wtorek, 13 października 2015
Zwilczona. O kobiecej intuicji, mazurskiej magii i ogromnej miłości. Adrianna Trzepiota
Adrianna Trzepiota debiutuje w roli autorki książki i trzeba przyznać, że jest to debiut jak najbardziej udany. Historia przez nią stworzona przekonuje do siebie czytelnika, jest zgrabna i ciekawa. Już od pierwszych stron pochłania nas klimat i niezwykła atmosfera mazurskiej okolicy, pełna magii, tajemniczości, dwuznaczności...
"Zwilczona" jest opowieścią o kobiecie takiej, jak my. Jaśmina ma trzydzieści pięć lat, uczy języka polskiego, ma męża i małe dziecko, prawdziwe przyjaciółki, na które zawsze może liczyć. Mieszka na mazurskiej prowincji. Pozornie zdaje się być zadowoloną ze swojej egzystencji matką i żoną, ale im bardziej zagłębiamy się w lekturze tej pasjonującej i przepełnionej legendami historii, tym mocniej zaczynamy odczuwać, że czegoś w jej codzienności brakuje.
Czy idealny zdawałoby się partner, którego wybrała na zawsze, na dobre i na złe, może się zmienić praktycznie z dnia na dzień? Z jakiego powodu ulegnie tak diametralnej zmianie i czy jej małżeństwo przestanie istnieć? Jakby tego było mało, na horyzoncie pojawi się ktoś jeszcze. Ktoś, kto zrozumie, wysłucha, pocieszy, przytuli...
Samo życie, chciałoby się powiedzieć. Jednak w tej książce nic nie jest pewne, z góry przesądzone, skazane na porażkę. Odnajdziemy w niej o wiele więcej niż mogłoby nam się początkowo wydawać. Będzie naprawdę zagadkowo, magicznie. Poczujemy nie tylko typowo mazurski klimat, ale też zapach ziół używanych przez szeptuchy, poznamy dawne dzieje, przekazywane kiedyś z pokolenia na pokolenie w ustnej formie. I co z tym wszystkim ma wspólnego talia Tarota Marsylskiego?
Czy warto wierzyć we własne szczęście i do końca mieć nadzieję, nawet wówczas, gdy popełniamy błąd za błędem i po omacku szukamy wyjścia z trudnej sytuacji?
W jaki sposób Jaśmina pozna prawdę o sobie? Czy ją zaakceptuje?
Debiutancka powieść Adrianny Trzepoty urzeknie nas i zauroczy. Pod jej wpływem zaczniemy tęsknić za naturą. Wiele razy ze zdumieniem krzykniemy, że jest to nasza historia! Tak pięknie, autentycznie opisała autorka rozterki młodej matki, jej zmagania z codziennością, że nie sposób nie utożsamiać się ze stworzoną przez nią bohaterką. Jest wyrazista, prawdziwa, dosadna. Kiedy się złości, i my czujemy jej złość, kiedy się waha, my również zaczynamy się wahać. Kiedy jest szczęśliwa, my również czujemy radość.
Ciekawie opisana jest przyjaźń łącząca kobiety, interesująco przedstawiona została tematyka związku dwojga ludzi, ze wszystkimi aspektami życia, lecz nade wszystko pobudzona została nasza wyobraźnia i... i zaczęliśmy samym sobie zadawać niewygodne w gruncie rzeczy pytania. Dlaczego pozwalamy na to, by cokolwiek nas ograniczało, dlaczego akceptujemy taki stan rzeczy, skoro on nam nie odpowiada, skoro nas uwiera?
Piękna, klimatyczna, mądra i nietuzinkowa. Bogata w niebanalne przemyślenia, refleksyjna, poetycka. Warto przeczytać. Ja jestem nią zachwycona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przekonałaś mnie, bo jakoś tytuł i okładka mnie nie zaciekawiły, ale te szeptuchy i mazurski klimat... biorę w ciemno!
OdpowiedzUsuńZagadkowo i magicznie - już mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń