wtorek, 30 września 2014

Książka dnia czyli dzień z książką. Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". Fragment piąty, ostatni.

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". 
Fragment piąty, ostatni. 

"Staje mi przed oczami nasza podróż z Dubrownika do Belgradu. Miało być wesoło, przynajmniej tak to sobie wyobrażałam. Wsiedliśmy do pociągu we troje-Milan, Zuza i ja. Umościliśmy się w jednym przedziale, zaczęliśmy gadać. Nagle, ni stąd, ni zowąd, Milan zerwał się z miejsca i wybiegł na korytarz. Długo nie wracał. Zaniepokojona poszłam go szukać, przedzierałam się z wagonu do wagonu, nieźle mną wytrzęsło, ale brnęłam naprzód. Milana nigdzie nie było, więc postanowiłam wrócić do Zuzy. I wtedy go zobaczyłam. Siedział w pustym przedziale, tuz obok naszego i... patrzył w okno. Czasem zachowywał się tak, jakby ludzie go męczyli. Ta dziwna strona jego osobowości intrygowała mnie, a może nawet pociągała..." 


Freddy i Super Prezent Abby Klein



Przygody Freddy'ego szczególnie spodobały się mojemu siedmioletniemu synkowi. Z zaciekawieniem słuchał o zębowym kłopocie chłopca, a teraz zachwyciła go opowieść o prezencie.
Freddy zamierza dać w Dniu Zakochanych Jessie niezwykły podarunek. Nie wie tylko, jak przekazać jej Walentynkę w taki sposób, by nikt inny o tym nie wiedział. Czy wpadnie na pomysł, jak uszczęśliwić Jessie i jednocześnie nie ośmieszyć samego siebie? Koledzy przecież bywają bezlitośni!

Max jest najniegrzeczniejszym chłopcem ze wszystkich pierwszoklasistów. Freddy i Robbie od dawna o tym wiedzą i cieszą się, że udało im się  przed nim ukryć. Szkoda, że Chloe nie pomyślała o tym samym. Teraz biega po placu zabaw i wykrzykuje desperacko  prośbę o pomoc! Niestety, gdy przebiega obok chłopców, kryjówka przestaje być ich  tajemnicą. Zachwycony odkryciem Max zaczyna więc zabawę w berka właśnie z nimi.

Jessie to najdzielniejsza z dziewczynek. Ba! Nie tylko spośród dziewczynek zresztą. Ona w ogóle nie odczuwa strachu na myśl o Maxie. Freddy naprawdę ją lubi. Wie też, że ona przepada za Walentynkami. Postanawia dać jej najpiękniejszą i najwspanialszą kartkę, jaką kiedykolwiek widziała. W jego domu zwykle kupuje się gotowe Walentynki, ale w tym roku mama chłopca postanowiła, że wykonają je samodzielnie. Kupiła różowy i czerwony papier, brokat, mazaki, ozdobne serwetki. Czy Freddy naprawdę zdoła zaskoczyć Jessie i zrobi idealną Walentynkę?

Przygody chłopca są zabawne, interesujące i wciągające. Dziecko słucha lub też samodzielnie czyta z ogromnym zaciekawieniem. Polecam.


Książka dnia czyli dzień z książką. Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". Fragment czwarty.

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". 
Fragment czwarty. 

"-Karola, nie uwierzysz w to, co ci powiem!-Mama jest wyraźnie wzburzona.
-Co takiego? Turyści uciekli z Kazimierza?-próbuję żartować. 
Mama nawet nie spytała, jak się miewam, a chyba wspominałam jej, że będę dziś miała badanie. Cała ona. 
-Nie wygłupiaj się. Zadzwoniłam do twojego ojca, bo chciałam mu pogratulować nowego komiksu. Ze zdziwieniem muszę przyznać, że rysuje coraz lepiej.
-Przecież zawsze był dobry, tylko go nie doceniałaś.
-Nie wydaje mi się, ale może... -Zawiesza głos.-Tak czy inaczej, mówię do niego: 'Gratulacje, Tadeusz!', a on mi na to: 'A ty skąd wiesz? To niesamowite, jak informacje szybko się rozchodzą.' i pyta mnie, czy nie jestem zła. Nie bardzo zrozumiałam, dlaczego miałabym być zła, ale po chwili mnie olśniło, że jemu nie chodzi o komiks...-Znów robi pauzę.
-Tylko o co?-pytam zniecierpliwiona. Chciałabym, by skończyła swój monolog, bo chcę się położyć.
-Lepiej usiądź.
-Cały czas siedzę, mów w końcu-ponaglam matkę. Słyszę, jak bierze głęboki oddech."

Jak myślicie, co oznajmi matka Karolinie?

Książka dnia czyli dzień z książką. Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". Fragment trzeci.

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". 
Fragment trzeci. 

"-To co, pokażesz mi te swoje miejsca?-Jego telefon wyrywa mnie z zadumy, gdy siedzę w pracy nad projektem reklamy dezodorantów.
-Wróciłeś?-Upewniam się. Śmieszą mnie zdziwione miny dziewczyn z pokoju, nie wiedziały, że umiem mówić po serbsku. 
-Tak, dwa dni temu. Zostawiłem małą w Belgradzie u babci, więc mam teraz więcej czasu. 
-Fajnie. Wolisz się przejść po galeriach czy po knajpkach?
-Pójdę za tobą wszędzie-mówi miękko. Jest coś pieszczotliwego w jego tonie, coś, co sprawia, że mimo woli mój puls przyspiesza.
-A co, jeśli będę chciała zajrzeć w dziwne miejsca?-podejmuję jego grę.
-Ty wybierasz.
-No dobra. A więc zaczniemy od "Piekiełka".-Decyduję i podaję mu adres mojej ulubionej knajpki.
-Nie wiem, w jakim języku to było, ale mogę się założyć, że rozmawiałaś z facetem-mówi Julka tonem znawczyni.
-A skąd ta pewność?-dopytuję z uśmiechem.
-Wyraźnie słyszałam, że flirtowałaś.-Grozi mi palcem.
-Tak? Nie wiedziałam, że znasz serbski.
-Wystarczy mi kobieca intuicja.I ona mi mówi, że ten facet na ciebie leci.-Julka puszcza do mnie oko.
-Oj, to już chyba nie intuicja, a wróżenie z fusów-żartuję.
-Tak czy inaczej, Filip powinien się mieć na baczności.
-Może i by się miał, gdyby częściej bywał w domu.-wzdycham."

I co Wy na to???

Książka dnia czyli dzień z książką. Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". Fragment drugi.

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". 
Fragment drugi. 

"Wieczorem, gdy Filip pojawia się w naszym mieszkaniu, przyglądam mu się dokładnie, jakbym szukała jakichś śladów, sama nie wiem czego, ale mój chłopak wygląda zwyczajnie na zmęczonego. Może ma trochę większe cienie pod oczami niż zwykle, lecz to chyba normalne, skoro jest zaganiany. 
-Byłam dziś u ciebie w biurze-mówię, zarzucając mu ręce na szyję.
-Tak? A co tam robiłaś?-Przez sekundę wydaje się zmieszany.
-Miałam dla ciebie pewną niespodziankę, nie powiem jaką, bo może ją jeszcze kiedyś wykorzystam.-Robię zalotną minę.
-Spotkanie na temat nowego projektu się trochę przeciągnęło.
Filip rozluźnia krawat i zdejmuje granatową marynarkę od Bossa. Wiesza ją starannie na wieszaku i wkłada od razu do szafy, pan porządnicki.
-Zauważyłam, to jakiś ważny klient?
-Ważny i strasznie upierdliwy-odpowiada ziewając.
Nawet się nie zająknął, że to kobieta..."



Książka dnia czyli dzień z książką. Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki". Fragment pierwszy.

Książka dnia czyli dzień z książką.
Agnieszka Walczak-Chojecka "Gdy zakwitną poziomki".
Fragment pierwszy.

"-Co zrobili z moim maleństwem? Jeszcze go prawie nie było...-Próbuję się pocieszać.-Szósty tydzień. To mniej niż ziarenko...-Wielka łza zwilża mój policzek.
-Pani Karolino, jak tam samopoczucie?-Wysoki lekarz pojawia się przy moim łóżku.Jak w ogóle można zadać tak durne pytanie?-zastanawiam się w duchu.-Wiem, wiem. Teraz nie jest łatwo, ale wróci pani do domu i od razu będzie lepiej. Następnym razem się uda.
-Ale dlaczego? Dlaczego to się stało?-Z wyczekiwaniem wpatruję się w jego obojętną twarz.
-Proszę przyjść do mnie w przyszłym tygodniu. Zrobimy kilka badań i może to nam coś wyjaśni."

Wyniki czyli do kogo trafi "Scenariusz z życia"?



Książka trafi do...


Moniki, a właściwie Jej mamy, która jest taką kochaną Babcią.
Gratuluję.

Zapowiedź. Karolina Wilczyńska powraca!!!

W listopadzie też będzie ciekawie 
"Natasza miała wszystko: kochającego męża, piękny dom, spektakularną karierę i własną agencję reklamową. Życie Nataszy wielu osobom mogłoby wydać się perfekcyjne i takie właśnie było… Do czasu.

"Jeszcze raz, Nataszo" to opowieść o kobiecie, która kochała zbyt mocno. Swojego odbicia i akceptacji szukała w oczach ukochanego. Teraz musi stawić czoła życiu sama. Czy odnajdzie utracone szczęście i spokój?

Premiera 19 listopada 2014 r."
opis ze strony wydawcy


poniedziałek, 29 września 2014

Grzeczna dziewczynka Alina Białowąs



Debiutancką powieść wrocławskiej autorki czytałam bodajże w zeszłym roku, więc można by sądzić, że wiedziałam, czego mogę się spodziewać po kolejnej, jednak nic bardziej mylnego! Alina Białowąs zaskoczyła mnie i to bardzo. Na szczęście pozytywnie. O ile poprzednią Jej książkę mogę nazwać poprawną, dobrą, ciekawą, wciągającą, o tyle w najnowszej publikacji poznałam inne oblicze tej początkującej pisarki. Jestem nim zachwycona! Naprawdę! Pokazała pazur! Zszokowała mnie!
Tutaj moja recenzja "Galerii uczuć": http://asymaka.blogspot.com/2013/05/galeria-uczuc-alina-biaowas.html
A teraz już przejdźmy do historii naszej poukładanej i niepozornej zdawałoby się dziewczynki.
Całość zaczyna się doprawdy ciekawie, bo od przysięgi małżeńskiej pewnej pary. Dowiadujemy się już na wstępie, że przysięga składana jest Filipowi, a opowieść snuje jego małżonka. Ogląda film na laptopie i wspomina ten jakże ważny w życiu każdej kobiety dzień. Niestety ile razy by nie odtwarzała tego filmiku, tyle razy głos jej zacina się w jednym i tym samym miejscu. Czy to oznacza, że się wahała? Że nie kochała tak mocno, jak powinna?
Mnie jako czytelnika i obserwatora całej tej historii zwyczajnie irytowało zachowanie Filipa. Od samego początku niepokoiła mnie uległość naszej bohaterki wobec niego. Denerwowało to, że narzucał jej swoje zdanie, a ona jak bezwolna owca kierowała się w stronę tego rzekomo idealnego mężczyzny, czy raczej wilka, który tylko czekał, by ją pożreć. Oj, nosiło mnie i to bardzo. Wiele razy chciałam zapytać, gdzie ta kobieta ma oczy i czy naprawdę nie dostrzega wad tego człowieka? Emocje buzowały, a ja musiałam przyznać kilkakrotnie, że autorka świetnie się spisała. Zagrała na moich emocjach, doprowadziła mnie niemalże do ostateczności.
Karolina-narzeczona, a następnie żona Filipka, jak zwykła zwracać się do niego mamusia-ma masę kompleksów. Uważa, że nie jest dość dobra i wyjątkowa, by być w życiu szczęśliwą. Jej obawy potwierdzają przyszli teściowie, których rozmowę słyszy mimo woli. Teść wyraża się o niej w sposób lekceważący, a i teściowa przy pierwszym spotkaniu nie tryska entuzjazmem i nazywa ją "koleżanką" ukochanego synalka. Sam Filip również nie poprawia napiętej atmosfery i prosi ją, by nie wspominała o tym, że pracuje w bibliotece. Okazuje się też wielkim egoistą, kłamcą i krętaczem, ale czy ona choć przez moment zwątpi w niego? Czy nie wytłumaczy samej sobie, że to wszystko, co mówi i robi jej ukochany jest oparte na miłości? To tylko troska! Filip przecież nie mógłby jej skrzywdzić, w żadnym wypadku! A może to ja się mylę i niepotrzebnie szukam dziury w całym? Zastanawiałam się nad tym wielokrotnie, zagłębiając się coraz bardziej w tę interesującą fabułę.
Od tej książki naprawdę nie można się oderwać, przejść nad nią tak po prostu do porządku dziennego.
Autorka dokładnie przemyślała historię, którą chciała nam przekazać. Prawdę poznawać będziemy powoli, bez pośpiechu, jednocześnie nie nudząc się, a interesując coraz bardziej tym, jak zakończy się ta fascynująca lektura. Czy Karolina przejrzy na oczy? Czy raczej Filip się zmieni? A może to jednak Karolina zbyt histerycznie i emocjonalnie podchodzi do zachowań przyszłego męża? Krok po kroku poznajemy jej losy, dowiadujemy się, jak się poznali, dlaczego się ze sobą związali, co takiego urzekło ją w Filipie, a czym ona zauroczyła jego?
"Grzeczna dziewczynka" ze spokojem przyjmuje wszystko to, co przydarza się jej w życiu. Nie oczekuje od niego zbyt wiele, jest infantylna i wierzy w bajki. Stara się spełniać oczekiwania innych, zdaje się być taka dobra i grzeczna właśnie. Dlaczego taka jest?

Autorka stworzyła złożonych, wielowarstwowych bohaterów, tak ciekawych, jak to tylko możliwe. Moim zdaniem rozwinęła i tak dobry styl pisania i nie mogę złego słowa powiedzieć pod adresem Jej kunsztu i talentu. Cieszę się, że książka jest jeszcze lepsza od debiutanckiej powieści pisarki i z całego serca ją polecam. To kawał świetnej roboty, mnóstwo emocji, prawdziwe problemy, niczego tu nie brakuje. Może tylko odrobiny szczęścia, wiary we własne siły, chęci zmiany swojego życia  na lepsze?
Alina Białowąs na wiele trudnych pytań nam odpowiada za sprawą tej lektury, pokazuje, jak duże znaczenie ma wychowanie w takiej czy innej rodzinie, ale też udowadnia nam, że czasem na własne życzenie jesteśmy nieszczęśliwi. Trudno się z tym pogodzić i to zrozumieć, ale taka jest prawda. Bolesna i niełatwa do zaakceptowania. Cz warto za wszelką cenę być tą grzeczną, idealną, gotową do ustępstw i kompromisów?

Jestem zachwycona "Grzeczną dziewczynką" i naprawdę gorąco namawiam Was do zapoznania się z historią Karoliny.


Książkę można zakupić jako e-book, ale jest też dostępna w wersji papierowej: http://www.e-bookowo.pl/proza/grzeczna-dziewczynka.html


Pejzaże metropolii śmierci Rozmyślania o pamięci i wyobraźni Otto Dov Kulka



Autor niniejszej publikacji przyszedł na świat w 1933 roku w Czechosłowacji. Stał się jednym z naocznych świadków dramatycznych wydarzeń związanych z II wojną światową. Jako dziecko posługiwał się językiem czeskim i niemieckim. Trafił najpierw do getta w Terezinie, a później do Auschwitz. Po wojnie, w roku 1947  pełnił rolę świadka w procesie przeciwko nazistom. Od wielu, wielu lat mieszka w Izraelu.
To ceniony historyk, którego głównym tematem prac i artykułów jest tak zwana kwestia żydowska.

"Pejzaże metropolii śmierci. Rozmyślania o pamięci i wyobraźni" to książka niewielkich rozmiarów, ale jakże ważna i trudna. Już pierwsze zdania napisane przez autora wywołują ogromne emocje, smutek i żal. Wybieramy się wraz z nim w podróż. Podróż do przeszłości. Przekraczamy pewne granice. Wcześniej Otto Dov Kulka w swoich publikacjach historycznych pokazywał nam tylko i wyłącznie prawdę historyczną, z dystansem, bez prywatnych wtrąceń, bez emocji. Teraz chciałby opowiedzieć w zasadzie o tym samym, jednak nie bez dygresji. Nie omija własnych doświadczeń i odczuć. Wspomnienia z tego traumatycznego okresu swojego życia chce nam przedstawić takimi, jakie je zapamiętał będąc małym przecież jeszcze chłopcem. To obraz bardzo osobisty, przepełniony smutkiem tak wielkim, że aż trudnym do udźwignięcia. Nie zapomina opowiedzieć nam o bezimiennej poetce, dziewczynie dwudziestoletniej, która przed śmiercią trzy swoje dzieła zapisane na kartkach przekazała ojcu autora, tym samym ocalając je od zapomnienia. Dzięki temu i my możemy poznać te zapiski, wzruszające, przepełnione bólem i rozgoryczeniem, "sprzed drzwi komór gazowych"[1].
Ilu było takich bezimiennych poetów, pisarzy, artystów, którym nie dane było rozwinąć swoich pasji, którym nie dane było przeżyć...

"My, martwi, oskarżamy!
Nie, na naszych grobach nie gniją krzyże
Ani nagrobki się nie kłonią,
Nie, nie ma tam wieńców ani kutych krat,
Aniołów z głową pochyloną,
Wierzby ni wieńca z nitką złotą,
Świeczki, co nigdy nie zgaśnie.

Gnijemy w dołach, wapnem zasypani,
W kościach nam szeleści wiatr,
Zbielałe czaszki beznadziei
Na drutach kolczastych się chwieją,
Nasz popiół się niesie we wsze strony
z tysięcznych urn trwoniony (...)" [2]

Niezwykła książka. Bardzo osobista, inna. Zmusza nas do myślenia, wzbudza ogromne emocje. Wiele stron przepłakałam, wyobrażając sobie daną sytuację. Tylko czy naprawdę potrafimy sobie to wszystko wyobrazić? Czy jesteśmy w stanie zrozumieć, co przeżyli ludzie w Auschwitz. Co widzieli, czego byli świadkami? Ciągle, na każdym kroku ocierając się o śmierć...
Mimo wszystko próbowali żyć, nie poddawali się.
Całość zaczyna się wspomnianą wcześniej podróżą. To podróż w trudną i dramatyczną przeszłość. Jest rok 1978 i Otto Dov Kulka pojawia się w Polsce na konferencji naukowej. Staje się to pretekstem do wyjazdu do Auschwitz. Jeszcze przed osiągnięciem celu podróży autor wyraźnie zaczyna czuć się inaczej. Rozpoznaje zatarte zdawałoby się w pamięci obrazy, pejzaże, krajobrazy. Podróżuje wstecz, po wielu, wielu latach trafia do miejsca, w którym działy się rzeczy straszne, niewyobrażalne, najgorsze z możliwych.
Krok po kroku, odbywając wraz z nim podróż w przeszłość, próbujemy zrozumieć. Pojąć ogrom tego, co miało tam miejsce, ogarnąć to wszystko umysłem, jednak czy można zrozumieć ludobójstwo? Brak sumienia, bestialstwo, psychiczne i fizyczne znęcanie się nad drugim człowiekiem, poniżanie go?
Otto Dov Kulka stworzył prawdziwy obraz obozu. Jasny i rzetelny, bo choć był w tamtym czasie jeszcze dzieckiem, przez wiele, wiele lat studiował i pogłębiał swoją wiedzę na temat "kwestii żydowskiej". Jego spostrzeżenia trafiają w samo sedno, zaskakująco dobrze opisał nam poszczególne obrazy, sytuacje, jakie miały tam miejsce. Tłumaczy językiem ciekawym, oszałamia nas i nie daje nam wytchnąć. Nie pozwala na odpoczynek. Czujemy, że to coś niezwykłego, jego przemyślenia, refleksje są dla nas czymś nowym, wyjątkowym.

