Zdjęcie: Ola Marcinkowska
Głos oddaję pisarce:
Siedem pytań do… Basi Kosmowskiej.
Kochani,
Mój problem polega na tym, że nie ma w zestawie
żadnego zbędnego pytania. Wszystkie są inspirujące i „dopieszczające”.
Wszystkie stawiane z pasją i pamięcią o autorce. To zaszczyt mieć takich
„rozmówców”. Odpowiem zatem... na wszystkie, żałując, że tylko jedno wygrywa.
Serdecznie dziękuję Państwu za udział w zabawie, a Ani – za niestrudzony i
cierpliwy PR. Jeśli jest niebo dla miłujących książki, to powstało z myślą o
Ani…
Zbliża się Boże Narodzenie,jaki prezent
chciałaby Pani znaleźć pod choinką?
ewaudala77@op.pl
To może wydać się dziwne, ale święta bez
książki pod choinką są jak choinka bez bombek. Marzę o dobrej powieści (na
przykład „nowa” Tokarczuk lub Iwasiów) i .. o kalendarzu. Bez niego życie po
świętach jest niemożliwe do ogarnięcia.
Zakładając, że Niebo istnieje, co chciałaby
Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?
monweg@wp.pl
„Dobrze, że już jesteś. Ktoś tu bardzo na
ciebie czeka…"
Przygodę z twórczością Pani autorstawa zaczęłam
będąc nastolatką od świetnej "Buby" i towarzyszy mi ona do dzisiaj.
Uważam, że książki typu "Buba" czy "Buba .Sezon ogórkowy"
chociaż są skierowane do młodzieży mogą być czytane i nawet powinne przez
dorosłych. I na odwrót jak np. "Teren prywatny" który moim zdaniem
pokazuje, że osoba dorosła może dalej dojrzewać. Czy takie wejście w skórę
nastolatki, pokazanie jej emocji, jest łatwe czy przysparza jakichś trudności?
wersja.Asia@vp.pl
To praca dla cierpliwych. Uczenie się wciąż od
nowa nastoletniego myślenia i rozumienia
nie jest łatwe, ale możliwe. Wystarczy wierzyć, że od czasu naszej młodości
zmieniły się głównie dekoracje, a radości i smutki są wciąż takie same lub
bardzo podobne.
W rozmowie z Anią Grzyb znalazłam informacje o
tym, że jeździ pani na spotkania autorskie m.in. do bibliotek :) Pisze pani
książki zarówno dla młodzieży jak i dorosłych. Czy do tych spotkań przygotowuje
się pani jakoś szczególnie. Czy może przebiegają one spontanicznie bez
wcześniej ustalonego programu. Ania P. anpit@interia.pl
Staram się pracować bez scenariusza. Dzięki
temu spotkania są bardziej spontaniczne i łatwiej jest spełnić oczekiwania
słuchaczy. Konspekt, choćby najlepszy, zawsze w jakiś sposób krępuje i mnie i
rozmówców. Tak myślę…
Co sprawia Pani większą trudność – opisywanie
uczuć, myśli, nastrojów czy może samych wydarzeń? Gosia maginst@wp.pl
Myślę, że z psychologią postaci mam mniej
problemów niż z fabularnością zdarzeń. Bywa i tak, jak w „Gorzko”, że fabuła
interesuje mnie wręcz marginalnie. Jest pretekstem do pisania o tym, co dla
mnie ważne – o ludziach…
Dlaczego na czas akcji w "Gorzko"
wybrała Pani właśnie PRL, gdzie szarość za oknem przeplata się z marzeniami?
Czy ma Pani jakiś szczególny sentyment do tamtych czasów?
pozdrawiam serdecznie :)
iza.81@o2.pl
Sentyment mam ogromny, to prawda. I poczułam wielką
potrzebę zanurzyć się w minionym. Spojrzeć na własną młodość z dystansem. To
także czasy wciąż wymagające ponownego nazwania, wyjaśnienia, zrozumienia.
Zdefiniowania raz jeszcze i historii i uwikłanych w nią ludzi. A szarość lubię
najbardziej. Poza marzeniami, oczywiście.
Znajomość z książkami Pani Barbary zaczęła się
w moim przypadku od "Pozłacanej rybki", którą kupiłam moim córkom -
przeczytałam, zachwyciłam się i... przepadłam. Na mnie akurat, jak dotąd - a
nie czytałam niestety "Ukrainki" - największe wrażenie zrobiła
książka "Gobelin". Anna, wrażliwa i utalentowana artystka, w pewnym
momencie życia dochodzi do ściany, po drodze jest alkohol, zdrada męża,
niefortunny romans, ale są też wspaniałe przyjaciółki. Czy ma Pani taką oddaną
przyjaciółkę, a może to Pani jest kołem ratunkowym, opoką dla kogoś ze swojego
otoczenia?
Agnieszka; wojcik.aga@interia.pl
Jak każdy, potrzebuję wsparcia, i jak pewnie
wielu z nas, staram się także dawać je potrzebującym. Mam szczęście przyjaźnić
się z moimi córkami, którym ufam i podziwiam ich dojrzałość. A historia
„Gobelinu” jest związana z ważnym dla mnie epizodem. Kiedyś, z grupą
przyjaciół, stworzyliśmy ośrodek pomagający osobom uzależnionym. Walczyliśmy, aby
mógł powstać. Udało się, dzięki dobrej woli wielu ludzi. Dziś „Homo Liber”
świetnie sobie radzi. Książkę napisałam w prezencie dla ośrodka i jego
pacjentów.
Pani, jako obserwatorka ludzi. Kogo jest
łatwiej opisać w książkach,- ludzi ubogich, średniozamożnych czy bogatych i
jeszcze pragnących więcej?
dana1403@interia.pl
Najwdzięczniejszym tematem są ludzie, którzy
potwierdzają swą wielkość w każdej sytuacji. „Dzieci gorszego boga” i ich losy
bywają piękną lekcją mądrości i pokory. O nich piszę najchętniej.
Jeśli miałaby Pani opisać swój proces pisania
powieści według smaków - to co byłoby gorzkie (trudniejsze), a co słodsze
(łatwiejsze)?
Pozdrawiam,
kwiatusia1@gmail.com
Gorycz jest smakiem życia, słodycz – smakiem
chwili. Gorzkie, a więc i trudniejsze są wyzwania wymagające od nas szczególnej
wrażliwości. Dlatego owej gorzkości jest więcej w losach moich bohaterów. A słodycz rezerwuję na życiowe desery, kiedy się
okazuje, że nic nie jest do końca złe czy beznadziejne…
Jaki jest Pani sposób na osładzanie tego, co w
życiu gorzkie? Czy nie robi Pani tego, wychodząc z założenia, że każdy smak
jest ważny i ma znaczenie?
To pytanie niemal nakłada się na wcześniejsze,
dlatego jednym zdaniem: Jeśli już osładzać, to tak, aby nie zgubić innych
smaków. Taką miarką jest pamięć o prawdzie i prawdopodobieństwie. Uważnie operuję
przyprawami…
Każdy smak jest ważny!
Napisała Pani świetną książkę o gorzkim tytule.
Czy czytelnicy mogą liczyć również na coś słodkiego Pani autorstwa?
karolina_23-1985@o2.pl
Tak! Może nieco młodsi czytelnicy, ale będzie
zdecydowanie weselej!
Miłość, tęsknota… Słodko-gorzkie to moje życie…
Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z
jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści
– co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz
przeciwnie?
martucha180@tlen.pl
Poloniści to chyba jedyni nauczyciele, którzy
we mnie wierzyli. Innym tego nie ułatwiałam.
Chwalono moją wybujałą wyobraźnię, ganiono za
błędy ortograficzne. O talencie wspominano, ale nie wierzyłam. I do dziś mam z
tym problem. Ufam raczej swojej pracowitości, choć pióro rzeczywiście lekkie i
trzeba je mocno trzymać na wodzy.
Teresa chce uciec z Miasteczka do Miasta...nie
ma tu nazw konkretnych miejsc, co sugeruje, że chciała Pani pokazać
uniwersalizm w treści powieści. Czy dziś młodzi ludzie postrzegają wieś jako
"tą bez perspektyw", a wielkie aglomeracje to oaza szczęścia...jak Pani
myśli? Czy przez te 50 czy 60 lat tak mało się zmieniła mentalność młodzieży?
Dzięki dostępowi informacji, wszechobecnemu
Internetowi i komórkom, nie ma już chyba takiej klaustrofobicznej wizji wsi.
Raczej jej renesans, bo coraz częściej mieszkańcy dużych aglomeracji uciekają w
sielskie klimaty. Dziś można być obywatelem każdej przestrzeni i odnaleźć
siebie. Na pewno jest inaczej, choć wciąż pokutują stare przekonania, że
prawdziwe życie to anonimowość wielkich skupisk. Zaświadcza o tym chociażby
komentowana ze złośliwym uśmieszkiem kariera „słoików”.
Nie, Panie Marku. Dzielę ją wyłącznie na dobrą
i złą.
Jestem właśnie po "Ukraince".
Niesamowita, miękka i okrutna zarazem, językowo zachwycająca. Od kilku tygodni
nie mogę się z niej otrząsnąć bo historia jak z baśni i jak z horroru zarazem,
więc pytanie będzie dotyczyć tej właśnie książki. Jej język jest śpiewny i ma
akcent mimo, że przecież tego nie słyszymy, a czytamy. Czy trudno było to
uzyskać, i czy tak samo zadziałałoby w innym języku np. francuskim? Czy dałoby
się powtórzyć ten zabieg na tyle inaczej by zadziałał tak samo dla innego
języka?
Iwona
imarba@wp.pl
Bardzo trudne pytanie, Pani Iwonko. Ze
wschodnim zaśpiewem nie miałam kłopotów, bo rosłam w kresowej rodzinie.
Wprawdzie nie ukraińskiej, ale mówiącej w charakterystyczny dla Wschodu sposób.
Sądzę, że każdy język można stylizować, jednak potrzebna jest jego autentyczna
nuta. I najlepiej zapisana w sercu.
Młodzież to wymagający odbiorcy, ale Pani
potrafi do niej dotrzeć. Wprawdzie uczymy się całe życie, ale w wieku nastoletnim
w dużej mierze kształtuje się charakter. Czy wierzy Pani w to, że książki (w
tym również te Pani autorstwa) mogą w znaczący sposób zmienić człowieka -
zmotywować do działania, pomóc w poradzeniu sobie z problemami czy otworzyć
oczy na otoczenie?
Pozdrawiam!
edyta.cha@wp.pl
Muszę w to wierzyć. Muszę, ale i chcę. Sama
wychowywałam się na książkach, bo w czasach mojej młodości były jedynym
paszportem do lepszego świata. Teraz trochę przeraża konkurencja, z jaką musi
mierzyć się literatura. Ufam jednak, że zawsze będą nowi czytelnicy. I w
książkach właśnie odnajdą odpowiedzi na niejedno nurtujące pytanie czy niejedną
bolesną wątpliwość.
Serdecznie wszystkim dziękuję raz jeszcze. Czy pozwolą Państwo, że książka trafi do
Monweg? To pytanie było dla mnie osobiście bardzo ważne. Najważniejsze. Gorąco
pozdrawiam. Basia Kosmowska.