środa, 10 czerwca 2015

Jutra może nie być Gabriela Gargaś




Dopiero przed kilkoma dniami udało mi się znaleźć czas na zapoznanie się z debiutancką powieścią Gabrieli Gargaś. Urzekła mnie okładka i piękny tytuł. Całość naszpikowana jest mnóstwem sentencji, ciekawych spostrzeżeń i przemyśleń, które zainspirują czytelnika i pokażą mu, którą drogą powinien iść. Wielokrotnie łapałam się na tym, że poglądy są po to, by je zmieniać, autorka w tak sugestywny sposób przekonywała mnie do swoich racji i opinii wygłaszanych przez jej główną bohaterkę. Początkowa niechęć do osoby zagubionej i na własne życzenie pakującej się w nie lada kłopoty, szybko obróciła się w sympatię i zrozumienie. Kinga, jak każda kobieta, czasem postępowała rozważnie, innym razem szła za głosem serca, nie zważając na konsekwencje swojego postępowania. Wielokrotnie popełniała błędy, nie potrafiła odnaleźć się w rzeczywistości, jaką zgotował dla niej los.

"Jutra może nie być" cieszy się wielkim zainteresowaniem wśród czytelników. Wydana po raz pierwszy w 2011 roku, szybko doczekała się wznowienia, w nowej szacie graficznej trafiła również do mnie. Przyznaję, że najnowsze książki autorki zaciekawiły mnie o wiele bardziej niż historia Kingi, Gargaś rozwinęła swoje pisarskie zdolności i teraz tworzy niebywale pasjonujące opowieści, od których nie sposób się oderwać.
Miłość, o jakiej czytamy w pierwszej książce pisarki nie jest uczuciem łatwym i nie należy do najszczęśliwszych. Zapewne z tego powodu nie obdarzyłam tej jakże ciekawej lektury należytą sympatią. Denerwowało mnie podejście głównej bohaterki i choć po pewnym czasie spojrzałam na nią o wiele przychylniej, pierwsze wrażenie zachowałam w pamięci i nie mogłam się go wyzbyć. Nie rozumiałam jej i oceniałam zbyt krytycznie. Dla mnie sprawa była jasna, tego typu związek nie do zaakceptowania, a Kinga sama była sobie winna. Czy miałam prawo tak szybko ją skreślać? Tak łatwo oceniać?

Ma trzydzieści lat i tkwi w związku pozbawionym uczuć i emocji. Z Darkiem stanowią parę od siedmiu już lat. Planują ślub, są zaręczeni, ale czy naprawdę tego chcą w życiu? Być razem w zdrowiu i w chorobie, każdego dnia spoglądać na siebie, pić razem poranną kawę, oddychać tym samym powietrzem? Do ich związku wkradła się nuda i żadne z nich nie zamierza jej przegonić. Jakoś nie zależy im na tym. Nie potrafią wykrzesać odrobiny entuzjazmu, zatracić się w sobie i odnaleźć radość, namiętność, którą zgubili gdzieś po drodze. Zagościła w ich domu obojętność.
Kinga stawia wszystko na jedną kartę. Nawiązuje romans z dawnym znajomym z pracy, który ma żonę, wkrótce zostawia Darka i bez reszty zatraca się w uczuciu do kochanka.

"Zakochałam się o 21:30-idąc z duchem czasu-netowo i ze zdjęcia. Elektroniczny strumień pięknych słówek. Czy będzie konfrontacja twarzą w twarz? Dlaczego odbywam tę wirtualną podróż? Z nadzieją, że stare uczucie powróci? Rzucam się w otchłań cyberprzestrzeni, bo...
A jeśli dla niego to wszystko jest tylko mrzonką? Jeśli tylko ja poddaję się temu uczuciu? Nie ma znaczenia, bo jeśli się kogoś kocha, to sama miłość jest nagrodą." [1]


Szczegółowo, krok po kroku poznajemy dylematy i myśli głównej bohaterki. Narracja pierwszoosobowa pozwala nam jeszcze bardziej zagłębić się w istotę problemu, przed jakim staje Kinga. Dowiadujemy się, jakie emocje nią targają, dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. Poznajemy jej słabości, przypatrujemy się błędom, jakie popełnia, zresztą nie tylko ona daleka jest od ideału. Pisarka nie pozwala stworzonym przez siebie postaciom na grę pozorów, odziera ich z masek, pokazuje ich twarze bez upiększania i retuszu.

Powieść wzruszająca, dająca do myślenia i wywołująca w nas wielkie emocje. Miotamy się, nie bardzo wiedząc, jak może zakończyć się ta doprawdy realistycznie i rzetelnie przedstawiona historia. Życiowa. Prawdziwa do bólu. Pokazująca ogromne cierpienie i ludzkie życie takim, jakie ono naprawdę jest. Jak możemy poradzić sobie w obliczu wielkiej tragedii? Co może dać nam ukojenie? Dzięki czemu wreszcie zrozumiemy, co ma w naszym życiu największą wartość? Co jest najważniejsze?

Czy można kochać, jednocześnie nienawidząc? Spójrzmy na miłość z zupełnie innego punktu widzenia. Zastanówmy się nad tym, czy to uczucie może być złe?
Udany debiut i choć przyznaję, że fabuła "Drogi do domu" czy "Pośród żółtych płatków róż", jak też "Namaluj mi słońce" bardziej przypadła mi do gustu, nie mogę powiedzieć, że "Jutra może nie być" nie zachwyciła mnie i nie urzekła. Pobudziła do refleksji i dała do myślenia, więc to doskonała lektura dla osób poszukujących w literaturze nie tylko relaksu i chwili zapomnienia. Polecam. Obszerna i szczegółowa to analiza, ale warto się z nią zapoznać. Czyta się całkiem szybko i dosyć przyjemnie, zważywszy na to, iż temat jest kontrowersyjny i budzi skrajne emocje.


[1] Gabriela Gargaś "Jutra może nie być" Wydawnictwo Feeria, 2012, s. 41-42

8 komentarzy:

  1. Twoj blog jest naprawdę jednym z najlepszych blogow w Polsce :) Bezapelacyjnie nie mogę stwierdzic inaczej :) posiadasz talent, a posiadanie talentu do pisania nie jest kwestia przypadku, lecz daru, czy przeznaczenia :) Wierzysz w przeznaczenie? Naprawde to musi być to, hehe :) Pozdrawiam ciepło w te chłodne wieczory :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Borykam się z czasem, dlatego polskie powieści obyczajowe traktuję trochę po macoszemu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam najnowszą powieść autorki i pokochałam ją za styl. Zdecydowanie chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście okładka jest przepiękna. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale pewnie kiedyś to nadrobię :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Okłada zachwyca, to racja :) a po książkę sięgnę, bo wydaje się być ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przygodę z książkami Pisarki Gabrieli Gargaś zaczęłam od książki "Namaluj mi słońce",którą miała moja córcia i podarował mi ją, lubię takie życiowe opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przygodę z książkami Pisarki Gabrieli Gargaś zaczęłam od książki "Namaluj mi słońce",którą miała moja córcia i podarował mi ją, lubię takie życiowe opowieści.

    OdpowiedzUsuń