„Ty jesteś moje imię” Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, recenzja, premiera: 23.07.2014
„Czy to możliwe, aby
pokrewieństwo dusz połączyło obcych sobie ludzi w chwili, gdy podali sobie
ręce? Czy taka metafizyczna bliskość może się zrodzić w świecie ogarniętym szaleństwem? W mieście, w którym każdy lej po
bombie i każdy spalony dom krzyczą, że życie nie ma wartości?”[1]
Nie wiem, czy uda mi się opisać słowami, jak ważna to była
dla mnie lektura, jak trudno było przebrnąć przez niektóre fragmenty,
szczególnie, że znałam od samego początku jej tragiczne zakończenie.
Krzysztof Kamil Baczyński i Jego twórczość na stałe
zamieszkali w moim nastoletnim wówczas sercu, bo jako licealistka właśnie zaczytywałam
się w Jego wierszach. Szczególnym sentymentem darzyłam oczywiście te, w których
opowiadał o nieuchronności losu, o czekającej go w czasie wojennej
rzeczywistości rychłej śmierci. Był młodym, wspaniałym człowiekiem,
bezsprzecznie utalentowanym i wartościowym. Pisał moim zdaniem genialnie.
Chciał normalnie żyć, zakochał się z wzajemnością, o czym wiedziałam już
wcześniej dzięki Jego poezji, wierszom napisanym specjalnie dla żony Basi.
Książka zatytułowana „Ty jesteś moje imię” przybliżyła mi obraz ukochanego Poety. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak według mnie po mistrzowsku, z niezwykłą prostotą, bez zbędnego patosu opowiedziała nam historię życia i śmierci tej niebanalnej pary. Nieważne były żadne przeciwności losu w obliczu takiej miłości. Nic nie było istotne oprócz głębokiego uczucia, które pojawiło się nagle, nieoczekiwanie, niespodziewanie. Basia rozumiała męża doskonale, akceptowała wrogo nastawioną do niej matkę Krzysztofa, choć nie zawsze potrafiła zrozumieć Jej pobudki. Pomimo trwającej wojny i niepewnej przyszłości Baczyńscy starali się żyć w miarę normalnie, funkcjonować tak, jak wszyscy inni, odsuwając od siebie czarne myśli, choć nie było to łatwe.
Dzięki autorce książki dowiedziałam się o wielu nieznanych
mi wcześniej faktach. Widać, że starannie przygotowała się do napisania
tej powieści, dopracowała szczegóły, przemyślała dokładnie zakończenie.
Wszystko w tej lekturze ma swoje miejsce, swój czas. Wspomnienia Basi, opowieść
z Jej punktu widzenia, choć możemy się tego tylko domyślać, nie mamy pewności, jednak
czujemy, że Zyskowska-Ignaciak wybrała najbardziej prawdopodobną wersję, taki
scenariusz najpewniej napisało dla Baczyńskich życie. Każdy szczegół
poparła faktami, jakie zostały zapisane i przetrwały czas wojny, nie kreowała
rzeczywistości, Ona ją po prostu pięknie i z wyczuciem, wielką wrażliwością nam
opowiedziała. Namalowała słowami idealnie, nie przerysowując, ani nie
ubarwiając zanadto. Nie ukrywała niczego, nie idealizowała bohaterów tej
historii, opisała nam ich takimi, jakimi byli, z rozterkami, które nimi
targały, z obawami i lękami, tym samym pokazując nam prawdziwe życie, a nie to
wyimaginowane.
Krzysztof Kamil Baczyński był bardzo wrażliwym człowiekiem,
niespecjalnie nadawał się do wojaczki, a jednak nie czułby się w pełni
wartościowym mężczyzną, gdyby nie włączył się aktywnie w walkę z wrogiem naszej
ojczyzny. Tak podpowiadało mu serce i pomimo sprzeciwów Basi nie wycofał się.
Czy spodziewał się, że widzi Ją po raz ostatni? Czy czuł, że nie doczeka końca
wojny? Nie zobaczy stolicy wolnej, choć doszczętnie zniszczonej?
