środa, 30 września 2015

Na skraju nocy. Paweł Jaszczuk.




Poniedziałkowa premiera u mojego wydawcy Emotikon wink
Paweł Jaszczuk - odkrył Lwów dla polskiego kryminału. Za powieść Foresta Umbra, której akcja toczy się w tym dawnym polskim mieście, otrzymał prestiżową Nagrodę Wielkiego Kalibru. Foresta Umbra, Plan Sary, Marionetki i nominowany do nagrody Kryminalnej Piły 2013 Akuszer Śmierci tworzą cykl lwowski z dziennikarzem śledczym Jakubem Sternem w roli głównej. Prócz kryminałów Paweł Jaszczuk jest autorem powieści obyczajowych: Testamentu, Sponsora, Honolulu i Ochronki Anioła Stróża, nominowanej do nagrody WAWRZYNU - Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2013. Jego najnowszy thriller nosi tytuł Na skraju nocy.
Na skraju nocy
Tytuł: Na skraju nocy
Autor: Paweł Jaszczuk
ISBN: 978-83-64312-60-1
Format: 135x210, oprawa miękka ze skrzydełkami, 256 stron
Cena det.: 29,90 zł
Premiera: 28 września 2015 roku
Najnowsza książka Pawła Jaszczuka to mroczny thriller rozgrywający się w starym domu na peryferiach miasta, którego mieszkańcy od lat skrywają tajemnicę pewnego morderstwa. Joanna, młoda dziewczyna po dramatycznych przejściach, trafia tam, uciekając od własnej przeszłości; jej przerażający sekret jest jednak niczym wobec tajemnicy, którą odkrywa w tym nowym dla siebie miejscu.    

środa, 23 września 2015

Łańcuszek... a co tam, zabawię się ;)

Za nominację dziękuję: http://www.booksandbabies.pl/2015/09/lba-czyli-ksiazkowy-lifestyle.html

1. Którą z książkowych nowości uważasz za mocno przereklamowaną?

Hmmm, szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Ze starszych książek pewnie bym coś wybrała ;)

2. Gdybyś mogła wcielić się na chwilę w postać z bajki dla dzieci, kim chciałabyś zostać i dlaczego?

Chciałabym być Olafem, bałwankiem z Krainy lodu, bo to przesympatyczna postać i mojej córeczce sprawiłabym na pewno sporo radości, zamieniając się w nią.





Olaf wypowiada takie piękne słowa, którymi mnie "kupił": 
"Bo dla niektórych to warto się nawet roztopić" czy jakoś tak. 

3. W jakich sytuacjach chciałabyś z powrotem być dzieckiem?

Oczywiście wtedy, gdy nie radzę sobie z problemami życia codziennego, ponieważ dziecko zawsze może wtulić się w mamę i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Może też do woli chorować, nie ma tylu zmartwień i trosk i zupełnie inaczej, ufniej patrzy na świat i otaczających go ludzi. Nie boi się, jest szczere. Wszyscy moglibyśmy się od dzieci wiele nauczyć. Radości, empatii, wrażliwości... 
4. Znany reżyser chce obsadzić Cię w roli głównej w swoim filmie. Ty wybierasz książkę, na podstawie której oparty będzie scenariusz i główną kobiecą rolę. Którą wybierzesz i dlaczego?

Nie wybiorę żadnej, bo chyba bym umarła ze strachu. Nie nadaję się do publicznych wystąpień.

Rozumiem jednak, że to pytanie ma na celu wybranie najciekawszej moim zdaniem bohaterki literackiej, i tym tropem pójdę. Według mnie piękną i niebanalną postacią jest Roma z książki "Droga Romo" Romy Ligockiej, wchodzi już w dorosłość, ale nadal zmaga się z ciężkimi do udźwignięcia problemami. 


5. Cytat, który Cię motywuje, to...
Oczywiście Carpe diem, chwytaj dzień! 

6. Jaka jest Twoja pierwsza myśl po przebudzeniu?

Szybko, szybko, szybko!


7. Poznałaś rodzinną tajemnicę i nikomu nie możesz o niej powiedzieć. Komu o niej powiesz:-)?

Mężowi oczywiście.



8. Wiesz, że spędzisz tydzień w domku w górach, zupełnie sama. Szaleje śnieżyca, nie możesz wyjść, nie masz telewizji ani Internetu. Ale możesz powiedzieć głośno, co mogłoby Ci umilić ten samotny pobyt i ta rzecz zaraz się pojawi. O co poprosisz?

O książkę oczywiście i kubek gorącej herbaty z cytryną.


9. Lot na obcą planetę/rejs po oceanie/Bieszczady. Co wybierzesz?

Chyba Bieszczady.


10. Twoja ulubiona para z książki lub filmu to...

Ulubiona para... ach, mam, oczywiście Reth i Scarlett z "Przeminęło z wiatrem".


11. Co Cię wkurza w blogosferze?

Oj wkurza mnie i to sporo, ale jestem spokojnym człowiekiem i chcę, by nikt mi tego spokoju nie zakłócał, dlatego nie będę dolewać oliwy do ognia. 

Dziękuję za nominację, za łańcuszkami nie przepadam, więc nie nominuję nikogo. 

wtorek, 22 września 2015

Niezwykła opinia o mojej książce.

Takiej recenzji, a raczej dogłębnej analizy mojej powieści jeszcze nie było. W dodatku jej autorka naprawdę zapoznała się z tekstem. 

"Tak więc - świadomie czy nie, nieważne - stworzyła Anna Grzyb opowieść przełamującą utrwalone schematy - zarówno w warstwie konstrukcyjnej, jak i pod względem zawartości. A poza tym ten wszechobecny "wnerw"... To książka, przy której nie raz i nie dwa wybuchniecie śmiechem. Komizm może przybierać bardzo różne oblicza Emotikon smile Coś mi mówi, że czytając, śmiałam się w tych samych miejscach, w których podczas pisania uśmiechała się z satysfakcją autorka. Tak właśnie odbieram tę książkę."

Całość recenzji tutaj: http://myslownicelife.blogspot.com/2015/09/zad-albo-prowincja-odczarowana-anna.html




poniedziałek, 21 września 2015

"Nagminnie kłamałam..." Wywiad z Agnieszką Lingas-Łoniewską.

„Nagminnie kłamałam. Od tego zaczęła się moja przygoda z pisaniem…”
Agnieszka Lingas-Łoniewska wywiad





Spotkanie autorskie z Agnieszką Lingas-Łoniewską odbyło się 7 września o godzinie 18:30 w małej, przytulnej tuczyńskiej bibliotece. Pisarka bestsellerowych, szalenie popularnych powieści, które wyróżniają się na tle innych ogromną dawką emocji, opowiadała o początkach literackiej kariery ciekawie i z prawdziwą pasją. Uchyliła również rąbka tajemnicy na temat najnowszej swojej książki zatytułowanej „Skazani na ból”, która ukaże się pod koniec października. Dwuczłonowe nazwisko autorki kilkunastu już wydanych powieści znane jest czytelniczkom z całej Polski, które z wielką niecierpliwością oczekują na kolejne stworzone przez nią historie.


Anna Grzyb:
Jak to było z tym pisaniem?

Agnieszka Lingas-Łoniewska:
Pisać chciałam od zawsze, choć wiem, że to takie banalne, bo wszyscy pisarze tak mówią.
Byłam dzieckiem o wybujałej wyobraźni i nagminnie kłamałam. W szkole podstawowej opowiadałam koleżankom o miłości dziadka i babci, którzy poznali się pod Monte Cassino. Mama, gdy się o tym dowiedziała, wręczyła mi zeszyt i zaproponowała, bym zamiast wymyślać i opowiadać w szkole te zmyślone historie, zapisywała je. I tak się to wszystko zaczęło. Moja mama ma zresztą do dziś te zeszyty, trzyma je dla potomnych, dla moich dzieci, dla wnuków.

AG:
Kiedy nauczyłaś się czytać, bo jak wiemy, prowadzisz też blog z recenzjami i czytanie jest Twoją kolejną wielką pasją?



AL.-Ł:
Nauczyłam się czytać jako czterolatka. W domu rodzinnym zawsze było bardzo dużo książek. Już jako dziewięcioletnie dziecko wykazywałam zamiłowanie do kryminałów, znałam wszystkie powieści Agaty Christie.

AG:
Jaką literaturę preferujesz obecnie? Czy nadal cenisz kryminały? Masz ulubionego autora, których powieści mogłabyś polecać „w ciemno”?

AL.-Ł:
W ciemno mogę polecić Daniela Silvę i jego świetną szpiegowską serię o Gabrielu Allonie. A także książki Roberta Craisa. Oczywiście Kinga, aczkolwiek wolę jego wcześniejsze powieści.

AG:
Przez wiele lat pracowałaś w korporacji, by wreszcie poświęcić się tylko pisaniu. Czy dzisiaj, z perspektywy czasu, uważasz, że to był dobry wybór?



AL.-Ł:
Najlepszy z możliwych. Zawsze powtarzam (wzorem bohatera polskiej komedii): Odpowiedz sobie na ważne pytanie, co chcesz w życiu robić? I po prostu zacznij to robić. I ja zaczęłam. I jestem z tego powodu niezwykle szczęśliwym człowiekiem.


AG:
Z wykształcenia jesteś polonistką. Czy kiedykolwiek pracowałaś w zawodzie?

AL.-Ł:
Nie, odbywałam tylko praktyki w liceum i szkole podstawowej. Tak się moja droga potoczyła, że na wiele lat związałam się z korporacją, gdzie byłam dyrektorem dużego działu zajmującego się sprzedażą i marketingiem internetowym. A teraz piszę :)

AG:
Opowiedz nam o najnowszej powieści „Skazani na ból”. Skąd wziął się pomysł na tak trudną, kontrowersyjną postać, jaką bez wątpienia jest Aleks.

AL.-Ł:
Postać Aleksa narodziła się w mojej głowie tuż po tym, kiedy moja nastoletnia córka oznajmiła mi, że zakochała się w starszym chłopaku. Skinheadzie na dodatek. To było zderzenie z rzeczywistością, w której musiałam się odnaleźć. Wniknęłam w ten świat, przeprowadziłam szereg rozmów z młodymi i nie tylko młodymi ludźmi, którzy są mocno związani z tą ideologią. To pomogło mi stworzyć postać Aleksa Pańskiego-głównego bohatera „Skazanych na ból”.

AG:
Którego ze swoich bohaterów darzysz szczególnym sentymentem i dlaczego właśnie tego? A którego pokochały Twoje czytelniczki?

AL.-Ł:
Chyba Lukasa, gdyż po części wzorowany jest na osobie mojego przyjaciela. Lubię też Piotra Sadowskiego z „Bez przebaczenia” i Aleksa Pańskiego ze „Skazanych na ból”. Szczerze mówiąc to każdego mojego bohatera kocham i darzę odpowiednią porcją atencji. A czytelniczki? Jak na razie w tych rankingach bezapelacyjnie wygrywa Lukas. Często też w czołówce pojawia się Piotr Sadowski, Michał Langer i Tommy Cordell.


AG:
Nad czym obecnie pracujesz?

AL.-Ł:
W tej chwili poprawiam napisaną dużo wcześniej powieść z gatunku New Adult. Książka miała pierwotny tytuł „Trudna miłość”, ale ukaże się pod tytułem „Jesteś moja, dzikusko”. Premiera już w lutym 2016 roku.


AG:
Jak to jest z tymi okładkami? Czy autor ma wpływ na to, co pojawi się na okładce jego książki?
AL.-Ł:
W moim przypadku mam wpływ, aczkolwiek i tak ostateczne zdanie należy do wydawnictwa. Pamiętajmy, że książka dla wydawcy to nic innego, jak produkt, który musi atrakcyjnie opakować.


AG:
A tytuł? Czy najpierw powstaje fabuła, a tytuł pojawia się później?

AL.-Ł:
W sumie mogę powiedzieć, że u mnie następuje to niemal jednocześnie. Czasami oczywiście mam problem z właściwym tytułem, a bardzo rzadko wydawca zmienia mi tytuł, do tej pory zdarzyło się to raptem trzy razy.


AG:
Czy kontakt z czytelnikiem jest dla pisarza ważny, potrzebny?

AL.-Ł:
No to raczej oczywiste, chyba że ktoś pisze tylko do szuflady. Bez czytelników pisarz i jego praca nie miałyby racji bytu. Dla mnie to elementarne zadanie: utrzymywać kontakt z czytelnikami. Dlatego jeżdżę po całej Polsce na spotkania autorskie, na które zapraszają mnie biblioteki, prowadzę fanpage autorski i grupę fanowską. Bawię się przy tym wyśmienicie i wiem, że moi czytelnicy także :)

AG:
W jaki sposób pracujesz nad książką? Masz ulubioną porę dnia czy nocy, w czasie której pisze Ci się najlepiej?

AL.-Ł:
Zawsze piszę do południa, około dwóch godzin, a potem późnym wieczorem, gdzieś od 23 do 2 w nocy. To moje stałe pory pracy, już takiego intensywnego pisania. Jednakże gdy pracuję nad daną powieścią, to mam ją w głowie 24 godziny na dobę i dopóki nie postawię magicznej ostatniej kropki, żyję życiem moich bohaterów. Oddaję się im w całości, dlatego są tacy prawdziwi, jak potem wielokrotnie słyszę od moich czytelników.


AG:
Dziękuję za rozmowę i spotkanie.

AL.-Ł:
Ja również i pozdrawiam wszystkich Czytelników :)







środa, 16 września 2015

Dzieci Gosi Iris May

Czytam coraz mniej, listonosz odwiedza mnie coraz rzadziej, bo zwyczajnie nie mam czasu, a nie sztuka zobowiązać się do napisania setek recenzji...
ale tej książki przegapić nie mogę.
"(...) pasjonująca opowieść o rodzinnych losach i familijnych koligacjach Polaków i Niemców. I to w ciągu całego ubiegłego stulecia...".
prof. dr hab. Tomasz Szarota, Instytut Historii PAN – Warszawa
Berlin, początek XX wieku. Grete, nazywana później Gosią, otrzymuje w posagu od swojego ojca życiową mądrość: „W życiu możesz stracić wszystko, nie trać tylko ducha!”. Wtedy nie zdaje sobie sprawy, jak często będzie powtarzać te słowa. W życiu traci bowiem wszystko, co dla niej najważniejsze.
Gosia w jednej z berlińskich kawiarenek spotyka swoją wielką miłość, syna bogatych przemysłowców z Poznania leżącego w pruskim zaborze. Opuszcza Berlin i przenosi się do rodzinnego domu ukochanego. Młodzi biorą ślub, ale dla rodziny męża prosta dziewczyna z Berlina do końca pozostanie znienawidzoną Prusaczką.


Opinia na temat "Życia z drugiej ręki".



Pierwsza opinia blogerki. Dziękuję.
"Czyta się ją tak, jakby się dotykało piórka. Autentycznie lekki styl autorki powodował, że unosiłam się – w dosłownym znaczeniu – w chmurach, a nie trwałam przy akcji. Po prostu odlatywałam nie do końca w tę rzeczywistość, którą miałam przed oczyma. Jednocześnie słowa wciągały tak, jak wciąga odkurzacz.
Życie z drugiej ręki to historia stworzona w bardzo ciepły sposób. Bije od niej jakaś taka harmonia, radość życia. Prawdopodobnie dlatego chciało mi się ją przeczytać do końca, prawdopodobnie dlatego, że wznosiłam się na wyżyny nieba, rzeczywiście bujając w obłokach przy jej kartach, mogę powiedzieć: tak, warto po nią sięgnąć, chociażby dlatego, by dotknąć tych przemiłych słów, które są idealne czy do kawy, czy do poduszki."
Więcej na blogu:

Wszystkim, którzy naprawdę przeczytali książkę i dopiero po zapoznaniu się z lekturą wypowiadają się na jej temat, dziękuję. 


poniedziałek, 14 września 2015

Jutro zaświeci słońce Joanna Sykat zapowiedź

Premiera: 7.10.2015



Wyobraź sobie, że Twoja matka jest źródłem Twojego lęku i destrukcji. Wyobraź sobie, że jesteś zakładniczką rodzinnej tajemnicy.
Anita marzy o byciu pisarką. Wspierana przez męża decyduje się na kolejne ważne kroki i zmiany w swoim życiu. Wspólnie kupują upragnione mieszkanie i powoli budują własny świat.
Nie jest im jednak dane cieszyć się małżeństwem ani sukcesami. Despotyczna matka Anity, która od zawsze zaniżała jej poczucie wartości, starając się podporządkować sobie całkowicie córkę, wkracza ponownie do ich życia.
Czy Anita znajdzie siłę, żeby walczyć o swoje życie?
Joanna Sykat pisze tak plastycznie, że łatwo sobie wyobrazić podobną relację z … własną matką. „Jutro zaświeci słońce” to książka, która wierci dziury w duszy, stawia niewygodne pytania i oczyszcza umysł. To jedna z tych książek, które chciałoby się przytulić do serca.


Książka ukaże się pod moim patronatem medialnym, co napawa mnie oczywiście dumą, bo to niezwykła publikacja. Temat, jaki poruszyła w niej autorka jest trudny, ale podejrzewam, że wcale nie tak rzadko spotykany w codziennym życiu, jak byśmy chcieli.


Joanna Sykat nie lubi skupiać się na tym, co mało istotne. Z rzeczy ważnych – żona, matka i pisarka, w kolejności zależnej od pory dnia. Wolny duch, który lubi zwiedzać, podglądać i podkradać życiu smaczki i detale. Historie gonią ją wszędzie i domagają się pierwszeństwa. Przybywa ich tak szybko jak autorce siwych włosów na głowie. Do tej pory w książki wykluły się: Wszystko dla ciebie, Jesteś tylko mój, Tylko przy mnie bądź oraz miniatury: Biedronki są ważne i Macierzynki.

Katarzyna Enerlich Kwiat Diabelskiej Góry



Miałam przyjemność czytać już kilka książek napisanych przez Katarzynę Enerlich, ale moim zdaniem na tle innych wyróżniają się zdecydowanie: "Czas w dom zaklęty", "Kiedyś przy
Błękitnym Księżycu" i "Kwiat Diabelskiej Góry", o których chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć. Ostatni ze wspomnianych przeze mnie tytułów czytałam podczas pobytu z rodziną nad morzem w połowie sierpnia. Była to w zasadzie jedyna powieść, po jaką sięgnęłam w owym czasie. Wciągnęła mnie i zaciekawiła, zaintrygowała.
Katarzyna Enerlich mieszka na Mazurach, które kocha całym sercem. Korzenie jej rodu sięgają Prus Wschodnich, zapewne dlatego darzy właśnie tamte okolice tak dużym sentymentem. Uwielbia odkrywać zagadki, zgłębiać tajemnice tej ziemi, rozmawiać z ludźmi, którzy pamiętają dawne lata, wspominają je, pokazują stare fotografie i dokumenty z tamtego okresu.

Książka opiera się na kilku faktach. Autorka umiejętnie wplotła w fabułę postaci i wydarzenia fikcyjne, które choć są prawdopodobne, nigdy nie miały miejsca. Puściła wodze fantazji, wciągając szybko i bez jakiegokolwiek problemu czytelnika w swoją opowieść. Czujemy się, zagłębiając w lekturze, jakbyśmy siedzieli tuż obok pisarki, a ona krok po kroku odsłania przed nami zawiłości losów Ingi, kobiety dojrzałej. Co prawda urodziła się ona w Polsce, w Pustnikach, pozornie nudnej i mało atrakcyjnej wsi, ale od wielu, wielu już lat mieszka w Niemczech. Wyjechała z kraju wraz z matką, która, jak się zdawało, nigdy nie chciała tam wrócić. Rosemarie jednak coraz częściej myśli o tamtym stronach, wspomina mazurską ziemię. Po przeczytaniu artykułu z rozmową z dawną gospodynią dworu, w którym i ona pracowała, nabiera przekonania, że powinna pojechać na ziemię, w której przeżyła tyle lat.
To przepiękna opowieść o niełatwej miłości, napisana w sposób niezwykle obrazowy. Katarzyna Enerlich doskonale ubrała w słowa to, co przekazują sobie z pokolenia na pokolenie mieszkańcy Mazur. Stworzyła niebywale klimatyczną historię na podstawie pewnego przedwojennego uczucia i kontrowersyjnego ślubu, o którym pomimo upływu lat nikt z nich nie potrafi zapomnieć. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.

niedziela, 13 września 2015

W kolejce po życie. Katarzyna Archimowicz.




Katarzyna Archimowicz jest absolwentką matematyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, mieszka w Chełmie. Uczy w szkole podstawowej i w gimnazjum, jest też doradcą zawodowym. Chętnie czytuje reportaże i powieści historyczno-obyczajowe, zajmuje się również haftem wielkoformatowym. Jej debiutancka powieść to "Miłość w Burzanach", której nie miałam jeszcze przyjemności czytać. "W kolejce po życie" to druga książka autorki.


Akcja powieści rozpoczyna się w grudniu 2011 roku. Jej główna bohaterka wraz z rodziną zasiada właśnie do wigilijnej wieczerzy. Przepięknie pachnie igliwiem, ale też potrawami przygotowanymi specjalnie na święta. Pogoda również zdaje się być idealna, ponieważ jest "rześko, śnieżnie, choć mimo to niezbyt zimno". [1]


W takich okolicznościach poznajemy rodzinę Czarskich. Święta mijają, a mąż Ewy wyjeżdża do pracy jeszcze przed Sylwestrem. Dojrzała kobieta, matka dorosłych już synów, idealna żona
postanawia spędzić sylwestrowy wieczór w babskim gronie. Wraz z Leszkiem za kilka tygodni, gdy tylko mąż wróci z pracy, planuje wyjechać na wycieczkę za granicę. Zupełnie nie spodziewa się tego, co ją czeka...
Sylwestrowy poranek zmienia w jej nudnym, uporządkowanym i mało ciekawym życiu wszystko. Policjant, który puka do drzwi jej domostwa burzy wszystkie jej plany i marzenia. Czy Ewa kiedykolwiek będzie w stanie żyć spokojnie, czy uda jej się oswoić z tym, co nieuniknione? Czy odnajdzie się w rzeczywistości, w jakiej teraz przyjdzie jej funkcjonować?

Książka ta jest niezwykle prawdziwa. Prawdziwa do bólu. Daje nam do myślenia i przypomina, że nie należy odkładać niczego na później, że nie powinniśmy żyć "na pół gwizdka". Na drodze Ewy stanie wielu przyjaznych jej ludzi, którzy pomogą jej przetrwać, ale to ona sama będzie musiała na nowo poukładać swój świat. Leszek, który uległ poważnemu wypadkowi, być może nigdy nie wybudzi się ze śpiączki... i co teraz? Co dalej? Ewa traci grunt pod nogami, wszystko zmienia się na gorsze, a przyszłość oznacza tylko niepewność. Jak uda jej się wytrwać, przeżyć to wszystko i nie zwariować? Uważam, że warto sięgnąć po "W kolejce po życie", bo to ciekawa, niebanalnie opowiedziana historia. Wciągnie nas ona i zachęci być może do odwiedzenia miejsc, w których była Ewa, ponieważ autorka przedstawia nam je w sposób interesujący. Maluje przed nami obraz realistyczny, widzimy go oczami wyobraźni i chcemy przenieść się w tamte okoliczności przyrody nie tylko za sprawą powieści.
Wzruszająca, refleksyjna, naprawdę warta uwagi. Polecam.

[1] Katarzyna Archimowicz "W kolejce po życie", Wydawnictwo Black Publishing, 2015, s. 7



czwartek, 10 września 2015

Co nowego?

Co u mnie?
W poniedziałek premierę miała moja debiutancka powieść, ale o tym "trąbiłam" już wielokrotnie ;)
Dzień należał do niezwykle udanych. Nie spodziewałam się tak pięknych słów, emocji, gratulacji.






Wieczorem spotkałam się z Agnieszką Lingas-Łoniewską w Bibliotece w Tucznie. Panie, które pracują w tej bibliotece pamiętały o tym, że tego dnia premierę miało moje "Życie z drugiej ręki", co było dla mnie przecudowną niespodzianką.
Na spotkaniu z wrocławską pisarką było wspaniale. Agnieszka opowiadała ciekawie, a maleńka biblioteka przepełniona była czytelnikami i miłośniczkami Jej twórczości. Byłam tam nie tylko prywatnie, jako czytelnik, ale miałam również przyjemność przeprowadzić wywiad z autorką do lokalnego tygodnika.





Pierwsze opinie dodały mi skrzydeł. Zresztą od poniedziałku nic innego nie robię, tylko uśmiecham się od ucha do ucha. Czuję się z tym dziwnie i nie wiem, co odpowiadać na Wasze wiadomości. Książka podoba Wam się, dostrzegacie w niej siebie, a to dla mnie najważniejsze, bo chciałam, by była wiarygodna. Nie jest to oczywiście literatura "z górnej półki", ale nie miała taka być. To lektura przeznaczona dla "normalnych", zwyczajnych kobiet. Matek, żon, które potrzebują, podobnie jak Anita, impulsu do zmian, do działania.

Oto kilka krótkich recenzji:

"przeczytałam debiut Ani : ) czytasz.....i masz wrażenie, że Anita siedzi obok , że mówi do Ciebie .Ta książka jest niczym spotkanie. W szczery i prostolinijny sposób bohaterka opowiada o swoim życiu tu i teraz. O marzeniach,miłości, o przeszłości......dniu codziennym..... refleksyjna, zapewniam:) szanuj siebie, swoje uczucia , zmieniaj............................................................................................ 
..................polecam "Życie z drugiej ręki" !
Dorota"


"nie wiem czy powinnam o tym pisać Emotikon smile ale zaczęłam czytać książkę w autobusie moja trasa trwa 15 min, a skończyłam w pracy:-) Dzięki,"Życiu z drugiej ręki " dzień zleciał szybko i przyjemnie.
Ewa"

" A ja nie mogłam sobie wyobrazić dnia bez książki. Czytałam w każdej wolnej chwili, przy każdej nadarzającej się okazji. To mnie odprężało, relaksowało."
Anna Grzyb ja już dawno zapomniałam jak to fajnie jest usiąść wygodnie, albo położyć się (co kto woli) , z książką w ręku i oderwać się na moment od rzeczywistości.
Lektura przeczytana, co przy małym brzdącu czasami okazuje się niemałym wyzwaniem. Dzięki za dwa fajne wieczory z twoją książką, czekam na kolejne. Półeczki czekają. 
Justyna"

"Życie z drugiej ręki" przeczytałam z ogromną przyjemnością!!! To jedna z tych wyjątkowych książek, która trafia prosto do serca czytelnika dzięki swojej prostocie, szczerości i niesamowitemu ładunkowi emocjonalnemu.. Pięknie ukazana historia, która tak naprawdę może rozgrywać się za drzwiami wielu domostw.. Zwyczajni, zmagający się z życiowymi problemami, lękami bohaterowie, których momentami odbierałam jak swoich znajomych po sąsiedzku.. Emotikon smile Anna Grzyb opowiedziała historię o nas samych.. Bo czyż nie każdy z nas ma ukryte lęki i słabości?? Czyż nie każdy chowa na dnie serca głęboko skrywane marzenie? Jak poradziła sobie ze swoimi lękami bohaterka książki??... Zapraszam do lektury!!! Warto!!!!!
Aniu dziękuję za cudowną książkę i wspaniałe chwile jakie przy niej spędziłam. 
Aneta" 

