sobota, 31 maja 2014

Co czytały, jak jeszcze nie blogowały? Anna Grzyb, autorka bloga Pisaninka.

Kilka dni temu, z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka wydawnictwo Replika wymyśliło ciekawą akcję i po chwili wahania postanowiłam wziąć w niej udział. Co prawda nie pamiętam dokładnie, jaka książka była pierwszą samodzielnie przeze mnie przeczytaną, na pewno uwielbiałam Anię Shirley, Muminki, Pana Samochodzika i wiele, wiele innych postaci literackich, ale dzisiaj chciałabym Wam przypomnieć o tej lekturze...

"Rogaś z Doliny Roztoki" to piękna opowieść, wzruszająca i interesująca. Oczywiście nie obyło się w moim przypadku bez łez, to jedna z najważniejszych historii z mojego dzieciństwa. Rogaś był bohaterski, miał ciekawe przygody, co prawda został pozbawiony rodziny, ale zyskał najprawdziwszych przyjaciół w dzieciach, które się nim zaopiekowały.

A tutaj książka, którą pokochała i moja córka. Zaraziłam ją miłością do rudowłosej Ani, z czego jestem niezwykle dumna.
 
Moja najmłodsza pociecha kocha z kolei wiersze Pani Doroty Gellner, podobnie jak jeszcze kilka lat temu najstarsza.
Synek najchętniej słucha opowieści o przygodach Harry'ego Pottera.
 
 
Tak wyglądałam jako dziecko.
 

 
Tak wyglądam teraz.
 
Wydawnictwo Replika chciało pokazać swoje Autorki od tej jakże ciekawej strony. W związku z tym powstał projekt zatytułowany "Co czytały, jak dorastały?". Blogerki, w tym ja, zostały poproszone o udział w tej zabawie. Moim zdaniem pomysł jest na tyle interesujący, że pomimo wielu zajęć chętnie się zgodziłam.
 
 

piątek, 30 maja 2014

Warszawskie Targi Książki-moim zdaniem, ale nie tylko o tym. Część piąta, ostatnia i podsumowanie.

W niedzielę spotkałam się z Kasią Enerlich, której książki zatytułowane: "Czas w dom zaklęty" i "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" poruszyły mnie do głębi. To było już moje drugie spotkanie z Kasią. Poznałam też koleżanki po fachu autorki "Prowincji...", Panią Kasię Zyskowską-Ignaciak, której dwie książki czytałam i byłam nimi oczarowana i Panią Joannę Chmielewską, której twórczości jeszcze nie znam, ale mam zamiar nadrobić to niedopatrzenie w najbliższych miesiącach.

 
A teraz przechodzimy do słynnych babeczek wydawnictwa Filia.
 Miały ogromne wzięcie i budziły zainteresowanie nie tylko dorosłych, ale też dzieci. Pewna malutka dziewczynka bardzo chciała poczęstować się tą pięknie wyglądającą babeczką. Ja się nie skusiłam, ale autorka "Szczęścia pachnącego wanilią" tak...
 
I wydaje mi się, że była zachwycona. Magdalena Witkiewicz podpisała mi mój własny egzemplarz "Zamku z piasku", ponieważ najnowszej książki nie posiadam niestety.
 
 
Kolejne moje spotkanie z pisarką to ciepłe, przemiłe chwile w towarzystwie Pani Renaty Piątkowskiej. Gdy się przedstawiłam, pisarka wstała i uściskała mnie, co było dla mnie wielką niespodzianką. Bardzo dziękuję za tak urocze momenty, będę je wspominać jeszcze przez długi, długi czas.
 Poznałam też autorkę serii o Uli, Kasię Majgier, którą znałam tylko i wyłącznie wirtualnie. Kasia podarowała mi dla moich Miśków "Amelkę" i tak naprawdę była to jedyna książka, którą dostałam dla swoich dzieci na targach. Tym bardziej dziękuję za ten gest. O, przepraszam, zapomniałabym, dostałam jeszcze od Pani Małgosi z M-D-M książkę "Duda i wielka przygoda", poprzedniego dnia.
A tu już Ałbena, przy stoisku Akapit Press.
 Jak ona ciekawie opowiadała dzieciom, o czym są jej książki. Ze spokojem i ciepłem, nawet nie umiem tego dobrze określić. To po prostu wyjątkowa osoba.
 
I po raz drugi Pani Renata Piątkowska, to właśnie przy stoisku wydawnictwa BIS zostałam tak ciepło przyjęta. Okazuje się, że nie tylko Pani Lidia, która tam pracuje, ale i autorzy, którzy tam wydają książki to ludzie o złotym sercu, życzliwi i sympatyczni.
 
A teraz ostatnie moje spotkanie na Warszawskich Targach Książki. Z niebywale wesołą i przemiłą Panią Moniką Szwają. To obok Katarzyny Grocholi jedyna polska pisarka, której wszystkie, ale to absolutnie wszystkie książki czytałam, i to jeszcze zanim zaczęłam prowadzić blog. Twórczość Pani Moniki wiele razy rozbawiła mnie do łez, a stworzone przez nią bohaterki i ich historie pomagały mi przetrwać trudny czas, chwile zwątpienia.
 
Pani Monika to naprawdę wspaniała osoba, taka, jak jej książki, wesoła, prawdziwa, naturalna. Zapytałam o to, kiedy pojawi się nowa powieść, zakupiłam w prezencie dla mojej mamy "Anioła w kapeluszu", ale też poprosiłam o autograf w moim własnym egzemplarzu. To było cudowne spotkanie i nawet teraz, gdy o nim pomyślę, uśmiecham się "pełną gębą". Może kiedyś uda mi się przeprowadzić z Panią Moniką wywiad? Byłoby wspaniale.
 
Podsumowując: targi, jak targi. Bywały chwile wielkiej radości, ale też ogromnego smutku, o którym wolałabym nie pamiętać. Potrzebowałam tego wyjazdu. I tak, jak powiedziała jedna z autorek, wirtualnie też można poznać ludzi, przekonać się, jaki ktoś jest. To prawda. Moja intuicja nie zawiodła mnie, choć w kilku przypadkach chyba jednak się pomyliłam, ale wyjątek potwierdza regułę. Przykre doświadczenia postaram się jak najszybciej wyrzucić z pamięci, a wspominać tylko te przyjemne i serdeczne spotkania. Dziękuję tym, z którymi udało mi się zobaczyć. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja spotkać się z Olą, tym razem nie dałam rady, za co bardzo przepraszam i z moją dawną koleżanką Ewą.
 
Zakupiłam tylko kilka książeczek dla Zuzi, trzy dla Kamila, których nie ma na tym zdjęciu. Dwie książeczki dostałam dla moich szkrabów, ale o tym już wspominałam. Jedną książkę dostałam od Ewy Bauer, za co pięknie dziękuję, bo umiliła mi czas powrotu do domu. Dziękuję Pani Lidii i pisarce Kasi M. za propozycje noclegu, Pani Monice z wyd. Sol za wyszukiwanie taniego hotelu, Joli Kwiatkowskiej za to samo. Pozdrawiam wszystkie Panie bardzo serdecznie i dziękuję za życzliwość.
Najbardziej oczywiście dziękuję mojemu mężowi, bo gdyby nie on nie mogłabym pozwolić sobie na ten wyjazd. Wiele razy mówiłam, że nie, że następnym razem, gdyby nie jego konsekwencja pewnie nigdzie bym nie pojechała. Buziaki :)))) I dzięki wielkie, M.

Warszawskie Targi Książki-moim zdaniem, ale nie tylko o tym. Część czwarta.

 

 

Z uwagi na to, że wstawaliśmy skoro świt, zaraz po śniadaniu wybywaliśmy z hotelu, a targi dopiero od dziesiątej, postanowiliśmy z mężem pospacerować. Łazienki Królewskie bez moich dzieci nie były tym samym, bo co chwilę mówiłam, że Zuzia to by zrobiła, a Kamil tam pobiegł, a plac zabaw to już w ogóle byłby raj dla nich, ale i tak miło było pospacerować w ten niedzielny poranek w tym niezwykłym miejscu. Tak naprawdę tylko tego chyba zazdroszczę mieszkańcom stolicy, bo korki mnie wykańczały, tłumy dobijały, a pośpiech to już w ogóle szkoda słów. Wymęczyło mnie to wszystko okropnie, nie dla mnie takie życie, dlatego z radością wróciłam do siebie.

Spotkaliśmy na spacerze pawia, ale tym razem nie chciał pokazać nam swojego piękna w całej okazałości.

A tutaj jestem z mężem. Wszystkie pozostałe zdjęcia są jego autorstwa. To był cudowny weekend, pod każdym względem.

A teraz wracając do targów...

Stoisko wydawnictwa MG, z którym współpracuję.