Polecam tak bardzo, jak jeszcze nigdy żadnej książki nikomu
nie polecałam. Nie zapomnijcie zakupić chusteczek, bo to doprawdy wzruszająca,
targająca czytelnikiem, chwytająca za serce opowieść. Opowieść o losach dwójki
wspaniałych, wrażliwych i pełnych pasji ludzi, którzy nie powinni byli umrzeć
przedwcześnie i to w taki sposób…
Anna Grzyb
“Ty jesteś moje imię”
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak Wydawnictwo Filia,
premiera: 23.07.2014
[1] Fragment pochodzi z
książki „Ty jesteś moje imię” Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak, wydawnictwo
Filia, 2014
No no narobiłaś mi ochoty.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa w Baczyńskim zakochałam się jeszcze wcześniej, bo we wczesnych latach podstawówki. Starsza siostra musiała nauczyć się do szkoły na pamięć Elegii o chłopcu polskim i ja jej pomagałam. Zakochałam się w tym wierszu, choć wtedy jeszcze niewiele z niego rozumiałam. Zazdroszczę możliwości przeczytania tej książki jeszcze przed premierą. Bardzo na nią czekam....
OdpowiedzUsuńjeszcze tylko tydzień do premiery, szybko zleci :)
UsuńJakoś nie przepadałam za poezją Baczyńskiego, ale po Twej recenzji mam ochotę przeczytać o nim i jego lubej.
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo i naprawdę polecam :)
UsuńChyba sama sobie sprawię prezent imieninowy!
OdpowiedzUsuńmyślę, że to świetny pomysł :)))
UsuńPiękna recenzja Aniu, aż boję się, czy na pewno jestem gotowa na takie przeżycia. W końcu to nie jest fikcja, o której łatwo zapomnieć...
OdpowiedzUsuńmasz rację, czułam się dziwnie czytając tę książkę i dalej nie mogę dojść do siebie, to wyjątkowa lektura, o której nie sposób zapomnieć
UsuńNie spotkałam się jeszcze z tak naładowaną emocjami recenzją. Nie jestem znawcą poezji Baczyńskiego, lecz te emocje, ta pasja sprawiły, że książka znalazła się na mojej liście lektur obowiązkowych do przeczytania ;-) Jeśli książka jest choć w połowie naładowana jak Twoja recenzja, to będę pierwsza w kolejce do zakupu książki :-)
OdpowiedzUsuńnie spodziewałabym się tak miłego komentarza, byłam pewna, że nie udało mi się przekazać Wam tych emocji, jakie mną targały, a jednak...
Usuńdziękuję za przemiły komentarz :)))
dla takich chwil warto prowadzić blog :)))
Ciekawa opinia! Chętnie ją kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :3
pozdrawiam :)
UsuńTo lektura dla mnie :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę :))
UsuńOczywiście przeczytałam recenzję i przepadłam. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że nie zawiedziesz się :)))
UsuńAniu, tak jak Ty jestem miłośniczką BAczyńskiego. Znam niektóre jego wiersze na pamięć. Dzięki Twojej recenzji przypomniałam sobie znowu o moim ukochanym poecie. Książkę na pewno kupię.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że dzięki mnie przypomniałaś sobie o Baczyńskim, a kupić warto, naprawdę :)))
Usuńojjj jak ja chciałbym mieć ją na swojej półce...:-)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji trudno się oprzeć...
OdpowiedzUsuńKolejny tytuł do czytania i zatrzymania na własnej półce.
Tyle emocji i wzruszeń w pigułce :)
No i jak tu nie lubić Pisaninki?!? No jak?
Wcale się nie dziwię, że użyłaś słowa "fenomenalna", inaczej jej się nie da określić:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam poezję Baczyńskiego. Właśnie z tego względu obawiam się tej książki. Jednak po twojej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak udać się do księgarni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To jest cała magia zarażania innych swoją pasją, przekazywanie wzniosłych emocji- świetnie to Pani robi. I wcale nie jest to taka po prostu Pisaninka! Też marzę, by przeczytać tę książkę jak najszybciej:)
OdpowiedzUsuńZ tego, co piszesz, to wyjątkowa książka. Taka, jakie lubie - czyli prawdziwe historie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!