Kolejna pięknie wydana i ciekawie napisana książeczka dla młodszego czytelnika. Wydawca proponuje ją już trzylatkom. Moja Zuza w sierpniu ukończyła cztery lata i z wielkim zainteresowaniem słuchała opowiadań, jak też przeglądała ją samodzielnie, oglądając kolorowe obrazki w tej publikacji.
Takie piękne guziczki przywitają nas na początku.
Pierwsza historyjka wzruszy nas i zaciekawi.
Anulka boi się burzy i przybiega do babci Anieli, prosząc, by ta opowiedziała jej bajeczkę. Babcia proponuje jej nie tylko interesującą bajkę, ale też kakao. Przytulają się do siebie, okrywają mięciutkim kocykiem i zasiadają w wygodnym, dużym fotelu. Wnuczka słucha opowieści i odpowiada na pytania babci. Pamięta, jak kiedyś mówiła o strychach. To na nich ludzie przechowują wiele przedmiotów, często wartościowych, dla nich ważnych. Czyżby to były prawdziwe skarby?
"-Dziś poznasz historię strychu, który skrywał niezwykłą tajemnicę. Dowiedziałam się o niej, kiedy byłam małą dziewczynką, ale nigdy nikomu jej nie zdradziłam...
-Ile miałaś wtedy lat?
-Prawie tyle co ty. Sześć.
-Babciu, ja nie mogę sobie wyobrazić, że byłaś kiedyś tak mała jak ja...
-Trudno w to uwierzyć, ale byłam... Teraz zamknij oczy i posłuchaj. Było to bardzo, bardzo dawno temu. Pewna dziewczynka miała swoje ulubione zajęcie. Zbierała guziki. Inne dziewczynki kolekcjonowały lalki, wstążki do włosów, kolorowe pocztówki, a ona zbierała guziki. Miała dla nich specjalne zielone pudełko po miętowych czekoladkach. Guzików przybywało z każdym rokiem." [1]
Guziki te były różnorakie. Jedne gładkie, inne chropowate, jedne okrągłe, inne w kształcie trójkąta, prostokąta, inne też miały kolory, były jednolite, albo wielobarwne. Każdy z nich jednak miał jakąś niezwykłą historyjkę do opowiedzenia. Przybyły z różnych krajów, miejsc świata, miały różnych właścicieli. To, co miały do przekazania było fascynujące i naprawdę ciekawe. Czasami zabawne, innym razem smutne, ale zawsze z dobrym zakończeniem. Bo wszystkie guziczki trafiały do jednego miejsca. Do pudełeczka po miętowych słodkościach.
Piękna, ciepła to opowiastka. I ma śliczną puentę.
"Babcia często mówiła, że życie jest jak wiele, wiele guzików. Składa się na nie mnóstwo ludzkich historii, uśmiechów, łez, pożegnań i powrotów. Każda z tych opowieści może być trochę inna, zwyczajna albo niezwykła, ale one wszystkie wypełniają nasze życie i czynią je wyjątkowym." [2]
Każda z tych historyjek jest mądra, ciekawa i zabawna. Poznamy kwokę Klarę, dumną z tego, że wkrótce zostanie mamą sześciokrotnie. Gdy pisklęta przyszły jednak na świat okazało się, że dwa różnią się od pozostałych kolorem. Nie były takie żółciutkie jak Cichutka, Cytrynka, Malutka i Wesołka. Rude nazwane zostało Kinki, a szare Konka. Te dwa ostatnie maleństwa nie były zbyt grzeczne, chowały się i uciekały, przysparzając mamie wielu trosk. Za to były bardzo odważne, nie bały się nawet burego kocura Bazyla, kudłatego psa Psikusa czy koguta Kuryka.
Gdy gospodyni mówi, jaki piękny jest świat, Kinki wpada na pomysł, by go poszukać.
"Szukaliśmy już tylu rzeczy, ale jeszcze nigdy świata." [3]
Spotkamy też na kartach tej książeczki świnkę, która jest bardzo muzykalna, choć podobno najsłabsza i najbrzydsza. Jako jedyna spośród rodzeństwa nie miała do niczego talentu, ani nie potrafiła fikać koziołków, ani ślicznie śpiewać, czy groźnie chrząkać, jak jedna z jej sióstr.
Inne świnki śmiały się z niej, patrzyły na nią z góry. Jak zakończyła się ta opowieść? Czy muzyka, którą pokochała najmłodsza świnka pozwoliła jej zyskać w oczach rodzeństwa?
Zuzia oglądała książeczkę na swój własny sposób.
Już po tytule można zauważyć, że nie jest to publikacja byle jaka! To opowiastki pozwalające poznać to, o czym wcześniej nasze szkraby nie miały pojęcia, wesoło spędzić czas z ciekawą i inspirującą lekturą. Ciepłe, wesołe teksty o zwierzątkach, jak też o wspomnianych na samym początku guziczkach. Całość polecam. Jest to dosyć obszerna lektura, na pewno wiele miłych chwil z nią Was czeka. I rozmawiać możecie z dziećmi, po zapoznaniu ich z tą czy inną historyjką, na tematy, które zostały w niej poruszone.
[1] "Guziczek. Historie nie byle jakie" Katarzyna Zychla wydawnictwo Skrzat, 2014, s. 7-8
[2] Tamże, s. 22
[3] Tamże, s. 25
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz