wtorek, 29 października 2013
Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich. Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Wędrówka po dziewiętnastowiecznym Paryżu.
To moja pierwsza podróż do literackiego świata Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Oczywiście słyszałam wiele dobrego o trylogii "Cukiernia pod Amorem", ale nie dane było mi jeszcze poznać tego cyklu. Zainteresowała mnie za to dużo bardziej wędrówka po Paryżu, szczególnie takim sprzed blisko 150 lat. Pomyślałam, że to może być naprawdę niezwykłe przeżycie! Byłam kilka lat temu w tym pięknym i jakże romantycznym mieście, zachwyciło mnie klimatem i cudowną atmosferą, dlatego z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po tytuł "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich", szczególnie, że dotarła do mnie informacja, iż opublikowano już tom drugi.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk zadebiutowała jak scenarzystka w zabawnym serialu zatytułowanym "Tata, a Marcin powiedział...". Ma na swoim koncie wiele tytułów, między innymi: "110 ulic", "Niebieskie nitki" czy "Wystarczy, że jesteś". Prowadzi blog: http://blogguci.blogspot.com/, który chętnie podczytuję od czasu do czasu, to za jego sprawą zainteresowałam się twórczością pisarki.
W tej historii mamy dwie niebanalne bohaterki: współczesną Ninę i żyjącą w dziewiętnastym wieku Różę. Pierwsza mieszka w Polsce, druga w Paryżu. Łączy je to, iż obie są z pochodzenia Polkami, z tym, że Rose najlepiej czuje się we Francji i to ten kraj uważa za swoją ojczyznę. Każda z nich ma zaborczą, toksyczną matkę, która kocha na swój sposób, ale też nie potrafi dać jedynemu dziecku wolności i niezależności, a o tym marzą nasze młode kobiety. Relacje między rodzicielką a córką, i w jednym, i w drugim przypadku są dalekie od ideału, zaburzone, właściwie nie ma szansy na porozumienie.
Róża Wolska ma problemy z mówieniem, choć wrażliwa, przyjaźnie nastawiona do świata, inteligentna i zainteresowana sztuką, nie ma prawa rozwinąć skrzydeł pod okiem Krystyny. Jedynym sposobem na to, by stała się malarką, jest opuszczenie rodzinnego gniazda. Z tym, że to wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Poczucie obowiązku i wyrzuty sumienia nie pozwalają naszej bohaterce cieszyć się miłością do ukochanego mężczyzny. Róża nieustannie szuka swojej drogi, w kontaktach nie tylko z płcią przeciwną, zdaje się być osobą silną i niezależną, zdeterminowaną, jednak według mnie jej siła wynika z tego, że wcześniej była słaba, potulna. Zgadzała się na wszystko, co wymyśliła jej matka, później Roger, bo pomagała mu w malowaniu, zamiast tworzyć samodzielne obrazy, wiecznie pod czyimś wpływem, w cieniu. Dopiero trudne przeżycia, choroba, huśtawka pomiędzy dobrobytem a ubóstwem uczą ją determinacji i poczucia własnej wartości, nie jest to jednak nauka szybka, trwa wiele, wiele lat.
To w przypadkowym portrecie francuskiego malarza, w którym odnajduje siebie dostrzega, że jest ładna, choć matka wiecznie wmawiała jej coś wręcz odwrotnego. Kim jest autor obrazu? Dlaczego zainteresował się właśnie nią? Co takiego dostrzegł w tej małej, zahukanej dziewczynce? Od tego wszystko się zaczyna, ale co będzie dalej musicie dowiedzieć się sami.
Z kolei Nina, żyjąca już w wieku dwudziestym pierwszym, pozornie inna i mniej wyluzowana od Róży, stale jest pod kontrolą matki. Jak myślicie, 60 esemesów w ciągu jednego dnia od kobiety, która nas urodziła to mało czy dużo? Jesteście w stanie wyobrazić sobie, jakie jest życie tej wykształconej, mądrej kobiety? Czy ma szansę na miłość, jeżeli matka nie cofnie się przed niczym, by mieć ją tylko i wyłącznie dla siebie?
Nie tylko świetnie, bardzo prawdziwie i bez hamulców opisane relacje z matkami są atutem tej powieści, znajdziemy tu pełen obraz tego, jak wyglądało kiedyś miasto świateł. Jest i historia, i obyczaje, problemy ówczesnego świata Francuzów, to chyba najpiękniejsze, co znalazłam w tej książce. Pozostaję pod urokiem dziewiętnastowiecznego Paryża, stworzony przez pisarkę klimat i atmosfera są jak żywcem wyjęte z tamtych czasów, tak właśnie je sobie wyobrażałam, ba!, przerosły moje oczekiwania!
Powieść czyta się na bezdechu, kibicując zarówno Ninie, jak i Róży, trzymając za nie kciuki, oburzając się na zachowanie tak jednej, jak i drugiej matki. Cała gama uczuć i emocji czeka nas przy czytaniu, a jak się naprawdę wczujemy w klimat, okaże się, że to już koniec i absolutnie, koniecznie, musimy dowiedzieć się, zaraz, teraz, co dalej? Czy Róża wróci do Paryża, czy obraz, który ma zbadać Nina jest autentyczny? Czy dane im będzie szczęśliwe życie?
Świetnie napisana, wciągająca lektura. Uwodzi nas specyficzną, paryską, daleką od naszej polskiej, szarej rzeczywistości atmosferą, pełną przepychu, stylu, elegancji, mody, sztuki, trochę nierealną, jakbyśmy unosili się w powietrzu, ale jakże piękną! Książka zaskakuje, nie pozwala nam odpocząć, są tajemnice, problemy, trudne wybory.
To powieść magiczna, naprawdę polecam!
"Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich." Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aniu piękna recenzja! Zachęcam Cię gorąco do zapoznania się z Cukiernią, jestem pewna, że przypadnie Ci do gustu. Drugi tom "Podróży" również Ci się spodoba. Wiem to :))
OdpowiedzUsuńOch dziękuję Ci bardzo :)
UsuńJestem ciągle w Paryżu, jakoś nie mogę wrócić do rzeczywistości!
Wracaj wracaj :)
UsuńJa aktualnie leczę złamane serce. Dzięki Bogu są książki, jest praca. Muszę dostać "Na wysokim niebie" to i humor mi się poprawi i może nie ułożę kolokwia z kosmosu :P
To teraz polecam sięgnięcie po drugą część! Równie niesamowita co pierwsza!:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale bardzo chętnie w najbliższej przyszłości po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem. Powieść dla wszystkich, mam 60 lat i nie tak łatwo zainteresować :)
OdpowiedzUsuń