Krystian Głuszko wywiad
Krystian Głuszko jest autorem trzech książek: dwóch
napisanych z myślą o czytelniku dorosłym: „Spectrum” i „Szukaj mnie wśród
szaleńców” i jednej skierowanej do dzieci: „Podaj łapkę, misiu”. Prywatnie
szczęśliwy mąż i ojciec Małgosi. Pracuje jako barman. Na co dzień zmaga się z
Zespołem Aspergera, prowadzi bloga „Zaburzony świat Krystiana”, stara się żyć
normalnie i dzielić swoimi doświadczeniami. Daje dobry przykład, przełamuje
stereotypy, wychodzi do ludzi, by uświadomić im, że choroba nie musi nikogo
ograniczać.
Anna Grzyb: Czy pisanie zmieniło coś w Twoim życiu?
Krystian Głuszko: Oczywiście. Dzięki temu, że zacząłem wydawać książki
poznałem wielu wspaniałych ludzi zarówno osobiście, jak i w sieci. Dzięki
pisaniu mogę spełniać moją małą, wielką misję, którą wyznaczyłem sobie po to,
by moje choroby, które nazywam po prostu urodą do czegoś się przydały i bym
mógł kiedyś powiedzieć „warto było urodzić się autystycznym, to pomogło innym”, a jestem przekonany, że nie bez powodu urodziłem się z taką „urodą”.
AG: Jak długo w Twoim przypadku trwają prace nad książką i skąd
wziął się pomysł, byś zaczął pisać?
KG: Mam ogromne szczęście, że książki piszę strumieniem
świadomości. Praca nad książką trwa tyle samo, co miałbym ją czytać. Piszę
bardzo szybko, ponieważ jestem ciekaw, co wydarzy się na następnej stronie, a
tego nigdy nie wiem i nie planuję. W mojej głowie są już napisane książki, w
pewnym momencie siadam do komputera i stukając w klawiaturę daję im istnienie w
rzeczywistości, a nie tylko w zakamarkach mojego umysłu.
Pomysł, by zacząć pisać? Nic takiego nie było. Po prostu
pewnego dnia pojawiła się silna potrzeba pisania, wyrzucenia z siebie kilku
zdań, by poczuć ulgę.
AG: Czy łatwiej pisze się dla czytelnika dojrzałego, czy dla
dzieci?
KG: Dla dzieci pisze się tak samo jak dla dorosłych, tylko
uważniej i dokładniej. Dzieci są bardziej wymagającymi czytelnikami od
dorosłych. Nie można im pozwolić się nudzić przy czytaniu, bo tracą inaczej
uwagę i przypominają sobie, że jest jeszcze telewizor czy klocki, a historia w
książce umiera na pewnym etapie.
AG: Jak przyjęta została Twoja książeczka skierowana do
młodszego czytelnika? Czy znalazła już odbiorców? Cieszy się zainteresowaniem?
KG: Książeczka została przyjęta bardzo ciepło. Dostaję wiele wiadomości
od rodziców, którzy czytają ją swoim dzieciom i za każdym razem bardzo mi za
nią dziękują. Moja misja spełnia się idealnie.
KG: Tak, na targach w Krakowie byłem po raz drugi. Niesamowitą sprawą
jest spotkanie się z czytelnikiem w cztery oczy. To bardzo cenne i niezwykłe
uczucie, zwłaszcza, jeśli tak jak ja, obnażało się przed nim nie tylko wyobraźnię,
ale i całą duszę.
AG: Co chciałbyś powiedzieć osobom dotkniętym Zespołem
Aspergera, masz dla nich jakąś cenną radę, wskazówkę?
KG: Nie patrzcie na definicję urody autystycznej. Niemal
wszystkie sztywne regułki da się pokonać, a jak nie, to pokochać. Spójrzcie na
mnie. Mam Zespół Aspergera i jestem barmanem – przecież brzmi to absurdalnie i
niemożliwie, a jednak…
AG: Twój mały bohater, miś Kostek, jest zagubionym stworzonkiem,
które mimo wszystko znajduje przyjaciela. Czy trudno jest zaprzyjaźnić się z
dzieckiem innym, odmiennym, jak myślisz?
KG: Przyjaźń to coś niesamowitego, trwałego, ale wymagającego
ciągłej pielęgnacji. Łatwo jest się zaciekawić dzieckiem innym od reszty, ale
trudniej z nim zaprzyjaźnić. To, co inne jest z reguły ciekawe, czasami jednak
warto trwać przy tym nawet wtedy, jak już się tą ciekawość zaspokoi.
AG: Jak Twoim zdaniem postrzegane są przez ogół społeczeństwa
osoby dotknięte tą chorobą? Czy ludzie boją się odmienności, bo jej nie
rozumieją?
KG: Nie chorobą. Moim zdaniem Zespół Aspergera jest typem urody,
nie zaburzeniem, dysfunkcją czy chorobą. Osoby z urodą autystyczną są
niesamowicie ciekawymi ludźmi, którzy poprzez płaszcz milczenia, który na
siebie zarzucają wydają się nudziarzami. Uwierz mi, świat autystyczny potrafi
być piękny, pomimo tego, że często jest bolesny.
Ludzie przestają bać się odmienności. Zaczyna ich ona
ciekawić i dzięki temu coraz częściej udaje się im ją zrozumieć.
AG: Jakiego typu literaturę preferujesz? I co czytasz swojej
córeczce?
KG: Najlepsze książki, jakie przeczytałem trafiły w moje ręce
przez przypadek i są one z przeróżnych gatunków. Nie mam swojego ulubionego
typu. Książka musi do mnie trafić w odpowiednim momencie mojego życia, bym mógł
ją pochłonąć. Moja córeczka sama wybiera sobie książeczki, pomimo tego, że ma
zaledwie półtora roczku. Jeśli coś jej się nie spodoba idzie po inną i tak
metodą prób i błędów tworzymy jej biblioteczkę na półkach z książkami, które
należą do niej.
AG: Czy planujesz wydać coś nowego dla dorosłych? Możesz
zdradzić nam, o czym będzie Twoja kolejna książka?
KG: Najprawdopodobniej wiosną ukaże się moja kolejna powieść dla
dorosłych. Jest to coś w rodzaju thrillera psychologicznego, tym razem prawie
zmyślonego. Mówię „prawie”, ponieważ życie realne jest zbyt ciekawe i cenne, by
się nim nie inspirować i nie wplatać go pomiędzy kartki książek.
AG: Trzymam kciuki za kolejne Twoje publikacje i gratuluję
sukcesów.
Recenzja "Podaj łapkę, misiu": http://asymaka.blogspot.com/2015/10/krystian-guszko-podaj-apke-misiu.html
Panie Krystianie, jest Pan niesamowity..... Świetny wywiad z niezwykle wrażliwym i mądrym człowiekiem:) Szczególnie do serducha wpadło mi stwierdzenie, że dla dzieci nie można pisać nudnych książek:) Dziś otrzymałam książki wygrane, Aniu, u Ciebie w konkursie plastycznym. Jutro czeka nas wspaniała lektura z moimi przedszkolakami:) Bardzo się na nią cieszę:) Pozdrawiam Ciebie i Autora:) Cieszę się, że mogłam "poznać" Pana Krystiana dzięki tak fajnemu wywiadowi.....
OdpowiedzUsuń