"Cóż, „Morderstwo Kopciuszka” oraz Chmielewska musiały poczekać, bo nieoczekiwanie zdobyłam „Życie z drugiej ręki”. Wyrażając się kolokwialnie – książkę załatwiłam w ciągu dwóch wieczorów co dobrze świadczy zarówno o autorce, Annie Grzyb, jak i o jej książce 
Emotikon smile.
Anna Grzyb w sposób interesujący i nieskomplikowany przedstawia życie młodej żony i matki - Anity, jej codzienne troski, niepokoje oraz wątpliwości, które nią targają. Bohaterka nie poddaje się wpływowi małomiasteczkowego marazmu, tylko walczy o lepsze jutro dla swoich dzieci i siebie, bo słusznie uważa, że więcej szczęścia da dzieciom jako kobieta szczęśliwa, a nie jako smutna i zrezygnowana kura domowa. Czy Anicie uda się zmienić swoje życie? Do jakich wniosków dojdzie? Jeśli chcecie uzyskać odpowiedzi na te oraz inne pytania zapraszam do sięgnięcia po tę lekturę. Będzie w niej również o rodzinnej tajemnicy, obliczach przyjaźni i pokusach. „Życie z drugiej ręki” jest mądrą, dobrze napisaną książką obyczajową, która niesie swego rodzaju ukojenie, wycisza i wskazuje co tak naprawdę w tym naszym zabieganym życiu jest ważne. Gorąco polecam.
Anna Kleiber, pisarka" 

"W każdym z nas drzemie jakiś potencjał, każdy z nas ma swoją historię, każdy ma swoje miłości, upadki i wzloty 😉
Wielu posiada też tajemnice, o których lepiej może nie myśleć 😉 Wielu z nas ma marzenia 😉 Jedni się spełniają, inni w siebie nie wierzą 😡
Bardzo fajnie Anka pokazałaś w swej książce wszystko to o czym mowa wyżej. Przedstawiona w sposób prosty, dostępny dla wszystkich, historia kobiety, matki, która wzmaga się z problemami życia codziennego, swoimi słabościami, brakiem zrozumienia (jak jej samej się wydaje) 😩😩😩 oraz z miłością, czy może również jej brakiem...
Czy warto wierzyć w ludzi?
Czy warto mieć przyjaciół?
Czy warto pomagać innym?
Czy warto kochać?
Dzięki Tobie Aniu wiem, że... No właśnie 😃😃😃
Proponuję wszystkim zajrzeć do książki, którą czyta się jednym tchem 
Dziękuję Tobie Anka za te chwile spędzone przy Twojej książce  Gratuluję pomysłu i umiejętnego dobrania słów, dzięki którym pokazałaś nam szarą rzeczywistość i...
I znów 3 kropek 😉😉😉 Doczytajcie sobie sami 😉😉😉
Koniecznie. Bo WARTO !!!
Marta" 


"Przeczytana 😀Anna Grzyb napisałaś książkę, którą jest taka prawdziwa. Ukazuje nasze normalne, codzienne życie. Bohaterki są autentyczne, ich problemy podobne do wielu z nas. Czyta się ją tak lekko. Podoba mi się bardzo. 😀 Czekam na kolejne. 
Kinga" 

Dobrze. Książka swoją drogą, ale w prasie lokalnej znowu jestem Emotikon wink

Tym razem Pojezierze wałeckie i bardzo ważny nie tylko dla mnie artykuł. Wszystkich, którzy mogą wybrać się na ten bieg, zachęcam. Warto pomagać, wiecie o tym doskonale. Ruch to zdrowie, ale o tym też wiecie. Mirosławiec zaprasza. Szczegóły niebawem na oficjalnej stronie miasta. 








Zaniedbałam blog okropnie, ale już niedługo wrócę do recenzowania. Dzisiaj dotarła do mnie najnowsza powieść Iwony Banach "Klątwa utopców", której jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa. Czytałam "Lokatora do wynajęcia" tej samej autorki i bawiłam się przednio, dlatego z wielką radością przeczytam nową propozycję literacką autorki. Okładka wygląda tak:





Czekam jeszcze na egzemplarz książki Kasi Bulicz-Kasprzak:



Przesunięta została data premiery książki Anny Kasiuk, której patronuję medialnie, na koniec września. Recenzja tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2015/08/anna-kasiuk-lewy-brzeg-premiera.html



Co jeszcze na wrzesień planuję?


NOWOŚĆ
„Podaj łapkę misiu”  


Autor: Krystian Głuszko
Ilustracje, opracowanie graficzne: Beata Kulesza-Damaziak, studio Karandasz
Format 235 x 165 mm
Ilość stron 48
oprawa twarda
ISBN 978-83-62248-57-5
Wydanie I, Warszawa 2015
Data wydania 25.09.2015r.
Wydawnictwo Alegoria
cena 24,90

Kostek jest wyjątkowym misiem. Ma piękne czarne oczka, brązowe futerko i duże puchate łapki. Jest ładnym, ale smutnym niedźwiadkiem. Najchętniej bawi się sam. Często chowa się w swoim pokoju i czyta książeczki. Lubi też układać klocki. I całkiem dobrze mu to wychodzi. Mało mówi, a z jego oczek czasem płyną diamentowe łezki. Misiaczek ma bardzo dobre serduszko, chociaż bywa, że się złości. Dlaczego? Po prostu drażni go wiele rzeczy, a wtedy krzyczy i tupie łapkami. Tak to już z tym misiem jest. Na szczęście złość szybko mu mija...
Nie każdy jest taki sam, a niektórzy są zupełnie ODMIENNI. I niełatwo takim  "dziwakom" w życiu, trudno im znaleźć przyjaciół. A przecież to, że ktoś jest inny, nie oznacza wcale, że jest gorszy.  Trzeba tylko zobaczyć, jak wiele dobrego kryje się pod tą odmiennością. Pełna ciepła i uroku bajka o potrzebie akceptacji, przyjaźni i tolerancji.
Bajka  adresowana jest  do dzieci z Zespołem Aspergera (i ich rodziców), ale też do dzieci zdrowych (i ich rodziców). Pokazuje ona różne aspekty tego zaburzenia i sposoby radzenia sobie z nimi. W ten sposób  może służyć wsparciem tym, których ono dotknęło, a dzieci neurotypowe oswajać ze zjawiskiem,  pokazywać, że "nie taki diabeł straszny" i udowadniać, że nawet z dzieckiem zaburzonym można się kolegować, przyjaźnić. Nie trzeba chyba przekonywać, jak bardzo jest to ważne.
Patroni i partnerzy wydania:
Qlturka.pl, Klub Mamuśki, babyboom.pl, Pisaninka.pl, Stowarzyszenie "Czajnia",

partner merytoryczny - Fundacja Synapsis, a ponadto Akademia Pedagogiki Specjalnej, Instytut Terapii i Edukacji Społecznej, Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2 w Krakowie, Gabinet Psychiatryczny dr nauk med. doktor Bożena Śpila,  Biblioteka Pedagogiczna w Skawinie, a także firma Haidelberg Polska Sp z o.o.  


 Pani Monika zapytała mnie przed chwilą, czy pojawią się jeszcze nasze wtorkowe spotkania z książką. Oczywiście, że tak. W tej chwili zajmuję się jeszcze swoją powieścią i nie nadążam odpisywać czytelnikom, czytać pięknych, pozytywnych opinii, za które dziękuję. Poza tym zaczęłam pracować, piszę też kolejną, trzecią już powieść, stąd czasu mi brakuje, ale pamiętam o Was i na pewno wkrótce Dzień z książką się pojawi.
Planuję w najbliższym czasie umieścić w moim wtorkowym cyklu "Rosół z kury domowej" Nataszy Sochy, "Lewy brzeg" Ani Kasiuk, wydany z moim logo na okładce, którego premiera przesunięta została na koniec września, moją własną powieść "Życie z drugiej ręki". Czy starczy mi czasu, nie wiem. Na październik proponuję "Jutro zaświeci słońce" Joanny Sykat i "Skazanych na ból" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. To tyle, jeżeli chodzi o moje plany związane z blogiem na najbliższe tygodnie.

Pozdrawiam wszystkich czytelników mojego bloga!!! 
Mam nadzieję, że uda nam się spotkać na Targach Książki w Krakowie. Wybieracie się? 



piątek, 4 września 2015

Podaj łapkę, misiu. Krystian Głuszko. Zapowiedź.

Jeszcze we wrześniu zaproponuję Wam książeczkę napisaną przez niezwykłą osobę. Krystiana Krystian Głuszko zna wielu z Was, to przesympatyczny człowiek, ciepły i przyjaźnie nastawiony do świata i ludzi.
Oddaję głos wydawcy:
Książka zatytułowana "Podaj łapkę misiu" to bajka adresowana do dzieci z Zespołem Aspergera (i ich rodziców), ale też do dzieci zdrowych (i ich rodziców). Pokazuje ona różne aspekty tego zaburzenia i sposoby radzenia sobie z nimi. W ten sposób może służyć wsparciem tym, których ono dotknęło, a zdrowe dzieci oswajać ze zjawiskiem, pokazywać, że "nie taki diabeł straszny" i udowadniać, że nawet z dzieckiem zaburzonym można się kolegować, przyjaźnić. Nie muszę chyba przekonywać, jak bardzo jest to ważne.
Autorem książki jest Krystian Głuszko. Niezwykły człowiek, sam dotknięty Zespołem Aspergera (oraz wieloma chorobami okołozaburzeniowymi), wyzwala się ze swych ograniczeń, z bardzo dobrym skutkiem uczy się "normalnie" funkcjonować, przełamuje wszystkie bariery i wychodzi do ludzi, udowadniając, że nawet z takim zaburzeniem można żyć, można być szczęśliwym i spełnionym (ma żonę, małą córeczkę, na co dzień pracuje jako barman), a jego celem i misją jest pomaganie innym, którzy borykają się z "chorobami duszy". Od wielu lat prowadzi bloga "Zaburzony świat Krystiana" (krystian-robert.blogspot.com) i opowiada o swoim życiu i chorobach, służąc jednocześnie psychicznym wsparciem wszystkim, którzy się z nim poprzez bloga komunikują. Jest autorem dwu książek dla dorosłych ("Spektrum" i "Szukaj mnie wśród szaleńców", która ukazała się w ubiegłym roku).
Książce patronuję medialnie, jej egzemplarze będą do wygrania na blogu.
25 września na Festiwalu Książki dla dzieci i młodzieży „Czytajmy” w Warszawie będzie premiera książki Krystiana Głuszko „Podaj łapkę, misiu”.

Siedem pytań do pisarza. Wyniki. Anna Kasiuk.




1.                Iwona Pietrucha
Pani Anno, uwielbia pani i Mazury i góry, czyli raczej dwa odrębne środowiska. Gdyby mogła Pani wybierać - które miejsce wybrałaby Pani na miejsce zamieszkania? I dlaczego?
Pozdrawiam i dziękuję:)
Obydwa środowiska zrobiły na mnie ogromne wrażenie i zaskakują za każdym razem, kiedy dane jest mi je podziwiać. Ale gdybym miała wybrać jedno z nich i zamieszkać tam, wybrałabym jednak Mazury. Góry oszałamiają bowiem swoją potęgą, są niezdobyte, uświadamiają o słabości człowieka, jego kruchości. Mazury natomiast dają wytchnienie, są takim darem od niebios dla człowieka.

2.                 
Pani Aniu,
Jak Pani osobiście uważa - czy miłość może być lekarstwem na wszelkie nasze bolączki? Czy miłością można wszystko zdziałać, załatwić?
To trochę zabrzmiało, jak szukanie złotego środka… Ale do tej pory nikt go nie znalazł… Oczywiście łatwiej jest stawić czoło problemom, kiedy wiemy, że mamy oparcie w kimś, kto nas kocha. Ale czy dzięki miłości uda się nam rozwiązać wszystkie nasze kłopoty? Z pewnością łatwiej zniesiemy porażki. A to już coś.

3.                 
Pracowników korporacji często nazywa się korposzczurami (swoją drogą szczur to bardzo inteligentne i przebiegłe zwierzę). Do jakiego zwierzęcia Pani by się porównała i dlaczego?
O, dobre pytanie! Fakt, mam świadomość, że jako pracownik korporacji jestem korposzczurem. Paskudnie to brzmi, ale jest wymowne. A po pracy, kiedy wracam do domu jestem jak wielbłądzica z siatkami zakupów. W domu jak mrówka, bo trzeba posprzątać, odrobić lekcje i nastawić pranie. A wieczorem jestem jak sowa z szeroko otwartymi oczami, wpatrzona w monitor komputera J

4.                 
Witam!
 " (...)Przecież każdą drogę zaczynamy od postawienia pierwszego kroku...."
Jaki najlepszy był pierwszy Pani "krok" w życiu?
 
Nigdy nie rozkładałam mojego życia na takie czynniki. Nie żałuję w sumie niczego znaczącego, co wydarzyło się do tej pory. Oczywiście pewne rzeczy zrobiłabym teraz inaczej, ale może na tym właśnie polega życie, uczymy się stawiać nasze kroki trochę po omacku, nie wiedząc, co nas spotka za rogiem. I dlatego właśnie młodość jest taka piękna, a niektóre decyzje z upływem czasu wydają się być tak nierozsądne. Ale nie można popadać w skrajności.
Z pewnością napawały mnie dumą te kroki, które stawiałam sama, bez udziału moich Rodziców. Bo tylko takie wydarzenia dają satysfakcję, osiągamy coś sami bez roztaczanej nad nami opieki. Pierwszym takim poważnym krokiem w moim życiu było pojawienie się na świecie Julii. Kiedy ujrzałam jej czarne jak heban oczęta wpatrzone we mnie, poczucie obowiązku jakby siadło mi na ramiona. To uczucie trochę mnie przytłoczyło, ale przez trzynaście lat już zdążyłam się z nim oswoić. Później, kiedy na świat przyszli chłopcy już nie czułam tego tak intensywnie. Kolejnym krokiem, który postawiłam, a który okazał się być spełnieniem mojego marzenia, było wybudowanie domu. A uczucia towarzyszącego pierwszej spędzonej w nim nocy nie zapomnę do końca życia. Miałam oto swój azyl powstały z marzeń, z wybranego przez siebie projektu i opłacanego do końca życia J Kolejnym znaczącym krokiem było ukazanie się mojej powieści na rynku. Niedowierzanie, ogromna radość i wrażenie, że zrobiłam coś, co do tej pory wydawało mi się wręcz nieosiągalne również będą towarzyszyły mi do końca moich dni. Życie jest jednak piękne
5.                 
Anonimowy
Witam.
Zdradzi nam Pani swój ulubiony przepis kulinarny? Gdyby sukces zwany procesem napisania i wydania książki można było zapisać za pomocą przepisu kulinarnego jakby Pani go zapisała?

Och, ze mnie jest naprawdę kiepska kucharka… Absolutne minimum. Nie wiem dlaczego. Moja Mama gotuje wybornie, siostra również, a ja… hm mam masę pomysłów na inne rzeczy
J
I pewnie powtórzę się, ale niezmiennie sądzę, że przepis czy to na pisanie, na bycie świetną kucharką czy też korposzczurem tkwi w podejściu do tego, co się robi. We wszystko należy włożyć serce.
A mój przepis póki, co nie zmienił się:
„Wrzuć do naczynia zainteresowania i wizje, a następnie delikatnie wstrząśnij. Dodaj dużo wytrwałości i chęci. Wszystko dobrze wymieszaj, a na koniec posyp szczyptą szczęścia. Oto przepis na pasję...”.

6.                 

Gdyby miała Pani utożsamić się z jednym ze swoich bohaterów, kogo i dlaczego najbardziej Pani przypomina - przebojową Ewę, zakompleksioną Majkę czy tajemniczego Pawła?
Nie mogę utożsamić się z jednym z moich bohaterów. Oni łączą w sobie cechy, które charakteryzują każdego człowieka. Nie jestem przebojowa jak Ewa, ale zdeterminowana jak ona. Zakompleksiona jak Majka? Niekoniecznie, ale oddana swojej pracy i owszem. Tajemnicza jak Paweł… Cenię swoją prywatność podobnie jak robią to obydwaj bracia Ławczuk. To moje twory, każdy z nich ma w sobie coś mojego J
7.                                
Pani Anno, czy po zakończeniu książki wraca pani do jej bohaterów? Myśli o tym, że mogłaby pani coś zmienić w ich losach?
Pani Ewo, oczywiście, że przywiązałam się do moich bohaterów. Nie sądziłam nawet, że aż tak mocno. Stali się bardzo mi bliscy, wyobrażałam sobie, że chodzą ulicami Pragi, zaglądałam w bramy kamienic, bo wydawało mi się, że mogę zobaczyć w nich Majkę albo jej tatę. Zabawne, prawda? Sama dałam się uwieść mojej powieści J Ale nie myślałam nigdy o tym, by zmienić ich losy. Oni również mają swoją rolę do odegrania, do tego zostali powołani. 

Egzemplarz książki trafi do Danuty. Gratulujemy.