Głos oddaję autorowi.
Ania
Na wstępie chciałbym Państwu podziękować za udział w
zabawie. Muszę przyznać, że pytania są bardzo ciekawe i miałem poważny problem
z wyborem „tych siedmiu”. No i stało
się, na polu bitwy zostało osiem pytań, dlaczego osiem? O tym napiszę później.
A zatem, zaczynamy.
Pragnę zacząć nietypowo, gdyż chciałam najpierw
podziękować Pisanince (Annie Grzyb) nie tylko za świetną zabawę, jaka miała
miejsce w ostatni wtorek (Dzień z książką Transplantacja Jacka Ostrowskiego),
ale przede wszystkim za odkrycie autora, o którym istnieniu jak dotąd nie
miałam pojęcia i oczywiście jego książkach. Mam wyrzuty sumienia, że nie
przeczytałam dotychczas żadnej książki autorstwa Jacka Ostrowskiego, ale wiem ,
że wszystko przede mną. Nietypowe połączenie tak różnorodnego zainteresowania,
pasji robi wrażenie. Studiował Pan prawo, z zawodu programista maszyn
cyfrowych, prowadzi Pan firmę informatyczną, pisze książki - brzmi imponująco -
tyle dokonań. Akcja niektórych książek toczy się we Włoszech. Intryguje mnie
postać Raula Gomesa, ciekawi historia Julity. Porusza Pan tak wielu
uniwersalnych problemów, tematów, nie boi się Pan mówić ( pisać) o najbardziej
mrocznych zakamarkach człowieka. Na myśl przychodzi mi tu "Zbrodnia i kara
" Dostojewskiego i "List do ludożerców" Różewicza - w głowie
tyle pytań. Ale można zadać tylko jedno. Zatem pytam: Jak brzmiało by Pana
przesłanie do współczesnych ludzi, jakich rad by Pan udzielił, przed czym
przestrzegł?
Szanowna Pani, świetnie, że ma
Pani wyrzuty sumienia. Nic tak nie cieszy pisarza, jak następny potencjalny
czytelnik, wszak jesteśmy po to, by dać Wam wszystko to, co najlepsze. Autor
jest wyrobnikiem w służbie czytelnika. Odnośnie samego pytania, to do dziś przez ten
świat przewinęło się mnóstwo mądrych ludzi. Byli to myśliciele, niekiedy
politycy, mężowie stanu. Głosili mądre rzeczy, pisali ciekawe księgi, ale czy
ktoś ich wysłuchał? Płonęli na stosach, stawali przed plutonami egzekucyjnymi,
czy też tracili głowy pod toporem kata.
Dlaczego tak się działo? Bo głupota jest powszechniejsza od mądrości i z
całą zaciekłością ją zwalcza. Życie jednego z bohaterów „Transplantacji” niejakiego Batuttiego daje pośrednią odpowiedź
na pytanie, czy warto wyjść poza ramy wszechobecnej głupoty. Uważam, że szkoda czasu na udzielanie rad, czy
na przesłania. Dużo lepszym, efektywniejszym rozwiązaniem jest zmuszenie
czytelnika do myślenia, do zastanowienia się nad losami bohaterów powieści, nad
motywami ich poczynań. To są ukryte przesłania, które dużo łatwiej docierają do
czytelnika niż mądre wywody filozofów. Myślę, że lektura powieści „UT”,
„Posiadłości w Portovenere” czy „Transplantacji” da Pani wyczerpująca odpowiedź na to pytanie.
Panie Jacku, w jednym z wywiadów z Panem wyłonił mi się
obraz człowieka obdarzonego niesamowitą wręcz wyobraźnią. Pan nie obserwuje
ludzi, pan "widzi" powieść w konkretnych realiach. Mam na myśli
genezę powstania "UT". Czy każda Pana książka "powstaje" w
takich okolicznościach jak to co się wydarzyło w toskańskim hotelu "z
duszą"? Czy wena przychodzi również w innych sytuacjach?
Po treści pytania domyślam się,
że zapoznała się Pani z „UT”, co mnie niezmiernie raduje. Tak, widzę powieść, to jest bardzo trafne
określenie i dopiero później przelewam ją na papier. Uważam, że każde nawet
drobne zdarzenie można rozwinąć w ciekawą opowieść. Na pewno uroczy hotelik, opuszczone
zamczysko, podupadły wiatrak, czy spalony dom wariatów bardziej pobudza
wyobraźnię, ale nawet krasnal ogrodowy może być zalążkiem świetnej historii, to
tylko kwestii wyobraźni. Krasnal może być narzędziem zbrodni, można w nim
przemycić narkotyki, również może być nim ukryta kamera szpiegowska. Teraz
tylko należy historię rozwinąć i powieść jest gotowa.
Czy uważa Pan,
że transplantacja głowy może się udać?:) jeśli tak, jakie może mieć
skutki?(przejęcie cudzych cech czy sposobu rozumowania?) pozdrawiam serdecznie
!
Domyślam
się, że słyszała Pani o zamierzeniach włoskiego neurochirurga Sergio Canavero i
stąd to pytanie. W Transplantacji
skupiłem się na przeszczepie serca i możliwości przejmowania cech dawcy. Zapoznałem
się z opiniami znanych filozofów, wyznawców różnych religii. Owszem, istnieją teorie mówiące o wyższości
mózgu nad sercem, ale nie są wiodące.
Lekarze stanowczo odrzucają hipotezę o przejmowaniu cudzych cech , czy
sposobu rozumowania. Oni jednak na każdym kroku starają się nas obedrzeć z tego co w nas najpiękniejsze,
czyli duszy. Czekam na pierwszy
przeszczep i zobaczymy, co się później wydarzy.
Gdyby miał Pan mieć transplantację, po której przejąłby
Pan cechy dawcy to kto miałby nim być i dlaczego?
Gdybym odpowiedział na to pytanie to oznaczałoby, że chcę
czyjejś śmierci, a nikomu tego nie życzę.
Jestem Jacek Ostrowski i dobrze się czuję w swojej skórze, nie chcę być
nikim innym.
No cóż, transplantacja, to jeden z największych cudów
medycyny, a ponieważ bądź co bądź jestem na profilu jej bliskim, pytanie brzmi:
Czy sądzi Pan, ze przeszczep serca od zmarłej osoby, w jakiś sposób włącza
biorcę do grona rodziny dawcy, czy ma on do tego jakiekolwiek prawa? Pozdrawiam
serdecznie, proszę ucałować ode mnie...a niech będzie...wszystkie pieski.
Ponownie wracamy do aspektów
etycznych samej transplantacji. No cóż, to wszystko zależy jak podchodzimy do
zagadnienia. Jeśli podejdziemy do tematu od strony medycznej to biorca nie jest
w żaden sposób związany z rodziną dawcy. Jednak pisarz nie powinien w ten sposób ogarniać tego
tematu, on powinien czuć w tym pewną metafizykę, jakąś duchowość. Jak powiedział Raul Gomes, bohater Transplantacji „Kiedy
człowiek przestanie wierzyć, że ma duszę, kocha sercem, myśli głową, to kim
będzie?”. Skoro dostanie czyjeś serce, to po części stanie się kimś innym.
Czy wierzy Pan w istnienie przypadku czy bliżej Panu do
przekonania, że nic nie dzieje się bez przyczyny? Może przedstawi nam Pan jakąś
ciekawą historię z własnego życia dotyczącą działania przypadku :)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Każda z tych teorii jest tak
samo trudna do obalenia, jak i obrony. Im dłużej żyję tym bardziej skłaniam się
do teorii, że w moim życiu nic nie dzieje się przypadkowo. No niemniej to nie
oznacza, że akurat ja jestem celem tego spisku przeznaczenia. Może chodzić tu o
jakiegoś mojego potomka lub dalekiego kuzyna. Daleki jestem od stwierdzenia,
że życie wszystkich ludzi jest w jakiś sposób zaprogramowane. Uważam, że żyjemy w pewnym chaosie wydarzeń,
ale z tego bałaganu wyłania się pewien dość stabilny kręgosłup zdarzeń, które
mają doprowadzić do takiej, a nie innej sytuacji. Niektórzy z nas są tylko
zwykłymi statystami w zdarzeniach, które zmieniają historię, a inni biorą w tym
aktywny udział .
Nieraz sam czuję się statystą w
zdarzeniach dotyczących mojej córki, która jest młodym
ambitnym naukowcem zajmującym się onkologią eksperymentalną. Jeśli wymyśli lek na raka przestanę być statystą, a poczuję się elementem tej układanki, bo to co ona wyniosła z domu, co jej zaszczepiliśmy z żoną nie wspominając o tym, że jest moją córką mogło mieć tu duże znaczenie.
ambitnym naukowcem zajmującym się onkologią eksperymentalną. Jeśli wymyśli lek na raka przestanę być statystą, a poczuję się elementem tej układanki, bo to co ona wyniosła z domu, co jej zaszczepiliśmy z żoną nie wspominając o tym, że jest moją córką mogło mieć tu duże znaczenie.
Panie Jacku,
W swoich książkach nie boi się Pan zadawać trudnych pytań, "dręczyć" czytelnika moralnymi zagadnieniami, podsuwać skrajne opinie. Nie obawia się Pan też oceny, pragnie, by czytelnik zaczął myśleć, wysuwać własne wnioski. A czy Pan, pisząc o trudnych, kontrowersyjnych tematach, miewa moralne wybory/rozterki? Jak sobie Pan z nimi radzi?
Pozdrawiam
W swoich książkach nie boi się Pan zadawać trudnych pytań, "dręczyć" czytelnika moralnymi zagadnieniami, podsuwać skrajne opinie. Nie obawia się Pan też oceny, pragnie, by czytelnik zaczął myśleć, wysuwać własne wnioski. A czy Pan, pisząc o trudnych, kontrowersyjnych tematach, miewa moralne wybory/rozterki? Jak sobie Pan z nimi radzi?
Pozdrawiam
Oczywiście poruszając jakiś problem wcześniej myślę o nim i
analizuję. Raczej staram się podsuwać tematy ciekawe, nieraz zupełnie
zapomniane, ale często bardzo ważne.
Mam rozterki duchowe, bo wiem, że każdy kij ma dwa końce, że
dojście do prawdy nie zawsze jest wygodne, że niejednemu jest zupełnie nie na
rękę. Często do bohatera negatywnego
czuję prawdziwą odrazę, ale staram się być obiektywny. Nawet zbrodniarz ma
prawo do obrony, warto spojrzeń na środowisko w jakim wyrastał i co przyczyniło
się do jego deprawacji. Ustalenie przyczyn demoralizacji człowieka może pomóc w
zapobieganiu przestępczości, wyeliminować zagrożenia. To są trudne tematy, ale
staram się przedstawić je w zjadliwej formie, czyli w postaci powieści
sensacyjnej lub kryminału.
Na koniec chciałbym
się odnieść do jeszcze jednego pytania.
W czym pies potrafi być lepszy od pisarza?
Chciałbym
zaapelować do młodych ludzi, żeby nie sięgali po dopalacze i narkotyki, to
naprawdę lasuje mózg i zmienia człowieka.
Szkoda marnować życie, tym bardziej, że nie ma pewności, że istnieje
drugie, to po śmierci. Serdecznie dziękuję za zainteresowanie moją skromną
osobą, polecam najnowszą powieść „Transplantację” oraz zapraszam do konkursu, w
którym będzie do wygrania komplet moich książek.
Jacek Ostrowski
Książkę wygrywa Monika Płatek. Gratuluję.
Przy okazji chciałabym jeszcze nagrodzić kogoś z innego konkursu, bardzo długo czekałam na odpowiedzi na Wasze pytania przy okazji Siedmiu pytań do pisarza do pewnej autorki. Nie otrzymałam ich do tej pory, dlatego muszę Was przeprosić. Wywiadu nie będzie, ale wyniki tak.
Egzemplarz książki "Nie waż się" trafi do Jolanty Murawskiej.
Ania
Niewiarygodne, a jednak prawdziwe! Jestem gotowa czytając Transplantację doszukiwać się ukrytych przesłań i odpowiedzi na moje pytanie. Dziękuję. Dołożę wszelkich starań, aby przygoda z książkami Jacka Ostrowskiego nie skończyła się na Transplantacji. Nie na darmo wypatrywałam wczoraj spadających gwiazd. Marzenia się spełniają! trzeba tylko o nie trochę powalczyć! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietne pytania i bardzo ciekawe odpowiedzi :) Mam ochotę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuń