wtorek, 29 kwietnia 2014

Wyniki czyli kto wygrywa "Wiosnę po wiedeńsku".

Po raz pierwszy mój blog patronuje książce. W związku z tym zorganizowałam konkurs wspólnie z Wydawnictwem JanKa: http://www.jankawydawnictwo.pl/. Powieść Katarzyny Targosz: https://www.facebook.com/targosz.katarzyna?fref=ts "Wiosna po wiedeńsku" trafi do...


ASI SZARAŃSKIEJ


za bukiet bzu i konwalie. Ja bukiecik konwalii trzymałam na swoim ślubie. Wróciły dzięki tej wypowiedzi wspomnienia...

Asiu, gratuluję.
Niebawem kolejny konkurs, tym razem na https://www.facebook.com/pisaninkaasymaka. Do wygrania będzie również egzemplarz "Wiosny po wiedeńsku". Zapraszam.

Królewna Lenka ma katar Aneta Krella-Moch książka dla dzieci

Miałyśmy już z Zuzanką przyjemność czytać jedną z książeczek z serii o Lence, wtedy czekała na Zębową Wróżkę, moja recenzja tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2013/07/krolewna-lenka-czeka-na-wrozke-aneta.html. Tym razem Lenka nie zważa na deszczową aurę i wychodzi z domu, pomimo tego, że jest zimno i mokro. Następstwem wymknięcia się do ogrodu, bez pytania o pozwolenie, w tak niesprzyjającą spacerom pogodę jest niestety przeziębienie!
Królewna Lenka to dziewczynka, którą możecie spotkać nie tylko na kartach pięknie ilustrowanych i ciekawie napisanych książeczek. Jest również tutaj: www.krolewnaLenka.pl. Warto zerknąć na właśnie tę stronę internetową, ponieważ czeka tam na każde dziecko moc atrakcji!

Aneta Krella-Moch jest debiutującą w roli pisarki autorką serii opowiastek o Lence, ale też popularną ilustratorką propozycji literackich dla dzieci. Każdy mały miłośnik książeczek, jak też ten nieco starszy, będzie zachwycony zabawnymi historyjkami z życia królewny. Cóż z tego, że paskudny deszcz psuje Lence humor? Pada, i pada, i pada, a dni mijają bezpowrotnie. Nasza bohaterka jest smutna, bo mogła się dobrze bawić na świeżym powietrzu, ale w końcu wpada na rewelacyjny jej zdaniem pomysł! Zakłada kalosze, bierze do ręki parasol i idzie na spacer, bo nie ma zamiaru spuszczać nosa na kwintę. Jak można spędzić czas na podwórku pełnym mokrych kałuż? Na jaki pomysł wpadnie ta rezolutna dziewczynka? Czy znajdzie sposób, by się nie nudzić, a świetnie bawić, pomimo niesprzyjającej dobrej zabawie aury?
Moja Zuzia jest zachwycona tą książeczką. Słucha z zaciekawieniem, ogląda rysunki, pyta o to i owo, pokazuje paluszkiem, gdzie na ilustracji jest Lenka, kamień, żaba, kotek, kałuża czy parasol. Później rozmawiamy z moją najmłodszą latoroślą o tym, czy królewna dobrze postąpiła wychodząc z domu bez niczyjej zgody. I ja, i Zuzanka bardzo chętnie wracamy do tej lektury i polecamy ją wszystkim dzieciom gorąco. Lenka ma takie same kłopoty, jak każda inna dziewczynka, nasze pociechy mogą się zatem z nią utożsamiać. Bohaterka wzbudza sympatię, a historyjka i bawi, i uczy jednocześnie. Naprawdę zachęcam do sięgnięcia po serię książek o Lence.

Za możliwość poznania historyjki o Lence dziękuję wydawnictwu Skrzat, to jedna z ostatnio nawiązanych przeze mnie współprac recenzenckich, która bardzo mnie cieszy, ponieważ jestem mamą trójki dzieci kochających książki! 






poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Angry birds Najlepsze historyjki

Teraz zdradzę Wam sposób na dziecko, które nieszczególnie interesuje się literaturą. Takim twardym do zgryzienia "orzechem" jest mój syn Kamil. Gdy był mniejszy, miał cztery latka, jedynymi książeczkami, których czytania słuchał były te z serii o żółwiku Franklinie, dlatego wypożyczaliśmy ich mnóstwo zarówno z biblioteki miejskiej, jak i ze szkolnej, na kartę czytelniczą Małgosi.
Niedawno próbowałam czytać mu naprawdę interesującą historyjkę, lecz tylko Zuzia zaciekawiła się nią, bo Kamil... zasnął. I to w środku dnia!!! Ostatnio, gdy zabrałam go do Biblioteki Publicznej w Mirosławcu znalazłam pięknie wydaną książkę o jego ukochanych bohaterach-Wściekłych ptakach. Nie za bardzo wiedziałam, co te mało sympatycznie się kojarzące stwory sobą reprezentują, ale ponieważ Kamil tak się nimi zachwyca, postanowiłam i ja się przekonać, na czym polega ich fenomen. W zeszłym roku syn zażyczył sobie na święta maskotkę Angry Birds, ma w tej chwili w sumie trzy: niebieskiego, czerwonego i małego czarnego ptaka, ale ten najmniejszy zabrała mu Zuzia i to ona z nim śpi! Nie wiem, co moje dzieci w tym wszystkim widzą, naprawdę...


Ucieszyłam się jednak, że ktoś wpadł na pomysł, by powstała książka na temat tych potwornych ptaków, ponieważ jak wcześniej o tym myślałam "jaka by nie była, to jednak literatura". Początek rzeczywiście nie powalił mnie na kolana, nie mogłam się odnaleźć w tej dziwnej rzeczywistości, ale moje dzieci czuły się w niej jak ryba w wodzie. Nie dość, że postaci były im znane, to jeszcze doskonale pamiętały, jak zakończy się ta czy inna przygoda ich ulubionych bohaterów.


Sama wolę książeczki, które nie tylko bawią, ale też uczą czegoś moje pociechy, ale widocznie i tego typu rozrywka jest im potrzebna. Historyjki te czytałam już chyba czterokrotnie, mój mąż również parę razy i dotąd nie znudziły im się. Kamil codziennie rysuje też, na podstawie ilustracji z książki,  poszczególne postaci. A później opowiada mi, co przedstawia dana ilustracja. Jest to na pewno ciekawa forma zabawy. Nie ma w tej propozycji literackiej wydawnictwa Papilon niczego, co mogłoby zaszkodzić naszemu dziecku. Poznamy tu pięć przygód niebieskich ptaków, jak też innych bohaterów. Pierwsza historyjka opowiada o Halloween.

Trzy niebieskie ptaki uwielbiają tę przerażającą noc, podczas której mogą do woli krzyczeć: "Cukierek albo psikus!", jak też przebierać się za kogo tylko chcą. Mają już bardzo dużo smakołyków, a ich ptasia wyspa staje się teraz dla nich rajem, ponieważ udaje im się zrealizować wszystko to, co sobie zaplanowali. W pewnym momencie mają już tak dużo słodkości, że nie potrafią poradzić sobie z ich udźwignięciem. 
Nie wiadomo skąd w wiadrze z cukierkami nagle pojawia się mały żółty ptak, który w zastraszającym tempie wyjada to, co z takim trudem udało im się zdobyć. Jak zakończy się ta opowieść? Przeczytajcie koniecznie!

Pojawią się też i inne postaci, jak chociażby świnie, które widzimy na rysunku powyżej. Jedno trzeba przyznać, książka jest pięknie wydana, w twardej oprawie, a ilustracje są naprawdę kolorowe i interesujące. 

Moje dzieci świetnie się bawią oglądając rysunki, słuchają z wielkim zainteresowaniem mojego czytania, a Kamil jest zafascynowany! Dzięki tej książce wreszcie zrozumiał, że nie tylko komputer jest ciekawy. Świat literatury może konkurować z Internetem i ze światem wirtualnym!
Czytajcie swoim dzieciom, bo naprawdę warto. Rozwijają swoją wyobraźnię, zaczynają rysować, bawić się.


Tak wyglądają ilustracje do drugiej opowieści, święta z Angry Birds nie będą nudne, tego możemy być pewni. Ostatnia z kolei, krótsza od pozostałych, opowieść jest o różowym ptaku-Stelli.



Całość dostępna jest w Bibliotece Publicznej w Mirosławcu. Niedawno odkryłam też, że są kolorowanki Angry Birds, Kamil otrzymał taką w prezencie świątecznym od Zająca.


Podsumowując, lepiej czytać książeczki, które zainteresują nasze dzieci, niż nie czytać im wcale albo podsuwać takie opowieści, które zniechęcą je do literatury całkowicie. Starannie dobierajmy lekturę naszym szkrabom, bo w gruncie rzeczy dzieci są najbardziej wymagającymi krytykami i trudniej dobrać im historyjkę, która je zainteresuje, niż mogłoby się początkowo wydawać. 
Zuzia najchętniej słucha wierszyków, książek o śwince Peppie, Martynce, Kubusiu Puchatku i Basi, a Kamil o Angry Birds, Piratach z Karaibów i o poszukiwaczach skarbów. Gosia natomiast uwielbia serię Heartland, wszystko, co związane z końmi, pieskami, kotkami. 

Uaktualniam ten wpis, ponieważ otrzymaliśmy niedawno kolejną z serii o ptakach książeczkę. 


