piątek, 4 września 2015

Siedem pytań do pisarza. Wyniki. Anna Kasiuk.




1.                Iwona Pietrucha
Pani Anno, uwielbia pani i Mazury i góry, czyli raczej dwa odrębne środowiska. Gdyby mogła Pani wybierać - które miejsce wybrałaby Pani na miejsce zamieszkania? I dlaczego?
Pozdrawiam i dziękuję:)
Obydwa środowiska zrobiły na mnie ogromne wrażenie i zaskakują za każdym razem, kiedy dane jest mi je podziwiać. Ale gdybym miała wybrać jedno z nich i zamieszkać tam, wybrałabym jednak Mazury. Góry oszałamiają bowiem swoją potęgą, są niezdobyte, uświadamiają o słabości człowieka, jego kruchości. Mazury natomiast dają wytchnienie, są takim darem od niebios dla człowieka.

2.                 
Pani Aniu,
Jak Pani osobiście uważa - czy miłość może być lekarstwem na wszelkie nasze bolączki? Czy miłością można wszystko zdziałać, załatwić?
To trochę zabrzmiało, jak szukanie złotego środka… Ale do tej pory nikt go nie znalazł… Oczywiście łatwiej jest stawić czoło problemom, kiedy wiemy, że mamy oparcie w kimś, kto nas kocha. Ale czy dzięki miłości uda się nam rozwiązać wszystkie nasze kłopoty? Z pewnością łatwiej zniesiemy porażki. A to już coś.

3.                 
Pracowników korporacji często nazywa się korposzczurami (swoją drogą szczur to bardzo inteligentne i przebiegłe zwierzę). Do jakiego zwierzęcia Pani by się porównała i dlaczego?
O, dobre pytanie! Fakt, mam świadomość, że jako pracownik korporacji jestem korposzczurem. Paskudnie to brzmi, ale jest wymowne. A po pracy, kiedy wracam do domu jestem jak wielbłądzica z siatkami zakupów. W domu jak mrówka, bo trzeba posprzątać, odrobić lekcje i nastawić pranie. A wieczorem jestem jak sowa z szeroko otwartymi oczami, wpatrzona w monitor komputera J

4.                 
Witam!
 " (...)Przecież każdą drogę zaczynamy od postawienia pierwszego kroku...."
Jaki najlepszy był pierwszy Pani "krok" w życiu?
 
Nigdy nie rozkładałam mojego życia na takie czynniki. Nie żałuję w sumie niczego znaczącego, co wydarzyło się do tej pory. Oczywiście pewne rzeczy zrobiłabym teraz inaczej, ale może na tym właśnie polega życie, uczymy się stawiać nasze kroki trochę po omacku, nie wiedząc, co nas spotka za rogiem. I dlatego właśnie młodość jest taka piękna, a niektóre decyzje z upływem czasu wydają się być tak nierozsądne. Ale nie można popadać w skrajności.
Z pewnością napawały mnie dumą te kroki, które stawiałam sama, bez udziału moich Rodziców. Bo tylko takie wydarzenia dają satysfakcję, osiągamy coś sami bez roztaczanej nad nami opieki. Pierwszym takim poważnym krokiem w moim życiu było pojawienie się na świecie Julii. Kiedy ujrzałam jej czarne jak heban oczęta wpatrzone we mnie, poczucie obowiązku jakby siadło mi na ramiona. To uczucie trochę mnie przytłoczyło, ale przez trzynaście lat już zdążyłam się z nim oswoić. Później, kiedy na świat przyszli chłopcy już nie czułam tego tak intensywnie. Kolejnym krokiem, który postawiłam, a który okazał się być spełnieniem mojego marzenia, było wybudowanie domu. A uczucia towarzyszącego pierwszej spędzonej w nim nocy nie zapomnę do końca życia. Miałam oto swój azyl powstały z marzeń, z wybranego przez siebie projektu i opłacanego do końca życia J Kolejnym znaczącym krokiem było ukazanie się mojej powieści na rynku. Niedowierzanie, ogromna radość i wrażenie, że zrobiłam coś, co do tej pory wydawało mi się wręcz nieosiągalne również będą towarzyszyły mi do końca moich dni. Życie jest jednak piękne
5.                 
Anonimowy
Witam.
Zdradzi nam Pani swój ulubiony przepis kulinarny? Gdyby sukces zwany procesem napisania i wydania książki można było zapisać za pomocą przepisu kulinarnego jakby Pani go zapisała?

Och, ze mnie jest naprawdę kiepska kucharka… Absolutne minimum. Nie wiem dlaczego. Moja Mama gotuje wybornie, siostra również, a ja… hm mam masę pomysłów na inne rzeczy
J
I pewnie powtórzę się, ale niezmiennie sądzę, że przepis czy to na pisanie, na bycie świetną kucharką czy też korposzczurem tkwi w podejściu do tego, co się robi. We wszystko należy włożyć serce.
A mój przepis póki, co nie zmienił się:
„Wrzuć do naczynia zainteresowania i wizje, a następnie delikatnie wstrząśnij. Dodaj dużo wytrwałości i chęci. Wszystko dobrze wymieszaj, a na koniec posyp szczyptą szczęścia. Oto przepis na pasję...”.

6.                 

Gdyby miała Pani utożsamić się z jednym ze swoich bohaterów, kogo i dlaczego najbardziej Pani przypomina - przebojową Ewę, zakompleksioną Majkę czy tajemniczego Pawła?
Nie mogę utożsamić się z jednym z moich bohaterów. Oni łączą w sobie cechy, które charakteryzują każdego człowieka. Nie jestem przebojowa jak Ewa, ale zdeterminowana jak ona. Zakompleksiona jak Majka? Niekoniecznie, ale oddana swojej pracy i owszem. Tajemnicza jak Paweł… Cenię swoją prywatność podobnie jak robią to obydwaj bracia Ławczuk. To moje twory, każdy z nich ma w sobie coś mojego J
7.                                
Pani Anno, czy po zakończeniu książki wraca pani do jej bohaterów? Myśli o tym, że mogłaby pani coś zmienić w ich losach?
Pani Ewo, oczywiście, że przywiązałam się do moich bohaterów. Nie sądziłam nawet, że aż tak mocno. Stali się bardzo mi bliscy, wyobrażałam sobie, że chodzą ulicami Pragi, zaglądałam w bramy kamienic, bo wydawało mi się, że mogę zobaczyć w nich Majkę albo jej tatę. Zabawne, prawda? Sama dałam się uwieść mojej powieści J Ale nie myślałam nigdy o tym, by zmienić ich losy. Oni również mają swoją rolę do odegrania, do tego zostali powołani. 

Egzemplarz książki trafi do Danuty. Gratulujemy. 

3 komentarze: