Lis
OdpowiedzUsuńUkłony dla autorki :-)
OdpowiedzUsuń