czwartek, 30 lipca 2015

Mój Paryż, moja miłość. Paulina Wnuk-Crepy.



Paulina Wnuk-Crepy od ponad piętnastu lat mieszka w Paryżu, pochodzi jednak z Łodzi. Jest jedną z najbardziej popularnych polskich modelek, współpracowała z wieloma znanymi firmami kosmetycznymi, prezentowała kolekcje największych światowych marek odzieżowych. W stolicy Francji znalazła miłość, to tutaj osiedliła się na stałe. Jest szczęśliwą żoną i matką dwóch córeczek. Uwielbia podróżować. Kocha szpilki, szampana i... Paryż!
Prowadzi blog: http://mamawparyzu.blogspot.com/.


Książka ta jest prawdziwą relacją nastolatki, która zostaje rzucona na głęboką wodę. Wyjeżdża do Paryża, stolicy mody, szyku i elegancji, by pracować jako modelka. Jej portfel jest pusty, za to głowę ma przepełnioną marzeniami. Zderzenie z rzeczywistością jest brutalne, ponieważ nic nie przychodzi jej łatwo. Zniechęcają korki, wygórowane ceny, nawet znalezienie mieszkania okazuje się tutaj nie lada wyzwaniem. Zawarcie nowych znajomości również nie należy do banalnie prostych, bariera językowa zdaje się być nie do pokonania, a i dystans przeciętnego paryżanina nie ułatwia jej tego zadania.

Czy można pokochać Paryż, w dodatku z wzajemnością? Czy można tu znaleźć tego jedynego, wymarzonego mężczyznę?
Autorka bez upiększania pokazuje nam wady i zalety tego niesztampowego miasta. Dowiemy się, czego należy się wystrzegać, na co zwracać baczną uwagę, czym kierować, a co bagatelizować. To w gruncie rzeczy zgrabny poradnik, który opowiada nam o stolicy Francji w sposób lekki, ciekawy i nietuzinkowy. Dzięki niemu możemy zauroczyć się Paryżem lub przypomnieć sobie, dlaczego pokochaliśmy go kiedyś. Jacy naprawdę są paryżanie? Jakie skrywają sekrety?
To lektura zaskakująca, dowcipna i interesująca. Dzięki niej poznajemy miejsca ukryte przed turystami, dowiadujemy się rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia, poznajemy absurdy związane z mieszkaniem w mieście świateł. Przy okazji autorka opowiada nam o swojej codzienności, macierzyństwie.
Warto wybrać się z Pauliną Wnuk-Crepy w podróż niezwykłą, skosztować bagietki, przepysznych aromatycznych serów i delektować się winem na pikniku w pobliżu Sekwany. Całość czyta się szybko, z prawdziwą przyjemnością. Polecam.




środa, 29 lipca 2015

Fragment "Życia z drugiej ręki".

Po raz pierwszy publikuję publicznie fragment mojej debiutanckiej powieści. Za kolaże ogromne podziękowania kieruję w stronę Magdaleny Całej.




Siedem pytań do pisarza. Jacek Ostrowski.

Tym razem w cyklu środowym Siedem pytań do pisarza mężczyzna.
Jacek Ostrowski jest autorem takich książek, jak: "UT", "Posiadłość w Portovenere" czy "Transplantacja". Jest osobą, która nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, pasjonuje go wiele dziedzin: fotografia, historia, kino, malarstwo, podróże. Uwielbia szybką jazdę, wysokie góry, kolekcjonuje gadżety piłkarskie, zbiera modele samochodów. Uzależniony jest od pisania, dobrego wina, muzyki. Miłośnik zwierząt, hodowca psów pasterskich Bouvier des Flandres.




SIEDEM PYTAŃ DO PISARZA:
1. Zabawa zaczyna się dzisiaj, 29 lipca i potrwa do 5 sierpnia, do godziny 23:00. 
2. Jeżeli chcecie wziąć udział w konkursie, pod tym postem powinniście zadać niebanalne pytanie autorowi książki, zostawiając również adres e-mail, bym mogła się z Wami skontaktować w przypadku wygranej. 
3. Należy dodać mój blog do obserwowanych, polubić profil bloga na FB: https://www.facebook.com/pisaninkaasymaka
4. Nagrodę w postaci egzemplarza książki ufundowało wydawnictwo Bellona i autor. Organizatorem konkursu jestem ja, prowadząca blog Pisaninka. 
5. Ogłoszenie wyników nastąpi w chwili, gdy autor wybierze SIEDEM pytań i odpowie na nie, a ja opublikuję post w formie wywiadu na blogu. 
6. Wygra osoba, która zada najbardziej interesujące pytanie. 

wtorek, 28 lipca 2015

Dzień z książką. Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Fragment piąty, ostatni.

 Bardzo dobra powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym. Dzień z książką. 
Transplantacja Jacka Ostrowskiego.
Warto komentować, udostępniać, lajkować, bo pod koniec dnia wybiorę osobę, która wygra egzemplarz powieści.
Fragment piąty, ostatni.
"Gomes wypił wodę i odstawił szklankę na ławę.
-Panie Rowaletto-zaczął spokojnym głosem.-Dostałem zlecenie, mam panu pomóc. Wiem, że jest pan ciężko chory, a moim zadaniem jest postawić pana na nogi.To chyba w skrócie wszystko, zupełnie niepotrzebnie pan się zdenerwował. Może źle zacząłem, trochę niezręcznie, ale postaram się poprawić.
-Czy jest pan kardiochirurgiem?
Gomes dziwnie się uśmiechnął.
-Czy jest pan kardiochirurgiem?-powtórzył tamten.
Gomes pokręcił przecząco głową.-Niezupełnie.
-To jak chce mi pan pomóc?-zdumiał się Rowaletto.
-Proszę mówić jaśniej.
-Pan ma dobrego lekarza, wielu doskonałych lekarzy. Nie potrzebuje pan jeszcze jednego medyka.
-No właśnie-zgodził się.-W takim razie, jak chce mi pan pomóc?-w jego głosie była wyraźna ironia.
-Ja zdopinguję tych konowałów, pogonię ich do roboty.
Oznajmił Gomes, nie zważając na ton chorego.-Będę pana menedżerem.-Po czym wstał z fotela, skłonił się i udał do wyjścia.
-W jaki sposób?-wykrzyknął Rowaletoo.
Gomes w odpowiedzi jedynie pomachał mu ręką i zniknął za drzwiami."



Dzień z książką. Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Fragment czwarty.

Dzień z książką.
Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Bardzo dobra powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym.
Warto komentować, udostępniać, lajkować, bo pod koniec dnia wybiorę osobę, która wygra egzemplarz powieści.
"-Tak nie może być-szepnął po chwili milczenia. -Tak nie może być.
-Domingo, nic na to nie poradzisz. Taka jest wola boska.
-Nie mieszaj do tego Boga!-obruszył się.-Myślisz, że on chce, żeby umarła? Bzdura!-żachnął się.
-Nie bluźnij!-Eleonora zgorszyła się jego słowami.-Widocznie Bóg jej potrzebuje, musisz się z tym pogodzić.-Przeżegnała się i zerknęła trwożnie na męża. To nie był ten sam Domingo co zawsze.
-Nie pozwolę na to?-poderwał się z fotela, jakby miał z trzydzieści lat mniej-Będę o nią walczyć!
-Jak?-Eleonora rozłożyła bezradnie ręce.-Jak chcesz o nią walczyć, kiedy jeszcze nikt nie wygrał z tą chorobą!
-Nie wiem, nie wiem.
Mrucząc coś pod nosem, poszedł do domu, zostawiając Eleonorę na tarasie.
-Nie skończyliśmy kawy-krzyknęła za nim z pretensją, ale on nic nie odpowiedział."

Dzień z książką. Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Fragment trzeci.

Dzień z książką.  Transplantacja Jacka Ostrowskiego
Warto komentować, udostępniać, lajkować, bo pod koniec dnia wybiorę osobę, która wygra egzemplarz powieści.
"-Ona jest dla nas jak córka, damy radę-wyszeptał do słuchawki.
-Ale Julita już nie jest tą samą osobą, zrozum.-Antonio nie ustępował. Był przeciwny tej wizycie. Uważał ją za co najmniej nieroztropną, jeśli nie szaloną.
-Damy radę-Domingo był pewien swego. Brat Julity coraz bardziej go złościł. Nieraz rozmawiali przecież na ten temat, wszystko uzgodnili, a ten wciąż swoje. Dość tego.
-Muszę kończyć, mam jeszcze sporo pracy-burknął opryskliwie, po czym powiesił słuchawkę na widełki i poczłapał na taras. Usiadł w swoim ulubionym fotelu. Niebezpiecznie zajęczały sprężyny, ale i tym razem wytrzymały obciążenie.
Ten telefon bardzo go zdenerwował. Niepotrzebnie Antonio wciąż do niego wydzwaniał, przecież wiedzieli, na co się porywają. Owszem, w jakiejś mierze nawet go rozumiał, ale mógłby dać już im spokój. Julita zawsze była dla nich najważniejsza. Swoich dzieci nie mieli, a ona, można powiedzieć, wychowywała się w ich domu. Jej ojciec prowadził hotel i wciąż był zajęty. Nie miał właściwie czasu dla córki, matki zaś dziewczynka praktycznie nie znała. Zmarła, kiedy dziewczynka miała ze dwa lata."






Dzień z książką. Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Fragment drugi.



Dzień z książką.
Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Bardzo dobra powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym. 
Warto komentować, udostępniać, lajkować, bo pod koniec dnia wybiorę osobę, która wygra egzemplarz powieści.
Fragment drugi.
"Stary Domingo, emerytowany kucharz z hotelu Villa la Fonte, tego dnia już z samego rana kręcił się nerwowo po swoim domu. To był typowy w tym rejonie Włoch biały jednopiętrowy budynek, z dachem pokrytym karbowaną czerwoną dachówką i z wielkimi zielonymi okiennicami, chroniącymi jego wnętrze przed ostrym południowym słońcem. Willa, bo tak można ją śmiało nazwać, była usytuowana w centrum ogrodu, wśród dorodnych palm. W ich soczyście zielonych pióropuszach harcowały kolonie dzikich zielonych papug aleksandrett, od pewnego czasu zmory południowej Europy.
Domingo, mimo swojej dość okazałej tuszy, uwijał się niczym młodzieniaszek, zamiótł taras i krzątał się po obejściu. Wymienił zamek w furtce, a nawet naoliwił zawiasy bramy, żeby przypadkiem nie daj Boże ni zaskrzypiały i nie zakłóciły spokoju spodziewanego gościa. Na koniec rozstawił na tarasie leżaki i przyniósł jeszcze dwa nowe foteliki z ratanu.
Jego żona, Eleonora, równie pracowicie zaczęła ten dzień, przygotowując pokój gościnny."

Dzień z książką. Transplantacja Jacek Ostrowski




Dzień z książką. 
Transplantacja Jacka Ostrowskiego. Bardzo dobra powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym. 
Warto komentować, udostępniać, lajkować, bo pod koniec dnia wybiorę osobę, która wygra egzemplarz powieści. 
Fragment pierwszy. 

"Toskania, jedno z centrów turystyki, słynie z wina i oliwek.

Był środek lata. Żar lał się z nieba, temperatura biła kolejne rekordy, ale to nie odstraszało gości, bo z każdym dniem ich przybywało. Przez plaże Pietrasanty i przez samo miasteczko przewalały się tłumy turystów.
W dzień się opalali, a kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, okupowali okoliczne knajpki i przy miłych włoskich melodiach raczyli się regionalnymi specjałami, popijając wspaniałe tutejsze wina, choćby słynne Barolo, a wieczorami szaleli na parkietach. Bywało, że zabawa nieraz przeciągała się aż do bladego świtu.
Jedynie miejscowi klęli pogodę i leżąc pod klimatyzatorami, z utęsknieniem oczekiwali jej zmiany. Próżne to były nadzieje, na ochłodzenie wcale się nie zanosiło."

piątek, 24 lipca 2015

Siedem pytań do... Augusty Docher. Wyniki.





1) Niech sobie Pani wyobrazi taką scenę... pewnej nocy wraz z mężem zamieniacie się ciałami. Po przebudzeniu stwierdza Pani, że stało się coś dziwnego, lecz nie zauważa tego, póki nie stanie przed lustrem. Jaka byłaby pierwsza myśl/słowa po odkryciu tego "zdarzenia"? :)

Biedny mąż :D Jestem starsza o 7 lat, więc kiepsko by wyszedł na tej zamianie. Pytanie, czy ta zamiana byłaby stała, jeśli tak - prawdziwy horror, a jeśli na załóżmy jeden dzień - świetna sprawa. Chyba każda z nas chciałaby choć na chwilę być facetem?


2) Jakich bohaterów woli Pani kreować - miłych i sympatycznych, czy raczej "czarne charaktery"? Których "tworzy się" łatwiej?

Miłych i sympatycznych. Mam spory problem z tworzeniem "czarnych charakterów". Notorycznie ich "ulepszam", bo wydaje mi się, że człowiek nie może być aż tak podły i ostatecznie zamiast okropnego, złego do szpiku kości bohatera,  otrzymuję biedaka, który po prostu zbłądził... Wynika to pewnie z mojej ogromnej wiary w ludzi, naiwności i zbyt hojnie rozdawanych kredytów zaufania, którymi obdarzam wszystkie nowo poznane osoby. Nie potrafię uświadomić sobie tego, że ktoś może być złym człowiekiem, bo po prostu tak chce. Zawsze próbuję wytłumaczyć: że trudne dzieciństwo, że otoczenie, że to, że siamto... I często obrywam, bo gdy ma się miękkie serce, to wiadomo...


3) Czy była Pani na festiwalu filmowym w Cannes? Którego aktora poprosiłaby Pani o autograf i któremu dałaby się Pani porwać i dokąd?

Byłam. Zwiedziłam większość miejsc, o których pisałam. Cannes, Antibes... O autograf poprosiłabym wielu aktorów. Wymienię miejsca medalowe: Daniela Craiga (i jemu dałabym się porwać, ale bez zobowiązań), Roberta Pattisona, Kevina Costnera.


4) Czym jest dla Ciebie prawdziwa miłość? Czy byłabyś w stanie dla miłości zmienić całe swoje dotychczasowe życie wbrew wszystkiemu i wszystkim?

Nie tylko byłabym w stanie, ale i tak zrobiłam. Od kilkunastu lat żyję w szczęśliwym związku z fantastycznym facetem i jedyne, czego żałuję to tego, że zbyt długo zwlekałam z decyzją o zmianie swojego życia.


5) Jestem ciekawa, czego najbardziej bała się Pani w związku z debiutem "Eperu"? A może jest Pani na tyle odważna, że nie miała Pani absolutnie żadnych obaw :)

Bałam się i boję. Bardzo. Tego, jak zostanie przyjęta powieść, czy będzie się podobać, czy Czytelniczki pokochają moich bohaterów, czy nie będą żałować poświęconego na lekturę czasu (i pieniędzy też), czy Eperu dostarczy im emocji. Przypuszczam, że nawet pisarze (prawdziwi, tacy z ogromnym dorobkiem lub spektakularnym debiutem na koncie), gdy wypuszczają w świat swoje kolejne "dziecko" zawsze przeżywają to na nowo, jak debiut.


6) Na stronie Wydawnictwa Bis przeczytałam o Pani:
"Mama, żona, córka i siostra.
Plastyczka, księgowa, manicurzystka i pisarka.
Ogrodnik, kura domowa i bizneswoman.
Polka, Ślązaczka.
Tradycjonalistka modyfikowana.
Ale przede wszystkim kobieta z krwi i kości"
Skąd tyle zawodów nie związanych zupełnie ze sobą ? Kura domowa czy bizneswomen, co bliższe Pani sercu?

Gdy ma się 45 lat, urodziło w latach siedemdziesiątych, mieszka w Polsce, zdobyło wykształcenie plastyczne, ekonomiczne i kosmetyczne - może tak właśnie być ;) A jeśli chodzi o wybór: kura vs. bizneswoman, zdecydowanie kura :) Jestem domatorką, od kilku lat spełniam się pracując wyłącznie w domu.  Uwielbiam mój dom, świadomość, że nigdzie nie muszę wychodzić rano. 


7) Czy chciałaby pani odrodzić się w innym wcieleniu? (Jeśli tak, jako kto?)



Pewnie, że tak. Jako kobieta mieszkająca w kraju anglojęzycznym. Stanowiskiem księżnej Kate bym nie pogardziła ;)

Nagroda w postaci egzemplarza "Eperu" trafi do Magnolii. Gratuluję. 

środa, 22 lipca 2015

Siedem pytań do pisarza. Iwona J. Walczak.





Iwona J. Walczak to kobieta, która nie boi się zmian i chętnie podejmuje wyzwania. Uwielbia czytać książki, ale radość sprawia jej też ich pisanie. Mieszka w Poznaniu. Prywatnie mama dwóch dorosłych już synów. Do tej pory spod jej pióra wyszły cztery książki: "Nagie myśli", "Złocista Dolina", "Dom złudzeń. Iga" i "Dom złudzeń. Zosia". Ostatnia z powieści będzie do wygrania w dzisiejszym cyklu Siedem pytań do pisarza.

SIEDEM PYTAŃ DO PISARZA:






1. Zabawa zaczyna się dzisiaj, 22 lipca i potrwa do 29 lipca, do godziny 23:00. 
2. Jeżeli chcecie wziąć udział w konkursie, pod tym postem powinniście zadać niebanalne pytanie autorce książki, zostawiając również adres e-mail, bym mogła się z Wami skontaktować w przypadku wygranej. 
3. Należy dodać mój blog do obserwowanych, polubić profil bloga na FB: https://www.facebook.com/pisaninkaasymaka, jak też profil wydawnictwa:  https://www.facebook.com/WydawnictwoReplika?fref=ts
4. Nagrodę w postaci egzemplarza książki "Dom złudzeń. Zosia" ufundowało wydawnictwo Replika i autorka. Organizatorem konkursu jestem ja, prowadząca blog Pisaninka. 
5. Ogłoszenie wyników nastąpi w chwili, gdy autorka wybierze SIEDEM pytań i odpowie na nie, a ja opublikuję post w formie wywiadu na blogu. 
6. Wygra osoba, która zada najbardziej interesujące pytanie. 

Zapraszam do zabawy i pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2015/07/dom-zudzen-zosia-iwona-j-walczak.html moja recenzja, a tu tomu pierwszego: http://asymaka.blogspot.com/2014/07/dom-zudzen-iwona-j-walczak-premiera.html

Fragment piąty, ostatni. Eperu Dzień z książką.

Dzień z książką "Eperu". Wbrew pozorom, jest to debiutancka powieść polskiej autorki, niech Was nie zmyli pseudonim na okładce.
Jeżeli ktoś chciałby wygrać egzemplarz "Eperu", powinien uważnie śledzić fragmenty, które będę udostępniać dzisiaj na FP.
Komentować, udostępniać, lajkować i do lajkowania zachęcić znajomych.
Fragment piąty, ostatni.
"W końcu odłożyła ołówek, popatrzyła krytycznie na swoje dzieło i pierwowzór. Lekko zmarszczyła czoło, chyba coś się jej nie podobało. Bardzo chciałem zobaczyć jej pracę. Poprosiłem, a ona podała mi kartkę. Rysowała niesamowicie: patrząc mi w oczy, dostrzegła, jakim jestem człowiekiem. Portret okazał się tak osobisty, jakbyśmy się znali całe życie, a ona odkryła wszystkie moje sekrety. To byłem po prostu ja. Zrozumiałem, że przed tą dziewczyną nie mogę nic ukryć.
Chciałem ją poznać. Chciałem wiedzieć, kim jest ta dziwna istota, która tak nagle pojawiła się na mojej drodze. Fascynowała mnie jak żadna inna kobieta. Znów poczułem się jak w południe na czerwonym dywanie. Musiałem się z nią spotkać jeszcze raz, pragnąłem z nią być, pragnąłem jej dotknąć i poczuć z bliska jej zapach."





wtorek, 21 lipca 2015

Eperu Dzień z książką, fragment czwarty.

Dzień z książką "Eperu". Wbrew pozorom, jest to debiutancka powieść polskiej autorki, niech Was nie zmyli pseudonim na okładce.
Jeżeli ktoś chciałby wygrać egzemplarz "Eperu", powinien uważnie śledzić fragmenty, które będę udostępniać dzisiaj na FP.
Komentować, udostępniać, lajkować i do lajkowania zachęcić znajomych.
Fragment czwarty.
"Moja przybrana siostra miała kompletnego fioła na punkcie celebrytów, zwłaszcza angielskiego aktora Leo Blacka. To była absolutna, niemierzalna obsesja. Wika zgromadziła w komputerze setki jego zdjęć, wiedziała o nim wszystko. Kiedyś nawet chciała mnie wywlec na drugi koniec Londynu, żeby zakraść się pod dom jego rodziców z nadzieją na zdobycie fotki lub autografu, ale udało mi się wybić jej z głowy ten absurdalny pomysł. Niestety (dla Wiki) Leo Black coraz rzadziej bywał w Londynie. Albo kręcił filmy gdzieś w świecie, albo siedział w Stanach ze znajomymi i z kolejnymi przyjaciółkami.
Wika ubolewała z tego powodu, ale nie dawała za wygraną. Szukała w necie informacji o tym, gdzie mieszka jej idol, gdy wraca do miasta-ale bez większych efektów. Poszła też do agencji, która zajmowała się jego karierą, ale spławili ją już przy bramie wjazdowej. Zresztą to było do przewidzenia: czasami po głośniejszych premierach koczowały tam najbardziej zagorzałe wielbicielki, więc ochrona pewnie dawała z siebie wszystko, by uchronić aktora przed fanatyczkami."

Dzień z książką "Eperu". Fragment trzeci.

Dzień z książką "Eperu". Wbrew pozorom, jest to debiutancka powieść polskiej autorki, niech Was nie zmyli pseudonim na okładce.
Jeżeli ktoś chciałby wygrać egzemplarz "Eperu", powinien uważnie śledzić fragmenty, które będę udostępniać dzisiaj na FP.
Komentować, udostępniać, lajkować i do lajkowania zachęcić znajomych.
Fragment trzeci.
"Kim byłam, zanim go poznałam? Zwyczajną dziewczyną, która lubiła rysować. Odkąd sięgam pamięcią, rysowałam wszędzie i na wszystkim. Kiedy byłam mała, nieraz obrywało mi się za to od babci Zofii. Mieszkałyśmy-ja i moja mama Julia-w małym miasteczku koło Gdańska. Nasze niewielkie mieszkanie, narożna kawalerka w rozpadającym się powoli budynku, stało się dla mnie centrum wszechświata.
Przed moimi narodzinami rodzice wygospodarowali niewielki kąt, fragment jedynego pokoju. Ojciec wymurował dodatkowe ścianki, wstawił zwykłe drzwi i w ten sposób powstał mój pokoik. Było w nim nawet okno. Niestety, tato nigdy nie doczekał chwili, gdy zamieszkałam w swoim gniazdku-zmarł tego samego dnia, gdy się urodziłam.
Duży pokój zajmowała mama. Stał w nim kaflowy piec, który potężnie dymił, przez co każdego roku musiałyśmy odświeżać ściany. Pewnego letniego dnia mama pod wpływem moich perswazji pomalowała ten pokój na różowo-naprawdę piękny kolor, taki bajkowy. Może gdybym była wtedy trochę starsza, zorientowałabym się, że nie pasuje on do niczego, z naszym ówczesnym życiem włącznie. Wówczas jednak miałam zaledwie osiem lat i patrzyłam na świat przez różowe okulary."



Eperu Fragment drugi. Dzień z książką.

Dzień z książką "Eperu". Wbrew pozorom, jest to debiutancka powieść polskiej autorki, niech Was nie zmyli pseudonim na okładce. 
Jeżeli ktoś chciałby wygrać egzemplarz "Eperu", powinien uważnie śledzić fragmenty, które będę udostępniać dzisiaj na FP. 
Komentować, udostępniać, lajkować i do lajkowania zachęcić znajomych.
Fragment drugi. 
"Znalazłam go w jego dawnym pokoju. Nadal miał to samo łóżko. Spał jak zabity. Chyba nie był przyzwyczajony do środków nasennych, bo w opakowaniu brakowało tylko kilku pigułek. Przyglądałam mu się przez dłuższą chwilę: leżał na wznak z jedną ręką założoną za głowę. Tylko raz w życiu widziałam go śpiącego i teraz patrzenie na niego sprawiało mi jakąś perwersyjną przyjemność. Postarzał się. Na skroniach wyrosło mu sporo siwych włosów, błyszczały w świetle świecy jak złote nici. Nie miał zarostu, ale twarz poorana głębokimi bruzdami sprawiała, że wyglądał na dużo starszego, niż był w rzeczywistości. Zawsze podobały mi się jego dłonie. Były dosyć duże-ale pasowały do niego, miał przecież prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Mogłam dobrze się przyjrzeć jego lewej ręce, leżącej wzdłuż tułowia. Skupiłam wzrok na dłoni, aż po knykcie pokrytej krótkimi i dosyć ciemnymi włoskami, długich palcach, nieco zaniedbanych paznokciach. Poczułam znajomy dreszcz przebiegający po całym ciele. Nawet nie przypuszczałam, że widok tego mężczyzny może jeszcze tak na mnie działać."



Dzień z książką "Eperu". Fragment pierwszy.

Dzień z książką "Eperu". Wbrew pozorom, jest to debiutancka powieść polskiej autorki, niech Was nie zmyli pseudonim na okładce.
Jeżeli ktoś chciałby wygrać egzemplarz "Eperu", powinien uważnie śledzić fragmenty, które będę udostępniać dzisiaj na FP.
Komentować, udostępniać, lajkować i do lajkowania zachęcić znajomych.
Fragment pierwszy. 
" Samochód zostawiłam w lesie. Ostatni kilometr zamierzałam przejść na piechotę. Od kilku dni padało, drogi zamieniły się w grząskie bajora, odbicia bieżnika w błocie były widoczne jak na dłoni.
Wyjęłam bladozieloną pigułkę i połknęłam na sucho. Teraz tylko przetrwać dziesięć minut...
Cała ta sytuacja mocno mnie zaskoczyła, nie zdążyłam się odpowiednio przygotować, nawet wziąć lepszych butów na tę wyprawę. Piękne szpilki w cielistym kolorze... Lecz telefon z informacją o nagłej śmierci jego matki zaskoczył mnie na sympozjum. Z trudem dokończyłam wystąpienie, zaraz potem ruszyłam w drogę. Gnałam jak wariatka przez pięć godzin i gdyby nie mój wynalazek, byłabym już skrajnie zmęczona-nie spałam przecież ponad dobę.
Mimo sporego dystansu szybko dotarłam pod jego dom. Na pierwszy rzut oka przez ostatnich szesnaście lat nic się nie zmieniło. Na zewnątrz budynek wyglądał prawie tak samo jak wtedy. Stary, drewniany, z niewielką werandą, pomalowany na biało, odcinał się od ciemnego lasu. Farba lekko się złuszczyła i teraz małymi płatkami odchodziła od powykrzywianych desek."




poniedziałek, 20 lipca 2015

Zapowiedzi czyli na co czekam.

Pierwsza sprawa, to oczywiście moja własna książka.
Na nią czekam niecierpliwie, bo jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała.



