Muszę przyznać z czystym sumieniem, że bardzo dawno nie miałam taaaaaakiej przyjemności z żadną książką! Już od pierwszych stron wciągnęła mnie ta ciekawa, niesamowita, pięknie napisana historia miłości dwóch młodych, wchodzących dopiero w życie, osób. Przypomniałam sobie dawne czasy, lata beztroski, kiedy wszystko było możliwe i tak wiele mogło się wydarzyć, życie było wtedy mniej skomplikowane i takie ekscytujące!
Autorka mieszka we Wrocławiu, mieście, które swego czasu często odwiedzałam i kochałam szczerze, choć niestety bez wzajemności. Pamiętam, jak przyjechałam tam pewnego dnia i zabłądziłam, nie mogłam za nic w świecie odnaleźć drogi, miejsca, do którego miałam dotrzeć, a nie było wtedy komórek, ja zaś byłam jeszcze w gruncie rzeczy dzieckiem.
W "Zakrętach losu" mamy do czynienia z Wielką Miłością, z dużych liter właśnie, jednak naznaczoną tragicznymi, traumatycznymi wydarzeniami. Lubię czytać o takim uczuciu, przenosić się w inne miejsca, czas, przeżywać wraz z bohaterami wszelkie dramatyczne, czy też szczęśliwe chwile, wczuwać się w ich role, zastanawiać się, jak ja zachowałabym się w tej, a nie innej sytuacji. Cieszę się, że porusza pisarka tutaj tak ważne społecznie tematy, które dotknąć mogą przecież każdego z nas, bądź naszych najbliższych. Podobają mi się postaci, które stworzyła, tak realistyczne, barwne, pełne sprzecznych uczuć. Wzbudzające i we mnie silne emocje, nie jestem przekonana przecież do tego, że Lukas, czy jak wolę Łukasz jest tak naprawdę i do końca zły...
W tej książce nie ma miejsca na nudę, na "flaki z olejem", dzieje się mnóstwo, akcja jest wartka, przemyślana, nie spodziewamy się wielu zdarzeń, które są udziałem bohaterów. Nie będę opisywać i streszczać tej opowieści, ponieważ jak wielokrotnie podkreślałam i podkreślam nadal, nie lubię tego robić, mogę jedynie napisać, że nikt się na "Zakrętach losu" nie zawiedzie, jeśli po nie sięgnie. Ja jestem pod urokiem tej historii i teraz po prostu muszę (!!!) przeczytać dalszy ciąg, bo to dopiero pierwsza część serii, trylogii, kolejna to "Zakręty losu. Braterstwo krwi.", a ostatnia, najbardziej przeze mnie wyczekiwana, "Zakręty losu. Historia Lukasa."
Smutne w tym wszystkim jest tylko to, że ludzie czasami okazują się tak słabi, poddają się przez tak samo zagubioną osobę, jaką sami są, pokładają nadzieje i poświęcają swoje życie dla innego człowieka, tylko dlatego, że jest on dla nich najważniejszy, najistotniejszy na świecie i na tym właśnie polega miłość... a to 'tylko' urasta do rangi 'aż'...
Jeżeli chcecie się zapomnieć w historii Katki i Krzyśka, poczytać i powzdychać nad prawdziwym uczuciem, uciec od szarej rzeczywistości i swojej nudnej codzienności, coś przeżyć, coś przemyśleć, może przypomnieć sobie...? na nowo obudzić uśpione zmysły, to jest to książka skierowana do Was. Nigdy tak gorąco do żadnej lektury nie zachęcałam, bo i żadna w ostatnim czasie nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i nie spowodowała takich rumieńców na mojej twarzy, oj, wiele bym dała za następną część... wiele...
Jednak nie jest to tylko opowieść romantyczna, mamy tu wątki sensacyjne, sprzeczne uczucia budzi w nas Łukasz, jest tu też poruszony problem stosunków rodzinnych, więzów krwi. Polecam, polecam, polecam!
Za tę niesamowitą przygodę dziękuję z całego serca autorce, Agnieszce Lingas -Łoniewskiej, od której otrzymałam tę książkę i to w dodatku z autografem, czuję się wyróżniona i ważna, choć jestem tylko szarą myszką z prowincji... Dziękuję!!!
I oczywiście zapraszam na blog autorki TUTAJ .
Jeszcze jedno chciałam dodać: skoro dzisiaj tak o miłości, tak romantycznie się u mnie zrobiło, to podaję Wam link do piosenki, którą kocham, od wielu, wielu lat... Tu jest ten link. Miłego słuchania i udanego weekendu!
