▼
sobota, 9 stycznia 2016
Maszyna do pisania Katarzyna Bonda
Zanim zdecydowałam się na wysłanie wydawcom mojej pierwszej powieści, długo biłam się z myślami. Odpowiedź pozytywną dostałam bardzo szybko. Nie byłam do końca przekonana, czy wybrałam dobry kierunek, ale znajomi argumentowali, że gdyby opowiedziana przeze mnie historia była słaba, nikt nie zdecydowałby się jej wydać.
Nie przekonywało mnie to, ale pomyślałam, że spróbuję. I tak pełna obaw czekałam na premierę mojej debiutanckiej książki zatytułowanej "Życie z drugiej ręki".
Zaczęłam ją pisać w 2012 roku podczas pobytu w szpitalu. Niewiele wiedziałam o pisaniu książek, zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że ćwiczenie zawsze daje dobre efekty. Tak właśnie było z pisaniem recenzji. Pierwsze z nich były słabe, dzisiaj napisałabym je inaczej, być może lepiej. Na pewno lepiej. Nie idealnie, bo nikt nie jest doskonały i każdy z nas popełnia jakieś błędy. Ja nie uważam się za kogoś, kto pozjadał wszystkie rozumy, dlatego nigdy nie pouczam innych i nie krytykuję nikogo. Skupiłam się na własnym życiu, nie porównuję siebie do nikogo i tak jest mi dobrze.
Chcę się rozwijać. Do wszystkiego dochodzę ciężką pracą, okupioną łzami, zmęczeniem, bo liczyć mogę tylko i wyłącznie na siebie. Wspierają mnie w tej niełatwej przecież drodze nieliczni: mój mąż, moje dzieci i czytelnicy mojego bloga. Często obrywam za coś, czego nie zrobiłam, ale niedawno przeczytałam w jednej z książek, że nie warto przejmować się ludźmi, z którymi nic nas nie łączy. Trzymam się tego.
Nie spotkałam jeszcze autora, który miałby to szczęście i w pięć minut trafił na wydawcę doskonałego. Znam sporo osób, których droga była trudna, często wyboista i okraszona cierpieniem. Trafiały na oszustów i naciągaczy, dlatego tak ważna w tym zawodzie jest cierpliwość i pokora. I tym mam zamiar się kierować, bo warto uczyć się nie tylko na własnych, ale i cudzych błędach...
W ostatnim czasie przeczytałam kilka książek napisanych przez mądrzejszych ode mnie. Przez ludzi, którzy żyją z prawdziwego pisania. I teraz chciałabym Wam opowiedzieć o jednej z tych publikacji. Czytałam ją na wyrywki i od deski do deski, wiem, że jeszcze wielokrotnie będę do niej wracać. W zasadzie to chyba jedyna książka, z której już wiele się nauczyłam, bo pozostałe polecone mi w tym temacie tytuły były napisane trudnym i skomplikowanym językiem. Ukazywały pisarza czy blogera w złym świetle, jako kogoś, kto ma pisać tylko i wyłącznie dla zarobku, a przecież pieniądze nie mogą być najważniejszym motorem działania, bo czytelnik w mig to wyczuje. Pisanie powinno być wiarygodne, kreowani bohaterowie ciekawi, a całość powinna działać zarówno na wyobraźnię, jak i na odczucia odbiorcy. Emocjonująca, dająca do myślenia, książka, od której nie sposób się oderwać, taka powinna być idealna lektura.
Mam nadzieję, że z każdą kolejną tworzoną historią będę pisać coraz lepiej. Drugą powieść tworzyłam przepełniona pozytywną energią, ponieważ wiedziałam już, że pierwsza zostanie wydana. Podnosiło mnie to na duchu, dodawało nadziei, pokazywało, że warto. Słuchałam rad i wskazówek pierwszych czytelników, osób, które napisały rekomendacje na okładkę. Pisarek doświadczonych i popularnych, jak Magdalena Kordel, Natasza Socha i Katarzyna Enerlich.
Druga książka pisana była według wcześniej ustalonego planu. Faktycznie łatwiej się ją pisało, co nie oznacza wcale, że nie trzeba było nad nią jeszcze popracować. Po jej ukończeniu zostawiłam ją na czas jakiś. I uważam, że to była bardzo dobra decyzja.
"Maszyna do pisania", bo to o niej miał być ten post, to książka, którą powinny przeczytać osoby piszące. By dowiedzieć się czegoś nowego, by spojrzeć na swoje teksty z zupełnie innego punktu widzenia, by przemyśleć swoje poczynania. Także po to, by zrozumieć, jak trudno jest zaistnieć w tym środowisku. Zaistnieć i zostać. Żyć z pisania. Z wydawania książek. Katarzynie Bondzie się udało, dlatego kto inny mógłby być bardziej kompetentny, kto inny miałby udzielać nam rad?
Oburzycie się na te słowa lub nie, ale zdaniem Bondy pisania można się nauczyć. A talent, zapytacie. Talent oczywiście również jest ważny, ale aby świadomie i coraz lepiej pisać, potrzebujemy przede wszystkim cierpliwości. Musimy być wytrwali i ambitni. Autorka wyjaśni nam, jak konstruować tekst, jak tworzyć bohaterów interesujących, a nade wszystko pokaże nam nasze mocne strony. Gdzie powinniśmy szukać tematów? Skąd czerpać pomysły? Czy warto pisać każdego dnia, czy tylko wtedy, gdy mamy na to ochotę? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie właśnie w powyższej publikacji.
Codziennie uczę się czegoś nowego. Nadal nie mogę uwierzyć, że moja książka podoba się czytelnikom, że czekają na kolejne moje historie. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, z drugiej podchodzę nieufnie do jakiejkolwiek formy sympatii, wciąż zastanawiam się, czy ktoś mówi poważnie, czy naśmiewa się ze mnie... Wiem, mam problem z poczuciem własnej wartości. Zawsze należałam do osób nieśmiałych. Stojących gdzieś z boku. Może i o tym kiedyś opowiem...
Na razie dziękuję. Dziękuję czytelnikom mojej Pisaninki i czytelnikom "Życia z drugiej ręki". Dziękuję za każde ciepłe słowo, za to, że jesteście.
Napisałaś własną powieść? Z chęcią bym ją przeczytała ;)
OdpowiedzUsuńA Katarzyna Bonda .. - nieodkryty u mnie jak dotąd ląd. Może kiedyś..
Pozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Powinnam zerknąć na tą pozycja zwłaszcza,że obecnie sama poszukuję wydawcy dla swojej Lawendy.
OdpowiedzUsuń