Jedna z moich najmilszych współprac to ta z Wydawnictwem Literackim, które pamięta o mnie przed premierami książek.
 Znak, z którym współpracuję od czasu do czasu.
 Jaguar, jedno z wydawnictw, które napisało do mnie w ostatnich miesiącach. Mają piękne książki.
To wydawnictwo, w którym swoją twórczość prezentuje Pani Barbara Rybałtowska. Niestety zapomniałam wziąć z domu powieść tej autorki i nie udało mi się z nią spotkać, by otrzymać autograf.
 Dla wydawnictwa Promic czasem recenzuję książeczki dla dzieci.
 Jedność również ma pięknie ilustrowane propozycje skierowane do młodego czytelnika.
 Gry Rebel cenię i także miło mi się z nimi współpracuje.
 Stoisko Dreams, podobnie jak okładki wydawanych przez nich książek prezentowało się nienagannie i wyróżniało się na tle innych.
Jedna z najmilszych współprac, jeżeli chodzi o książki dla dzieci, wydawnictwo Papilon, z Grupy Publicat.

I Literatura, która wydała przecudną serię związaną z tematyką II wojny św., opowiedzianą w sposób dla dzieci idealny. Tutaj mogę wymienić choćby książeczkę Renaty Piątkowskiej zatytułowaną "Wszystkie moje mamy".

 
 Jedno z wydawnictw, dla którego recenzuję głównie ze względu na Ałbenę Grabowską, ponieważ to u nich wydaje ona serię dziecięcą o Julku i Mai. Mają też wiele innych świetnych tytułów, które powoli poznaję i opiniuję na blogu. Bardzo ciekawa współpraca.
 




 
Jeszcze dzisiaj ostatnia, piąta część.

czwartek, 29 maja 2014

Warszawskie Targi Książki-moim zdaniem, ale nie tylko o tym. Część trzecia.

Tak prezentowało się stoisko wydawnictwa BIS, z którym współpracuję i dla którego recenzuję książki.
 
A tutaj spotkanie z Magdą i po raz drugi z Ewą Bauer.
 
I z autorką, której książki czytuję często jeszcze przed premierą.
Pisze zawsze tak emocjonalne powieści, że nie sposób się od nich oderwać. Tworzy historie zagmatwane, skomplikowane, po prostu życiowe.
Do Agnieszki Lingas-Łoniewskiej kolejka była bardzo długa, ale warto było swoje odstać. W owej kolejce wypatrzyła mnie blogerka z Lustra rzeczywistości. Dziękuję Ci bardzo za miłe spotkanie.
 
Pojawiłam się tuż obok stoiska Grupy M-D-M, by otrzymać autograf od Jacka Wąsowicza, autora "100 kijów w mrowisko", to zbiór felietonów, który jest do wygrania w tej chwili w konkursie na moim blogu.

 
Jacek tak samo jak jego teksty, to zabawny i spostrzegawczy człowiek, a do tego świetnie prezentuje się na zdjęciach. Mój mąż po poznaniu autora, stwierdził, że koniecznie musi zapoznać się z felietonami Wąsowicza.
 
 
Poznałam również Nataszę Sochę, z którą rozmawiało mi się bardzo miło. Jest autorką "Macochy", która rozbawiła mnie niebywale jakiś czas temu. Z niecierpliwością czekam na kolejną, równie zabawną historię stworzoną przez Nataszę. W tle Panie pracujące w Wydawnictwie Filia, siostry Olga i Marysia.
 
Niesamowicie długa kolejka była do popularnej, choć też często krytykowanej w ostatnich miesiącach przez blogerów Katarzyny Michalak. Osobiście wolę twórczość Pani Michalak bardziej subtelną, Poczekajki i Poziomki, dlatego nie ustawiałam się w żadne kolejki po autograf.
 
 Było też spotkanie z pisarkami:

A tutaj Beata Pawlikowska, do której kolejka była bardzo, ale to bardzo długa. Nie czytałam niczego, co wyszło spod pióra tej Pani, więc nie mam zdania na temat książek autorki.
 
 
I na tym skończyły się spotkania na targach w dniu 24 maja. O siedemnastej pojawiliśmy się przed lokalem, w którym miało odbyć się spotkanie blogerów. Kamil, organizator imprezy, spisał się rewelacyjnie, pojawiło się całkiem sporo osób, w tym także autorów książek.
 Poznałam na tym spotkaniu nareszcie Jolę Kwiatkowską, której powieść "Przewrotność dobra" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Właściwie nie potrafię o tej historii zapomnieć, przejść nad nią do porządku dziennego.
 Wiele osób pojawiło się, gdy my już się żegnaliśmy. Początkowe obawy związane z tym spotkaniem, rozwiały się bardzo szybko i cieszę się, że miło spędziłam czas na ciekawych i pouczających rozmowach.
 
A to już ostatnie sobotnie zdjęcie, w tym hotelu się zatrzymaliśmy.