Premiera: 07.09.2015

Do tej pory Anita nie zastanawiała się, czy jest naprawdę szczęśliwa. Żyje z dnia na dzień, wychowując dwie córki i borykając się z coraz bardziej odległym jej mężem. Ma jednak dosyć rutyny i monotonii. Marzy o znalezieniu pracy i uwolnieniu się od toksycznej przeszłości. I właśnie wtedy poznaje Joannę, która wpada na pomysł wspólnego biznesu.
Czy życie Anity jest aż tak beznadziejne, jak jej się wydaje? Jak długą drogę musi przejść i jak wiele rodzinnych tajemnic poznać, by wreszcie zrozumieć, co tak naprawdę ma w jej życiu największe znaczenie? 
Życie z drugiej ręki to poruszający debiut przedstawiający rodzinną historię rozgrywającą się w scenerii prowincjonalnego miasteczka, opowieść o kobiecie zagubionej, która usilnie szuka swego miejsca w życiu.
ISBN: 978-83-64312-59-5
format 135 na 210 mm
objętość: 192 strony
oprawa miękka ze skrzydełkami
cena detaliczna 24,90 zł


 Poza tym czekam na powieść Anny Kasiuk, której kibicuję i za którą trzymam bardzo mocno kciuki. Premiera w sierpniu.


ŁOWISKA TOM I 

Czy uczucie, które ich połączyło, jest jedynie zapowiedzią ciążącej na nich klątwy? 

Paweł całe życie wierzył, że jego rodzina padła ofiarą uroku. Za cel powziął sobie odnalezienie kobiety, która – jak wierzył – odpowiedzialna była za śmierć jego rodziców. Zamiast niej odnalazł jednak jej córkę. Wiedziony pragnieniem zemsty, nie spodziewał się, jak ta znajomość się dla niego zakończy. Czyżby dziewczyna była zaledwie kolejną ofiarą klątwy? Widmo dawno zmarłej tajemniczej Matyldy zdaje się to potwierdzać… 

Dla Majki tymczasem, niespodziewane pojawienie się w jej życiu Pawła będzie zapowiedzią wielkich zmian. Chciałaby tylko wiedzieć, czy będą to zmiany na lepsze. Jego niedwuznaczne zachowanie wywołuje w kobiecie wiele wątpliwości co do prawdziwych intencji mężczyzny. Co tak naprawdę Paweł do niej czuje? I kim jest tajemnicza piękność, która od niedawna nawiedza Majkę w snach? Może prawda wyjdzie na jaw w rodzinnym domu Pawła, w urokliwych Łowiskach, które zdają się przyciągać bohaterów niczym magnes.



I jeszcze jedna sierpniowa historia.
Tom drugi, pierwszy czytałam, dlatego czekam na kolejny.



Związek Darii i Marka z trudem można nazwać szczęśliwym. Młodzi małżonkowie nie darzą się nawzajem zaufaniem i boją się mówić wprost o swoich uczuciach. Marek, przekonany, że żona zgodziła się na ślub wyłącznie z rozsądku, po ściągnięciu jej do Krakowa wprost szaleje z zazdrości i strachu, że dziewczyna w końcu zdecyduje się go zostawić. 
W tym czasie Daria i jej brat zmagają się z wciąż żywymi demonami przeszłości. Choć wieloletni rywal ich ojca zginął, ktoś dowiedział się o wydarzeniach znad urwiska i teraz próbuje zaszantażować rodzeństwo. Okazuje się, że dawne urazy nie wygasły i tajemniczy wróg wciąż zrobi wszystko, aby zaszkodzić rodzinie Hajdukiewiczów. Jedynym ratunkiem dla Darii może okazać się jej mąż, tylko czy on jest jeszcze zainteresowany trwaniem ich związku?


W sierpniu również:



Premiera: 27 sierpnia. 

O poprzedniej książce tej autorki pisałam:

Bardzo dobrze napisana powieść, lekko i bez wymuszenia. Czyta się ją szybko, jest pełna humoru i ciekawych spostrzeżeń. Widać, że autorka niejedno widziała i wie, jak opisać to, co udało jej się zaobserwować. Stworzyła interesujące postaci, dorzuciła niebanalne zwroty akcji, a całość przysporzyła mi wielu emocjonujących doznań. Byłam zaintrygowana, nie nudziłam się, miło spędziłam czas. To lektura idealna na gorszy humor, smutniejszy dzień, na poprawę nastroju. Polecam.




Opisując losy Ady samotnie wychowującej małą Julkę, Agnieszka Krakowiak-Kondracka dała się poznać jako wnikliwa portrecistka rzeczywistości, która jednak codzienne perypetie, rodzinne problemy i otaczający nas świat potrafi pokazać przez szkiełko różowych okularów – z humorem, optymizmem i… pazurem. Taka też jest jej nowa powieść Cudze jabłka.
Ewa i Marek, żyli dostatnio, było ich stać na prywatną szkołę dla córki Poli, zagraniczne wypady w środku roku, ogrodnika, sprzątaczkę. Mieli dwa samochody, dom i basen w ogrodzie. Nigdy nie mieli poczucia, że trwonią pieniądze. A jednak…  Gdy długo przygotowywany nowy interes Marka wziął w łeb i zer na koncie zaczęło ubywać, musieli zmienić swoje spojrzenie na życie i… zakasać rękawy.
Na jaką pracę może dziś liczyć niedoszła pani psycholog i prywatny przedsiębiorca po bankructwie firmy? Czy uda im się ocalić związek? Czy potrafią jeszcze patrzeć na siebie bez wyrzutu, jak przed laty, gdy pieniądze nie miały znaczenia?
Cudze jabłka to mądra, wzruszająca i jednocześnie zabawna książka o sile miłości i szczęściu, które nie są przecież zarezerwowane dla bogaczy…








Szczęśliwy dom
KRYSTYNA MIREK
Dom Heleny i Jana, położony na przedmieściach Krakowa, otoczony jabłoniowym sadem jest bezpieczną przystanią, do której zawsze mogą wrócić ich cztery, dorosłe córki. Z ganku można zejść prosto do ogrodu, jabłonie szumią łagodnie, rodzą piękne dorodne jabłka i trwają. Każda z czterech córek, Maryla, Gabrysia, Julia i Aniela może w każdej chwili schronić się w jego przytulnym wnętrzu.
Maryla to samotna czterdziestolatka, mama dwóch chłopców, którzy pilnie potrzebują męskiej ręki.
Gabrysia stara się o dziecko, za wszelką cenę.
Julia to młoda właścicielka przychodni weterynaryjnej. Jej narzeczony jest idealny, a rodzina kibicuje ich szczęściu. Ale czy to faktycznie miłość życia Julii?
Anielka, najmłodsza z córek, samotnie wychowuje córeczkę. Nikomu nie zdradziła, kto jest ojcem jej dziecka. Zamierza być szczęśliwą singielką i odrzuca wszelkie propozycje spotkań z mężczyznami.
Jan, dżentelmen starej daty, właściciel małej księgarni stworzył piękny dom. Dla ukochanej żony i córek. Ale po latach widzi, że coś się w tym pięknym planie nie zgadza. Dzieci, które wyrosły w tak niezwykłej atmosferze nie potrafią dobrze ułożyć sobie życia. Córki błądzą i wciąż podejmują złe decyzje. Dlaczego?
Czterdziesta rocznica ślubu zbliża się wielkimi krokami. Uroczystość, która miała być wielkim, radosnym wydarzeniem zmieni życie wszystkich członków rodziny. Czasem los prowadzi nas swoimi drogami, drwi z planów i celów, jakie sobie wyznaczamy. Bywa, że tajemnice z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć i kładą się długim cieniem na życiu całej rodziny. Szczęściarzem jest ten, kto ma zawsze dokąd wracać. Do szczęśliwego domu, który pozwoli przeczekać każdą burzę i da swoim mieszkańcom siłę do kolejnego kroku. Bo z każdej sytuacji jest wyjście, trzeba je tylko odnaleźć.
PREMIERA 26.08.2015


Zniewoleni
EMMA CHASE
Dajcie znać, jeśli już słyszałyście tę opowieść: dziewczyna spotyka playboya, zakochują się w sobie, a niesforny dotąd kawaler mocno się dla niej zmienia. To zapewne świetna historia, ale nie nasza. Nasza jest dużo bardziej kolorowa.
Poznałem Dee i od razu wiedziałem, że jest wyjątkowa.
Ona jednak pomyślała, że jestem przeciętny – byłem jak każdy inny podrywający ją facet. Zajęło mi trochę czasu, by ją przekonać, że jest inaczej. Na szczęście okazało się, że seks jest mocnym argumentem.
Pewnie już wiecie jak kończy się ta historia. Ale najlepszy nie jest jej finał. Tylko to, co do niego doprowadziło.
 FORMAT 135x197, ISBN 97-883-8075-025-8, PREMIERA 26.08.2015
Początek września:





Śnieżynki
LILIANA FABISIŃSKA
Monika od dzieciństwa miała tylko jedno marzenie: dużą, szczęśliwą rodzinę.
Daga gra w najlepszej orkiestrze w Polsce. Już w przedszkolu wymarzyła sobie tę pracę i owacje na stojąco, w największych salach koncertowych świata.

Dla Moniki miłość to odpowiedzialność, a jej największym autorytetem jest pewien biskup, który – to wcale nie przypadek – nosi to samo nazwisko, co ona.
Dla Dagmary życie to fascynująca, zwariowana przygoda. Nie chce się przywiązywać do nikogo oprócz Igora, a jej dom jest tam, gdzie położy teczkę z nutami i okulary.

Przypadkowe spotkanie sprawia, że Dagmarę i Monikę zaczyna łączyć głęboka przyjaźń. Znają swoje najskrytsze sekrety, wspierają się w chwilach rozpaczy, o której nie mają pojęcia nawet ich najbliżsi. Pewnego dnia składają sobie obietnicę, która może spleść ich losy silniej niż przyjaźń. Obietnicę, przed którą nie można uciec. I która może sprawić, że obie stracą wszystko, co jest dla nich cenne, a przyjaźń zamieni się w wojnę na śmierć i życie.
To książka o przyjaźni, zaufaniu i rodzinnych sekretach. Ale przede wszystkim o tym, że sami nie wiemy, jak byśmy się zachowali w danej sytuacji, a wszystkie „ja na twoim miejscu”, można tak naprawdę włożyć między bajki.
OPRAWA MIĘKKA, STRON, FORMAT , ISBN 978-83-8075-023-4, PREMIERA 2.09.2015


Ta książka premierę będzie miała w październiku, podobnie jak "Skazani na ból" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, której to powieści będę patronować medialnie. Niestety okładki na razie nie mogę Wam pokazać, gdyż trwają prace nad nią. 

Jeszcze w październiku nowa historia stworzona przez Magdalenę Witkiewicz:

Premiera: 7 października 

A Wy, na co najbardziej czekacie? 


Joanna Skwarek Żona Lota jeszcze się zastanowi.





Zupełnie nie wiedziałam, czego się po tej książce spodziewać. Uwagę moją przykuł niebanalny tytuł, niepokoiło nieznane wcześniej nazwisko na okładce. Joanna Skwarek opuściła rodzinny Lublin, by na stałe osiedlić się w Holandii. Tam z kolei po kilkunastu latach pracy w korporacji, porzuciła sztampowe zajęcie, by oddać się bez reszty pisaniu. Uwielbia czytać książki, zaznaczać w nich co ciekawsze fragmenty, uprawia jogę i chętnie pływa. Jest mamą dwójki dzieci, mężatką. Prowadzi blog literacki: http://kroliczanora48.blogspot.com/. "Żona Lota jeszcze się zastanowi" to jej debiutancka powieść.

Historia ta zaskoczyła mnie i to niejednokrotnie. Zastanawiałam się, skąd tak wielka wrażliwość i zmysł obserwacji u debiutantki. Może i zbyt wiele jest w niej przemyśleń, więcej niż dialogu, który według niektórych dodaje tekstowi lekkości, ale moim zdaniem tak właśnie powinna wyglądać dobra powieść skłaniająca do refleksji i chwili zadumy. Nie zawsze możemy pisać o szczęściu, udając, że w prawdziwym życiu jest tak beztrosko i cudownie. Wiem, oczekujemy dobrego, radosnego zakończenia, ale czy tak bywa w czyimkolwiek przypadku? Czy naprawdę możemy z ręką na sercu powiedzieć, że wszystko nam się udaje i przebiega zgodnie z planem? Szczerze mówiąc, na rynku wydawniczym jest obecnie zatrzęsienie historii ciepłych, łatwych i przyjemnych, i o ile do tej pory chętnie się z nimi zapoznawałam, teraz mówię, że mam dosyć. Wiem, pisane są ku pokrzepieniu serc, by dawać nam, zwykłym, przeciętnym zjadaczom chleba nadzieję, ale dlaczego nie możemy pisać o prawdzie?
Niedawno byłam na spotkaniu. Spotkaniu po wielu latach. Pamiętam, jak niektóre pary się tworzyły, jakie były zakochane w sobie i szczęśliwe. Promieniały radością, zaróżowione policzki świadczyły o ekscytacji, ale to wszystko przeminęło... Ilu z Waszych znajomych trwa w związku na dobre i na złe, od samego początku jest z jednym i tym samym partnerem? Jak często ludzie odpuszczają, mają dosyć, bo inaczej to sobie wyobrażali? Bo spadły im z oczu klapki, bo wiedzą już, że człowiek, którego wybrali, okazał się być zupełnie inny. Albo zwyczajnie się zmienił. Rutyna, to ona nas często dopada, nie chce nam się już starać, nie chce nam się nawet chcieć. Smutne to i bolesne. Okrutne. Zawiedzione nadzieje, zdrady, kłamstwa, intrygi, niedomówienia... Rozwód to dzisiaj szalenie popularne słowo.

Ale wracając do historii Niny, bo to o niej wszak miałam Wam opowiedzieć. Do tej pory to inni ustalali reguły, a ona podporządkowywała się im bez mrugnięcia okiem. Teraz, gdy ma już trzydzieści pięć lat, czuje, że dłużej nie da rady. Napady paniki są coraz częstsze i przypominają jej o tym, że coś w jej życiu nie poszło zgodnie z planem. A co dokładnie, to już ona sama musi zrozumieć, by wreszcie być szczęśliwą i wolną o trosk. Jej mąż, daleki od ideału i coraz bardziej oddalający się od niej, Bolesław Lot, nigdy nie był człowiekiem słabym i niedowartościowanym. Już pierwsze ich spotkanie powinno dać jej do myślenia, ale zachłysnęła się jego zewnętrzną powłoką. Długo była pod jego urokiem, nie dostrzegając znaków i sygnałów, coraz wyraźniejszych. Bagatelizował jej lęki, wmawiając jej, że histeryzuje. Wolał dotykać z lubością ekran telefonu niż pieścić jej ciało, tak bardzo potrzebujące jego bliskości.
Nieżyt albo życie, Nina jeszcze ma wybór. Tylko czy wybierze właściwie?
A wszystko zaczyna się od zakładki, znalezionej w bibliotece. Dzięki niej bohaterka przestanie myśleć zbyt intensywnie i pozwoli działać swojej intuicji.

Dlaczego tak bardzo zafascynowała mnie ta historia?
Jest inna, a jak wiadomo, to co nowe i świeże, nietuzinkowe, przyciąga naszą uwagę. Kobieta, która ma dosyć swojej smutnej egzystencji. Która nie potrafi oddychać pełną piersią, ponieważ coś ją ogranicza, coś tłamsi, coś zniewala. Dlaczego nie może być szczęśliwa? Spełniona, dowartościowana? Poczuć się panią samej siebie.
Czy można kochać zbyt mocno? Tak bardzo, że to aż boli?

To brawurowy debiut i naprawdę polecam go z całego serca. Czyta się go szybko, z zaciekawieniem i zaintrygowaniem. Postaci stworzone przez Skwarek są wiarygodne i budzą w nas wielkie emocje. Skrajnie różne, bo z jednej strony pozytywne, z drugiej negatywne. Tak duży kontrast pokazuje nam, jak świetną pisarką jest debiutantka, jak doskonale i bez wahania przenosi nas w wykreowany przez siebie świat. Pokazuje nam niesamowite obrazy, tworzy aurę tajemniczości, ale i mówi o tym, jak ulepszyć naszą egzystencję. Byśmy i my, podobnie jak Nina Lot, nie zamieniły się w słup soli, choć już tak niewiele nam do tego brakuje.
Nie stoimy w cieniu, obserwując beznamiętnie szarpaninę głównej bohaterki. My naprawdę uczestniczymy w jej życiu. Śmiejemy się z jej porównań i słuchamy przepięknych dialogów prowadzonych z przyjaciółką. Rozmowy te prowadzone są w sposób ciekawy i dowcipny.

Całość polecam. Autorka przekonuje nas, że choć pierwszy krok jest najtrudniejszy, warto go postawić. Postawić na siebie i swoje szczęście. Zdecydowanie!




piątek, 17 lipca 2015

Siedem pytań do pisarza. Wyniki. Anna Sakowicz.




1)      Słysząc tytuł "Szepty dzieciństwa " na myśl przychodzą mi niemiłe wspomnienia z tego okresu, który nie był dla mnie jedynie czasem beztroski i radości. Czasami wydaje mi się, że szepcą one do mnie w dorosłym życiu i niekiedy odbierają wiarę w siebie. Ciekawa jestem co do Pani szepce dzieciństwo?
Trochę mi Pani przypomniała Baśkę – bohaterkę „Szeptów dzieciństwa”, jej przeszłość szepcze do ucha straszne rzeczy, przypomina o traumie, przez którą przeszła. Moje dzieciństwo na szczęście można zaliczyć do tych zupełnie beztroskich. Zawsze byłam łobuzem wspinającym się na drzewa, niszczącym spodnie z prędkością światła, ciągle posiniaczonym, podrapanym, ale w pełni szczęśliwym.

2)      Jakie uczucia towarzyszyły Pani przy wydawaniu książek? Tylko te pozytywne czy może jest obawa, że lektura się nie przyjmie i będzie totalna klapa?
Skala emocji zawsze jest duża. Od radości po strach i tremę. Cieszę się, kiedy widzę książkę gotową do wydania, okładkę, ale potem gdy zbliża się czas premiery, denerwuję się, bo nigdy nie mam pewności, jak zostanie przyjęta przez czytelników. A przecież piszę właśnie dla nich.

3)      Podobno w głowach pisarzy "coś" siedzi". To coś, co nie pozwala się skupić na innych zajęciach, "coś" co sprawia, że nic poza nim nie jest interesujące, "coś", co każe usiąść przed kartką papieru czy laptopem i pisać. Mówi się o tym dość ogólnie "natchnienie":-) i my wyobrażamy sobie natchnionego pisarza, który z namaszczeniem przelewa swe myśli na papier. Czy może Pani to "coś" zobrazować, skonkretyzować?
Chyba muszę obalić romantyczny mit natchnionego pisarza. Przynajmniej w moim przypadku tak to nie działa. Chociaż z drugiej strony, do końca i tak nie wiadomo, jak to natchnienie zdefiniować. Na pewno są dni, kiedy pisze się łatwo i przyjemnie, ale są też takie, kiedy nic nie idzie. Mnie zawsze w głowie najpierw coś kiełkuje, zalążek pomysłu, coś, o czym chciałabym opowiedzieć. Zaczynam widzieć obrazy, postaci, potem staram się ułożyć to w całość. Muszę mieć czas na wszystkie etapy: „kiełkowanie”, złożenie w całość puzzli porozrzucanych po różnych zakamarkach rozczochranej łepetyny, potem szukam odpowiedniego stylu, ubieram to w słowa, odkładam na kilka tygodni, by się uleżało, a po tym poprawiam, poprawiam i poprawiam.

4)      Wraz z polonistyką studiowałam również bibliotekoznawstwo. Na zajęciach z historii książki byłam w niedostępnej dla zwiedzających części muzeum i miałam okazję oglądać prawdziwe perełki. Pokochałam inkunabuły miłością bezwarunkową. Jednak najbardziej „Statut Łaskiego” z 1506 roku z wydrukowanym tekstem „Bogurodzicy”. Tekst najstarszej polskiej pieśni religijnej, nieoficjalnego pierwszego hymnu Polski wydrukowany niemalże 500 lat wcześniej wywarł na mnie ogromne wrażenie. Która książka sprzed wieków wywarła na Pani największe wrażenie? Która książka zapoczątkowała Pani miłość do starych książek i kolekcję?
Pozdrawiam
U mnie tę miłość zapoczątkował zupełny przypadek. Ot, znaleziona na półce w domu książka, stare wydanie „Pana Tadeusza”, a w nim karta pocztowa z początku XX wieku. Wtedy w wielkim podnieceniu spoglądałam na to znalezisko i zastanawiałam się (jako dziecko), ile osób miało tę książkę przede mną. Ale największego bzika mam na punkcie polskiego egzemplarza Biblii Gutenberga.

5)      Pani Anno, nie znam Pani twórczości (jak pewnie kilkoro innych uczestników konkursu) dlatego chciałabym, żeby w jednym zdaniu określiła Pani kwintesencję swoich książek :)
Pozdrawiam,
Magda
Hmmm. W jednym zdaniu? W takim razie musi być bardzo długie. Na pewno w moich książkach jest humor (czasami absurd, groteska czy czarny humor), lubię poprawiać nastrój, ale zawsze też chcę zmusić czytelnika do refleksji na jakiś temat; nawet w „Złodziejce marzeń”, która wydaje się bardzo lekką powieścią, chciałam, żeby chwilę poświęcić chorym dzieciom (w kontynuacji książki rozwijam wątek dawstwa szpiku); w „Szeptach” znaleźć można wiele poważnych psychologicznych problemów, ale znów nie chciałam moralizować, jest więc czas, by się uśmiechnąć; i chyba to jest najważniejszą cechą mojej twórczości, że staram się łączyć humor z poważną refleksją.
(Dobrze, że istnieją średniki, to udało się w jednym zdaniu.)

6)      W "Złodziejce marzeń" dostrzegłam trochę nawiązań do Pani życia (nazwa bloga, który założyła bohaterka, imię kota, zawód wykonywany przez Asię). Zapewne tych nawiązań jest więcej, choćby próby pisarskie, poszukiwanie inspiracji i ten migający kursor...pewnie jest to Pani znane :) Czy w "Szeptach dzieciństwa" też można odnaleźć cząstkę Pani prywatnego życia?
Pozdrawiam!
„Szepty dzieciństwa” są już całkowicie ode mnie oderwane. Baśka nie ma nic ze mnie, mamy zupełnie inne doświadczenia, inną przeszłość, odmienne charaktery, choć nie ukrywam, że kilka swoich emocji jej „podarowałam”. Nie chcę jednak zdradzać szczegółów.

7)      Czy decydując się na przeprowadzkę do innego miasta, zmieniając cale swoje życie i swojej córki planowała Pani napisanie książki? Czy blog był formą rozpisania się, a kurka domowa, co piekła ciasteczka i szyła dekoracje świąteczne była już wtedy początkująca pisarką czy dopiero nowe miejsce wyzwoliło impuls do pisania nie tylko do szuflady ? Pozdrawiam serdecznie Aleksandra Ugorowska
Trudno w zasadzie na to pytanie odpowiedzieć. Od dziecka marzyłam o pisaniu książek. Kiedy miałam kilkanaście lat, razem z bratem pisaliśmy powieść pt.: „Dżuma”. Potem okazało się, że jednak już ktoś taką książkę przed nami „popełnił”, a nam zapał minął. Zawsze coś skrobałam do szuflady, ale przyznam szczerze, że niesamowicie bałam się konfrontacji z czytelnikiem. Zanim zaczęłam pisać blog, napisałam dwie powieści do szuflady. Nigdy nikomu ich nie pokazałam, bo się wstydziłam! Potem nastąpiła przeprowadzka, a co za tym idzie brak pracy, więc powstał blog, aby nie zwariować. Jestem pewna, że gdyby nie to, pewnie dzisiaj leczyłabym się z depresji. Z aktywnej osoby nagle stałam się kurą domową. Tak się czułam, dlatego taka nazwa bloga. I ku mojemu zaskoczeniu blog zaczął się cieszyć popularnością. To dodało mi skrzydeł. Zaczęłam brać udział w konkursach, pojawiło się kilka wygranych, ponadto cały czas czytelnicy namawiali do pisania. Poznałam też Magdę Kordel, która zasunęła mi kopniaka w zadek. A mnie tak naprawdę nie trzeba było namawiać do pisania, a jedynie pozwolić uwierzyć, że jest to możliwe. Wcześniej brakowało mi wiary w siebie, zawsze chyba byłam nieśmiała i niedowartościowana, a blog wiele zmienił w moim życiu. Ponadto miałam (od momentu przeprowadzki) u boku wspaniałego męża, który wspierał i utwierdzał w przekonaniu, że to co robię, robię dobrze i nie powinnam z tego rezygnować.


PS  Wiem, że miało być 7 pytań, ale nie mogłam się powstrzymać (to moje gadulstwo!), muszę odpowiedzieć na jeszcze jedno, ponieważ wywołało wspomnienia (Aniu, wybacz):
„Również studiowałam polonistykę, niektórych przedmiotów nie znosiłam. Za jakiego przedmiotem na studiach Pani nie przepadała i dlaczego?”
Uwielbiałam wszystkie przedmioty związane z gramatyką (historyczną i opisową) i poetyką, a nie przepadałam za historią literatury, ponieważ, niestety, trzeba było „lać wodę” na egzaminach, a ja zawsze lubiłam konkrety.




Dziękuję, Aniu, za zorganizowanie tak ciekawego konkursu. Przyznaję, że miałam kłopot z wyborem pytań, najchętniej odpowiedziałabym na wszystkie. Zgodnie z regulaminem moim zadaniem jest jeszcze wybrać jedną osobę, do której powędruje książka. I przyznam, że miałam OGROMNY dylemat. Naprawdę. Nie lubię tego robić. Nie lubię wybierać!

Proponuję, by książka zawędrowała do Pani: Martuchy180 (nie mogłam się oprzeć tej miłości do starych książek – „kupiła” mnie Pani). J


czwartek, 16 lipca 2015

Siedem pytań do... Augusta Docher.




Augusta Docher to pseudonim początkującej autorki, która tworzy swoje historie szybko i z prawdziwym zaangażowaniem. Odnajduje się doskonale w każdej z życiowych ról, jakie odgrywa: jest szczęśliwą mężatką, matką i córką. Jak sama mówi, stuprocentową kobietą. Obecnie pracuje nad kontynuacją "Eperu", ale nie ogranicza się jedynie do tworzenia fantastyki. Do druku przygotowywana jest jej powieść o wielkiej namiętności. Która z nich bardziej przypadnie do gustu czytelnikom? 




Książka ma dzisiaj premierę i w związku z tym postanowiłam zorganizować specjalnie dla Was konkurs. Macie niepowtarzalną okazję zadać autorce pytanie, a ponadto wygrać świeżutką, pachnącą farbą drukarską powieść fantasy. Myślę, że każdy miłośnik "Zmierzchu", ale i ambitniejszych historii będzie zadowolony, zapoznając się z "Eperu". 

SIEDEM PYTAŃ DO PISARZA: 





1. Zabawa zaczyna się dzisiaj, 16 lipca i potrwa do 23 lipca, do godziny 23:00. 
2. Jeżeli chcecie wziąć udział w konkursie, pod tym postem powinniście zadać niebanalne pytanie autorce książki, zostawiając również adres e-mail, bym mogła się z Wami skontaktować w przypadku wygranej. 
3. Należy dodać mój blog do obserwowanych, polubić profil bloga na FB: https://www.facebook.com/pisaninkaasymaka, jak też profil autorki: https://www.facebook.com/AugustaDocher?fref=ts
4. Nagrodę w postaci egzemplarza książki "Eperu" ufundowało wydawnictwo BIS i autorka. Organizatorem konkursu jestem ja, prowadząca blog Pisaninka. 
5. Ogłoszenie wyników nastąpi w chwili, gdy autorka wybierze SIEDEM pytań i odpowie na nie, a ja opublikuję post w formie wywiadu na blogu. 
6. Wygra osoba, która zada najbardziej interesujące pytanie. 

Zapraszam do zabawy i pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Tutaj: http://asymaka.blogspot.com/2015/07/eperu-augusta-docher-premiera-16072015.html  moja recenzja, ale też fragment książki.