Magdalena Witkiewicz zaczęła swoją przygodę z pisaniem od
przezabawnej powieści zatytułowanej „Milaczek”. Nie miała zamiaru stworzyć
arcydzieła literatury, pisała dla własnej przyjemności, nie wyobrażając sobie w
najśmielszych nawet marzeniach, że zostanie pisarką. Długo nie mogła w to
uwierzyć, że czytelniczki uwielbiają jej powieści, że naprawdę ma talent. Dzięki
swoim książkom tchnęła w kobiety nadzieję na lepsze jutro, na to, że i one mogą
być szczęśliwe i spełnione. To za sprawą
„Szkoły żon” wiele pań zmieniło myślenie, zaczęło wierzyć w siebie, w swoje
siły i możliwości. Każda z nas bowiem ma prawo do radości. Nie musimy
akceptować smutnej, szarej rzeczywistości, żyć w domowym kieracie, obawiając
się zmian.
„Pensjonat Marzeń” to kontynuacja bestsellerowej „Szkoły
żon”. Spotykamy tu zarówno znane nam
wcześniej bohaterki, jak też postaci zupełnie nowe. Każda z nas znajdzie tu coś
dla siebie, być może utożsami się z tą czy inną osobą, zrozumie jej uczucia,
emocje, dylematy?
Nową kobietą, która pojawia się w tej powieści jest
Agnieszka. Samotna matka, perfekcjonistka w każdym calu, starająca się mieć oko
na wszystko, kontrolująca sytuację zawsze i wszędzie. Dumna ze swojego ciała,
zgrabnego, smukłego, doskonałego. To efekt pracy nad sobą i ogromnych
wyrzeczeń. W jej życiu istnieje tylko jeden mężczyzna, dla niej
najważniejszy. Cały jej świat jest zamknięty
w pięcioletnim zaledwie Maksie.
Marta powraca do nas w drugiej części „Szkoły żon”.
Wcześniej potraktowana przez autorkę raczej epizodycznie teraz staje się jedną
z głównych bohaterek książki. Matka dwójki dzieci, mężatka, z nadwagą,
niepracująca. Chce za wszelką cenę zmienić swoje życie. Być zadowolona z
siebie, ze swojego ciała, chce być atrakcyjna, mieć powody do dumy. Czy uda jej
się tak łatwo zapanować nad pokusami, czy ograniczy spożywanie słodyczy, czy
przestanie zajadać problemy? W jej
małżeństwie niestety wcale nie jest tak idealnie, jak mogłoby nam się na
pierwszy rzut oka wydawać, mąż uważa, że skoro pracuje nie musi pomagać w
wychowywaniu dzieci (przecież ich wspólnych!) i w prowadzeniu domu. Ależ mną
trzepało przy czytaniu niektórych fragmentów,
nie mogłam pojąć co takiego Marta widzi w tym Jacku! Po cóż kobiecie
taki mąż, który tylko zarabia, od wszelkiego typu pomocy umywając ręce? Tylko,
że łatwo jest oceniać, a jak zachowalibyśmy się w tej czy innej sytuacji,
wiedzieć nie możemy, przewidzieć tego się nie da. Pisarka po raz kolejny
pokazuje, że życie proste nie jest, a relacje międzyludzkie do łatwych nie
należą.
Co słychać u naszej Jadwigi, kobiety w średnim wieku, zwanej
przez przyjaciółki Jagódką? Czy jej mąż się zmieni, zacznie dostrzegać w niej
kobietę swoich marzeń? A ona, czy przestanie mieć problem z alkoholem, czy
kieliszek wina i fotel z książką zamieni na inne atrakcje? Warto się przekonać,
to naprawdę ciekawy element tej historii. Każda z nas kobiet ma przecież szansę
na szczęście, niezależnie od wieku! Pamiętajcie o tym!
Jest i Michalina, którą do Szkoły żon w pierwszej części
wysłał ukochany Michał. Ta zapatrzona w niego jak w obrazek nie dostrzegała
tego, jaki jest naprawdę, że nią pomiata, a ona pozwala mu się tak przedmiotowo
traktować. Teraz choć zakochana w Janku, mężczyźnie bliskim ideałowi, czuje się
niepewnie, wręcz osaczona. Potrzebuje zmiany, chwili oddechu, samotności?
I wreszcie nasza rozwódka Julia. Co jej do zaoferowania ma
przewrotny los? Czy odnajdzie ona swoje miejsce na ziemi, swój kawałek świata?
To, co najważniejsze? I Ewelina, sprawczyni całego zamieszania! Co tam u niej
nowego? Jak myślicie?
Zastanawiacie się zapewne, czy Witkiewicz może nas czymś
jeszcze zaskoczyć, czy może nas czegoś nowego nauczyć, po tym, co pokazała w
Szkole żon? Może! Może i nauczy! Może i
pokaże, na co ją stać! Da nadzieję na to, co ważne, wskaże drogę do tego, co
powinniśmy dostrzec, tchnie w nas optymizm, wiarę we własne siły!
W „Pensjonacie Marzeń” odnajdziemy to, czego szukamy. Szarą
codzienność matki, z drogowskazem ku szczęściu, z motywacją do zmian, przede
wszystkim własnego myślenia. Te z nas, które są samotne odszukają swoje
przeznaczenie, dadzą być może szansę komuś, kto stanie się tym jedynym,
wyjątkowym, najistotniejszym? Te, które
są nieszczęśliwe w chorym, dziwnym układzie obudzą się zapewne z marazmu, pod
wpływem chwili, impulsu spróbują pomimo obaw spełnić marzenia. Nie jest to
nigdy proste, ale warto. Naprawdę warto oddychać pełną piersią i czerpać z życia garściami!
Witkiewicz nie zawiodła mnie, nie osiadła na laurach i nie
zanudzała. Opowiedziała historię zwykłych kobiet, jakie spotykamy na ulicy, w
parku na spacerze, w kolejce w sklepie. W tym tkwi jej siła, że nie wymyśla, nie
idealizuje, nie ocenia, a pięknie i mądrze opisuje nasze własne życie, trudne
decyzje, jakie stają przed nami, nasze codzienne problemy, krótkie chwile szczęścia, smutku, nasze wzloty i upadki, łzy.
Na koniec dodam jeszcze tylko tyle, że w Pensjonacie Marzeń
jest miejsce dla każdej kobiety, i tej, która jest żoną, i tej, która jest
matką, i tej, która nie ma partnera, i tej, która jest młoda, starsza, czy
niepełnosprawna. Wszystkie mamy prawo do szczęścia, do miłości i do spełniania
marzeń!
Powieść polecam jak najbardziej. Napisana lekko, zabawnie,
czyta się jednym tchem. Kibicujemy bohaterkom, dzielimy z nimi ich troski i
radości, trzymamy za nie kciuki. Emocjonująca, ciekawie napisana, z lekką nutką
namiętności, miłości, ale i humoru. Po prostu idealna dla każdej z nas.
Po raz trzeci fragment mojej recenzji pojawi się też na okładce książki Magdaleny Witkiewicz, w doborowym towarzystwie dwóch innych blogów. Dziękuję :)))
Pensjonat Marzeń Magdalena Witkiewicz, Wydawnictwo Filia, premiera: 5.02.2014