wtorek, 26 lipca 2022

Katarzyna Zyskowska "Szklane ptaki"

 





MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ NA TRZY SERCA

Drobna twarz, mlecznobiała szyja, kasztanowy warkocz...
Jej skóra pachnie miodem i pomarańczami, kiedy on szepcze
jej do ucha: „Nie mogę dać ci, Basiu, nic oprócz siebie”.

Po czterech dniach od pierwszego spotkania są już zaręczeni.
Ale choć Krzysztof kocha Basię, jak tylko poeta kochać potrafi,

połowa jego serca jest na zawsze zajęta.

ZMYSŁOWA, ROZPISANA NA TRZY GŁOSY POWIEŚĆ BIOGRAFICZNA
O KRZYSZTOFIE KAMILU BACZYŃSKIM, JAKIEGO DOTĄD NIE

ZNALIŚMY.













Miałam ogromną przyjemność przyjemność przeczytać "Ty jesteś moje imię". Pierwsza zbeletryzowana powieść o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim, jaka wyszła spod pióra Katarzyny Zyskowskiej wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji: cieszyłam się szczęściem w miłości mojego ukochanego poety, wzruszałam jego losem i wreszcie rozpaczałam nad tragizmem i ostatecznością, która stała się jego i jego żony udziałem. 

Z wielkim zaciekawieniem czekałam na "Szklane ptaki". W sumie nie wiedziałam, czego mogę się po tej publikacji spodziewać. Czy pisarka doda coś nowego do tej historii, czy ujrzy światło dzienne coś, co było głęboko skrywane,  o czym nie powinno się myśleć ani rozmawiać? Czy poznam jakiś sekret? Czy zmienię zdanie na temat Baczyńskiego? Czy spojrzę na niego inaczej? 


Tak naprawdę byłam mocno rozżalona. Nie rozumiałam więzi poety z matką, choć wiem, że jej miłość go ukształtowała i uczyniła wrażliwym i pełnym empatii. Zastanawiałam się, jak czuła się ta młodziutka Barbara w tym trójkącie? W swej części pokoju za szafą? 





To był specyficzny i nie do pozazdroszczenia czas. Czas wojny. Beznadziei. Apokalipsy. Wszyscy starali się żyć tak, jakby jutra miało nie być. Bo go faktycznie nie było... 


Katarzyna Zyskowska umiejętnie i z dużą precyzją, dopracowaniem szczegółów rozpisała historię Baczyńskich na trzy głosy. Dowiedzieliśmy się, jak mogła czuć się pani Stefania, jakie były jej myśli i jak wielkie było jej uwielbienie dla jedynego syna. Momentami naprawdę nie byłam w stanie jej zrozumieć, ale miała oczywiście swoje powody, swoje racje i swoją bolesną przeszłość, która ją zapewne zmieniła i przez którą była tak zgorzkniała i pozbawiona empatii wobec żony Krzysztofa. Dobrze było poznać jej punkt widzenia.


Basia Drapczyńska, skromna i ładna dziewczyna o wyglądzie dziewczynki, była kolejną, ale wreszcie spełnioną i prawdziwą miłością Baczyńskiego. Młodość rządzi się swoimi prawami, dlatego młode małżeństwo miało niewielkie wyobrażenie o prawdziwym życiu. Tym bardziej we trójkę. Basia starała się z całych sił, Krzysztof starał się równie mocno, ale jego rodzicielka nie starała się wcale. Na ślubie pojawiła się w czerni. Na znak żałoby. To było wielce wymowne i według mnie okrutne. 




Basia wzbudziła we mnie wiele ciepłych uczuć i obdarzyłam ją prawdziwą sympatią. Była odważna, silna, ciągle się uczyła, dzielnie walczyła z chorobą męża i chciała pomagać innym. Krzysztof, choć chorowity i szczupły, radził sobie, jak tylko potrafił z niedoskonałościami ciała i starał się wspomóc współbraci w walce przeciwko okupantowi. Zyskał tym mój ogromny szacunek i podziw. Być może wystarczyłoby, gdyby zagrzewał innych do walki swoją poezją, ale niestety dla niego samego, nie był takim typem człowieka, który mógłby tylko i wyłącznie biernie przyglądać się otaczającej go rzeczywistości. 


Powieść ta wywołała we mnie wiele uczuć. Pobudziła do refleksji i dała mi do myślenia. Miłość matczyna, miłość kobiety, miłość mężczyzny - mamy tu wiele odcieni miłości. Możemy bliżej przyjrzeć się relacjom Baczyńskiego z bliskimi, zrozumieć jego wewnętrzne rozdarcie, jego słabość i jego siłę. Poznać go lepiej. 

Czy ta historia mogła zakończyć się inaczej? Rozmyślam nad tym od lat... 



"Nie mogę dać Ci, Basiu, nic oprócz siebie" to piękne, wyjątkowe słowa, bo i ta miłość była wyjątkowa i piękna. Nie zawsze idealna, nie zawsze na wyłączność, ale prawdziwa. Szczera. Na całe życie. Życie zbyt krótkie, ale warte uwagi. Warte pamięci. Warte chwili zadumy. 

Zyskowska przepięknie operuje słowem. Czytelnik szybko i bez jakichkolwiek trudności przenosi się w ten niebezpieczny świat i egzystuje w tej nietuzinkowej i dramatycznej scenerii. Zagląda za firanki, czuje pot na karku, bo wie, co znajduje się pod podłogą. Co czai się za rogiem. Boi się, siedząc w zatęchłej i zakurzonej piwnicy czekając na najgorsze, lecz jednocześni marząc, że uda się pokonać przeznaczenie. Że los się odmieni. Że ta historia zakończy się szczęśliwie. 

Mnie pisarka przekonała. To kolejna powieść Katarzyny Zyskowskiej, którą będę polecać całym sercem. Czuć w niej zaangażowanie i zainteresowanie życiem Baczyńskiego od podszewki. Myślę, że warto było poświęcić dekadę, by tak dobrze poznać sylwetkę poety, jego codzienność, miłość i bolączki. 

Warta uwagi. Przejmująca. Pełna mroku. Strachu. Faktycznie pachnąca prochem. Przesiąknięta miłością i śmiercią. 
POLECAM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz