Książka dnia czyli dzień z książką.
"Stuletnia Gospoda" Katarzyna Majgier
Fragment piąty, ostatni.
"Hania i Łukasz doczekali się dwojga dzieci: Marzeny i Ryszarda. Marzena od małego zachowywała się jak pańskie dziecko-kręciła nosem i domagała się wszystkiego, co najlepsze. Obie ręce miała lewe.
Rodzice początkowo się tym martwili, ale potem doszli do wniosku, że być może Marzena nie została stworzona do ciężkiej pracy, do jakiej sami przywykli, ale do czegoś lepszego. Może zostanie na przykład lekarką albo nauczycielką?
Żyli tą nadzieją, dopóki nie poszła do szkoły. Wtedy okazało się, że nauka też jej nie interesuje, choć do szkoły chodziła chętnie-miała tam opinię najładniejszej dziewczynki. Hania początkowo tym też się martwiła, bo znała wiele przypowiastek i piosenek, z których wynikało, że ładne dziewczyny nie mają w życiu szczęścia. Jednak Łukasz ją pocieszył:
-Jak jest głupia i leniwa, to dobrze, że chociaż ładna jest. Do żadnej roboty się nie nadaje, to niech chociaż znajdzie bogatego męża, który o nią zadba.
Hania przyznała mężowi rację, zwłaszcza kiedy odkryła, że na świecie wszystko się uzupełnia, i po pierwszym dziecku, które tak ich martwiło, dostali drugie, które nigdy nie przysporzyło im trosk. Rysiek był bystrym chłopcem, rwał się do roboty, radził sobie w szkole i nigdy nie przestawał wesoło pogwizdywać.
Zosia i Karol mieli troje dzieci. Najstarszy, Lucek, od urodzenia był trochę inny niż większość dzieci. Zosia powiedziała kiedyś komuś, że w dzieciństwie koń kopnął go w głowę, i po pewnym czasie wszyscy powtarzali to z przekonaniem.
Nikt nie dementował pogłoski, bo sama Zosia ją powtarzała. Wersja o koniu wydawała się jej ciekawsza i wyjaśniała to, czego nikt nie potrafił wyjaśnić, więc w końcu sama w nią uwierzyła.
Drugim dzieckiem Zosi i Karola był Czesiek, który też się różnił od innych dzieci, ale Zosia pomimo swojej fantazji nie pojmowała, skąd jemu się to wzięło.
Mały Czesio do trzeciego roku życia wydawał się całkiem normalnym dzieckiem, jednak później okazał się istotą przekorną, złośliwą i przewrotną. W szkole nie zdobył żadnych przyjaciół i choć był prymusem, nie lubili go nawet nauczyciele. Wyglądało na to, że przychodzi do szkoły tylko po to, żeby zdobywać dobre stopnie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz