Anna Klejzerowicz jest pisarką i publicystką mieszkającą w Gdańsku. Ma na swoim koncie opowiadania grozy, powieści kryminalne, jak również wiele innych tekstów. Po "Czarownicy" spodziewać się mogłam zatem wszystkiego. Nastawiałam się głównie na historię magiczną, dramatyczną, tajemniczą. Zaznaczyć muszę jeszcze, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. I zapewne dlatego, że nie zaszufladkowałam jej jako pisarki kryminałów właśnie, a odkrywałam nową, całkiem nieznaną mi twarz Anny Klejzerowicz tak bardzo przypadła mi ona do gustu. Nie miałam przecież żadnego wyobrażenia, o czym i jak pisze. Powodowała mną wyłącznie ciekawość. Zaspokojona została w stu procentach, a ja od wczoraj stałam się prawdziwą zwolenniczką pisarki. I jakże się cieszę z tego, że od razu, natychmiast po tym jak skończyłam czytać "Czarownicę", mogłam zapoznać się z jej kontynuacją, "Córką czarownicy".
Zacznę od tego, że okładka jest ujmująca, urokliwa, wzruszająca. Całość napisana została świetnym, czytelnym i ciekawym językiem. Duża czcionka dla osób, które podobnie jak ja mają kłopoty ze wzrokiem, jest idealnym rozwiązaniem. I objętościowo jest to książka jak najbardziej dla mnie. Nie zawsze trzeba się rozpisywać, przedłużać w nieskończoność tekst, bo czasami może mu to tylko zaszkodzić. Stanie się nudny i nijaki. Osobiście wolę krótsze historie, takie, które od pierwszych stron porywają mnie i przenoszą do miejsc, o których opowiadają. Takie, w których mogę spotkać ludzi niebanalnych, inteligentnych, dzięki którym mogę się czegoś nowego dowiedzieć. Pozostaję pod urokiem "Czarownicy", a nazwisko Anny Klejzerowicz stanie się bliskie memu sercu nieuleczalnego mola książkowego.
Czarownica wbrew pozorom nie opowiada o kobiecie latającej na miotle i uprawiającej magię w starej chatce na kurzej łapce. Nic bardziej mylnego. Sama do końca nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej powieści, jednak byłam pewna, że nie może być ona tak prosta i jednoznaczna, jak wielu mogłoby sądzić. Kim jest tytułowa czarownica? To dobre pytanie. Rozczaruję Was, ponieważ nie podam Wam tej odpowiedzi na tacy. Przeczytajcie i odpowiedzcie na nie sobie sami, ta książka na to zasługuje. Nie przejdziecie obok niej obojętnie!
Poznajemy w owej powieści Michała, mężczyznę samotnego, dobrze sytuowanego, ale czy szczęśliwego? Dzięki namowom znajomych kupuje on działkę, na której ma stanąć letni domek, a on ma zamiar spędzać w tej sielskiej okolicy urlop. Intryguje go jednak pewna kobieta, która nosi ciemne okulary i mieszka całkiem sama w rozpadającej się chacie. Czy kryje w sobie jakąś tajemnicę? Czy mieszka tu z konieczności, a może raczej z wyboru?
Piękna historia, w której nieustannie plączą się pod naszymi nogami i stołami psy, koty, jak też inne zwierzęta, niekoniecznie typowo domowe. Swoje miejsce znajdzie tutaj również ciężko doświadczona przez los cudowna siedmiolatka. To ujmująca swoją prostotą, a jednocześnie niezwykle mądra i piękna opowieść o tym, co ważne, nie tylko dla nas samych, ale i dla otaczających nas osób, o niełatwych wyborach. Uczy nas bycia silnymi i twardymi w nierównej walce z przeciwnościami, ale także tego, że jeżeli kogoś kochamy to nie ograniczamy go i pozwalamy na podejmowanie decyzji, z którymi nie musimy się wcale zgadzać, ale potrafimy je akceptować i uszanować. Bo na tym polega miłość. Prawdziwa, nie filmowa, romantyczna, pełna ciągłych namiętności i uniesień, ale taka codzienna, z pozoru szara i nudna, jednak w gruncie rzeczy najwspanialsza, bo nie wyidealizowana i nie doskonała.
Bohaterowie można by rzec wycięci dokładnie, równiutko z obrazka prawdziwego, wiejskiego domostwa. Oczywiście nie wszyscy, ale Babcia od jajek czy Jadźka na pewno. Każda z postaci ciekawie przedstawiona, ma prawo do błędów, pomyłek, chwil zwątpienia, wybuchów złości. Historia ta pokazuje, że nic nie jest jednoznaczne i nie należy z góry czegoś zakładać, warto dostrzec nie tylko swoją prawdę, ale też racje innych. Książkę czyta się szybko, do samego końca nie mamy pewności jakie będzie zakończenie i to wielki atut tej historii. Nie jest cukierkowo, bajkowo, idealnie, ale na pewno prawdziwie. Jak to w życiu bywa. I pamiętajmy, że koniec może oznaczać nowy początek!
"Czarownica" Anna Klejzerowicz, Prószyński i Spółka, 2012
Próbowałam, odłożyłam.. nie dałam rady. Być może jeszcze raz podejmę się przeczytania.. Zbyt wiele polskich książek ma tę samą fabułę.
OdpowiedzUsuńDziwne, "siedzę" w polskich obyczajówkach, a jakoś podobnego klimatu jeszcze w żadnej nie dostrzegłam. Chodzi Ci zapewne o początek, znudzenie miastem i tak dalej... mam rację?
UsuńMasz rację, oczywiście:) ..motyw majętnego człowieka, który ucieka w stronę natury, osiada na prowincji i przeżywa tam zabawne przygody, poznaje intrygujących ludzi i w efekcie zakochuje się ;)
UsuńNie mam nic przeciwko tej fabule, ale muszę sobie ją dozować ;)
Już mi się podoba :) przeczytam jak znajdę czas, bo całkiem fajnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuń