"URODZINY GABRYSIA
Na początku grudnia spadł śnieg. Gabryś był zachwycony.
– Hip, hip, hurra! Za kilka dni są moje urodziny – ale będzie
zabawa! (Uśmiechamy się: na
przemian z pokazywaniem i bez
pokazywania ząbków). Tyle pyszności: tort (Mocno dmuchamy:
„zdmuchujemy świeczki”) i różne inne smakołyki (Oblizujemy się:
otwieramy szeroko usta).
– Ulepimy wielkiego bałwana – zaproponował Urwisek. – Jedna
kula... druga kula... i trzecia kula („Lepimy bałwanka”. Przy każdej
kuli mocno nadymamy policzki). Będzie ogromny! (Szeroko
otwieramy usta).
– Ihaaa... Super pomysł! – pochwalił konik Urwiska. –
Zorganizujemy
także kulig. Z przyjemnością pociągnę sanie (Energicznie
klaszczemy językiem o podniebienie, naśladując
koński tętent).
– Hurra! – Gabryś zaklaskał w łapki. – Do każdych sanek
przyczepimy dzwoneczki – dzyń,
dzyń, dzyń. Już się nie mogę
doczekać! (Uśmiechamy
się: na przemian z pokazywaniem i bez
pokazywania ząbków). Chcę, aby już była sobota.
– Jeszcze tylko cztery dni – pocieszył go konik. – Hmmm... Miejmy
nadzieję, że śnieg się utrzyma.
– Nie przeżyłbym, gdyby stopniał! – wykrzyknął miś. – To byłby
koniec świata! (Robimy smutną minę: usta układamy w podkowę).
Mijały dni. Każdego ranka Gabryś szybko wyskakiwał z łóżeczka
i biegł do okna – tup,
tup, tup – by sprawdzić stan
śniegu.
Niestety, śnieg topniał w oczach. Nastała odwilż – kap, kap, kap.
W sobotę nie było już ani śladu białego puchu (Robimy smutną
minę: usta układamy w podkowę). Gabryś usiadł na krzesełku
i wybuchnął głośnym płaczem – eee... eee...
66
– Hopsa, hopsa! Wszystkiego najlepszego! – zawołał Urwisek,
jak tylko ujrzał misia. – Sto lat! – cmok, cmok (Przesyłamy całusy:
usta zaokrąglamy i wysuwamy do przodu).
Nasz miś jednak był bardzo smutny. Wciąż popłakiwał – eee...
eee...
– Głuptasie, nie przejmuj się, urodziny mogą być piękne również
bez śniegu – pocieszał go Urwisek. – Nie płacz, Gabrysiu.
Zobacz, przyniosłem twój ulubiony miodek.
– Mniam, mniam – zamlaskał miś (Mlaszczemy i oblizujemy
się).
– Jeżeli masz ochotę, to pobawimy się w zgadywanki – zaproponował
Urwisek.
– Hmmm... – zastanowił się miś (Myślimy: unosimy język do
góry, jego czubek opieramy o wałek dziąsłowy i
chwilę przytrzymujemy).
– Zgoda, zaczynamy.
– Poczekaj, misiu – uspokoił go Urwisek. – Jeszcze nie ma gości.
– Ojej! – wystraszył się Gabryś. – Nie przygotowałem
niczego
do jedzenia (Robimy
smutną minę: usta układamy w podkowę).
– Nie przejmuj się, zaraz ci pomogę. Pokój przyozdobimy kolorowymi
balonami (Nadymamy
policzki), później pójdziemy do
kuchni i przyrządzimy coś pysznego (Oblizujemy się).
Gdy wieczorem przyszli goście, stół uginał się od smakołyków.
Niczego nie zabrakło.
– Cudowne te pierniczki – zachwyciła się Bzykuszka (Oblizujemy
się).
– Nigdy nie jadłem lepszej zupy z marchwi – pochwalił zając
Cezary – ach, och, ech, uch, ych.
Nie zabrakło również tortu. Był olbrzymi!
– Jaki wspaniały tort! – wykrzyknął Kasztanek. – Zaraz zrobię
mu zdjęcie! – pstryk,
pstryk.
66– Sto lat! Sto lat! –
wykrzykiwali goście. – Misiu, szybciutko pomyśl
marzenie i zdmuchnij świeczki.
Gabryś nabrał powietrza i mocno dmuchał, aż zgasły wszystkie
świeczki na torcie (…)"
Przypominam też o tym, że trwa konkurs z tą właśnie książeczką do wygrania! http://asymaka.blogspot.com/2013/11/wywiad-z-sylwia-chmiel-i-konkurs-z.html. Zapraszam!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz