Już sam tytuł wprowadził mnie w dobry
nastrój, później przeczytałam, że książka należy do serii "Różowe
okulary", a więc możemy tu się tylko i wyłącznie dobrze bawić,
zapomnieć o smutkach i troskach. Tego właśnie było mi trzeba, bo nie
dość, że w domu istna apteka i szpital niemalże... do tego mąż pojechał
na założenie gipsu, będzie u mnie ciężko, będzie... ni kawałka
przestrzeni, więc trzeba się ratować śmiesznymi, pogodnymi książkami,
koniecznie!!!
Z tą lekturą czułam się jak ryba w wodzie, co prawda nie mam czterech
córek i psa, nie jestem też ogromną fanką ekożywności, ale pomijając te
drobne różnice (choinka, nie jestem też tak wychudzona jak ta mama z
opowieści, ale o tym może nie mówmy, szczególnie teraz, po świętach...
pobiegam sobie wokół moich chorych domowników, to w mig się jak tamta
mamunia stanę, a co! Grunt to pozytywne myślenie!) mogę powiedzieć, że
doskonale odnalazłam się w tej historii i rozumiem każde zdanie,
słowo, wyraz tam napisany. Naprawdę są takie rodziny, naprawdę! Może
troszkę szalone, zwariowane, wiecznie zmęczone i zajęte tysiącem spraw,
szczególnie, gdy tata w rozjazdach, ale mimo wszystko kochające się,
myślące pozytywnie i szanujące się.
Autorka książki wygląda bardzo sympatycznie, koniecznie muszę zajrzeć,
czy ma stronę internetową, może blog, bo to teraz modne wśród pisarzy, a
ja lubię nawiązywać kontakt z kimś, kogo książkę czytałam i byłam nią
zachwycona, a tą lekturą niewątpliwie byłam!
Mamy tu cztery córki, jak już wspomniałam wyżej, o pięknych imionach
kwiatowych: Jaśmina, Róża, Hortensja i Georginia, od razu czuję
wiosnę... I mamy ich matkę, i psa mamy, dwie babcie, jedna lepsza od drugiej, i
dom wariatów niemalże! Calutki czas coś się tu dzieje, coś zaskakuje.
Jaśmina jest nastolatką w trakcie buntu, nic jej się nie podoba,
swoja drogą rozumiem ją, gdyż ja też miałam taki czas w swoim życiu i jeszcze nie
zapomniałam o nim, mimo swoich 30 lat. Róża już jest po okresie
"wszystkiego na nie", teraz stara się pomagać mamie: i w domu, i w
sprzątaniu, i w pilnowaniu młodszych sióstr, we wszystkim, co możliwe.
Jakby mało miały te osóbki na głowie zaczyna chorować pies Paproch, który
zjada wszystko, co wpadnie mu w pysk, nawet korektor na pryszcze
Jaśminy... i jak ona ma pójść do szkoły z krostami nieosłoniętymi? Jak?
Reszty zdradzać nie będę, bo warto samemu zapoznać się z tą opowieścią,
zresztą nigdy streszczeń nie lubiłam i nie pisuję takowych... Polecam
calutkim swym umęczonym i niewyspanym sercem, czy serce może być
niewyspane? Zakochane to tak, ale niewyspane? Nie wiem...
Za książkę i niespodziankę w postaci
kalendarza, który moja Groszek 11-letnia porwała i nawet go dobrze na
oczy nie widziałam dziękuję bardzo Wydawnictwu EGMONT i pani KASI.
Zapraszam też na mój główny blog, na którym jestem już 4 lata z hakiem i którego nie mam zamiaru zamykać, bo tam włożyłam mnóstwo serca, czasu, chęci, poznałam tam też wiele wspaniałych osób, aż żal, że jedynie wirtualnie. Adres mojego niebieskiego bloga to http://asymaka.blog.interia.pl/
Jestem ciekawa tej książki i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńPolecam jak najbardziej i dziękuję, że mnie odwiedziłaś!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze się tu przeniosłaś, do mnie onet nie przemawiał :(
OdpowiedzUsuńWiesz, jak na razie ten blog jest na próbę, ale naprawdę macie tu tyyyyyyle możliwości!
UsuńWiele o tej książce słyszałam i może uda mi się kiedyś ją przeczytać, bo zapowiada się świetna zabawa :)
OdpowiedzUsuńwiesz, ja się nawet nie spodziewałam, że tak szybko i tak wesoło będzie z ta książką, jest ona chwilami mało zabawna, bo choróbska się włączają, ale ogólnie można się oderwać od szarej smutnej zimo-wiosny
UsuńCzytałam, bardzo fajna ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mamy podobne zdanie
UsuńMiałam okazję czytać, według mnie średnia.
OdpowiedzUsuńmi się bardzo podobała, świetnie poprawiła mi nastrój
Usuńa ja tu i tam zaglądać będę a co mi tam:)
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci bardzo, będzie mi miło!
Usuń