niedziela, 21 stycznia 2018

Zapowiedzi styczeń i luty 2018, czyli na co czekam?

Jak wiadomo, czytanie to jedno z moich ulubionych zajęć, dlatego oddaję się mu, kiedy tylko mogę. Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na śledzenie zapowiedzi i nowości czytelniczych, ale ponieważ moja biblioteczka z książkami do przeczytania sukcesywnie się zmniejsza, postanowiłam rozejrzeć się za tym, co dopiero pojawi się na półkach księgarń. I tak z wielką ciekawością oczekuję na powieści moich ulubionych pisarek, których styl nigdy mnie nie zawiódł. Czekam na:





Świąteczne iluminacje odeszły w przeszłość, nadszedł styczeń, a z nim powrót do codzienności. A u naszych ulubionych bohaterów wiele się zmieniło. Magda musi wrócić do pracy, gdzie będzie spotykać swojego dawnego ukochanego z jego nową narzeczoną, a jej szefową, Antek poszuka nowego zajęcia, a Bianka pojedzie do Warszawy, do swojego dawnego życia. Michał i Bartek znajdą się nagle po przeciwnych stronach barykady, a Dorota Mirska postanawia wreszcie zawalczyć o siebie w małżeństwie.
Czy im się uda? Czy znajdą swoje miejsce w tej przedziwnej kombinacji uczuć i emocji, jaką zafunduje im ten początek roku i wiosenne słońce, które nieśmiało przenika przez ciężkie chmury? A może szczęście znajduje się zupełnie gdzie indziej niż na dobrze znanych codziennych ścieżkach?






Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami. Tytus jest osiemnaście lat młodszy. Kiedy ona zdawała maturę, on własnie się rodził. I jeszcze jedno – jest synem jej najlepszej przyjaciółki. Co w życiu jest ważniejsze? Przyjaźń czy miłość? Czy naprawdę trzeba wybierać? „Troje na huśtawce” to współczesny romans obyczajowy, spisany w formie pamiętnika, opowiedziany z dystansem, ironią i dużą dawką emocji.
Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę. Obecnie wysiadłam na poziomie „romans z młodszym”.




Jak kot, który żyje siedem razy, Agata po raz kolejny zaczyna na nowo.
Po dotkliwej stracie Agata dochodzi do siebie pod troskliwą opieką najbliższych. Kiedyś podzieliła się z nimi swoimi snami. Ale czy pojawi się ktoś, kto zechce dzielić z nią życie? I czy ona, targana wątpliwościami, będzie na to gotowa?
Aby być szczęśliwym, trzeba zrozumieć siebie. Marzena Rogalska poruszająco opowiada o wewnętrznym dojrzewaniu Agaty, odkrywa jej rodzinne tajemnice i pokazuje, że każdy może zmierzyć się z demonami zapomnianej i wypartej przeszłości. Trzeba tylko odwagi i… niewielkiej pomocy przyjaciół!


Rozalia, Donata i Inga to przedstawicielki trzech pokoleń kobiet. Każda z nich została wychowana w innych czasach,
miała swoje marzenia i cele, ale łączyły je więzy krwi i pragnienie różnie pojętej miłości. Na dno duszy każdy człowiek spycha swoje lęki i traumatyczne doświadczenia. Może czasami warto je wydobyć na światło dzienne i rozliczyć przeszłość? Pozornie zwyczajna historia, jakich wiele, a jednocześnie pełna niespodziewanych zwrotów akcji, dawnych tajemnic i zaskakujących wyborów. „Na dnie duszy” to powieść o relacjach rodzinnych, o tym, że jedno niespełnione
pragnienie może mieć wpływ na życie następnych pokoleń.
Ta intrygująca opowieść pochłonie cię bez reszty i zadziwi niejeden raz!
Bo dla każdego ta sama przeszłość wygląda inaczej…

Czekam również na książkę o tematyce bliskiej memu sercu. Została napisana przez koleżankę blogerkę. Trzymam mocno za nią kciuki. Na książkę czekam naprawdę niecierpliwie! 


Przejmujące wspomnienia dwunastu kobiet, które przeżyły piekło niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Książka jest efektem rozmów autorki z każdą z bohaterek.
Leokadia Rowińska do obozu trafiła w trzecim miesiącu ciąży. Wspomina, jak okrutnie traktowane były kobiety oczekujące potomstwa. Ireneusz, bo takie imię nadała swojemu synkowi, stał się najmłodszą ofiarą Marszu Śmierci. Pochowała go w pudełku po makaronie.
Zofia Wareluk urodziła się w Auschwitz. Swoją smutną historię opowiada na podstawie wspomnień matki. Poród Zosi odbierała Stanisława Leszczyńska.
Urszula Koperska do obozu trafiła jako 8-letnie dziecko. Opowiada o głodzie, tęsknocie i strachu. Jej wspomnienia to historia każdego dziecka w Auschwitz. W baraku, w którym się znajdowała, więzień artysta, rysował dzieciom na ścianie obrazki, które przetrwały do dziś.
Wiesława Gołąbek w obozie przebywała prawie trzy lata. W tym samym baraku co ona znalazła się Seweryna Szmaglewska. Pisarka wspomina 16-letnią Wiesię w swojej książce Dymy nad Birkenau.
Walentyna Nikodem była w Auschwitz świadkiem wielu bestialskich poczynań esesmanek. To ona pod koniec wojny spotkała jedną z najokrutniejszych morderczyń i doprowadziła do jej egzekucji.
To tylko niektóre z historii, ale każda z nich zasługuje na pamięć.


Sylwia Winnik z domu Grochala, ukończyła dziennikarstwo we Wrocławiu. Interesuje się historią, szczególnie II wojny światowej. Jest autorką bloga Czas na Książki. W 2015 roku została wybrana przez czytelników magazynu Fanbook Książkowym Blogerem Roku. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem Literackiego Festiwalu Czas na Książki. Jej pasją są książki i góry.

Jestem też ciekawa tych propozycji literackich... 



Kto z nas czasami nie ma ochoty rzucić wszystkiego i zmienić swojego życia? Główny bohater powieści, samotnie wychowujący nastoletniego syna, w ciągu jednego miesiąca traci pracę, syna i zdrowie. Ale kiedy wszystko się wali, może to oznaczać, że świat chce nam pomóc zbudować siebie inaczej, od nowa. Niektórym zdarzeniom trzeba po prostu pozwolić się zadziać.
Czterdziestokilkuletni mężczyzna wyprowadza się na drugi koniec Polski, żeby przed sobą uciec, a w konsekwencji siebie znajduje. W nowym domu odkrywa ukryty pod podłogą właz do piwniczki, która skrywa tajemnicę z czasów II wojny światowej...





Pewnego dnia 1941 roku siostra Jolanta zrozumiała, że to, co robi dla zamkniętych w getcie przyjaciół, nie wystarczy, aby ich ocalić. `Będę pomagać inaczej`, postanawia, i narażając życie swoje i ogromnej siatki ludzi, którzy myślą jak ona, codziennie ratuje kilkoro dzieci. Ich lista, umieszczona w zwykłej butelce po mleku, którą Jolanta zakopuje pewnego dnia pod jabłonką, liczy... dwa i pół tysiąca dzieci!

`Ja tylko próbowałam żyć po ludzku... To przecież nic takiego. Każdy by tak zrobił. Trzeba podać rękę tonącemu. Nawet, jeśli nie umie się pływać, zawsze jakoś można pomóc. Nauczył mnie tego mój tatuś...`
- Poznajcie historię życia Ireny Sendlerowej.






Czy istnieją szczęśliwe rozwody?

Rebecca i Jacob podjęli decyzję o rozwodzie. Nie ma w tym niczyjej winy. Zabrakło namiętności, a w miejsce miłości pojawiła się przyjaźń. Gdy jednak dzielą się tą nowiną z przyjaciółmi podczas corocznego grzybobrania, eksploduje bomba towarzyska. Przez dwadzieścia cztery lata małżeństwa nikt nie zauważył, żeby mieli jakiekolwiek problemy. Ich przyjaciele reagują na tę szokującą wiadomość emocjonalnie, każdy po swojemu, a Rebecca bezskutecznie próbuje ich przekonać, żeby potraktowali ten weekend jako spontaniczne przyjęcie pożegnalne. Pożegnanie z tym, co było, i początek czegoś nowego i ekscytującego. Rebecca chce udowodnić, że rozstanie wcale nie musi oznaczać tragedii - ani dla nich dwojga, ani dla całego towarzystwa. Przecież wszyscy mogą się dalej spotykać, tak jak to robili do tej pory. 

Po rozwodzie nic jednak nie wygląda tak, jak sobie to wyobrażała Rebecca. Relacje z paczką przyjaciół nie układają się tak, jakby chciała. Rebecca uświadamia sobie w końcu, że jako singielka nie jest już mile widziana podczas wspólnych kolacji. 

`Przyjęcie pożegnalne` to powieść o tym, co się czuje, gdy kończy się wieloletnie małżeństwo i trzeba zacząć żyć w nowych okolicznościach. I o tym, że w dojrzałym wieku też można odnaleźć samego siebie.



Apteka marzeń Natasza Socha




Książka ta dosłownie wbiła mnie w fotel. Wiem doskonale, jak pisze Natasza Socha. Obrazowo, bez skrępowania, bez zahamowań, plastycznie, intrygująco i na wesoło. Wiem, jak wyrazistych tworzy bohaterów. Wiem, że jej fabuła nie będzie nudna i sztampowa. Nie spodziewałam się jednak tego, co otrzymałam...

Potężnego kopa w moje zastygłe, sporych przecież rozmiarów, cztery litery.

Poruszająca do granic możliwości, dająca pstryczka w nos lektura inna niż wszystkie. Czy naprawdę marudzimy, że musimy rano wstać, że tyle mamy do zrobienia i jeszcze, że nie mamy co na siebie włożyć?

Natasza Socha, choć może nie wprost, nie dosłownie, jednak mówi nam, że powinniśmy się wstydzić. Cieszyć każdą chwilą. Doceniać to, co mamy, bo jutra może nie być...


Przepłakałam całość.
Naprawdę.
Były to i łzy wzruszenia, i żalu, i gniewu, ale też nadziei i radości. Natasza Socha zapewniła mi całą gamę emocji. I za to jej bardzo dziękuję. Za poruszenie tak ważnego tematu, za zmuszenie do myślenia. Za pokazanie, że można, a wręcz trzeba. Trzeba pomagać. Trzeba działać. Trzeba żyć.

"Człowiekowi wydaje się, że jest odporny na śmierć. Że jest objęty ochroną, chociaż inni umierają. Pędzimy samochodami, skaczemy ze spadochronami, balansujemy na granicy życia, a jednak nigdy nic złego się nie dzieje. Nie patrzymy na śmierć z pokorą..."


Kupując tę książkę, wspierasz Drużynę Szpiku.  



Nie jest to smutna opowieść nastrajająca nas pesymistycznie, choć tematyka do łatwych nie należy. Natasza Socha umiejętnie i w sposób przemyślany przedstawia nam historię Karoliny i Oli. Pomimo różnicy wieku (dzieli je dekada), dziecko i nastolatka odnajdują wspólny język. Połączy je niezwykła więź, bo i dziewczyny nie są takie całkiem zwyczajne. Inteligentne, kreatywne, myślą nie o sobie, a o drugim człowieku. Jedna z nich to osoba, która istnieje naprawdę. Pisarka postanowiła opowiedzieć o niezwykle odważnej Oli, dziewczynce, która zbyt wiele przeszła w swoim krótkim życiu. Druga, Karolina, to połączenie cech kilku osób w zbliżonym do tej fikcyjnej postaci wieku.

Obie pokochałam całym sercem i trzymałam za nie mocno, mocno, mocno kciuki.

"Kiedy wracam wieczorem do domu, zaczyna padać drobny deszcz. Pachnący i ciepły.
-Znowu leje, co za gówno-mruczy jakaś kobieta, potrącając mnie rozkładanym w pośpiechu parasolem.
Zamykam oczy.
Do wszystkich kobiet mających dylemat, czy lepsza jest na piance od kawy rozetka, czy może serduszko. Do wszystkich ludzi, których denerwuje padający deszcz, zbyt głośno szeleszcząca gazeta czy też spóźniający się tramwaj. Do tych, którzy kłócą się o nic. Lu o włosy kota na poduszce. O smak rosołu.
Raz jeden w życiu przejdźcie się korytarzem szpitala onkologicznego. Oddział dziecięcy. Raz jeden..."

Fragmenty pochodzą z książki "Apteka marzeń" Nataszy Sochy. Wydawnictwo Pascal.

sobota, 20 stycznia 2018

Serce z piernika Magdalena Kordel




"Serce z piernika" Magdaleny Kordel to historia poruszająca do głębi i doprawdy ciekawa. Autorka po mistrzowsku wprowadza czytelnika w magiczny okres około świąteczny. Nastawieni optymistycznie do ludzi i świata z radością oczekiwać mogliśmy Świąt Bożego Narodzenia, ale nie tylko dlatego warto sięgnąć po najnowszą powieść pisarki.

Magdalena Kordel przedstawiła nam ciepłą i sympatyczną historię Klementyny, która potrafi upiec aromatyczne i przepyszne pierniki. Kobieta wychowywana została przez babcię, która często i to bez zapowiedzi przenosiła się wraz z nią z miejsca na miejsce. Dziewczynka nie znała dnia ani godziny. Babcia Agata bez słowa wyjaśnienia wyruszała w podróż w nieznane z małą, zagubioną Klementyną. Teraz ona sama musi opiekować się małą istotką - własną córeczką Dobrochną. Pod jej opieką jest również wiekowa już babcia. Dlaczego Agata tak łatwo i bez żalu zabiera manatki i wychodzi? Czy jej wnuczce uda się ją zatrzymać i poznać odpowiedzi na pytania sprzed lat?

"Serce z piernika" to historia o nadziei, marzeniach i szczęściu, które być może czeka tuż za rogiem? Warto uwierzyć w cuda, jak przekonuje Magdalena Kordel.

Niezwykłe przypadki Kunegundy Paciorek Leszek Talko




"Niezwykłe przypadki Kunegundy Paciorek" to książka skierowana do młodego czytelnika. Myślę, że teraz, w okresie ferii zimowych, może zapewnić młodzieży doskonałą rozrywkę. Zabawa będzie przednia. Naprawdę!
Trzynastoletnia Kunegunda Paciorek nieszczególnie przepada za swoim imieniem i nazwiskiem. Nieszczególnie przepada też za nową szkołą i okropną dziewczyną, która siedzi w ławce obok niej. K. nie mieszka już w mieście i nie widuje się z przyjaciółkami z dawnej szkoły. Już chyba gorzej być nie może, uważa...


Książka ta jest ciekawa i wciągająca, a ilustracje oryginalne i dobrze dopasowane do fabuły. Całość tworzy niesztampowy klimat, pozwala czytelnikowi szybko przenieść się w świat wykreowany przez autora.
Główna bohaterka ma takie same problemy jak inni młodzi ludzie w jej wieku. Próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości na swój własny, niepowtarzalny sposób. Pomysłowa, kreatywna K. nie jest w stanie przewidzieć jednak tego, co wydarzy się za moment. A co takiego się wydarzy?

Na to pytanie poszukajcie odpowiedzi na kartach tej błyskotliwej i nietuzinkowej powieści dla młodzieży. Polecam!

poniedziałek, 15 stycznia 2018

48 tygodni Magdalena Kordel



Miałam ogromną przyjemność zapoznać się z każdą wydaną książką Magdaleny Kordel oprócz debiutanckiej. Na wznowienie "48 tygodni" czekałam długo i wytrwale, choć nie powiem, że cierpliwie. Historia ta wciągnęła mnie już od pierwszych stron i muszę ze zdziwieniem stwierdzić, iż według mnie to najlepsza powieść, jaka wyszła spod pióra tej bestsellerowej i jakże sympatycznej pisarki.

"48 tygodni" nie jest kolejną lukrowaną powieścią. To historia z życia wzięta, a z jej główną bohaterką bardzo szybko się zżyjemy i będziemy się z nią utożsamiać. Osadzona we współczesnych realiach, wciągnie nas, rozbawi, ale i wzruszy. To lektura przepełniona emocjami, jakie towarzyszą wielu kobietom w ich codziennym życiu, pisana o nich i dla nich. Żałowałam i nadal żałuję, że musiałam rozstać się z Nataszą, bo obdarzyłam ją wielką sympatią i szczerze trzymałam za nią kciuki. Jak dobrze ją rozumiałam!

Główną bohaterkę poznajemy pod koniec wakacji 2002 roku. Już od pierwszych zdań wiadomo, że Natasza to osoba niebanalna i intrygująca, zaskakująca i kreatywna. Irytowało mnie podejście jej męża do wielu spraw, ale cierpliwie czekałam na rozwój sytuacji. Wszak nie wolno mi było tak od razu go skreślać. Może wcale nie okaże się taki najgorszy? Miałam wielką nadzieję, że to jednak całkiem przyzwoity mężczyzna. A jaki był naprawdę? Nie zdradzę. Przekonajcie się sami.

Chciałabym przytoczyć jeden z fragmentów, który doskonale oddaje to, o czym, między innymi oczywiście, jest ta szalenie wciągająca i dowcipna historia:

"Jak to możliwe, że inne kobiety, mając więcej niż jedno dziecko, pozostają w miarę zdrowe na ciele i umyśle? Może są bardziej odporne. Albo głuche. Albo mają mężów, którzy intensywnie pomagają im w wychowywaniu potomstwa? Nie, to ostatnie można od razu odrzucić jako nierealne i zbyt fantastyczne - wszyscy mężczyźni, których znam, na widok dzieci dostają wysypki i odruchu wymiotnego. I jak te kobiety przeżywają wakacje, kiedy przedszkola i szkoły nielitościwie zamykają swe podwoje? Po prostu nie wiem. Ja, która mam tylko jedno dziecko, lat sześć, oraz dorosłego męża, który zachowuje się, jakby był w wieku naszej córki, pod koniec wakacji czuję się jak po rocznej pracy w kamieniołomach." 

Córka Nataszy potrafi zaskoczyć i wywołać na twarzy matki wyraz zdziwienia, zaskoczenia i zażenowania. Każda z nas, mam, czasem nie wie, co odpowiedzieć na pytanie dziecka. Nie wie, jak na to pytanie zareagować, jak się do niego odnieść. Nasze pociechy okazują się wszakże nie tylko doskonałymi obserwatorami, ale potrafią też dodać dwa do dwóch, myśleć logicznie i choć wydaje nam się to niemożliwe, naprawdę słuchają tego, co do nich mówimy, co im tłumaczymy i jak wyjaśniamy. A później wykorzystują ową wiedzę przeciwko nam! Och, jak nam wtedy głupio, gdy nasze własne maluchy wytkną nam błąd czy niewłaściwe zachowanie.

Lektura niesztampowa, pełna zabawnych dialogów i scenek jakże realistycznych. Bohaterowie prawdopodobni, przemyślani w każdym calu. Bardzo żałuję, że tak szybko skończyła się ta historia, bo bawiłam się z nią doskonale. Dodała mi skrzydeł, rozśmieszyła mnie, bardzo sympatycznie spędziłam z nią czas. Jak na babskiej imprezie z najlepszymi przyjaciółkami. Polecam zdecydowanie. Nie zawiedziecie się! Zresztą, czy naprawdę do książek Magdaleny Kordel trzeba kogokolwiek przekonywać?


niedziela, 14 stycznia 2018

Smaki miłości Ashley Warlick recenzja przedpremierowa




Premiera: 30.01.2018 


Ashley Warlick jest właścicielką niezależnej księgarni, amerykańską pisarką. Powieść autorki, o której mam zamiar dzisiaj opowiedzieć, jest jej czwartą z kolei.

"Smaki miłości" to historia, która wydarzyła się naprawdę. To opowieść o kobiecie, która faktycznie nie przejmowała się zdaniem innych i robiła to, na co miała ochotę. Co uważała za słuszne. Żyła tak, by niczego nie żałować, jej pragnienia i marzenia były dla niej zawsze na pierwszym miejscu.

Akcja rozpoczyna się w Los Angeles w roku 1934. Poznajemy młodą, debiutującą pisarkę Mary Frances. Jest mężatką, ale już na początku książki dowiadujemy się, jak bardzo pociąga ją inny mężczyzna.

Całość czyta się szybko i z prawdziwym zaciekawieniem. Jesteśmy zaskoczeni życiem głównej bohaterki, zaintrygowani. Chętnie dajemy się wciągnąć w podróż po Kalifornii czy Francji. Wybierzemy się także w szwajcarskie Alpy. W którym z tych miejsc Frances odnajdzie szczęście i przy czyim boku? Czy będzie musiała dokonać wyboru?

Historia ta przepełniona jest aromatami, smakami, zapachami. Różnorodnością. Raz jesteśmy pełni empatii, wzruszeni do łez, zachwyceni poczynaniami bohaterki. Trzymamy kciuki za jej niełatwe wybory, staramy się nie oceniać jej i nie poddawać krytyce.

Książka o popularnej amerykańskiej pisarce zachwyci nas i pokaże, co jest w życiu naprawdę istotne. Za czym tęsknimy, czego potrzebujemy, za czym dążymy nieustannie? Jakiego rodzaju pragnienia mogą nami zawładnąć bez reszty?

Frances tworzyła eseje na temat jedzenia, ale tak naprawdę nierozłącznie wiązała sztukę kulinarną z życiem, z pragnieniem miłości. Pisała tak na ten temat:

"Moim zdaniem trzy fundamentalne ludzkie potrzeby: jedzenie, poczucie bezpieczeństwa i miłość są ze sobą do tego stopnia połączone i splecione, że nie sposób pisać o jednej z nich, nie uwzględniając pozostałych. Tak się składa, że kiedy piszę o głodzie, tak naprawdę chodzi mi o pragnienie miłości, o ciepło, które tak uwielbiamy i którego łakniemy."  


"Smaki miłości" polecam zdecydowanie. Szczególnie urzeknie zapewne fascynatów biografii, jak również osoby, które uwielbiają oryginalne i nietuzinkowe postaci.