"Jak to jest nie żyć? Czy tak właśnie jest, kiedy się nie żyje? W końcu widzę świat jako taki i stoi on przede mną otworem. Wprawdzie unoszę się w powietrzu, ale nic się nie zmieniło! 
Zagadka, która, bez najmniejszego związku ze śmiercią, z metropolią śmierci, z krematoriami, dręczyła mnie od czasu, gdy miałem pięć czy sześć lat, nagle została rozwiązana. Śmierć nie jest śmiercią-świat się nie zmienia; widzę świat i przyswajam go." [3]


Kulka stworzył książkę poruszającą do głębi. Nie tylko przedstawił nam prawdę historyczną, ale przede wszystkim pokazał, w jaki sposób można funkcjonować, mając za sobą tak straszliwe przeżycia. Próbował zrozumieć, dlaczego kazano mu śpiewać w chórze pieśń o wychwalaniu radości, w miejscu całkowicie pozbawionym jakiegokolwiek poczucia szczęścia. Starał się przyswajać wiedzę nawet tam, w obozie, leżąc w bloku szpitalnym słuchał opowieści innego więźnia. Herbert, bo tak miał na imię podarował mu egzemplarz "Zbrodni i kary", mówił o kulturze, informował o wybitnych pisarzach, poetach, kompozytorach.

Rozstanie z matką to jedna z najtragiczniejszych obozowych traum autora niniejszej publikacji. Długo nie mógł zrozumieć dlaczego rodzicielka nie odwróciła się, by spojrzeć po raz ostatni w jego stronę. Ta zagadka została rozwiązana, gdy jedna ze współtowarzyszek niedoli matki opowiedziała mu, jak było naprawdę. Jakimi pobudkami kierowała się matka.

Lektura to trudna, pełna metafor, refleksji. Niełatwo powrócić do naszej codzienności po zakończeniu czytania. Przenika nas na wskroś, zmienia. Cząstka nas samych pozostaje w tej historii, kawałek naszego serca jej oddajemy, tak, jak część autora pozostała tam, w Auschwitz, na zawsze.


[1] fragment pochodzi z książki "Pejzaże  metropolii śmierci. Rozmyślania o pamięci i wyobraźni." Otto Dov Kulka, wydawnictwo Czarne, 2014 strona 81
[2] tamże, strona 82
[3] tamże, strona 60




"Pejzaże metropolii śmierci. Rozmyślania o pamięci i wyobraźni" Otto Dov Kulka








sobota, 27 września 2014

Świerszczyk nr 17 i nr 18



Tak prezentuje się numer 17 dwutygodnika najchętniej przeglądanego przez moje dzieci. To wydanie z pierwszego września, opowiadające o pokoju na świecie. Cieszę się, że taka tematyka została w nim poruszona.

Opublikowany w tym numerze czasopisma wiersz Rafała Witka jest piękny i ma ciekawe przesłanie:

"Niech ptaki nam pokażą,
jak można żyć bez granic,
jak wzlecieć ponad kłótnie,
jak kochać całkiem za nic."

Na wojennej ścieżce znajdą się też ulubione postaci mojego synka w cyklu Z pamiętnika pewnego świerszczyka. Nie mogą się ze sobą porozumieć Maciek i Karol. Dlaczego przez dwa dni obrzucali się błotem, a później robili sobie na złość? 
To bardzo pouczająca opowieść, którą powinny poznać i nasze dzieci. Poznają nie tylko nowe słowa, nieznane wcześniej pojęcia, ale też nauczą się nazywać emocje, które w nich czasem buzują. 
Będą też mogły zastanowić się nad tym, jak można rozwiązać problem, czy istnieje jakakolwiek szansa na pogodzenie się? 
Nasi mali czytelnicy dowiedzą się też, co oznacza termin 'konferencja pokojowa', dopasują zwierzęta do poszczególnych pojęć.  

W serii Chcę wiedzieć więcej... Katarzyna Sowula opowie o początku drugiej wojny światowej. Przybliży naszym milusińskim temat wojny, w taki sposób, by zrozumiały, że 1 września 1939 roku dzieci nie poszły do szkoły. Czy trudno będzie im to sobie wyobrazić? Na pewno, ale mimo wszystko warto wspominać ten straszny czas, ku przestrodze i ku pamięci ofiar tej traumy. 




Seria Ukryte obrazki również związana będzie z pojęciem pokoju. 


Niesamowita jest opowieść Pawła Beręsewicza zatytułowana "Bajka". W przystępny i zrozumiały sposób autor przedstawia nam historyjkę o miasteczku, w którym dzieci uczyły się w białej szkole z czerwonym dachem. Nauczycielka w piękny, słoneczny dzień poprosiła swoich uczniów o to, by podzielili się z nią informacją o tym, co najchętniej lubią robić. Dzieci odpowiadały, że grać na komputerze, jeść czekoladki i :

"Zuzia, niebieskooka dziewczynka z dwoma grubymi warkoczykami, stwierdziła, że jej do szczęścia nie są potrzebne ani gry, ani słodycze. 
-Wiem, że to głupie-powiedziała cichutko.-Ale ja najbardziej lubię, jak mama siada na moim łóżku i całuje mnie na dobranoc."

Jak myślicie, w jaki sposób autor pokieruje tę opowieść? Co będzie chciał nam przekazać za jej sprawą? Polecam calutki numer Świerszczyka zdecydowanie. 


Osiemnasty numer magazynu dla dzieci "Świerszczyk" pojawił się w kioskach 15 września. 


W nim znajdziemy całą masę wiadomości na temat śmieci.  
Zacznę od ostatniej strony dwutygodnika tym razem: 


W każdym numerze jest historyjka o Zającu Kicaju, ale ponieważ nigdy o nim jeszcze nie wspominałam, postanowiłam naprawić to niedopatrzenie. Rysunki tworzy Maciej Trzepałka. Kicaj nie jest takim sobie zwyczajnym zwierzakiem, miewa szalone pomysły. Warto się z nim zaznajomić. 

Ewa Zachara w "Piosence plastikowego woreczka" próbuje nam dać do zrozumienia, jak długo rozkłada się porzucony w lesie taki foliowy przedmiot. Chce nam uzmysłowić w ten sposób, byśmy nie zaśmiecali lasów, dbali o nasze środowisko. 

Dowiemy się także wiele na temat segregowania odpadów. 

Kotek Mamrotek włączy się w akcję Sprzątania świata, a Zofia Staniszewska w serii Wielkie czytanie zapozna nas z opowieścią zatytułowaną 'Kosmiczna Straż Sprzątająca'. 


W cyklu Kolorowe zabawy Magdalena Król zaproponuje nam stworzenie Ekopojazdu. 

Kolejny numer Świerszczyka już 1 października, moje dzieci wprost nie mogą się go doczekać. A Wasze pociechy? 

piątek, 26 września 2014

Świerszczyk nr 15/16



Trzeci z kolei numer Świerszczyka, jaki wpadł w łapki moich dzieci. Każdy z numerów dwutygodnika porusza jeden, istotny temat. Opowiedziane tu historyjki, ale też wierszyki czy znajdujące się w nim zadania dotyczą jednego zagadnienia.
Tym razem dowiemy się sporo na temat muzeum. Jak zawsze, nie zabraknie i tym razem obrazkowej historyjki o czarownicy Irence. Poznamy wszelakie rodzaje mioteł, będzie miotła starożytna, współczesna i osobista naszej wiedźmy również. Eliza Piotrowska będzie chciała przenieść nas w dawny świat za pomocą swego "Wehikułu czasu". Obejrzymy oczami wyobraźni piramidy, spotkamy rycerzy, królewny i niestety także wojny.



Małgorzata Strzałkowska w swoim stałym cyklu 'Litery znam, więc czytam sam' poruszy temat "Nocy w Muzeum Zabawek". Cóż się dzieje po zmroku w takim niezwykłym miejscu? Czy lalki śpią spokojnie, pajace leżą i chrapią, a kolejki czekają na poranek, by wyruszyć w podróż po torach? Warto się przekonać. 

W serii 'Ćwiczenia z myślenia' dzieci będą musiały połączyć odpowiednie przedmioty z muzeami, w których można je obejrzeć. Będzie labirynt, w którym lepiej się nie zgubić, będą puzzle do ułożenia i ciekawa opowieść o tym, jakie muzeum znajduje się w danym mieście. Katarzyna Sowula w 'Chcę wiedzieć więcej' wspomni nam o pierwszym w Polsce Muzeum dla Dzieci imienia Janusza Korczaka, które powstało w Warszawie, o Muzeum Powstania Warszawskiego, o statku, który stał się również muzeum, mowa o Darze Pomorza z Gdyni. Jest też niewielkie Muzeum Orderu Uśmiechu, Maurolandia i wiele, wiele innych. 




Ukryte obrazki to jedno z zadań, które moje dzieci polubiły najbardziej:


Wielkie czytanie to "Prawdziwa wojna" Pawła Beręsewicza. Świetna opowieść, naprawdę trafiająca do umysłu dziecka bezbłędnie. Pobudza jego wyobraźnię, pisana jest w pierwszej osobie, a podmiotem lirycznym jest mały chłopiec, z którym nasz mały czytelnik może się utożsamić. Całość bardzo ciekawa, język przystępny i zrozumiały. Przenosimy się do roku 1944, w dzień wybuchu powstania. Warszawa pozornie wygląda tak samo, jak dzisiaj. Może z wyjątkiem samochodów, które były trochę inne, tramwajów, które z kolei nie miały drzwi i wszędobylskich żołnierzy niemieckich. 
Polacy chcieli przepędzić wroga, dlatego właśnie zdecydowali się na walkę z Niemcami. 

"-I jak tam muzeum?-spytał mnie pradziadek, kiedy już wróciłem do XXI wieku. 
-Świetnie!-powiedziałem.-Zupełnie, jakbym był na prawdziwej wojnie. 
-Tak?-uśmiechnął się pradziadek.-A jak bardzo się bałeś, że zaraz sufit zawali ci się na głowę?"

Jak myślicie, co odpowiedział chłopiec? 
Bardzo pouczające opowiadanie. Dziecko może się naprawdę wiele z niego dowiedzieć o powstaniu. 



W cyklu Kolorowe zabawy Magdalena Król proponuje ćwiczenie różnych ról w teatralnym lecie. 



Świerszczyk polecam zdecydowanie, zarówno ja, jak i moje dzieci. Nie nudzą się z nim, mają mnóstwo zabawy i radości, a przy okazji uczą się. 
Na pewno to jedno z lepszych czasopism na rynku. 

Świerszczyk magazyn dla dzieci numer 13/14



Kolejny numer dwutygodnika, który moje dzieci serdecznie polubiły. Szczególnie Kamil i Zuzia domagają się czytania opowiadań z gazetki i chcą rozwiązywać poszczególne zadania.
W każdej z publikacji są stałe rubryki, jak Czarownica Irenka, wiersz lub piosenka, Litery znam, więc czytam sam, Z pamiętnika pewnego Świerszczyka, Kotek Mamrotek czy wielkie czytanie. Jest też zawsze Uśmiech numeru i Zając Kicaj, jest krzyżówka, poszukiwanie przedmiotów, odpowiadanie na pytania. Wielu autorów ma swoje własne miejsce w dwutygodniku.

W numerze, o którym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć znajdziemy rymowankę o lecie Tomasza Plebańskiego. Pozwolę sobie zacytować fragmencik:

"A ja? W cieniu sobie leżę, 
słucham jak świerszcz w trawie cyka
i jem pestki słonecznika."


W serii Litery znam, więc czytam sam Małgorzata Strzałkowska opowie dzieciom o Zabawie  w berka. Spotkają tu niezwykłego bohatera-Krasnoludka, który układać będzie w ogromnym albumie kwiatki i listki. Niestety wiatr pokrzyżuje mu plany i porwie jego zbiory. Gdy zdenerwowany Krasnoludek z pretensją w głosie zapyta wiatr, co teraz ma począć, ten zaproponuje mu zabawę w berka. Czy to może się udać? 

Z pamiętnika pewnego Świerszczyka naprawdę bardzo przypadło do gustu mojemu siedmiolatkowi. Do tego stopnia, że postanowił samodzielnie narysować wszystkich poznanych w tej historii bohaterów. 


Tym razem zaznajomimy się z przygodą związaną z meczem. Właśnie rozpoczęły się wakacje 
i przyjaciele bardzo chcieliby razem pograć. Niestety Zenon złamał nogę i nie będzie mógł uczestniczyć w meczu, ponieważ ma założony gips. Bardzo podoba mi się, że w tej opowieści mamy nie tylko ciekawą historię, ale też zadania dla dzieci i pytania, na które muszą odpowiedzieć. 
W części tekstu trzeba zaznaczyć literki "o", zastanowić się nad tym, w jaki sposób włączyć do zabawy kolegę w gipsie.




Ćwiczenia z myślenia to również świetna rozrywka dla naszych milusińskich. Nawet moja czteroletnia Zuzia poradziła sobie z dobraniem lodów w pary, wraz z Kamilem odnalazła dziesięć różnic między rysunkami. Niektóre zadania były dla moich młodszych dzieci za trudne, ale w ich rozwiązaniu pomogła im Gosia. 



Kotek Mamrotek, o którym napisał Piotr Olszówka to postać niesamowita i interesująca, niesztampowa. Inna niż wszystkie. Całość zilustrował Kacper Dudek. To rysunki czarno-białe, by dzieci mogły samodzielnie je pokolorować, według własnych upodobań. Kamil wymyślił też niebanalny pojazd na wakacje dla zwierzaka. 


W serii Wielkie czytanie Zofia Stanecka, znana nam chociażby z książeczek o Basi, opowiedziała nam o pechowym urlopie. Wszystko sprzysięgło się przeciw rodzinie naszego pierwszoosobowego bohatera. Mieli razem pojechać w góry, on, mama, tata i Kryśka, jego siostra. Niestety za każdym razem coś wypadało im po drodze i musieli rezygnować z wyjazdu. 

"Raz tacie wypadło zebranie w pracy. Innym razem mamie wypadł z torebki portfel ze wszystkimi kartami płatniczymi. A jeszcze innym Kryśce wypadło z głowy, że dozorca zapowiedział remont rur i kiedy już staliśmy z torbami w progu, przyszła ekipa i trzeba było zostać."

Czy i tym razem coś im wypadnie, tym bardziej, że teraz kolej na naszego bohatera, skoro wszystkim po kolei z tej rodziny coś wypada? Czy w końcu uda im się wyjechać? 

Całość polecam zdecydowanie. Moje dzieci są naprawdę zachwycone tym dwutygodnikiem. Ilustracje śliczne, mnóstwo interesujących zadań, naprawdę mądre, powiązane ze sobą tematycznie teksty znanych i cenionych autorów.

„Głupia baba” Anna Kleiber patronat medialny Pisaninki

„Głupia baba” Anna Kleiber







Anna Kleiber zadebiutowała tytułem „Kobieta z pazurem” w sierpniu tego roku. „Głupia baba” to kolejna zabawna, utrzymana w gatunku literatury kobiecej, powieść mieszkającej w Luboniu autorki. Nie możemy zapomnieć o ciekawym i niebanalnym wątku kryminalnym, jaki przeplata się w całej historii z wątkami miłosnymi i wszelkimi innymi.

Początkująca pisarka odznacza się interesującym, lekkim stylem, pisze bez wymuszenia, z wielkim poczuciem humoru. Dialogi i postaci, jakie tworzy są bardzo prawdopodobne, miejscami tylko bohaterowie są odrobinę przerysowani, ale fabuła na tym zyskuje. Dzięki temu książka jest jeszcze bardziej interesująca, wciągająca, intrygująca i zabawna. Nie można się od „Głupiej baby” wprost oderwać, co i rusz wybuchamy śmiechem i zastanawiamy się, co jeszcze wymyśli nasza Natalia. Czy znajdzie kolejnego powieszonego koguta, uważając, że sam pozbawił się życia?



Wiele arcyśmiesznych sytuacji, doprawdy idealnie dobrany tytuł książki. Okładka równie przemyślana i dopracowana w każdym szczególe to ogromne atuty publikacji.

Natalia ma już swoje lata i powinna ułożyć sobie życie, przynajmniej tego oczekuje od niej siostra, wymyślając wraz z mężem chytry plan. Jednak, jak to w życiu bywa, nie wszystko może się potoczyć tak, jak byśmy chcieli, pójść po naszej myśli. Główna bohaterka wdała się w romans bez przyszłości, bez perspektyw. Zakochała się jak nastolatka, głupio i bezmyślnie i nie dostrzega wad partnera. Jej życie pozbawione jest stabilizacji, a ona sama zdaje się być nieodpowiedzialna. Mieszka u siostry, opiekuje się jej dziećmi i pisze pracę doktorską. Co tak naprawdę trzyma ją w mieście? 
Początkowo pomysł Alicji nie przypadł jej do gustu, nie miała zamiaru przeprowadzać się na wieś, w dodatku na czas bliżej nieokreślony. Do tego miała tam zajmować się ciotką szwagra, której na oczy nie widziała i o której istnieniu wcześniej nie miała pojęcia. Szukała wymówek, by jednak zostać na miejscu, ale rodzina ostatecznie postawiła na swoim i Natalia wyjechała na koniec świata, gdzie ma być jej zdaniem nudno i nieciekawie. Schorowana starsza pani okazała się jednak charyzmatyczną i pełną krzepy kobietą, a koło naszej bohaterki zaczęli kręcić się całkiem przystojni przedstawiciele płci przeciwnej. Co z tego wszystkiego wyniknie? Czy egzystencja głupiej baby ulegnie diametralnej zmianie, czy tylko jeszcze bardziej się wszystko skomplikuje? Czy wreszcie weźmie sprawy w swoje ręce, czy raczej dalej pozwoli innym kierować swoim życiem?
Nie mogę też nie wspomnieć, iż wielbiciele zagadek kryminalnych znajdą tu również coś dla siebie, nie jest to jedynie powieść dla kobiet. Pojawią się trupy, nie tylko koguta, będą też niebanalne tajemnice.

Książkę polecam zdecydowanie. Czyta się ją doprawdy błyskawicznie. Dawno nie bawiłam się tak wyśmienicie, jak przy lekturze tej i poprzedniej propozycji literackiej autorki. Widać, że ma ogromny talent i niczym nieposkromioną wyobraźnię, a w wykreowanym przez nią świecie odnajdziemy się niemalże natychmiast, od pierwszych stron opowiedzianej przez Nią historii.

„Głupia baba” Anna Kleiber, Wydawnictwo Red.media, premiera: 26.09.2014

Anna Grzyb



Książka wydana pod moim patronatem medialnym. 

Z okazji premiery postanowiłam zorganizować konkurs, w którym do wygrania będzie właśnie "Głupia baba". Co należy zrobić, by zdobyć szansę na otrzymanie egzemplarza powieści? 
1. Udostępnij recenzję na swoim profilu facebookowym na przykład. 
2. Pod tym postem zostaw odpowiedź na pytanie: Jak przekonać głupią babę, by rozstała się z kłamcą i krętaczem? Pamiętajcie, że ona jest zaślepiona "miłością". W komentarzu nie zapomnijcie wpisać adresu e-mail, bym mogła skontaktować się ze zwycięzcą. 
3. Zabawa trwa od 26 września do 3 października włącznie, do godziny 22:00.
4. Fundatorem nagrody jest wydawca i autorka. 
5. Organizatorem jestem ja, prowadząca blog Pisaninka. 


Pozdrawiam serdecznie i zapraszam niebawem na Książkę dnia czyli dzień z książką-"Głupią babą", w moim wtorkowym cyklu. Będzie można również zadać niebawem autorce pytanie w cyklu środowym, Siedem pytań do pisarza. 

czwartek, 25 września 2014

Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna. Tom pierwszy. Premiera: 25.10.2014



Twórczość Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znam dosyć dobrze, szczególnie nowsze publikacje literackie, które wyszły spod Jej pióra. Wszystkie stworzone przez nią historie łączy jedno-wielkie emocje, jakie wyzwalają w czytelniku.
Tym razem autorka zabierze nas do miejsca pełnego niesamowicie pachnącej lawendy, poznamy Dalmację Południową widzianą oczami naszych bohaterów. Saga obejmować będzie trzy tomy, każdy z nich to opowieść o innej z sióstr, tak różnych, jak to tylko możliwe. Spotkamy wśród lawendy Zuzannę, w części pierwszej, Zosię w drugiej i Gabrysię, w trzeciej. Trzy kobiety, które łączą więzy krwi i ogromna przyjaźń, trzy ciekawe i intrygujące historie miłosne, a w tle niebanalne okoliczności przyrody!

Na pomysł napisania tej książki, stworzenia całej serii zresztą, wpadła pisarka w sierpniu 2013 roku, przebywając wraz z rodziną i przyjaciółmi właśnie na urlopie w Chorwacji. To na Półwyspie Pelješac zrodził się cały wstępny plan dotyczący poszczególnych losów bohaterów Lingas-Łoniewskiej. Opisała zatem w najnowszej swojej serii miejsca, które zna, wśród których czuje się wyjątkowo dobrze, które są dla niej ważne. Tom pierwszy to historia Zuzanny, najstarszej z sióstr Skotnickich, która odnosi sukcesy na polu zawodowym, jednak jej życie prywatne dalekie jest od ideału. Wciąż nie potrafi zapomnieć o wielkie, szalonej miłości sprzed szesnastu lat, choć stara się z całych sił nie myśleć o przeszłości i nie odgrzebywać starych ran. Co takiego wydarzyło się wtedy w jej życiu, co spowodowało ucieczkę w pracę, by tylko nie myśleć, nie wspominać, nie czuć? 


Nasza tytułowa bohaterka mieszka, podobnie jak Zofia, druga z sióstr, w Polsce. To trzecia z nich, Gabriela opuściła rodzinne strony, by na stałe przenieść się do Chorwacji. 
Zuzanna jest osobą bezkompromisową, uparcie dążącą do celu, ambitną i surową. Dzięki temu odnosi sukcesy w branży farmaceutycznej, pnie się po szczeblach kariery coraz wyżej i wyżej. 

"Bo Zuzanna miała charakter równie ognisty, jak kolor włosów. W ogóle była kobietą pełną apetycznych kształtów. Umiejętnie maskowała to, co było do ukrycia, i w sposób elegancki, z klasą pokazywała swoje walory, czyli piękne kręcone, rude włosy, pełne piersi i zgrabne nogi." [1] 

Siostry bardzo się między sobą różnią, mają inne poglądy, sytuację majątkową i rodzinną. Tylko pierwsza z nich jest sama, Zofia wyszła za mąż za Adama i ma dwoje dorastających dzieci: czternastoletniego Jacka i trzynastoletnią Agatę. Zuzanna traktuje je jak własne potomstwo, jednak tak naprawdę ostatnio liczy się dla niej tylko praca. Stale zajęta nie ma czasu na nic innego, w pogoni za karierą zapomina o tym, co powinno być istotne. Młodsze siostry nie rozumieją zachowania najstarszej, jednak starają się ją wspierać i pomagać, choć czasem krytykują otwarcie jej styl życia. Szczególnie Zofia nie pojmuje, jak można się tak zatracić w pracy. Sama właściwie nie pracuje, zajmuje się domem i dziećmi, włącza w akcje charytatywne, przeznaczając na bezdomne zwierzęta własnoręcznie wykonane przedmioty. Potrafi zrobić lub uszyć niemalże wszystko, od kolczyków, poprzez torebki, po zakładki do książek. Tylko czy jest szczęśliwa? 
Z kolei Gabriela, trzy lata młodsza od bliźniaczek, zakochała się w Ivo, Chorwacie i dla niego przeprowadziła się do południowej Dalmacji. To tutaj pracowała w salonie masażu i samotnie wychowywała pięcioletniego synka. Z ojcem chłopca jednak nie była już związana. Dlaczego się rozstali? Losy Gabrysi ciekawią mnie najbardziej. 

Jeżeli macie ochotę na niezwykłą historię miłosną, chcecie poczuć wielkie emocje i spędzić czas czując zapach lawendy wśród pięknych chorwackich krajobrazów, sięgnijcie po "Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna". 
Spotkacie tu trzy siostry i jednocześnie trzy przyjaciółki, które może nie spotykają się na co dzień, ale wspierają się i zawsze mogą na sobie polegać. Są gotowe rzucić wszystko i biec na ratunek, gdy tylko którejś z nich dzieje się krzywda. 
Myślę, że seria ta zaciekawi fanów twórczości Agnieszki Lingas-Łoniewskiej tak samo, jak zainteresowały ich poprzednie Jej opowieści. Tworzy bohaterów wyrazistych, takich, jakich możemy spotkać na każdym kroku, w każdym miejscu. Rozmowy prowadzone przez nich są doprawdy bardzo realistyczne, na pewno nie sztuczne, czy wymuszone. Saga chorwacka, jak nazywa ją autorka, charakteryzuje się tym, że wzrusza, budzi emocje i nie pozwala na nudę. Po raz kolejny spotkacie ciekawe postaci, intrygujące historie, odkryjecie trudne i skomplikowane relacje międzyludzkie. Czy siostry będą kiedykolwiek naprawdę szczęśliwe? I jakie doświadczenia mają za sobą? Te tajemnice musicie odkryć sami, sięgając po "Szukaj mnie wśród lawendy". 

Polecam, zarówno w tej recenzji, jak na okładce książki. 




[1] fragment pochodzi z książki, strona 11 


"Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna." Tom pierwszy. Agnieszka Lingas-Łoniewska, wydawnictwo Novae Res, 
Premiera: 25.10.2014 



"Ja, judaszka"

16 października ukaże się książka "Ja, judaszka". Jestem niezmiernie dumna, że będę jej patronować medialnie. To jedna z najlepszych historii, jakie czytałam w tym roku. Mnóstwo niezwykłych emocji, cała ich gama, wszelkie odcienie barw, od początkowego niesmaku, buntu, poprzez zdziwienie, kompletny brak zrozumienia, poprzez niemoc, żal i gniew, rozpacz nawet, po spokój i nadzieję. 
NAPRAWDĘ Z CAŁEGO SERCA POLECAM.



środa, 24 września 2014

"Cała nadzieja w Paryżu"

"-Synu-rzekł-mnóstwo osób ma talent. Ale nie poznasz tego na pierwszy rzut oka, a nic nie zaślepi cię tak skutecznie jak zarozumiałość. 
Jack już otwierał usta, żeby zaprotestować, ale spojrzenie ojca go uciszyło. 
-Dlatego, gdy następnym razem będziesz czuł się lepszy od kogoś, połóż się i poczekaj, aż ci przejdzie."
Z książki, którą czytam.

Siedem pytań do pisarza: Agnieszka Walczak-Chojecka


Agnieszka Walczak-Chojecka już jako pięcioletnie dziecko interesowała się literaturą i tak naprawdę chyba nigdy nie przestała, choć na wiele lat uśpiła swoje pasje związane z pisaniem. Ukończyła studia na wydziale filologii słowiańskiej na UW. Będąc młodą dziewczyną związała się ze światem festiwali studenckich, współpracowała z Piotrem Rubikiem pisząc słowa do jego piosenek, tłumaczyła literaturę z serbskiego na polski, pisała artykuły, śpiewała w zespole, związana była z radiem i prasą. Kolejnym ciekawym doświadczeniem była praca w korporacji, by wreszcie powrócić do świata literatury. "Dziewczyna z Ajutthai. Niezbyt grzeczna historia." jest debiutancką powieścią autorki. 
Dzisiaj premiera najnowszej publikacji literackiej Agnieszki Walczak-Chojeckiej i w związku z tym chciałabym stworzyć Wam możliwość wygrania egzemplarza właśnie tej książki. "Gdy zakwitną poziomki", bo o tym tytule mowa to historia zupełnie inna niż jej poprzedniczka. Według mnie jest dużo lepiej napisana, więcej w niej emocji, uczuć, ciekawych doświadczeń. Niebawem będę pisać opinię, ponieważ jestem już po lekturze powieści. W każdym bądź razie mnie autorka pozytywnie zaskoczyła, cieszę się, że rozwija się i nie osiada na laurach. Z niecierpliwością czekam już na kolejną książkę, jaka wyjdzie spod pióra pisarki. 



SIEDEM PYTAŃ DO PISARZA:
1. Zabawa zaczyna się dzisiaj, 24 września i potrwa do  1 października, do godziny 23:00.
2. Każdy z Was może zadać Autorce jedno pytanie, wystarczy zostawić je pod tym postem konkursowym, wraz z adresem e-mail.
3. Spośród wszystkich pytań wybranych zostanie SIEDEM, na które Autorka udzieli odpowiedzi na moim blogu. Jedno, najciekawsze pytanie zostanie nagrodzone egzemplarzem powieści "Gdy zakwitną poziomki". 
4. Nagrodę ufundowało wydawnictwo Filia i Autorka.

5. Możecie udostępniać informację o konkursie, polubić mój FP, dodać mój blog do obserwowanych, za wszystko to jak zawsze serdecznie Wam dziękuję. 




wtorek, 23 września 2014

Książka dnia czyli dzień z książką. Fragment piąty, ostatni. Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych"

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Fragment piąty, ostatni.
Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych"

"I tak ślub odbył się na kolei, co to w całości uratowała, odbudowała i obsługiwała ją Radomirowa rodzina. Andzia miała białą suknię i warkocz zwinięty na głowie w koronę. Radomir oczywiście był w mundurze kolejarskim. Rodzice Andzi przybyli na ślub córki koleją, w salonce, co zafundował im przyszły zięć. Brać kolejarska biła brawo i piła za zdrowie państwa młodych do białego rana, a Bronia wraz z innymi Winnymi przyglądała się temu widowisku z zadumą, zastanawiając się, czy Andzia w tym pociągu życia odnajdzie swoje szczęście. Ania i Mania niosły welon, a sukienki uszyła im z firanek od Lilpopów sąsiadka Renatka, ta sama, która kiedyś uratowała Władysława Winnego, pomagając Kazi tamować krwotok z rany. Na weselu, które odbywało się w remizie w Brwinowie, grała prawdziwa orkiestra, nie żadni tam Cyganie. Tadzik i Wacek mieli na sobie odświętne ubrania i tańczyli przytupując z innymi i kręcąc się w koło z kolejarskimi córkami i wnuczkami, to samo młodsze pokolenie Winnych, aż Bronia się zastanawiała, skąd u tej powojennej młodzieży taki zapał do tańca i całkiem dobre umiejętności. Kiedy spod smyczków płynęły rzewne, piękne piosenki, a potem mazurki, walce i polonezy, między innymi 'Pożegnanie ojczyzny' sąsiada spod Żyrardowa Michała Kleofasa Ogińskiego, która to melodia wprowadziła Bronię w stan smutku i przygnębienia. Ocierała łzy, kiedy poczuła, że jedną rękę ściska jej Mania, drugą Ania i obie przytulają ukochaną babcię.
-Moje kochane...-Uściskała je Bronia.-Nie żal wam będzie, kiedy Andzia odejdzie?
-Żal-powiedziała Mania.
-Nie żal-w tym samym momencie stwierdziła Ania.-Bo do nas wróci."



Książka dnia czyli dzień z książką. Fragment czwarty. Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych"

Książka dnia czyli dzień z książką. 
Fragment czwarty.
Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych"

"-Dziękuję, panie doktorze, raz jeszcze-powiedział Antoni.-Ile jestem panu winien?
-Policzymy się po wojnie.-Uśmiechnął się smutno doktor.-Jak będziemy wiedzieli, w jakiej walucie się liczyć...
Antoni uścisnął rękę doktorowi i odprowadził go do drzwi. Potem przyniósł siennik, ostrożnie przeniósł syna na posłanie i przykrył troskliwie kocem. Dołożył drewna do pieca. Z wnętrza paleniska buchał smród palonej ludzkiej skóry. Antoni zebrał myśli. Nie bał się, że Rosjanie w jego piecu będą szukać swoich towarzyszy, ani tego, że doktor Brzozowski będzie zadawał pytania. Najbardziej martwiła go obecność cmentarnej bramy na podwórzu i leżący Władysław na sienniku mamroczący coś o winie, a może o Winnych.
-Nie ma winnych, synku, kiedy jest wojna...-wymamrotał i polał z butelki swoją ranę."




Książka dnia czyli dzień z książką. Fragment trzeci. Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych"

Książka dnia czyli dzień z książką.
Fragment trzeci.
Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych"

"-Ruscy w Nadarzynie-wydyszał Antoni.
-Kto?-Nie zrozumiał w pierwszej chwili jego syn.
-Grzyby zbierałem i zwiadowca na mnie wyszedł. Maciora go zabiła... Szybciej...-ponaglił go Antoni.
-Kogo maciora zabiła?-Stanisław nadal nie rozumiał.
-Ruskiego żołnierza zabiła.-Antoni się zdenerwował.-Ruscy tu są, rozumiesz? Wojna się zaczęła! W lesie go spotkałem i strzelał do mnie, to znaczy do dzika strzelał, do maciory, bo ona młode miała...
-Ojciec chce, żebym ja tam z ojcem poszedł?-Stanisław wciąż nie pojmował.-Do lasu?
-Głupi jesteś.-Antoni był coraz bardziej zdenerwowany.-Trzeba uciekać.
Do Stasia prawda docierała powoli. Widział ją głównie w przerażonym spojrzeniu ojca, tak różnym od pełnego pasji wzroku Ksawerego i smutnych oczu doktora, kiedy rozprawiali o wojnie.
-Dokąd mamy uciekać?-spytał."