"Małe wojny" to druga powieść Joanny Kruszewskiej, której patronuję medialnie. Ucieszyła mnie ta propozycja wydawcy, ponieważ styl autorki przypadł mi do gustu, a poruszane w jej historiach tematy uważam za aktualne. Ciekawe, trafne spostrzeżenia, nieszablonowość i autentyzm, jaki bije z tworzonych przez nią historii urzekły i przekonały mnie. Na pewno sięgnę po kolejne publikacje pisarki.
Książka ta oczarowuje nas już samą okładką. Przepiękne odcienie niebieskiego nadają jej subtelności i delikatności. Ładnie została wydana.
Treść równie interesująca, bo to opowieść z życia wzięta.
Poznajemy parę. Grzegorz jest ideałem, naprawdę. Kocha Kingę, wspiera, jest cierpliwy, dobry z niego człowiek. Ona jest zapracowana, silna psychicznie, opoka i ostoja całej rodziny. Kto ją tak postrzega? Jaka naprawdę jest? Czy i ona miewa chwile zwątpienia, popełnia błędy i nie jest do końca przekonana do słuszności swoich wyborów?
W oczach innych zawsze wyglądamy inaczej. Zawsze.
Joanna Kruszewska naturalnie i z prawdziwą lekkością mówi o sprawach, z jakimi spotykamy się każdego dnia. Małe zatargi urastają czasem do rangi ogromnego problemu tylko dlatego, że nie mamy czasu na rozmowę. Boimy się konfrontacji, odpuszczamy, zamiast powiedzieć wprost o tym, co nas uwiera, co nam przeszkadza, co spędza nam sen z powiek.
„Małe wojny” Joanny Kruszewskiej to książka, która opowiada o prawdziwym życiu pewnej rodziny. Uważana jest ona za idealną,
Grzegorz jawi się jako wspaniały mąż i ojciec, jego żona silna i zawsze
doskonale zorganizowana. Kinga stara się radzić sobie z
codziennością najlepiej, jak tylko to możliwe, ale ma mnóstwo żalu do własnej
matki o to, że nigdy nie okazywała jej miłości, wsparcia i zaufania. Wkrótce
okazuje się, że relacje z rodzicielką powiela, traktując starszą córkę
podobnie, jak sama była traktowana w dzieciństwie. Nic nie jest tu tak proste,
jak początkowo mogłoby się wydawać…
Wciągająca już od pierwszych stron, świetnie skonstruowana
powieść, chwytająca za serce i ukazująca rzeczywiste oblicze relacji
międzyludzkich. Bohaterowie są wyjątkowo
prawdopodobni, a całość budzi empatię i każe nam się zatrzymać, byśmy
zamyślili się nad tym, co dzieje się w naszych własnych domach. Jak cienka jest
granica między tym, co dobre a tym, co złe? Na to i inne pytania odpowiada autorka w
książce nieoczywistej, obnażającej lęki, obawy i troski, ale też pokazującej
różne oblicza miłości. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Małe wojny toczymy od zawsze. Codziennie. Ze sobą, z domownikami. Są nieodłącznym elementem życia.
OdpowiedzUsuńI tak było zawsze.
Nie powiem, interesująco się przedstawia. Może się skuszę kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Czy istnieje coś takiego jak idealna rodzina? Idealny mąż? Idealna żona? Każdy z nas ma swoje słabości, tajemnice, lęki. Ideały są jak gwiazdy. Czy ktoś zna kogoś naprawdę idealnego?
OdpowiedzUsuń