środa, 10 lipca 2013

„Odszedł ode mnie” Anna Rybkowska



Czy możemy być pewni czegokolwiek w swoim życiu?


To moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Rybkowskiej, nie znam pozostałych książek pisarki. Zadebiutowała powieścią „Nell”, który to tytuł wywołał wielkie poruszenie wśród czytelników. Ja zaczęłam swoją przygodę od pozycji „Odszedł ode mnie”. Okładka niesamowicie przyciąga uwagę, ale i zawartość jest wciągająca.

To trudna, bardzo interesująca książka. Jej główna bohaterka nie udaje, że wszystko jest w porządku, nie gra twardej i nic nie czującej kobiety, która czerpie ogromne korzyści z tego, że mąż ją zostawił. Początkowo jest po prostu zwyczajnie załamana, nie daje sobie rady z otaczającą ją codziennością, szczególnie finansowo nie potrafi sprostać sytuacji. Mąż zachowuje się jak Piotruś Pan, nie zastanawia się nad konsekwencjami swojego zachowania, jest egoistą, myśli tylko o sobie. Nie obchodzi go tak przyziemna sprawa, jak jedzenie dla trójki dzieci, to, że żona się zamartwia i nie wie, co począć. Nie odzywa się, nie daje znaku życia, poza krótkim sms-em. Jest nieodpowiedzialny, choć przez tyle lat był podobno wzorowym mężem i ojcem. W małżeństwie tym nie było kłótni i awantur, żyli z dnia na dzień, pędząc do swych codziennych obowiązków. Co się wobec tego stało, co zmieniło męża naszej bohaterki?

Pisarka wnikliwie, naprawdę ciekawie przedstawia nam mocno realistycznie, do bólu prawdziwie, charakter stworzonych przez siebie postaci, ich emocje, myśli, odczucia, szczególnie zaś interesująco obchodzi się z Beatą, tak, że aż ciarki przechodzą. Jak może się czuć w takiej sytuacji kobieta? Co może zrobić, by nie zwariować? Czy samodzielnie znajdzie sposób na to, by przetrwać najtrudniejszy okres w swoim życiu? Czy uda jej się wyjść z tego cało i zdrowo?

W tej powieści mamy do czynienia ze skomplikowaną naturą ludzką, zostaje ona obnażona i  przedstawiona nam w sposób niesamowicie interesujący. Wiele razy czytając ową powieść, musiałam przystanąć, zastanowić się, przemyśleć pewne sprawy. Momentami było jak dla mnie zbyt dużo dramatycznych sytuacji, mnogość problemów przytłaczała mnie, powodowała niebywały wprost smutek, reakcje, które wzbudzała były zbyt przytłaczające. To na pewno poprzez świetnie dopracowane szczegóły, ciekawie przedstawione wątki, bo gdyby ta książka była napisana byle jak, na pewno nie wywołałaby we mnie tak silnych emocji. Autorka potrafi stworzyć powieść pełną napięcia, które właściwie stopniuje i buduje do ostatnich kartek książki. Nie jest to lekka lektura do poduszki, nie polecam wrażliwcom czytania jej przed snem.

Terapia w przypadku Beaty oznacza napisanie powieści, stworzenie świata, wykreowanego przez nią samą, od podstaw. Ta książka w książce jest równie ciekawa, jak myśl przewodnia tej historii, jak rzeczywistość i codzienność naszej bohaterki, a może nawet bardziej interesująca niż jej realne życie? Tutaj wszystko zależy od niej samej, to ona pisze o tym, co chce, co tylko przychodzi jej do głowy… A przychodzi wiele, postać Melisy potrafi wzbudzić zainteresowanie, choć to młoda dziewczyna, ma swoje zdanie i nie poddaje się bez walki. Jest tak różna od osoby, która ją wymyśliła, a jednocześnie chyba bardzo do niej podobna. To dzięki niej Beata zaczyna postrzegać swoje kłopoty jako mniej ważne, nabiera dystansu do wszystkiego, co ją spotkało. Zaczyna jakoś radzić sobie z tym wszystkim, ale czy na pewno? Osobiście dużo bardziej byłam ciekawa, jak potoczą się losy Melisy, to jej kibicowałam i miałam nadzieję, że osiągnie pełnię szczęścia.

Nie czytałam w zasadzie chyba jeszcze nigdy książki w książce, przynajmniej na ten moment nie potrafię nic takiego sobie przypomnieć. Moim zdaniem jest to zabieg udany, idealnie łączy się w jedną całość, doskonale współgra ze sobą. Szczegóły są dopracowane, postaci świetnie naszkicowane. Tu nie ma osób krystalicznych, czystych i niczym nieskalanych, nic nie jest białe albo czarne, nie ma jednoznacznej oceny, wszystko zależy od wielu czynników i nic do końca nie jest pewne.

„Odszedł ode mnie” to skomplikowana opowieść o … życiu, bo to życie często pisze takie właśnie scenariusze. Wydaje nam się, że doskonale kogoś znamy, ufamy mu bezgranicznie niemalże, zasypiamy co noc wpatrując się w jego twarz, dalibyśmy sobie za niego rękę uciąć i… zostalibyśmy bez ręki niestety. Przy okazji dowiadujemy się o wielu cechach naszego własnego charakteru, o które nigdy wcześniej byśmy siebie nie podejrzewali. Wydawało nam się, że to koniec świata, że nic nie będzie już miało sensu, że przestaniemy oddychać, a jednak dajemy radę i żyjemy dalej. Inaczej, to pewne, ale czy gorzej?

Książkę polecam, zasługuje na mocną 5.

„Odszedł ode mnie” Anna Rybkowska, Wydawnictwo MWK, 2013

Za książkę dziękuję pięknie Sztukater i MWK, jak również autorce, Pani Annie Rybkowskiej.

Asymaka.


8 komentarzy:

  1. Ja również do tej pory nie miałam okazji poznać twórczości Pani Rybkowskiej. Jednak tematyka powieści wydaje się być ciekawa. Zainteresowałaś mnie tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już za mną i lepiej nie mogłabym o niej napisać, jak ty to zrobiłaś. Fantastyczna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa recenzja, czuję się zachęcona do lektury :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Pani Ewelino :)
      pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Czuję się zachęcona! lubię takie trudne książki:)

    OdpowiedzUsuń