czwartek, 10 kwietnia 2014

Laszlo boi się ciemności recenzja książki dla dzieci Lemony Snicket

Gdy zobaczyłam tę okładkę i zerknęłam do środka książki zamarłam. Pomyślałam, że to dziwny pomysł, mówiąc delikatnie, by aż tak dziecko straszyć! Czarny kolor nie kojarzy się z sympatycznym czytadełkiem, idealną lekturą przed snem dla naszych milusińskich. Absolutnie nie! A jednak nią jest i nadaje się na książkę czytaną nie tylko przed snem.
Autor miał pewien pomysł, zresztą wspólnie z ilustratorem, i trzymał się tego, co sobie wymyślił konsekwentnie, od początku do końca. Jeżeli Wasze dziecko ma problemy z zasypianiem bez światła to naprawdę nie ma lepszego rozwiązania niż "Laszlo boi się ciemności". Moje szkraby na szczęście nigdy nie obawiały się zasypiania w mroku,  czy też w ogóle ciemności, ale to na pewno spory problem i warto znaleźć sposób na pozbycie się lęku.
Nasz tytułowy bohater, jak już zauważyliśmy boi się bardzo ciemności, ale niestety owa ciemność mieszka w tym samym co on domostwie i nie da się jej unikać, omijać szerokim łukiem. Potrafi się schować w najdziwniejszych miejscach i wyskoczyć zupełnie niespodziewanie, strasząc i denerwując Laszlo. Najczęściej przesiaduje jednak w piwnicy, ale i za zasłonką prysznica potrafiła się przyczaić, jak też w schowku. Nocą pojawiała się wszędzie! Powoli osłaniała sobą okna, drzwi, wszystko... Rano na powrót uciekała do najbardziej przerażającego miejsca w piwnicy. Tam właśnie odwiedzał ją chłopiec, próbując się z nią zaprzyjaźnić. Witał się z nią, mówił do niej: "Cześć", choć ona nie odpowiadała. Myślał, że zostawiła go więc w spokoju, ale pewnej nocy...
przyszła. I zwróciła się do niego po imieniu. Głos jej przypominał skrzypienie, był zimny i twardy, ale chłopiec nie bał się zapytać, czego od niego chce. Chciała mu tylko coś pokazać, ale co to takiego było musicie odgadnąć sami, ponieważ ja Wam tego nie zdradzę.
Jak myślicie, czy bez ciemności moglibyśmy się obyć? A może jednak jest nam potrzebna? Warto zapoznać się z tą niekonwencjonalną lekturą, by odpowiedzieć sobie na te i inne pytania.
Myślałam, że moje dzieci będą się bały tej historii, ale szybko okazało się, iż moje obawy były bezpodstawne. Podobnie jak w przypadku książeczki, o której pisałam wczoraj, i powyższą moje Miśki szybko polubiły, z zaciekawieniem zerkały na poszczególne niesztampowe ilustracje i słuchały z zapartym tchem mojego czytania. Rekomendacja zatem najlepsza, bo to w końcu książeczka skierowana do dzieci i to im powinna przypaść do gustu.


Za możliwość poznania tej pozornie strasznej i upiornej historii dziękuję:



2 komentarze:

  1. Ale fajna książka, miałam kolegę Węgra Laszlo :) W sumie fajny pomysł z tym czarnym kolorem nawiązującym do ciemności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę na liście do kupienia :) Przyda się nam.

    OdpowiedzUsuń