czwartek, 12 czerwca 2014

Opowiadanie mojej Gosi.

Gdy moja Gosia miała 9 lat napisała opowiadanie, które jakiś czas temu opublikowane zostało w tomiku wydanym przez pisarkę Magdalenę Kordel. Wczoraj moja 12-latka skończyła pisać dużo dłuższe opowiadanie, które wymyśliła trzy lata temu. Jestem z niej bardzo dumna, ponieważ ma niesamowicie wybujałą wyobraźnię. Na razie wcześniejsze opowiadanie mojej Małgosi:
"Moje wymarzone święta."

Najszczęśliwszą dziewczynką na świecie byłabym wtedy, gdybym dostała w prezencie świątecznym szczeniaczka rasy mops. Chciałabym również, żebyśmy byli wszyscy razem i spędzili ze sobą ten magiczny i cudowny czas. Poszlibyśmy, jak co roku, szukać pierwszej gwiazdki na niebie. Podzielilibyśmy się opłatkiem, zjedlibyśmy wigilijną kolację, wcześniej wspólnie przygotowaną, znaleźlibyśmy pod choinką wymarzone prezenty. Ja cieszyłabym się ogromnie z tego, że spełniłoby się moje największe marzenie o piesku. Byłby maleńki, beżowy i troszkę zagubiony w nowym miejscu, ale szybko przyzwyczaiłby się do mnie i mojej rodziny, pozwalałby mi się przytulać i głaskać. Wychodziłabym z nim na spacery, a nazwałabym go Asterix. Po kolacji śpiewalibyśmy kolędy, a mój nowy psi przyjaciel szczekałby do rytmu i machał ogonkiem. Wtedy moja mała siostrzyczka Zuzia klaskałaby z radości. Następnego dnia mama, tata, ja i mój brat Kamil gralibyśmy w gry planszowe, nikt nigdzie by się nie spieszył, nie spoglądałby na zegarek, a Zuza by spała. Wspólnie czytalibyśmy nasze ulubione książki, śmialibyśmy się i opowiadalibyśmy śmieszne historyjki. Gdyby na  dworze leżał śnieg, poszlibyśmy zrobić bałwana. Najpierw ulepilibyśmy trzy kule: małą na głowę, średnią na brzuch, a największą na sam dół. Miałby on nos z marchewki, czapkę z garnka, ręce z patyków, uśmiech i oczka z węgielków i guziczki z kamyczków. Moglibyśmy też bawić się, rzucając w siebie śnieżkami, oczywiście staralibyśmy się nie trafić nikogo w głowę. Byłoby przy tym dużo śmiechu. Wrócilibyśmy w końcu do domu, ponieważ na pewno bylibyśmy już zmarznięci. Wypilibyśmy wtedy ciepłe mleczko lub kakao i zjedlibyśmy przepyszne pierniczki, które wcześniej razem przygotowaliśmy i ozdabialiśmy, jak kto chciał. Tak wyglądałyby moje wymarzone Święta Bożego Narodzenia.

Małgorzata Grzyb, lat 9


15 komentarzy:

  1. Czy marzenie o piesku się spełniło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie mamy króliczka

      Usuń
    2. To ja z doświadczenia powiem, że mopsiczki to najukochańsze pieski na świecie :) Żywe, łakome i bardzo towarzyskie. Mamusiu, czas spełnić marzenie :) Swoją drogą świetne opowiadanie. Niech córcia tworzy :)

      Usuń
    3. wiem, wiem, tylko, że mopsik sporo kosztuje i trudno nam po prostu uzbierać na niego :(

      Usuń
  2. Pisarka Ci Aniu w domu rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to za ciężki kawałek chleba, ale niech się bawi pisaniem, jeżeli sprawia jej to przyjemność :)

      Usuń
  3. Zagrzewaj ją do pisania i chwal, bo to świetne, kreatywne hobby w czasach, gdy dzieci siedzą przed grami albo przed tv.... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mojego najstarszego dziecka nie trzeba namawiać, zresztą Gosia nie za bardzo lubi siedzieć przed komputerem czy tv, zna umiar, gorzej z moim synkiem niestety

      Usuń
  4. Rozmarzyłam się. To chyba dobrze. Zatęskniłam za świętami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie to Twoja córcia napisała. Moja, kiedy była mała, też marzyła o mopsie, ale ma teraz kota (prawie mopsa). :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rośnie Człowiek Pióra. Brawo, gratuluję Pani Anno. Serdeczności :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Deszczowy dzień czerwcowy, a ja marzę o świetach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Az mik się takie rodzinne święta zamarzyły....:)

    OdpowiedzUsuń