Joanna Sykat-wywiad.
Joanna Sykat ma na
swoim koncie już dwie książki: pierwszą wydaną w roku ubiegłym- "Biedronki
są ważne", i drugą-w pierwszej połowie tego roku-"Wszystko dla
Ciebie". 10 grudnia ukazała się trzecia pozycja literacka autorki,
zatytułowana "Jesteś tylko mój". To moje pierwsze spotkanie z
twórczością pisarki i naprawdę nie spodziewałam się, iż może być aż tak udane i
pozytywne. W związku z tym postanowiłam poznać bliżej tę specjalizującą się w
krótkich formach literackich osobę i przybliżyć innym czytelnikom jej ciekawą
postać.
Moje standardowe pytanie na początek czyli: Jak to wszystko
się zaczęło? Czy piszesz od dziecka, jest to Twoją wielką pasją, miłością,
spełnieniem marzeń?
Pamiętam, kiedy po
raz pierwszy postanowiłam coś napisać. Było to w trzeciej klasie podstawówki,
okres okołoświąteczny. Piękna zima za oknem, a mnie się zamarzyło „napisać
przedstawienie”, jak to wtedy nazwałam. Bohaterkami były dwie siostry i brat.
„Przedstawienie” utknęło na drugiej stronie, a ja przerzuciłam się, wraz z
kuzynami, na grę aktorską. Ekspresja w takiej formie okazała się być łatwiejsza
i finansowo opłacalna, jako że rodzina, chcący wejść na występ, musiała zakupić
bilet. Potem, w okolicach pisania magisterki, dla odmóżdżenia, napisałam
pierwszą książkę o życiu studenckim. Utknęła w szufladzie, podobnie jak dwie
następne. Pisać naprawdę zaczęłam około 2007 roku, doskonaląc warsztat na
miniaturach literackich, które weszły w skład zbiorku „Biedronki są ważne”.
Czy pisanie jest dla
mnie pasją? Jak najbardziej. Nie mogę się doczekać wolnej godziny, żeby móc
siąść i pisać. Dlatego myśli łapię na papier wszędzie; w tramwaju, w
poczekalni, na przystanku.
Opowiedz coś więcej o wspomnianym przed chwilą zbiorze
miniatur, zatytułowanym „Biedronki są ważne”. Jaka tematyka tam przeważa, czego
dotyczą poszczególne teksty?
Miniaturki powstawały
przez kilka lat. Właściwie powstają do tej pory, takie złapane w kadr papieru
migawki z życia. W każdym razie, gdy zebrałam te pierwsze w zbiorek, okazało
się, że dotyczą właściwie trzech aspektów: miłości, macierzyństwa i śmierci, a
zatem czegoś najważniejszego w naszym życiu. W książeczce znajdują się teksty
liryczne, bliskie prozie poetyckiej, ale są też i bardziej turpistyczne, mocne
pod względem słowa i treści. Może trochę brutalne, ale przecież wzięte z życia,
więc prawdziwe. Bo ja o tę prawdziwość walczę w swoich książkach. Próbuję
pokazać nas, ludzi, a nie fantomy literackie. Dodam jeszcze, że „Biedronki są
ważne” zostały przepięknie wydane przez Wydawnictwo Miniatura i tam też można je
zakupić.
„Wszystko dla ciebie” to powieść o kobiecie, która musi
przewartościować swoje życie, o czym jeszcze jest ta książka?
Na pewno o
dojrzewaniu do życia, które mocno różni się, pożyczę tutaj sformułowanie od
młodej mężatki, od Disneyowskiej bajki i różowych śpioszków grzecznego,
rozkosznego niemowlaka. Także o dojrzewaniu do macierzyństwa, najpierw tego
ciążowego, potem pourodzeniowego. O dylematach, które są bliskie wielu
kobietom, będącym w ciąży. Czy będę umiała pokochać dziecko, wyposażyć je mądrością,
właściwym rozumieniem szczęścia i tego, co ważne w życiu? „Wszystko dla ciebie”
to także książka o tym, że w życiu trzeba zrobić trochę miejsca na zjawiska
wymykające się logicznemu rozumieniu świata (pozdrawiam sympatycznego ducha
wujka Lojzika, który przypominał się światu skrzypieniem sprężyn w łóżku) i na
pewno o tym, że trzeba spróbować dać drugą szansę, bo nie myli się tylko
człowiek leżący w trumnie. Na temat tej książki usłyszałam kiedyś opinię, która
bardzo zapadła mi w pamięć i serce. Pewna pani powiedziała mi, że gdyby
piętnaście lat temu przeczytała moją książkę, nie rozwiodłaby się. Że gdyby
wiedziała to, co wie teraz, o czym przeczytała we „Wszystko dla ciebie”, nie
podjęłaby takiej decyzji, jak wtedy.
I jedyna, jaką czytałam Twojego autorstwa. Zaskakująca,
interesująca, mądra, dojrzała, mogłabym tak wymieniać i wymieniać… „Jesteś tylko mój” jest o…
… właściwie tym
samym, co „Wszystko dla ciebie”. O najprawdziwszym życiu, któremu do różowych
ideałów tak daleko, jak stąd do Marsa. O konieczności kompromisów, o trudnej
sztuce dokonywania wyborów, a właściwie powolnym dorastaniu do nich. I może
przede wszystkim o tym, że łatwo krytykować nam osoby, z własnego wyboru
pozostające w trudnych sytuacjach życiowych. Bo przecież my to postąpilibyśmy
zupełnie inaczej. Zdradził, do diabła z nim, puszczę go z torbami! Bardzo
chętnie i łatwo dopisujemy zakończenie scenariusza cudzych historii, a potem
Życie pokazuje nam, że teoria to jedno, a praktyka to drugie. Ale „Jesteś tylko
mój” to przede wszystkim książka o wielu rodzajach miłości i tej jednej, tak
bardzo ważnej.
Moim zdaniem pięknie zestawiłaś ze sobą spojrzenie dwóch
kobiet, pokazałaś dwie strony medalu, w sposób niebywale wnikliwy i prawdziwy w
tej książce. Trudno było pisać o takich przeżyciach, czy tworzenie takich
postaci nie jest wyczerpujące emocjonalnie?
Trudna to była walka
z nimi o całokształt i zakończenie książkiJ
Powiem tylko, że nie ujarzmiłam Nataszy, że właściwie razem z Krzyśkiem
dopisali do swojej historii zakończenie inne niż zakładałam. I ich opcja
okazała się być dużo lepsza, bardzo mnie satysfakcjonująca. A tak na poważnie. Żadna
książka, którą pisałam czy piszę, nie pozostawia mnie obojętną. Wciąga tak
bardzo, że nieraz budzę się w nocy i dopisuję w głowie ciąg dalszy historii, że
myślę o bohaterach podczas zmywania naczyń, spaceru, czy kąpieli. I wiem, że
nie mogę przestać, że muszę wypisać z siebie historię, przeżycia, bo nie dadzą
mi one spokoju. Jednak z chwilą postawienia kropki – cisza, wyhamowujący
reżysera katharsis.
Który bohater, stworzony przez Ciebie, jest Ci najbliższy, a
który z kolei denerwował i sprawiał wrażenie wymykającego się spod Twojej
kontroli, żyjącego własnym życiem niemalże? Były takie postaci?
Tak jak powiedziałam wyżej,
moje postaci nie dostają gotowego scenariusza. Stąd dotąd, tak i tak. Gdy
zaczynam pisać, mam w głowie zaledwie zarys książki, postaci, czasem pierwsze
zdanie. Nigdy nie wiem dokładnie, o czym będzie książka i jacy będą jej
bohaterowie. I to jest wielka frajda patrzeć, jak się rządzą, zmieniają imiona
i czasem każą mi pisać zupełnie inny scenariusz niż ten, który zapisałam
wcześniej na kartce. Nie mam faworytów, lubię każdą postać, każda jest dla mnie
ważna. No, dobrze… Ta najulubieńsza to ciotka Nina z „Wszystko dla ciebie” –
efektowna, ponad siedemdziesięcioletnia babka z biglem, kolekcjonująca mężów i
lotne, często niezbyt cenzuralne powiedzonka. Dzieło jednak nie całkiem moje,
mające swój pierwowzór w życiu. Natomiast najtrudniej mi z bohaterami, których
nie czuję, nie umiem rozgryźć, a o których muszę napisać, bo stanowią ważną
część książki.
Od której Twojej powieści proponowałabyś zacząć czytelnikowi
przygodę z Twoją twórczością?
To zależy, czy ktoś
woli dłuższą, czy krótszą formę. Jeśli tę drugą, zapraszam do powieści. Jeśli
krótszą, taką, która zapewni trochę przemyśleń, każe się popłakać, lub może
trochę podenerwuje poruszanymi tematami i językiem, polecam „Biedronki są
ważne”. Choć w sumie lapidarność cechuje też dwie ostatnie książki; nie ma tam
długaśnych i drobiazgowych opisów, pojawiają się za to echa biedronkowych
miniaturek.
Który bohater literacki jest Twoim ulubionym, darzysz jakiś
tytuł szczególnym sentymentem?
To byłoby dobre
pytanie kilka lat temu, kiedy miałam czas na nałogowe, nieraz kilkunastokrotne
łykanie książek, pławienie się w tych ukochanych. Teraz nie wracam do raz
przeczytanych książek. Raz przeżyte emocje, nigdy już nie będą takie same.
Chociaż w bibliotece moje oko zawsze wędruje na półki, gdzie stoją książki
Marii Nurowskiej i Manueli Gretkowskiej. Do tych książek raz na jakiś czas wracam.
Nie czytam od deski do deski, wybieram najulubieńsze fragmenty. Dużym
sentymentem darzę „Polkę” pani Manueli, ze względu na celność, zwięzłość i
metaforykę spostrzeżeń i za opis ciąży, niewycukrzony do obrzydliwości, ale
pełen zdumienia, spokojnej radości i po prostu obserwacji. Oj, no tak,
skleroza. Przecież „Pestka” Anki Kowalskiej! Moim zdaniem jedyna książka, która
tak bogato prezentuje bohaterów; ich emocje, sposób ubioru, zachowania. Te
osoby po prostu widzi się, słyszy brzęk bransoletek na nadgarstku, czuje dym z
ich papierosa. „Pestka” jest niezwykle bolesną lekturą, jest piękna, jest…
Zawsze brakuje mi słów, kiedy książka czy film niosą tak intensywne przeżycia.
Czytałam i Polkę, i Pestkę, i podzielam
Twoje zdanie na temat tych książek. Chciałabym kiedyś do nich wrócić…
Czy tworzysz już kolejną powieść, masz pomysł na nową
książkę? Uchylisz rąbka tajemnicy…
Uchylę. Kończę
poprawiać „Macierzynki” – pamiętnik matczynych uczuć, postępów dziecka,
pamiętnik emocji złych, dobrych, trudnych, słowem tego, co macierzyństwo niesie
kobietom, beczkę miodu z kroplą
dziegciu, w różnych czasem proporcjach. Pracuję też nad kolejną powieścią o świecie
zdominowanym przez pracę, technologię i zupełną kontrolę nad człowiekiem. Jak
zwykle postawię swoich bohaterów w trudnych sytuacjach, zmuszę do dokonania
wyboru … którego właściwie mieć nie będą. W dużym skrócie będzie to książka o
próbie powrotu ludzi do normalności, do uczuć, do przeżyć. Co wyjdzie? Pewna
nie jestem.
Która pora roku jest Ci szczególnie bliska?
Teraz – jesień.
Kiedyś była to każda inna, byle właśnie nie taJ
Jesień jest nostalgiczna, spokojna, przypominająca o przemijaniu, ale i niosąca
nadzieję na nowy początek. I piękna, złota od listków brzozy, fioletowa od
michałków i bordowa dzikim winem.
Ulubiony kolor?
Niebieski, czerwony,
obecnie rdzawy. Właściwie wszystkie inne też, byle nie szare i czarne.
O czym marzysz?
Nieustająco o drewnianym
domu gdzieś w górach i o możliwości tylko i wyłącznie pisania. O bliższym,
codziennym kontakcie z przyrodą, nie tą skwerową, obwaloną psimi kupami i
śmieciami, ale tą w miejscach, w których diabeł i ludzie powiedzieli dobranoc.
To jest mój niezbędnik higieny psychicznej, fizycznej i duchowej.
Dziękuję za rozmowę.
To ja dziękuję za
zaproszenie do niej. Było mi bardzo miło.
KONKURS
Zaczynamy zabawę dzisiaj, 10 grudnia, potrwa do 17 grudnia, do godziny 24:00. Do wygrania mamy "Jesteś tylko mój", to nowa powieść Joanny Sykat. Tutaj moja recenzja: http://asymaka.blogspot.com/2013/11/joanna-sykat-jestes-tylko-moj-recenzja.html.
Wygrana wygląda tak:
Wystarczy pod tym postem zostawić odpowiedź na pytanie zadane przez autorkę książki: Czy wielka miłość usprawiedliwi każdy krok?
Nie zapomnijcie o adresie e-mail, bym mogła się skontaktować ze
szczęśliwcem, który wygra. Wyniki pojawią się w ciągu trzech dni
roboczych od momentu zakończenia konkursu. Życzę jak zawsze powodzenia i
trzymam kciuki :)))))))))))))
Wielka miłość może usprawiedliwić bardzo wiele różnorakich kroków, ale czy absolutnie każdy... chyba jednak nie...
OdpowiedzUsuńd.julietka.kasia@gmail.com
Świetny wywiad:) Miałam wielką ochotę na "Wszystko dla ciebie", ale jakoś umknęła mi pośród kolejnych lektur:) Postaram się nie przegapić najnowszej książki autorki, ponieważ zapowiada się ciekawa lektura:)
OdpowiedzUsuńMiłość, choć jest wspaniałym uczuciem, i jako takie potrafi wiele wybaczyć, na wiele rzeczy przymknąć oko, to jednak nie usprawiedliwia wszystkiego. Wszystko ma swoje granice i myślę, że miłość, a wraz z nią wyrozumiałość i pobłażliwość dla wielu spraw, również. Zresztą czym by była miłość i całe nasze życie, gdyby nie było granic? To właśnie one powodują, że uczucia są ważne, że trzeba o nie dbać i je pielęgnować.
OdpowiedzUsuńNatalio, adres e-mail ;)
Usuńno standardowo nie wpisałam... ale wiek już taki, że będzie tylko gorzej natalia27778@o2.pl
Usuńo matko sałatko ;) no wiesz...
Usuńjeszcze coś wiem, ale to tylko kwestia czasu... dobrze, że sama do domu jeszcze umiem trafić ;) już wiesz, po co mi dwa psy :P
UsuńNatalia, napiszę do Ciebie, jak znajdę chwilę ;)
Usuń;)
Usuńskoro to wielka miłość to chyba powinna szanować, ufać, wybaczać ale nie wszystko, dawać nadzieję a przede wszystkim bezgranicznie i wiernie kochać
OdpowiedzUsuńmadziulka212@o2.pl
Mówi się: miłość ci wszystko wybaczy... ale czy rzeczywiście można posunąć się do wszystkiego dla miłości? Niestety, nie jest to takie proste. Czasem wydaje nam się, że robimy dobrze, a błądzimy. Chcemy dla kogoś lepiej, a krzywdzimy. Czasem dajemy się zaślepić i skutecznie wmówić sobie, że nasz krok jest słuszny, a potem okazuje się, że wcale nie był... skoro kochamy, powinniśmy czuć sercem, jak mamy postąpić. Ono jest najlepszym doradcą... choć i ono bywa omylne. Niestety.
OdpowiedzUsuńtradycyjnie mail: asia.szaranska@gmail.com
UsuńNie, gdy wiąże się z krzywdą kogoś innego, wtedy zły czyn pozostaje złym czynem. Z wielkiej miłości trzeba czasem zrezygnować. ppp281@interia.pl
OdpowiedzUsuńCzy wielka miłość usprawiedliwi każdy krok?
OdpowiedzUsuńJeżeli jest to wielka miłość i ten ktoś mocno będzie żałował popełnionych czynów, jak powiedzenie mówi że "czas goi rany", tak i ta rana na pewno się powoli, może nawet bardzo powoli ale powinna zagoić.
kazia.wodnik@op.pl
"Miłość jest to jakieś nie wiadomo co, przychodzące nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak i sprawiające ból nie wiadomo dlaczego"Luís de Camões
OdpowiedzUsuńMiłość wybaczy wszystko,do pewnego momentu.Do momentu,w którym urwie się nitka łącząca w jedno dwoje ludzi.
jolunia559@wp.pl
Miłość oślepia. Gdy szaleńczo kochamy nie zwracamy uwagi na inne, często ważne sprawy. Absolutnie miłość nie może usprawiedliwić wszystkiego. Nie możemy zatracać się całkowicie w jednym aspekcie życia, bo może nas to kosztować bardzo dużo, np. stratą przyjaźni, gdy ta schodzi na bardzo daleki plan, bo zostaliśmy oślepieni miłością. Nie mniej jednak to uczucie jest czymś pięknym, nieopisanym, czymś, co wznosi nad do chmur.Dlatego niektórzy powinni przymknąć oko na drobne wybryki zakochanej osoby:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkawtan@tlen.pl
Uważam, że wielka miłość może usprawiedliwić wiele, ale nie do końca wszystko! Są czyny, których nie usprawiedliwi nic- niestety!
OdpowiedzUsuńelementarz90@gmail.com
Cóż to jest wielka miłość? Miłość do mężczyzny? Może miłość do rodziców, dziadków? Każda z nich jest wielka, każda wyjątkowa. Dla mnie jednak jest taka miłość, o którą walczę, o którą od wielu miesięcy toczę wojnę z życiem, z losem, z codziennością. To miłość do dziecka. Miłość matki do bezbronnego msluszka. Tak! To jest wielka miłość, która może udprawidliwić wszystko.
OdpowiedzUsuńzaneta.ciok@wp.pl
Pzdr Yan
Miłość nie jest usprawiedliwieniem dla wszelkich naszych działań. Musimy kochać tak, żeby nie ranić innych. Dlaczego nasza miłość, dążenie do jej realizacji ma wiązać się z unieszczęśliwieniem,cierpieniem kogoś innego? W życiu wyznaję zasadę "nic za wszelką cenę- nie idę do celu po trupach". Wolę sama nie doznać szczęścia, niż zabrać je komuś.
OdpowiedzUsuńagnieszkabh@gmail.com
Wielka miłość z pewnością pcha do popełnienia różnych nieprzemyślanych kroków i w momencie zaślepienia - nie ma siły, która mogłaby to powstrzymać. Czy zawsze usprawiedliwi każdy krok? Wydaje mi się, że nie zawsze, chociaż może być uznana jako okoliczność łagodząca...
OdpowiedzUsuńurbanczyk.aleksandra@gmail.com
Niestety nie może. bo zdarza się tak, że inni przez naszą miłość płaczą , i to jest przykre gdy do nas dotrze. Zauroczeni krzywdzimy naprawdę czasem niewinnych patrząc tylko na swoje szczęście. Tak, ze niestety nie każdy krok usprawiedliwi pyzikenator@gmail.com
OdpowiedzUsuńIstnieją różne rodzaje miłości. Póki nie urodziłam Dziecka nie wiedziałam, że można tak kogoś kochać. I to miłością bezwarunkowa. I dla mojego Dziecka jestem w stanie zrobić wszystko, bez kalkulowania ewentualnych konsekwencji swojego postępowania. I sądzę, że taka miłość usprawiedliwia każdy czyn. Mnie sytuacja życiowa do tego nie zmusiła i mam nadzieje, że nigdy mnie to spotka, ale zdarza się, że kobieta zostaje sama z Dzieckiem/Dziećmi i nie mając środków do życia sprzedają swoje ciało. Wiele osób takie postępowanie oburza, łatwo przychodzi osądzanie, ale ja to potrafię zrozumieć. Czasami trzeba się postawić na cudzym miejscu, wykazać trochę dobrej woli i empatii. Moja Mama mnie uczyła, żeby postępować w życiu tak, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Staram się tego trzymać, ale jak to w życiu, nie zawsze wychodzi ;) Także pytanie konkursowe jest dość trudne do zawyrokowania jednoznacznej odpowiedzi, bo jak wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
kasiasy@wp.pl
Wielka miłość usprawiedliwia wiele, ale na pewno nie wszystko. Na pewno nie zatracenie człowieczeństwa, krzywdzenie innych, nie morderstwo. Istnieją granice, których nie powinno się przekraczać nigdy, nawet z miłości. Zawsze można zadziałać inaczej, spróbować innych środków. Najważniejsze w tym co się robi jest aby pozostać wiernym swoim wartościom, pozostać człowiekiem. Jeśli to się zatraci, nie można już chyba mówić o miłości, ale o obsesyjnym, toksycznym uczuciu.
OdpowiedzUsuńA-nka
oto_bajka@op.pl
Szczerze? Nie lubię takich pytań. One bowiem wymagają uogólnienia, a jestem zdania, że każda sytuacja jest inna, inne okoliczności i nie jestem zwolenniczką radykalnych odpowiedzi, które często łączą się z oceną czyjegoś postępowania. Jeśli jednak musiałabym powiedziałabym, że uogólniając - nie. Gdy bowiem w grę miałyby wejść losy osób trzecich - są pewne granice.
OdpowiedzUsuńa.filipowska@poczta.onet.pl
Miłość nigdy nie usprawiedliwi żadnego złego czynu, ale mówimy o tym w ten sposób, póki się nie zakochamy. Potem już nawet nie widzimy zła, które wyrządzamy, bo miłość nas oślepia. Z jednej strony to uczucie uskrzydla, a z drugiej zakłada nam klapki na oczy. Wierzymy, że robimy wszystko dla tej miłości i jest to dobre, nie słuchamy przyjaciół, znajomych, rodziny. Kochamy i się spalamy. Poświęcamy siebie, swój świat i swoich bliskich i nawet tego nie zauważamy. Miłość to dobre uczucie, ale niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńmail: batonzo@o2.pl
OdpowiedzUsuńMiłość usprawiedliwi wiele, ale na pewno nie wszystko. Bo o ile można okłamać ukochaną osobę (by poczuła się lepiej będąc w szpitalu), o tyle mimo wszystko nie wolno zabijać. Są pewne granice, których nie powinno się przekraczać, a wręcz nie wolno. Nic nie tłumaczy morderstwa, które można popełnić z miłości. Jestem zdania, by czuć sercem, ale myśleć głową. Wówczas wszystko będzie w porządku.
OdpowiedzUsuńlapa.d@wp.pl
Wielka Miłość może "przymknąć oko" na niektóre małe błędne kroczki, ale wszystko, co się może zdarzyć.
OdpowiedzUsuńTak jak z życiem... Popełniamy błędy, mniejsze i większe, ale niektórych nie można wsunąć pod dywan, jak kurzu podczas sprzątania...
natka294@wp.pl
Miłość to uczucie absorbujące naszą całą uwagę , całą duszę i rozum. Trafia nas niczym strzała Amora , po czym nie mamy możliwości , aby wydostać się z jej sideł. Dlatego wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia! Według mnie jest to doznanie niezwykle pozytywne i błogie. Prawdziwa miłość czasem wymaga od nas poświęceń, jednak nigdy nie powinna skłaniać nas do decyzji, które są niezgodne z naszymi wartościami lub mają działania destrukcyjne. Życzę wszystkim , aby ich uczucie było piękne i inspirujące. ;)
OdpowiedzUsuńtruskawkowyneciak@gmail.com
UsuńMiłość. Któż z nas, chociaż raz nie był zakochany?
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Piękne, uskrzydlające uczucie. Te motylki w brzuchu i to wrażenie, że nikogo i nic innego, od tej ukochanej osoby się wkoło siebie nie widzi.
Ale....wielka miłość, to nie tylko to zauroczenie, które mija po jakimś czasie. Miłość, to bycie z tą drugą połówką do końca świata i o jeden dzień dłużej. Jestem mężatką, mamy dwójkę dzieci. Kilka lat temu, mój czar wielkiej miłości do mojego męża prysł jak bańka mydlana. Codzienność i przyziemność problemów tak mnie przycisnęły do ściany, że teraz jestem pewna, iż moją wielką miłością są tylko i wyłącznie nasze dzieci. To dla ich dobra trwam w tym małżeństwie, znosząc ogrom. Niedawno poznałam wspaniałego faceta. Starszy dużo ode mnie. Nadajemy na tych samych falach. Nikt oprócz mnie nie wie, że przyjaźń między nami to znacznie dla mnie więcej. Chyba się znowu zakochałam. Ale........ta moja miłość do niego nie usprawiedliwiłaby bólu, jaki zadałbym dzieciom. Są w takim wieku, że pewnych rzeczy po prostu nie zrozumieją. Wiem, że ja mu też nie jestem obojętna, tyle, że każde z nas żyje już długo w swoich związkach i to jest po prostu nierealne. No i chyba wszyscy wkoło by mnie zagryźli, jest prawie w wieku mojego ojca.
Myślę, że obojętnie jak wielka nie byłaby to miłość, nie wybaczy wszystkiego. Nie usprawiedliwi zdrady, zabójstwa. Można marzyć i żyć nadzieją. A w życiu powinno się kierować nie tylko rozumem. Czasami powinno się poczuć ten podryw serca i zrobić coś szalonego.
Pozdrawiam:)
stokrotka954@wp.pl
Moim skromnym zdaniem miłość miłością... a życie życiem. Popełniamy różnego typu błędy i gafy, których nie da się odkręcić. Miłość odchodzi i przychodzi... Zauroczenie mija, sama to przeszłam wiele porażek i za każdą następną jestem coraz bardziej bezsilna... Więc wiem,ze jedyną miłością czystą i piękną jest miłość matki do dzieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia
kasia-16101@wp.pl
Z własnego doświadczenia wiem, że wielka miłość nie może usprawiedliwić każdego kroku. Miłość matki do dzieci powinna być wyjątkowa, bo największa. Niestety czasem zdarza się tak, że rodzicielki kierując się ogromem swojej miłości ubezwłasnowolniają swoje pociechy, wiążąc je z nimi na stałe. Niszczą dorosłe rodziny, bo twierdzą, że dzieci zasługują na kogoś lepszego - to wszystko dla ich dobra, gdyż zięć/synowa nie jest wystarczająco dobry, własne dziecko zasługuje przecież na kogoś lepszego. Jest to zaborcza miłość.. Szkoda, że często żarty o teściowych są tak bardzo prawdziwe, a ich dzieci nauczone nigdy nie odmawiać swoim matkom, nie zauważają rozpadu własnej rodziny. 2 takie przypadki miały miejsce w mojej najbliższej rodzinie, bardzo przykre sytuacje jakże wielkich miłości..
OdpowiedzUsuńalkatraz007@o2.pl
Usuń