"Architekci marzeń" Karoliny Młynarczyk to książka z piękną, klimatyczną okładką. Autorka stworzyła bohaterów pełnych pasji, namiętności, wyrazistych. Żadnego z nich nie da się określić jednoznacznie, uznać za z gruntu złego lub wręcz przeciwnie, dobrodusznego w każdym calu.
Akcja niniejszej powieści rozgrywa się we współczesnej Warszawie. Postaci wykreowane przez autorkę są już dorosłe, po trzydziestce, ale czy to oznacza, że są dojrzałe, odpowiedzialne, konsekwentne w podejmowaniu własnych poważnych decyzji?
W ciekawym środowisku umiejscowiła Młynarczyk swoją historię, a mianowicie wzięła "pod lupę" świat współczesnych artystów. I tak mamy szansę przyjrzeć się z bliska architektom, rzeźbiarzom czy muzykom. Są to ludzie wrażliwi, chcący przekazać to, co mają do powiedzenia za pomocą sztuki. Czy może im się to udać? Jacy są w prawdziwym życiu? Czy są szczęśliwi, spełnieni? Czy wszystko układa się po ich myśli?
Najbardziej sympatyczną, najciekawszą i szalenie inspirującą według mnie postacią tej historii jest ciocia jednego z głównych bohaterów-Ryszarda o imieniu Bronisława. Jest inteligentna, wie, jak rozmawiać z siostrzeńcem, by wreszcie zaczął spełniać własne marzenia i przestał żyć tak, jak chcieliby inni.
Książka ciekawa, lekka i zaskakująca. Na pewno przypadnie do gustu czytelnikom, którzy interesują się współczesnym życiem trzydziestoletnich i czterdziestoletnich warszawiaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz