Zuzanna Orlińska to autorka między innymi "Matki Polka" i "Cierpień sięciolatka". Jest absolwentką Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Zajmuje się nie tylko pisaniem, ale też ilustrowaniem książek, podręczników i czasopism. Otrzymała wiele wyróżnień i nagród literackich. Jest mamą dwóch chłopców: Szymona i Julka. Poza rysowaniem i pisaniem, chętnie czyta.
"Stary Noe" ukazał się na rynku wydawniczym w maju nakładem wydawnictwa Literatura. Miałam przyjemność patronować tej książeczce medialnie.
Była też do wygrania u mnie na blogu i na FP bloga.
To opowieść, którą zna każdy z nas, ale uważam, że autorka na tyle ciekawie i w sposób idealny dla młodego czytelnika przedstawiła nam tę historię, iż warto zapoznać się z nią po raz wtóry. Jej współczesna interpretacja, niebanalne ilustracje i fakt, iż w kinach pojawił się zabawny film animowany powiązany z nią tematycznie, może stanowić o tym, że dzieci chętnie sięgną po ową publikację.
Noe w chwili potopu miał już sześćset lat, kierował się mądrością i chęcią ocalenia każdego gatunku. Gdy Pan Bóg nakazał mu wybudować statek, nie wahał się ani minuty, nie zwątpił w słuszność Jego decyzji. Wiedział, że to jedyny sposób, by ludzie i zwierzęta mogły przetrwać, a zła należało się pozbyć za wszelką cenę. Na arkę mogły dostać się stworzenia wszelakie: i te chodzące, i pełzające, i biegające, i latające. Jakimi jednak kierował się Noe kryteriami? Na jakiej podstawie jednych skreślał z listy, a innych na nią wpisywał? Trudne to pytania i pozostaną dla nas zagadką...
Dopiero na samym końcu na statku pojawił się sam Noe, jego żona, trzech jego synów i ich małżonki.
Wówczas to zaczął padać deszcz. Najpierw była to mżawka, później siarczysta ulewa, która trwała i trwała bez jakiejkolwiek przerwy. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że to doprawdy dziwne i zaskakujące. Wcześniejsze niedowierzanie zamieniło się w pewność, że to najprawdziwszy potop. Pan Bóg i Noe mieli rację. Po trzydziestu dniach deszcz nie padał już tak intensywnie.
Niestety poza wodą niczego nie można było dostrzec ze statku Noego. A jednak budowniczy Arki zauważył stromy dach wysokiej wieży w oddali i wczepionego w dachówki przeraźliwie chudego chłopczyka. Co wydarzyło się później? Myślę, że warto przekonać się o tym samemu.
To piękna, poruszająca opowieść biblijna, dzięki której autorka przybliżyła w sposób przystępny i zrozumiały dla dziecka często niełatwe w odbiorze historie. Ileż to razy my, rodzice, staramy się wytłumaczyć naszym pociechom zawiłości świata, szukamy odpowiedzi na zadawane przez nie trudne i skomplikowane często pytania. Serce czy rozum? Sami często nie wiemy, czym powinniśmy się w naszym życiu kierować. Przesłanie tej jakże pouczającej i mądrze napisanej książeczki staje się jasne z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Zaczynamy zastanawiać się nad sensem istnienia, nad tym, co znaczy być ludzkim, wrażliwym, pełnym empatii i czy to może przynosić jakiekolwiek korzyści? Może faktycznie warto widzieć tylko i wyłącznie czubek własnego nosa, nie rozglądać się wokół i nie pomagać, postępować egoistycznie i samolubnie?
"Stary Noe" daje nadzieję, podnosi nas na duchu. To opowieść skierowana do dzieci, ale i my, dorośli, wiele moglibyśmy się z niej nauczyć. Polecam z całego serca i powtarzam po raz kolejny, że jestem dumna, iż moje logo znalazło się na okładce tej wartościowej i szalenie zaskakującej publikacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz