piątek, 2 marca 2018
Anna Sakowicz Na dnie duszy
Znam tylko i wyłącznie pierwsze książki Anny Sakowicz i nieszczególnie byłam zainteresowana najnowszymi propozycjami literackimi tej pisarki, ale ta powieść w jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób przyciągnęła mnie do siebie. Z pewnych względów obawiałam się tej historii. Bałam się jej jak cholera. Teraz, po zakończonej lekturze wiem, że obawy te były bezpodstawne, a to, co ciągnęło mnie do niej to oczywiście związek z II wojną światową.
Ostatnio rzadko kiedy naprawdę się wzruszam przy czytaniu. Bardzo rzadko. Tutaj łzy leciały po mojej twarzy ciurkiem. Co prawda styl autorki jest szorstki i nigdy nie nazwałabym go ciepłym, przyjaznym, ma w sobie coś niezwykłego. Nietuzinkowego. Plastycznego. Coś, dzięki czemu obrazy malujące się przed naszymi oczami są wyraźne, zbyt wyraźne wręcz. Nie pozwalają nam bowiem o sobie zapomnieć.
Początek historii nie powalił mnie na kolana. Czułam się rozczarowana, bo znowu pogrzeb. Znowu spadek... To już było tyle razy! A jednak nie! Autorka miała własny, niesztampowy pomysł na powieść. Bohaterka, którą stworzyła, miała w sobie charyzmę, poczucie humoru i, co najważniejsze, potrafiła przyznać się do błędów.
Książka wciągnęła mnie w momencie, gdy poznawałam dzieciństwo Donaty. Zaintrygowana czekałam, jak potoczą się jej dalsze losy. Chciałam ją przytulić, pocieszyć, a jej matką potrząsnąć. Jakoś do niej przemówić.
"Na dnie duszy" to historia, która wzbudziła we mnie szereg różnorodnych emocji. Czytało się ją jednak bardzo trudno, bo przepełniona była smutną rzeczywistością. Oczywiście znalazłam w niej i fragmenty bardziej radosne, ale jeżeli szukacie lektury łatwej, lekkiej i przyjemnej to ta taka na pewno nie jest. To powieść, która intryguje, wstrząsa, w sposób zupełnie odmienny uświadamia, co w życiu ważne, a czym nie należy zawracać sobie głowy. To coś innego, a jak wiadomo w naszym świecie znaleźć prawdziwy unikat jest bardzo, bardzo trudno. Właśnie dlatego warto sięgnąć po powieść "Na dnie duszy". Polecam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję.
OdpowiedzUsuń