Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości. Interesowała mnie po prostu droga, jaką przeszedł Gok Wan. Zwłaszcza, że wydawało mi się, iż to ścieżka pełna wybojów. Nie spodziewałam się jednak aż takich przeżyć. To lektura niełatwa, do bólu szczera i ukazująca ogromną determinację, siłę do walki i wolę życia autora. Miał też ogromne pokłady miłości, do bliźnich, do najbliższej rodziny i wielkie oparcie właśnie w krewniakach. Brat, siostra, rodzice Goka, ale też nietuzinkowi przyjaciele wiele razy mu pomogli, a on nie zapomina o tym, nawet pomimo upływu lat.
Początkowo byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tej historii, książkę przekładałam z kąta w kąt. Wczoraj pomyślałam sobie, że wreszcie czas chociaż zerknąć na nią, przeczytać choć kilka zdań. I przepadłam. Dosłownie. Spędziłam wiele interesujących chwil z tą publikacją. Było i sympatycznie, wzruszająco, momentami strasznie, czasem zabawnie, kiedy indziej niebezpiecznie. Przez cały czas trzymałam kciuki za Wana, wierzyłam, że uda mu się wyjść zwycięsko z tej czy innej walki. Wiedziałam jednak, że łatwo nie będzie.
Autor nie tai przed nami chwil gorszych, trudniejszych w jego życiu, pokazuje nam jednak, że można wygrać. Jest silnym i pełnym pasji człowiekiem, który zawsze marzył głównie o miłości i akceptacji swojego otoczenia.
Dzisiaj jest popularnym projektantem, stylistą, pracuje w branży związanej z modą. Zanim udało mu się odnieść ten niebywały sukces na jego drodze stanęła otyłość, anoreksja, a następnie brak akceptacji własnej orientacji seksualnej. Zmagania z przeciwnościami losu na pewno zahartowały go, pomogły mu stać się człowiekiem bardziej pewnym siebie, dążącym do upragnionego celu. Znalazł własną drogę, pokochał siebie, teraz dodaje otuchy innym, pomaga im, między innymi dzięki tej właśnie książce.
Szukajmy naszej tożsamości, bądźmy szczęśliwi i zaakceptujmy samych siebie! Gok Wan daje nam nadzieję i pozwala wierzyć w to, że wszystko ma szansę się poukładać również i w naszym życiu. Zmiany zacznijmy od siebie, od swojego myślenia, spójrzmy ciepło na nas samych, uśmiechnijmy się do odbicia w lustrze.
W tej publikacji znajdziemy również przepyszne przepisy na niebanalne potrawy, bo jak napisał Gok Wan jedzenie zawsze było dla niego ważne.
"Do tej pory, kiedy podaję ryż, zdarzają mi się chwile absolutnego szczęścia, bo dla mnie ryż to symbol stabilizacji, jedności, bycia razem. Jedzenie to miłość i rodzina.
***
Ale gdzieś tam po drodze jedzenie zaczęło znaczyć dla mnie zbyt wiele. Stało się moim najlepszym przyjacielem. Dawało mi szczęście, ciepło, poczucie bezpieczeństwa i pociechę. Stało się moim nałogiem, tajemnicą, wszystkim. Całe dnie myślałem o jedzeniu i zdobywaniu go, bo tylko wtedy potrafiłem czuć się szczęśliwy. Jadłem za dużo, nie umiałem się powstrzymać, po części dlatego, że jadłem nie to, co trzeba(...), i nie o tej porze co trzeba(...), a po części dlatego, że za bardzo to pokochałem. Jedzenie miało straszne skutki dla mojego ciała, puchłem w oczach, z pulchnego dziecka stałem się chorobliwie otyłym podrostkiem, który czuł się zawstydzony, bezwartościowy i odrzucony.
Jedzenie mi to zrobiło, ale jednocześnie stało się moją jedyną ucieczką od świata, który patrzył na mnie i śmiał się, drwił ze mnie, dręczył i mi zagrażał. Jedzenie było teraz moim wrogiem. Musiałem stoczyć z nim walkę... i ten pojedynek omal mnie nie zabił. Myślę, że w jedzeniu tkwi sekret całego mojego życia."[1]
Książka zawiera fotografie z różnych etapów życia autora, opowiada o dojrzewaniu, dorastaniu, samoakceptacji. To doskonała lektura dla tych, którzy nie potrafią poradzić sobie z podobnymi problemami. Bardzo szczera, zabawna, wzruszająca i błyskotliwa historia Goka Wana. Polecam.
[1] cytat pochodzi z książki "Moja autobiografia. Lata chude, lata tłuste" Gok Wan, wydawnictwo Albatros 2014, strona 15-16
Nie oglądam programów z Gokiem, ale po autobiografię siegnę z prawdziwą przyjemnością.
OdpowiedzUsuńja oglądałam chyba dwa, trzy razy, byłam ich po prostu ciekawa :)
UsuńOglądałam kilka programów z nim, ale nigdy o jego historii nie słyszałam. Książka wydaje się być ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o jego przejściach i ogromnie podziwiam go za determinację.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nazwisko Goka obiło mi się o uszy, ale nie kojarzyłam w ogóle...
OdpowiedzUsuńinteresująca interpretacja książki, ciężko uwierzyć w taką smutną historię tego ulubieńca kobiet na całym świecie, ja również ostatnio zetknęłam się z tą książką, polecam więc swoją recenzję
OdpowiedzUsuńhttp://rudarecenzuje.blogspot.com/2015/01/gok-wan-jakiego-nie-znacie.html#more
pozdrawiam i gratuluję sukcesu w prowadzeniu bloga, na pewno będę częściej zaglądać :)