Czytałam całą serię, świetna:)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę jak nie wiem co!
UsuńJa również póki co czytałam jedynie pierwszą część i podobnie jak ty marzę o poznaniu historii Lukasa :-)Oprócz tego o czym wspominałaś bardzo mile zaskoczyły mnie tu sceny intymne. Podczas gdy przeżywamy zalew książkami o tematyce erotycznej, które już z okładki krzyczą że będą sceny, tutaj sceny po prostu są, bez niepotrzebnego obnoszenia się nimi i co więcej, opisane są naprawdę dobrze :-)
OdpowiedzUsuńmam podobne zdanie, ale ponieważ nie lubię pisać na ten temat, po prostu to pominęłam, ale masz rację, że tu po prostu JEST to, a nie trąbi się o tym, a tego nie ma!
UsuńZazdroszczę Ci ksiażki baaaaaaaaardzo :(
OdpowiedzUsuńWiem i doskonale to rozumiem! Nigdy, przenigdy jednak jej nie oddam! Właśnie się zastanawiam czy nie zakupić drugiej i trzeciej części, niestety ten miesiąc u mnie... po prostu tragedia finansowa!
UsuńA ja Ci Kasiu dalej Mistrza zazdroszczę!
UsuńCzytałam całą trylogię i jestem nią oczarowana. Z czystym sumieniem mogę ci powiedzieć, że drugi tom jest jeszcze lepszy a trzeci też rewelacyjny, choć bardziej ,,dojrzały'' emocjonalnie. Warto wydać na tą serię wszystkie swoje oszczędności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
no wiesz... teraz już całkiem nie mogę się doczekać dalszego ciągu!!! I po co ja to zaczynałam?
UsuńJa miałam pierwszy tom jeszcze w starym wydaniu, ale cierpliwie czekałam na kolejne tomy aby przeczytać wszystkie razem i dobrze, że tak zrobiłam, bo w moim przypadku apetyt mi urósł w miarę czytania.
UsuńZresztą wszystkie dzieła Agnieszki są naprawdę rewelacyjne i albo się je kocha całym sercem, albo nienawidzi. Ja w każdym razie należę do jej wielkich fanów. Lubię ten styl pełen emocji, pikanterii i sensacji. ::-)
Widziałam dzisiaj okładkę tego starszego wydania, ta obecna wersja lepiej mi się podoba, poza tym też uważam, że dobrze zrobiłaś czytając wszystko za jednym zamachem, bo ja teraz cierpię... ale trzeba niestety wracać do rzeczywistości, marzec niedługo, będę mieć urodziny to sobie zakupię, a co! Chociaż pod choinkę też myślałam sobie kupić strasznie wyczekiwaną przeze mnie książkę Romy Ligockiej, którą to pisarkę uwielbiam, a w Wigilię bodajże niespodzianka - listonosz dostarczył mi upragniony prezent od wydawnictwa! Nie spodziewałam się tego w ogóle i bardzo się cieszyłam, bo zawsze doceniam takie gesty! Pomagają mi zachować wiarę w człowieka! Ja też choć zaczynam co prawda dopiero poznawać styl Agnieszki, już do polubiłam!
UsuńA spróbuj może popytać się w miejskiej bibliotece, czy czasem nie mają całej trylogii o braciach Borowskich. I w razie jakby nie mieli, to czy nie mogliby sprowadzić. U mnie tak się czasem udaje z niektórymi książkami.
UsuńCieszę się, że dostałaś pod choinkę wymarzony prezent książkowy. Mnie też cieszą takie gesty. Ja wprawdzie dostałam inne pozycje książkowe aniżeli chciałam, ale i tak byłam z nich bardzo zadowolona.
Wracając jednak do tematu życzę owocnych ,,polowań'':-) Dziękuje za odwiedziny na moim blogu i pozdrawiam cieplutko.
u nas od listopada remont w bibliotece, ale oczywiście, że się wybiorę, mam tam zaprzyjaźnione panie, choć chyba bardziej niż mnie lubią moją Groszek, bo po raz pierwszy przyprowadziłam ja tam, gdy miała trzy latka i od tamtej pory ma swoją kartę i wypożycza regularnie książeczki, teraz ma już 11 lat, jak ten czas leci... sama mogłabym w bibliotece pracować! Tak lubię książki!
Usuń