Znajdziemy tu nie tylko zagadki, zadania, ćwiczenia, krzyżówkę, ale też interesującą opowieść o naszych kolorowych ptaszkach. 
Książeczkę warto podpisać, jest specjalne miejsce do tego przeznaczone. 

Mamy wiele zadań do wykonania: 

Musimy na przykład znaleźć na obrazku poszczególne przedmioty, policzyć, ile jest świeczek, kostek do gry na danej ilustracji. 

W rozwiązaniu krzyżówki pomogła Kamilowi Gosia. 

Naprawdę polecam. Ciekawie napisana, ładnie wydana, kolorowa i przykuwająca uwagę publikacja, z którą dzieci wesoło spędzą czas, ale i kreatywnie. Nauka poprzez zabawę, w dodatku z ulubionymi bohaterami to jest to! 


Czwarta część przygód Gwen Frost!!! Zapowiedź.








 


Czekałam na kolejny tom o Gwen z wielką niecierpliwością, mało tego, zaraziłam wiele osób, nie tylko młodzież, sympatią do tajemniczej dziewczyny z serii Akademia Mitu.

8 maja premiera czwartej części serii Akademia Mitu, zatytułowanej "Wina Gwen Frost".

Przed moimi oczyma mignęła twarz – najpotworniejsza, jaką kiedykolwiek ujrzałam. Mimo że ze wszystkich sił starałam się zapomnieć o tym, co się stało, widziałam go wszędzie. To był Loki – bóg złoczyńca, którego uwolniłam wbrew własnej woli. Powinnam była zgadnąć, że moja pierwsza prawdziwa randka z Loganem Quinnem zakończy się kompletną porażką. Gdybyśmy wpadli w zasadzkę żniwiarzy albo wdali się w jakąś przypadkową bójkę, byłabym mniej zaskoczona. Ale dać się aresztować podczas popijania kawy w modnej knajpie?Tego nie przewidziałam. Zostałam oskarżona o dobrowolne udzielenie pomocy żniwiarzom w uwolnieniu Lokiego z więzienia – a osobą, która prowadzi przeciw mnie rozprawę jest Linus Quinn, ojciec Logana. Najgorsze, że niemal wszyscy w akademii uważają mnie za winną tej zbrodni. Jeśli mam z tego wyjść cało i zdrowo, muszę się sama zatroszczyć o obronę…
Zapętlenia i zwroty akcji oraz zaskakujące zakończenie pozbawiają czytelnika tchu.
RT Book Reviews
Jest tu wszystko: tajemnica, romans, mitologia, szkoła z internatem. Czego chcieć jeszcze?
Simply Nerdy Book Reviews


Ilość stron: 344
Oprawa: miękka + skrzydełka
Autor: Jennifer Estep
Tłumaczenie: Anna Rojkowska
ISBN: 978-83-63579-48-7
Format: 140 x 205
Data wydania: 9 Maj 2014

sobota, 26 kwietnia 2014

Spotkanie autorskie z Kasią Enerlich.

Moje pierwsze spotkanie z pisarką było bardzo ciekawym doświadczeniem. Kasia okazała się osobą uroczą i sympatyczną, dziękuję pięknie za te pełne emocji chwile.

Tutaj relacja Kasi ze spotkania: http://prowincjapelnamarzen.blog.pl/2014/04/25/juz-w-domu/. 

A tutaj moja:



Jak spełniać marzenia?

Spotkanie autorskie z Katarzyną Enerlich rozpoczęło się 23 kwietnia o godzinie 17:00 w Bibliotece Publicznej w Tucznie. Utalentowana pisarka i dziennikarka szybko nawiązała doskonały kontakt z miłośnikami swojej twórczości. Mówiła ciekawie i barwnie o życiu, książkowych bohaterach, ale też nie bała się tematów trudnych, które pojawiają się przecież w jej powieściach wielokrotnie.
Katarzyna Enerlich  z rozbrajającą szczerością opowiadała  w tuczyńskiej bibliotece o tym, jak jako dziecko zaplanowała sobie, że zostanie osobą piszącą. Zadebiutowała w wieku 12 lat publikacją na łamach „Płomyka”, za którą otrzymała honorarium autorskie w kwocie 478 złotych. Dla dziecka była to suma oszałamiająca, ale też droga do zrealizowania pierwszego marzenia. Mała Kasia pragnęła z całego serca stać się posiadaczką akwarium z rybkami. Wykazała się dalekowzrocznością i zapobiegliwością, ponieważ nie tylko zakupiła zwierzątka i lokum dla nich, ale też roczny zapas pokarmu. Już wtedy można było dostrzec jej determinację i profesjonalne podejście do realizacji życiowych planów.
„Przyjechałam spod Mrągowa. Mieszkam na wsi. W dużym mieście jestem dziesięć centymetrów niższa. Nie lubię anonimowości, braku tożsamości, jaki tam jest. Uciekłam z Torunia, bo nikt nie wołał za mną ‘Kaśka!’ na ulicy.” Drobna, długowłosa kobieta, która pojawiła się na spotkaniu  zadziwiła wszystkich swoją otwartością, czym zjednała sobie sympatię mieszkańców Tuczna i okolic. W tej niewielkiej bibliotece zmieściło się ponad dwadzieścia osób, które zadawały pytania dotyczące twórczości autorki, jak też jej życia prywatnego. Jedna z czytelniczek była ciekawa, jakim sposobem pisarka tak głęboko przeniknęła w psychikę osoby osaczonej przez uciążliwą sąsiadkę. Katarzyna Enerlich z niezwykłą prostotą odpowiedziała, że podsunęła jej to wyobraźnia.
Przed wieloma laty autorka wyobrażała sobie swoją książkę na półkach księgarskich i udało jej się zrealizować to zamierzenie.  Zadebiutowała „Prowincją pełną marzeń”. W ciągu dwóch miesięcy od premiery książki zostało sprzedanych 10.000 egzemplarzy. Miała do wyboru spełnianie kolejnych marzeń i dalsze pisanie albo pozostanie urzędnikiem. „Druga szansa może się nie trafić”-przekonywała pisarka na spotkaniu autorskim swoich czytelników z niewielkiego  miasteczka.  Wielu z nich wyszło z nadzieją w sercu i ogromną dawką pozytywnego myślenia. Wcześniej udało im się zdobyć autograf pisarki i stanąć do wspólnej  pamiątkowej fotografii.

Anna Grzyb

A zaraz po powrocie do domu Kasia skończyła pisanie najnowszej Prowincji, która na rynku wydawniczym pojawi się latem.


piątek, 25 kwietnia 2014

Basia i taniec Zofia Stanecka

Muszę Wam powiedzieć, że w życiu bym się nie spodziewała, iż moja najmłodsza córeńka stanie się tak wielką miłośniczką literatury. W ostatnich tygodniach prosi o czytanie książeczek trzy, cztery razy dziennie. Prawdę mówiąc zaczynam mieć dosyć dwóch opowieści o Basi, które posiadamy, znam je niemalże na pamięć. A Zuza je po prostu kocha! Marzy mi się kilka innych z tej serii, na zmianę będą czytane. "Basia i taniec" jest już tak "wyczytana", że widać na niej ślady użytkowania, jak to się ładnie mówi. Wcale nie dziwię się mojej trzyipółletniej córeczce, ponieważ historyjki stworzone przez Zofię Stanecką są zabawne, pouczające, nie za długie dla dziecka, nie ma zatem mowy o nudzie. Ilustracje są kolorowe, a treść ciekawa.
Powiedzcie sami, czy nie warto zapoznać swojego szkraba z taką książeczką?
Basia ma wiele interesujących przygód, za pomocą których możemy wytłumaczyć naszemu dziecku w sposób zrozumiały i przystępny, jak wygląda otaczający je świat. To dzięki perypetiom tej uroczej dziewczynki możemy zapoznać naszego malca z sytuacjami niełatwymi, poruszyć tematy trudne, poszerzamy też wiedzę naszego małego przyszłego czytelnika.
Powstało bardzo dużo książeczek z serii o Basi, my z Zuzią poznałyśmy jak dotąd cztery, w tym dwie, że się tak wyrażę "dogłębnie".
"Basia i taniec" to wesoła opowieść o pięcioletniej dziewczynce, która ma dwóch braci: starszego i młodszego. Właśnie leżała sobie spokojnie pod kuchennym stołem i rysowała w ciszy, gdy jej mama oznajmiła:
"-Stanowczo muszę coś ze sobą zrobić"*
W sumie wcześniej nie bardzo wiedziałam, czego spodziewać się po tej książeczce, dopiero po tym zdaniu zrozumiałam, że mama Basi jest niesamowicie podobna do mnie i że doskonale ją rozumiem.
"-Od urodzenia Franka  nic nie ćwiczę i teraz jestem...
 -Opasła?-zaryzykował Tata i zachichotał cicho.
 -Nie, nie opasła-Mama potraktowała uwagę Taty poważnie.-Tylko sflaczała."*
Po przeczytaniu tej niezwykle zabawnej rozmowy, jaka odbyła się między rodzicami Basi wiedziałam już, że to lektura naprawdę warta uwagi. Byłam pewna, że będziemy się z nią doskonale bawić. Przy okazji szybko przekonałam się, że i Zuzia, i Gosia, i Kamil, a nawet mój mąż słuchają mojego czytania z zaciekawieniem i rozbawieniem.
Książeczka opowiada o tym, że Basia i jej mama wybierają się na lekcję tańca. Nasza mała bohaterka będzie się uczyć baletu i chociaż początkowo trochę się boi, szybko okazuje się, że świetnie sobie radzi. Ma piękny, różowy kostium, w którym czuje się wspaniale.
A mama? Czy nie będzie już taka sflaczała? Co takiego wymyślą te dwie kobietki, może namówią na naukę tańca także tatę i Jaśka? Tego już Wam nie zdradzę, ale gwarantuję, że z Basią nie sposób się nudzić! To ulubiona seria mojej Zuzanki, a ja pomimo czytania jej już chyba z tysiąc razy, dalej śmieję się w niektórych momentach, choć wiem, co wydarzy się za chwilę. Sobie i mojej Zuzi życzę zdobycia kolejnych książeczek z tej serii, a Was szczerze zachęcam do zapoznania się z przygodami tej nie zawsze grzecznej i spokojnej dziewczynki.

*fragmenty pochodzą z książki

czwartek, 24 kwietnia 2014

Wywiad z Kają Platowską i konkurs, do wygrania "O tym się nie mówi". Wyniki czyli kto wygrywa "Bez przebaczenia" Agi Lingas-Łoniewskiej.



Kaja Platowska wywiad



Kaja Platowska to młoda,  trzydziestoletnia autorka dwóch powieści. Nie boi się poruszać tematów trudnych, zmuszać czytelnika do refleksji, zastanowienia. Zadebiutowała tytułem „Po prostu mnie przytul”. To opowieść o dziewczynie zmagającej się z depresją. Obraz oddany jest bardzo realistycznie, a jednak nie pozbawia nadziei na lepsze jutro. Z kolei najnowsza propozycja literacka autorki to historia ludzi zamkniętych w szpitalu psychiatrycznym. Za sprawą Platowskiej możemy poznać realia takiego życia, radości, smutki, troski osób uwięzionych za szpitalnymi murami. Jaka jest ich codzienność? Dzięki autorce wkraczamy w świat zupełnie nam obcy, którego się boimy, ale być może ta lektura otworzy nam oczy. Zapraszam do zapoznania się z moją rozmową z Kają Platowską i do wzięcia udziału w konkursie, w którym można wygrać „O tym się nie mówi”. 



AG: Tytuł najnowszej Pani powieści dobrany jest idealnie, bo faktycznie chyba niewielu mówi otwarcie o chorobach psychicznych. Nie bała się Pani poruszać tak trudnej sfery? Czy jakoś specjalnie należało się przygotować do tematu, by oddać go realistycznie?
KP: Ku mojej radości coraz częściej mówi się o zaprzestaniu stygmatyzacji osób chorych psychicznie i osób korzystających z pomocy psychologicznej. Niestety w tej kwestii jest jeszcze wiele do zrobienia i myślę, że minie sporo czasu zanim bez wstydu będziemy mogli przyznać się, że chodzimy na terapię lub mamy za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym.

Cel, jaki obrałam, pisząc, to mówienie otwarcie i w przystępny sposób o tematach trudnych, tematach, które w naszym społeczeństwie wciąż pozostają tabu – o zdrowiu psychicznym, przemocy seksualnej, o ludziach, których życie ciężko doświadcza. Moim sposobem na oswajanie takiej tematyki to książki, historie konkretnych bohaterów, które pozwalają czytelnikowi przeżywać emocje razem z nimi i kartka, po kartce śledzić ich zmagania. To również ukazanie, że w ich życiu zdarzają się zabawne sytuacje i nie musimy jedynie płakać nad ich losem.

Obrana przeze mnie tematyka powieści niewątpliwie związana jest z moim wykształceniem  i pracą zawodową. Jestem pedagogiem w zakresie poradnictwa, ukończyłam Studia Podyplomowe Seksuologii. Moja praca zawodowa jest ściśle związana z pomaganiem .Wiedza zawodowa i nieustanny kontakt z ludźmi pomogły mi stworzyć bazę pod pisanie.

AG: Jak długo pisała Pani swoje książki? Czy od zawsze myślała Pani o tym, by stać się pisarką?
KP: Książki są w moim życiu od zawsze. Od momentu, w którym nauczyłam się czytać, stały się nieodłączną częścią mnie. Pasjonowało mnie czytanie, lubiłam pisać, lecz nigdy konkretnie nie myślałam o tym, że kiedyś sama będę trzymać własny tytuł w ręce.

„Po prostu mnie przytul” zaczęłam pisać jeszcze  w klasie maturalnej. Tekst długo leżał w szufladzie, zanim zdecydowałam się go dopracować i podzielić się nim z innymi. Pamiętam, że w pewnym momencie zrodziła się w mojej głowie historia i postanowiłam ją przelać na papier. Dopiero po ukazaniu się książki na rynku uświadomiłam sobie, że mam w głowie jeszcze wiele historii i chcę o nich pisać. „O tym się nie mówi” pisałam około pół roku i praca nad tą książką sprawiła mi ogromną przyjemność.

AG: Skąd pomysł, by opisywać tematy raczej niepopularne, przecież ludzie boją się chorób, nie potrafią chyba otwarcie o nich rozmawiać, jak Pani myśli?
KP: Podczas studiów, wolontariatów i późniejszej pracy zawodowej wielokrotnie spotykałam się z nieśmiałością i wstydem w mówieniu o swoich problemach. Widziałam, że ludzie często poszukują pomocy okrężnymi drogami, próbując zachować anonimowość. Częściej szukają pomocy w Internecie i książkach, chcąc przygotować się do podjęcia decyzji o pójściu do specjalisty. Na rynku mamy wiele poradników i książek o tematyce psychologicznej, jednak ludzie często szukają historii, w której mogliby się zidentyfikować z bohaterem i razem z nim przeżywać kolejne kroki wychodzenia z choroby. Książka nie zastąpi leczenia, ale może pomóc pokonać uczucie samotności w cierpieniu.

Natomiast dla osób bliskich lub takich, które z leczeniem psychiatrycznym nie mają nic wspólnego, lektura takich książek może mieć wartość nie tylko literacką, ale też edukacyjną.


AG: Czy uważa Pani, że bohaterowie stworzeni przez Panią mogą wzbudzić sympatię, litość, odrazę czy jeszcze inne uczucie w czytelniku?
KP: Zapewne każdy z bohaterów może wywoływać w nas różne, często skrajne emocje. Tak, jak to jest w codziennym życiu. Aneta cierpiąca na depresję może budzić współczucie, lecz po kilku stronach możemy czuć irytację niezmiennymi, ciężkimi stanami wszechogarniającego smutku. Do Hani możemy czuć dystans, lecz w końcu ją polubić, a z Izabelą możemy się przez wiele stron wściekać na cały świat. Zależało mi na pokazaniu zwykłych ludzi, których codzienność kosztuje dużo więcej z powodu choroby. Ale nadal są to ludzie, którzy czują, myślą, cierpią, śmieją się i wywołują różne nastawienie.

AG: Czy zdarza się, że po przeczytaniu książki Pani autorstwa czytelnik próbuje nawiązać z Panią kontakt? Otrzymuje Pani wiadomości od takich osób?
KP: Tak, zdarzyły się maile od osób, które po przeczytaniu „Po prostu mnie przytul” napisały do mnie. Zawsze bardzo chętnie odpowiem na wszelkie wiadomości i wszystkich zapraszam na mój fanpage na Facebooku, za pomocą którego można się ze mną kontaktować.

AG: O czym będzie kolejna Pani powieść, czym zaskoczy Pani czytelników?
KP: Pracuję już nad kolejnymi książkami, w których na pewno będzie można znaleźć głębokie profile psychologiczne bohaterów, zmagających się z trudną rzeczywistością własnych chorób, ograniczeń i słabości. Nie zapomnę również o humorze i postaciach, przy których czytelnik będzie mógł się uśmiechnąć.

AG: Jakiego typu literaturę preferuje Kaja Platowska? Jakie książki Pani czytuje?
KP: Lubię literaturę raczej mroczną: kryminały skandynawskie , thrillery i thrillery medyczne. Czytam także powieści, głównie psychologiczne i dramaty, czyli książki podobne do tych, jakie sama chciałabym pisać. Do tego należałoby jeszcze dodać biografie, literaturę podróżniczą oraz psychologiczną. W każdym z tych gatunków mam swoich ulubionych autorów, ale jest ich zbyt wielu, by móc wszystkich przytoczyć. Na pewno w czołówce mogę wymienić Jodi Picoult, Tess Gerrsitsen, Kristinę Ohlsson, Aleksandrę Marininę. 

AG: Czy tworzenie postaci tak skomplikowanych, bogatych wewnętrznie było trudne? Czy kiedykolwiek spotkała się Pani z osobą mającą jakiekolwiek zaburzenia psychiczne? Czy obserwowała Pani takich ludzi?
KP: Tworząc poszczególnych bohaterów na pewien czas zaczynałam żyć ich życiem. Starałam się patrzeć na świat, tak jak oni. To trochę tak, jakby wejść w buty innej osoby i zobaczyć wszystko z trochę innej perspektywy. W opisywaniu konkretnych objawów chorób, rzeczywistości szpitalnej pomogły mi wiedza zawodowa, konsultacje ze specjalistami i obserwacje prowadzone na oddziale szpitalnym. Wielokrotnie spotykałam się także z ludźmi cierpiącymi na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne.

AG: Jak Pani myśli, skąd bierze się lęk osób zdrowych przed osobami chorymi? Czy inność budzi tak wielką obawę?
KP: Człowiek zawsze boi się tego, czego nie zna, co jest odmienne. Osoby korzystające z pomocy psychologicznej i leczące się psychiatrycznie są dodatkowo obwarowane licznymi stereotypami. Taka mieszanka niewiedzy i barwnych mitów powoduje, że najczęściej wzdrygamy się na samo określenie „szpital psychiatryczny” czy „osoba chora psychicznie”. Śmiejemy się z takich ludzi i wytykamy im ich odmienność. Mylimy poszczególne zaburzenia oraz choroby psychiczne z upośledzeniem umysłowym. Wszystkich „odmieńców” wrzucamy do jednego worka. W tym wszystkim zupełnie nie zauważamy, że to są ludzie chorzy, którzy cierpią i potrzebują pomocy. Zapominamy, że każdy z nas może kiedyś zachorować i potrzebować pomocy psychiatry, tak samo jak korzystamy z usług chirurga czy internisty.

AG: Depresja to choroba, której nie rozumiemy. Ciężko nam sobie wyobrazić, co myśli i czuje taka osoba, a Pani udało się doskonale oddać to wszystko. Czytelnik nie tylko zaczyna rozumieć zachowanie kogoś, kto cierpi na depresję, ale też może dowiedzieć się, jak pomóc tej osobie. Czy to chciała przekazać Pani za sprawą tej powieści?
KP: Depresja to choroba, która obecnie dotyka nas statystycznie najczęściej. W różnych formach, na różnych etapach życia, w różnym natężeniu. Ważne jest, by mówić, że to choroba, którą da się leczyć i przyznanie się do słabości to żaden wstyd. Rzeczywiście moim celem było ukazanie, jak wygląda świat osoby chorej, jak mylnie może odbierać poszczególne objawy otoczenie, z jakimi reakcjami taka osoba może się spotka i w końcu, jak wygląda żmudny proces wracania do zdrowia. Osoby chore mogą odnaleźć w tej książce cząstkę siebie, a ich bliscy dowiedzieć się, co zrobić, żeby jej pomóc.

AG: Którą swoją książkową postać darzy Pani szczególnym sentymentem, a którą tworzyło się najtrudniej?
KP: To bardzo trudne pytanie. Zdecydowanie najwięcej wysiłku kosztuje stworzenie postaci, której się nie lubi, która wręcz budzi odrazę, np. pierwszego terapeutę Anety w „Po prostu mnie przytul”. Do głównych bohaterów mam chyba jednakowy sentyment. Jeszcze za mało napisałam, by dokonywać takiego wyboru

AG: O czym marzy Kaja Platowska i jaka jest prywatnie?
KP: Prywatnie jestem szczęśliwą mężatką, miłośniczką psychologii, tańca, puzzli, zwierząt i podróży. Należę do nieuleczalnych zajęcioholików, którzy angażują się w wiele działań społecznych i do utraty tchu realizują swoje pasje. Moją największą pasją są ludzie.

Ciężko mi odpowiedzieć na pytanie, o czym konkretnie marzę. Moją głowę wypełnia wiele planów i marzeń w różnych obszarach mojego życia. Te najbliższe z pewnością dotyczą pisania,  wydania kolejnej książki i czytelników, którzy będą na nią czekać.

Dziękuję za rozmowę. 

Chciałabym jeszcze zaprosić Was tutaj: https://www.facebook.com/KajaPlatowska
KONKURS: 
Zabawa zaczyna się dzisiaj i potrwa do 4 maja, do godziny 24:00. Wystarczy pod tym postem zostawić odpowiedź na pytanie zadane przez autorkę:  Czy Twoim zdaniem warto korzystać z pomocy psychoterapeuty? Uzasadnij swoją opinię.
Nie zapomnijcie też o adresie e-mail, bym mogła skontaktować się ze zwycięzcą. Możecie polubić moją stronę na Fb: https://www.facebook.com/pisaninkaasymaka, dodać blog do obserwowanych, ale  najbardziej jestem wdzięczna, gdy rozpowszechniacie organizowane przeze mnie konkursy, udostępniacie linki do nich, bo dzięki temu więcej osób może dowiedzieć się o możliwości wygrania ciekawej książki. Dziękuję i trzymam kciuki za biorących udział w konkursie. Pozdrawiam wiosennie i ciepło. 

Nagrodę ufundowało wydawnictwo Novae Res.

 Przy okazji chciałam jeszcze ogłosić wyniki konkursu z książką zatytułowaną "Bez przebaczenia" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Autorka postanowiła nagrodzić egzemplarzem powieści osobę, której wypowiedź ją rozbawiła. Obawa, że Piotr i Paulina okażą się rodzeństwem ubawiła Agę i żeby w końcu była pewna co i jak, dostanie książkę...

Magdalenardo.

Gratuluję :)))) 

wtorek, 22 kwietnia 2014

Ewa Bauer "Kurhanek Maryli" recenzja przedpremierowa





Ewa Bauer Kurhanek Maryli recenzja przedpremierowa



Nie miałam jeszcze  przyjemności czytać poprzednich książek, które wyszły spod pióra Ewy Bauer, jednak postaram się jak najszybciej nadrobić to niedopatrzenie, ponieważ „Kurhanek Maryli” zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Autorka zadebiutowała w 2011 roku powieścią zatytułowaną „W nadziei na lepsze jutro”. Najnowsza propozycja literacka pisarki to trzecia książka, jaką wydała.

„Kurhanek Maryli” to opowieść o dziewczynce, dziewczynie, kobiecie...
Marta zmienia się przez lata, dorasta, staje się żoną, matką, nigdy nie przestaje być wnuczką. Przechodzi w swoim życiu różne etapy: od pierwszej miłości, fascynacji, poprzez trudne, skomplikowane relacje małżeńskie, po uczucie dojrzałe i trwałe. Los nie szczędzi jej cierpienia, daje wiele razy lekcje pokory, uczy poczucia wartości i pozwala zrozumieć to, co najważniejsze.
Naiwna i zagubiona dziewczyna, jaką poznajemy w tej historii powoli ewoluuje, zmienia się, stara się nareszcie zadbać o siebie i swoje szczęście. Czeka ją daleka i pełna wybojów droga, ponieważ jej życie nigdy nie było usłane różami.
Jako dziecko straciła w jednym momencie wszystko: beztroskie dzieciństwo, i mamę, i tatę, rodzinną sielankę, bezpieczeństwo. Ukochani rodzice zginęli w tragicznym wypadku, a ona zamieszkała na wiele lat na wsi. Miała nieco ponad 3 latka, była na wakacjach u babci, gdy okazało się, że rodzice nigdy po nią nie przyjadą, nie zabiorą jej już do domu, do Rugowa, gdzie mieszkała z dziadkami ze strony taty i z rodzicami właśnie. Czekała na nich i czekała, nadaremno, żyjąc nadzieją na to, że jej los się odmieni.
To nie był jednak koniec nieszczęść, jakie spadły na jej barki. Pierwsze uczucie przyniosło nie lada rozczarowanie, a ukochany mężczyzna okazał się oszustem i kłamcą. Zdawałoby się, że wreszcie będzie szczęśliwa, gdy na jej drodze stanął Piotr. Wykształcony, z dobrej rodziny, lekarz, idealny kandydat na męża. Nie zastanawiając się długo, radosna, wdzięczna za to, że ktoś ją pokochał i chce z nią ułożyć sobie wspólną przyszłość nie zwracała uwagi na niepokojące znaki. A tych nie brakowało niestety…
Marta jest postacią stworzoną po prostu rewelacyjnie. Dopracowaną w każdym, najmniejszym nawet, szczególe, przemyślaną i świetnie skonstruowaną. Jej osoba daje nam do myślenia, zmusza nas do zastanowienia się nad tym, jak można wyjść z patowej zdawałoby się sytuacji? Pokazuje nam, jak łatwo i szybko można się od kogoś uzależnić. Czy znajdzie jakiekolwiek wyjście, a może zabrnie w ślepy zaułek? Czy potrzebuje pomocy kogoś "z zewnątrz"? A może wystarczy zmienić myślenie, bo to w niej samej tkwi problem? Pytań zadamy wiele, ogarną nas niejednokrotnie wątpliwości, książka poruszy nas i zaskoczy. 

Powieść niebywale dobrze napisana. Opisy wstrząsają, powodują refleksję, zadumę, ale też pozwalają otrząsnąć się z marazmu. Autorka pokazuje nam, że warto walczyć o siebie, starać się za wszelką cenę odnaleźć cel i sens życia, mieć marzenia, nie rezygnować z planów. Nawet jeżeli los próbuje nas zniechęcić nie możemy się poddawać, warto uparcie dążyć do realizacji zamierzeń, ale nie za wszelką cenę, nie zważając na innych.
Interesująco stworzone postaci, realistyczne problemy, tematy obok których nie sposób przejść obojętnie. Dialogi żywe, prawdziwe i przekonujące. Czyta się nad wyraz szybko. Historia wciąga nas i nie pozwala się oderwać. Intryguje i ciekawi co będzie dalej, aż do samego końca. Pokazuje nam różne oblicza miłości, przyjaźni, bliskości, samotności. Daje nadzieję, pozwala wierzyć, że może być pięknie, nawet jeżeli nie jest łatwo pogodzić się z przeszłością.
Rewelacyjnie skonstruowana powieść, o której nie sposób prędko zapomnieć.  Zmusza do refleksji, wywołuje skrajne emocje, lecz jednocześnie nie pozbawia nas wiary w to, że jeszcze może być tak, jak sobie kiedyś wymarzyliśmy. Polecam zdecydowanie!  Musicie ją mieć w Waszej domowej biblioteczce!