środa, 9 lipca 2014

Dom złudzeń Iwona J. Walczak premiera: 16.07.2014


To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, choć ma już Ona na swoim koncie kilka powieści. Okładka niesamowicie przyciąga wzrok i zachęca do sięgnięcia do wnętrza książki. Co prawda nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bo zupełnie nie znałam stylu Iwony Walczak, ale na szczęście szybko okazało się, że nic tu "nie zgrzyta", a wręcz przeciwnie, wszystko idealnie się łączy ze sobą i czyta z zaciekawieniem. Tak, zainteresowana byłam, zaintrygowana również, ale już po kilkunastu wersach wręcz poirytowana. Myślałam, że mnie trafi, mówiąc kolokwialnie, gdy okazało się, z jaką bohaterką mam do czynienia. Zdawała się być osobą płytką, niemyślącą, a do tego szastała pieniędzmi na prawo i lewo, nie martwiąc się o dzień jutrzejszy. Kiedy do tych wszystkich negatywnych jej cech doszło jeszcze zaniedbywanie małego dziecka po prostu straciłam jakąkolwiek sympatię do Igi. Zastanawiam się teraz, czy nie było to zamierzone? Czy autorka celowo nie pokazała nam już na samym wstępie, jak wyrodną matką i złą kobietą jest postać przez Walczak stworzona? Mieliśmy chyba właśnie tak ją odebrać, nie polubić i nie szanować jej.
Bardzo podobało mi się to, co działo się później. Jak pisarka powoli odsłaniała przed nami karty opowieści, jak dzieliła się wspomnieniami Igi sprzed wielu lat, jeszcze z okresu dziecięctwa, następnie dojrzewania, poprzez pierwsze zauroczenia, błędy młodości. Dzięki temu zaczęliśmy rozumieć ją, nabierać do niej sympatii i szacunku. Nie jest to łatwa lektura, ponieważ pokazuje nam prawdziwe ludzkie życie, nie kolorowe, barwne, pozbawione trosk, ale nasze własne być może, które znamy przecież najlepiej. Nie zawsze jest sprawiedliwie, nie zawsze tak, jak byśmy chcieli. Czasem zaczynamy się przyjaźnić z osobą, która zdawać by się mogło, że odebrała nam kogoś bliskiego, czasami ktoś, kto za chwilę miał umrzeć ma się dobrze, a ktoś inny, zdawałoby się, że w pełni sił, odchodzi. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, jak potoczy się nasze życie, ale mamy szansę przeżyć je jak najlepiej. Drugi raz nie popełniać tych samych błędów, nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki.
Co musi się wydarzyć w życiu Igi, by wreszcie przejrzała na oczy? By dostrzegła, co jest ważne, a na co i tak nie możemy mieć wpływu? Czy załamie się, gdy wreszcie jej Dom złudzeń zawali się niczym domek z kart? A może właśnie wtedy pokaże, jak silną i mądrą jest kobietą?
Najbardziej podobały mi się wspomnienia Igi z dzieciństwa. Poczułam się znowu małą dziewczynką z warkoczykami, która biegała niegdyś po łące. Dzisiaj jest ogrodzona, nie wolno tam nawet zajrzeć, kiedyś wszystkie wiejskie dzieci biegały po niej z wiankami z kolorowych polnych kwiatów na głowie. Tak wiele się zmieniło z upływem lat...
Najmocniej zapadła mi w pamięć postać dziadka Igi, człowieka bezkompromisowego, który wpoił jej wszelkie wartości, jakimi warto kierować się na co dzień. To dzięki niemu stała się osobą stanowczą, silną, dawała sobie radę w trudniejszych momentach swojego życia.

Zaskakująca książka, pełna goryczy, życiowa, lecz mimo wszystko optymistyczna, dająca nadzieję na bycie lepszym, na nowy początek, na kolejną szansę. Wątek o przyjaźni poruszył mnie mocno, ostateczność wycisnęła niejedną łzę...
Czytało się wyśmienicie. Niczego w tej historii nie zabrakło, było dosadnie, naturalnie. Autorka nazywała rzeczy po imieniu, nie owijając w bawełnę, nie szczędząc nam pikantnych szczegółów, idealnie kreując główną bohaterkę na kobietę twardą i pamiętającą o tym, co zaszczepił w niej dziadek. Serdecznie polecam, a sama czekam na kolejny tom, bo ciekawość mnie zżera, jaka okaże się następna postać z Domu złudzeń.
 
 
Dom złudzeń Iwona J. Walczak, Wydawnictwo Replika,  premiera: 16.07.2014
 
 
Za możliwość zrecenzowania powieści przed premierą dziękuję Autorce, ale też wydawnictwu Replika.
 


2 komentarze:

  1. Podobnie jak Ty nie znam tej pisarki, ale chętnie zapoznam się z jej piórem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za kilkanaście dni mamy imieniny (bo pani chyba też, prawda? :) ) i wydaje mi się, że będę sobie same książki życzyła! A tę na pewno :))

    OdpowiedzUsuń