To macie jeszcze fragmencik, a co Wam będę żałować
Za wszelkie polubienia, udostępnienia, itd. jak zawsze bardzo dziękuję :)))
Książka dnia czyli dzień z książką.
Odsłona trzecia.
"Miłość raz jeszcze?" Joanna Kruszewska
"Wam? Podziękować? Justyna patrzyła to na męża, to na teściową składającą ręce w dziękczynnym geście, próbując zrozumieć, za co się jej dziękuje. Wreszcie Maciek wyrwał ją z zamyślenia lekkim szturchnięciem, bo wyglądało na to, że powinna się jakoś do tych podziękowań ustosunkować. Burknęła więc automatycznie:
-Nie ma za co.
-Ależ jest za co. Jest, moje dziecko. Nawet sobie nie wyobrażasz, ile czasu odkładaliśmy pieniądze, ale ciągle coś wypadało. A to remont piwnicy, a to wasze wesele, i tak z roku na rok coraz to coś nowego. Wiesz, jak ma się taki stary dom jak ten, to cały czas trzeba w niego wkładać pieniądze... Jeszcze dobrze byłoby piec wymienić, tyle się teraz o tym mówi...
-Mamo, przecież piec był niedawno wymieniany-zauważył przytomnie Maciek.
-Był, był i co z tego? Kto tego pilnuje?-sarknęła.-Może ty? Albo ojciec? Nie, ja muszę latać. A teraz są takie co to ustawisz tylko temperaturę jaką chcesz i samo się włącza. Ciepło, miło i przytulnie. Biegać koło tego nie trzeba. No, ale to za jakiś czas, najpierw te okna. Oj, już mi one snu z powiek spędzać nie będą. Teraz tak sobie myślę, że może mniej od was będę brała. Ale co tam panowie wiercą? Po co od razu wiercić?-Teściowa zostawiła małżonków i pobiegła pilnować monterów. Wiadomo, pańskie oko konia tuczy.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego mama nam dziękuje? I o jakim "braniu" właściwie mówi? Że mniej, czego mniej?-Justyna, już na górze, usiłowała dociec swego udziału w wymianie okien. Odłożyła spokojnie torebkę na półkę, odwiesiła płaszcz do szafy i wpatrzyła się w Maćka. Który, nie wiedzieć dlaczego, nagle spąsowiał, by po chwili zalać ją potokiem słów.
-Tobie się wydaje, że to tak łatwo, że mogę z miejsca powiedzieć mamie: weź sobie i marznij, to nie mój kłopot. Tak ci się wydaje? Otóż źle. Bo nie mogę. To jest moja rodzona matka, a ja nie mogę patrzeć, jak się męczy. Wychowała mnie, wykarmiła, poświęcała się dla mnie, więc nie mogę być głuchy na jej potrzeby...
-Oczywiście, że nie możesz. Ja tylko pytam, dlaczego ona mnie dziękuje. Czy raczej: nam. Mam w tym jakiś udział?
-Teraz jesteśmy we dwójkę, więc oczywiście, że masz.
-A jaki? Oprócz tego, że jesteśmy teraz rodziną?"
Jak myślicie, jaki udział ma Justyna?
Ocho, na pewno sfinansowała coś mamusi :)) Ten Maciek, to niezły maminsynek :)
OdpowiedzUsuńBuli jak za zboże dla kochanej, biednej, osamotnionej i zmarzniętej "mamusi".....samo życie...nie mówię, zeby nie pomagac ale nie dac sie zapedzic w ciemny rog
OdpowiedzUsuńgrrrrrrr, zabiłabym, gołymi rękoma bym udusiła!!!
OdpowiedzUsuńKogo? Mamusię czy Maciusia? A może oboje?
UsuńW pierwszej kolejności Maciusia. Ale Mamusie też :D
UsuńJa juz wycztałam na FP. Maciuś dołożył mamuni 7 tys. Boże, dobrze, że ja mam Krzyśka i od mamusi dzieli mnie kilka kilometrów. :)
OdpowiedzUsuń:))))))
UsuńOj ta mamunia...;) z każdym fragmentem mam większą ochotę na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńMYślę, że Maciek ewidentnie przyczynia się do nieporozumień w swoim małżeństwie. Okłamywanie żony, po to, by zadowolić mamę do niczego dobrego nie prowadzi. Moim zdaniem, to sytuacja - wspólne mieszkanie młodych z rodzicami - przeważnie jest przyczyna wszelkich konfliktów w młodych małżeństwach. Wszyscy mamy trudne charaktery i różne spojrzenie na świat, ale każda para powinna gospodarowac na swoim, obojętnie jak ale po swojemu. Ale w sumie...gdyby wszyscy byli idealni nie powstawałyby takie fajne ksiązki:)
OdpowiedzUsuńIdealni- to też pojęcie względne :). Co jest idealne dla mnie, wcale nie musi być idealne dla Pani.
UsuńZgadzam się ze słowami Pani Iwony :)
Usuń