Rok wielkich zmian - od klasztoru do świata Bliskiego Wschodu...
Dorota Ponińska ukończyła polonistykę, amerykanistykę i PR. Pracowała zgodnie z ukończonym kierunkiem public relations przez wiele lat, by wreszcie poświęcić się swojej wielkiej miłości, zupełnie nowej pasji dotyczącej orientu i pisania. To właśnie te dwa zainteresowania połączyła tworząc historię Emilii. Czekam z niecierpliwością i ciekawością na kolejne tomy, w przyszłym roku część o Marii, a za dwa lata o Liliannie.
Tytułowa bohaterka od dziecka mieszka w klasztorze, to tutaj przyjęto ją po śmierci matki, dalsza rodzina, jej własne ciotki, nie chciały sprawować nad nią opieki. Ojciec zaginął, nie było od niego żadnych wieści. Po tym, jak wziął udział w powstaniu listopadowym, został siłą wcielony do wojska carskiego, a następnie trafił do niewoli tureckiej.
To, co działo się w klasztorze, surowe zasady, bezwzględne reguły, okrutna kara za nieposłuszeństwo budziły we mnie wielki bunt, ale Emilia nie przeciwstawiała się ukochanej Matce Teodozji, którą szanowała i traktowała jak matkę, tutaj przy jej boku czuła się bezpieczna, jak w domu. Najbardziej podobała mi się jednak postać przyjaciółki naszej bohaterki, ponieważ z miłości gotowa była uciec z klasztoru, chciała wrócić do normalnego życia, szczególnie, gdy okazało się, że jej narzeczony żyje, uciekł z niewoli. Straszne to były czasy, niepewne...
Do Emilii dochodzą wieści, że ojciec żyje, przynosi je jego oddany przyjaciel i dziewczyna w skutek nieprzewidzianych okoliczności musi wraz z Selimem wyjechać w nieznane. Co spotka ją w dalekim, odległym kraju, w miejscu, o którym nic nie wie? Jak sobie poradzi? Czy odnajdzie ojca, może dane będzie jej coś więcej niż mogłaby oczekiwać, coś, o czym nawet nie marzyła, nigdy by nie pomyślała?
Książka napisana w sposób niebywale ujmujący, ciekawy, nie mam pojęcia, kiedy i dlaczego tak szybko udało mi się przeczytać ją, czuję wielki niedosyt... Po raz pierwszy spotkałam się z taką powieścią, poznałam tajemnicę i magię dalekiego, zupełnie obcego mi, Bliskiego Wschodu, może nawet dzięki autorce zaczęłam darzyć go większą sympatią? Wiele moich wyobrażeń okazało się mitem, zupełną nieprawdą. Poza tym postaci fikcyjne przedstawione w tej lekturze przeplatają się z osobami, które żyły naprawdę, mamy tu na przykład przestawioną osobę Adama Czartoryskiego, jak również sylwetkę prawdziwego poety perskiego, Rumiego. Szczególnie podobały mi się jednak wzmianki o naszym polskim wieszczu narodowym, Adamie Mickiewiczu, miejscami było tak niebywale romantycznie, choć orientalnie. Takie połączenie uważam za naprawdę interesujące, tytuł polecam, każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie. Pięknie przedstawiona jest rzeczywistość tamtych czasów, czujemy się, jakbyśmy tam byli, uczestniczyli w wydarzeniach, które tam się toczą. Wątki polityczne, historyczne, miłosne, problem niewolnictwa, mnogość bohaterów, wszystko napisane ze smakiem i wyczuciem, dzieje się wiele, ale czytelnik idealnie się tu odnajduje, czuje się doskonale w towarzystwie tylu znakomitych i godnych uwagi osób. Naprawdę polecam. I czekam na ciąg dalszy.
Na koniec fragment:
"- Tęsknisz za nim - bardziej stwierdziła, niż zapytała Ludwika, jadąca obok szerokim, ubitym traktem.
- Jak za powietrzem...
- Miłość to dziwna rzecz. Ma prowadzić do nieba, ale czasem strąca na dno piekła."
"Podróż po miłość 1. Emilia" Dorota Ponińska, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2013
Ale jesteś szybka, ja dopiero sobie zamówiłam i przyjdzie w piątek;) Przepraszam, że nie przeczytałam całości, ale nie chcę się niczym sugerować, sprawdziłam tylko, czy polecasz, a skoro tak, to widzę, że dokonałam dobrego wyboru:)
OdpowiedzUsuńPaula, obiecałam przeczytać jak najszybciej, staram się dotrzymywać obietnic, więc... ale tak naprawdę była to świetna lektura, nawet nie wiem, kiedy skończyłam, a co do czytania, nie dziwię się, tez tak mam, szczególnie po tym, jak przeczytałam nie tak dawno w recenzji zakończenie, byłam po prostu wściekła, bo cała radość czytania ze mnie uciekła po tym...
UsuńA no tak, to wtedy też bym czytała szybko:) To już się nie mogę doczekać, kiedy przyjdzie;) O matko, zakończenie w recenzji?! No to ktoś chyba nie wie, czym się różni recenzja od streszczenia... Ja się staram coraz bardziej ograniczać pisanie o treści, nie zawsze mi to wychodzi, ale wolę napisać mniej, niż przesadzić. A zdradzać zakończenie to chyba największy błąd "recenzenta".
Usuńniestety tak bywa... ja właściwie zdradzam zawsze tylko ogólny zarys, czasem szerzej się rozwodzę nad którąś, szczególnie dla mnie ciekawą postacią, ale rzadko kiedy.
UsuńJa się jutro za nią biorę. Zerknęłam tylko pobieżnie co napisałaś by nie psuć sobie wrażeń ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem, też tak robię :)
UsuńTa książka wydaje się niezmiernie ciekawa. Nie słyszałam o tym tytule, jednak go zapamiętam. uwielbiam tego rodzaju książki i mogłabym zaczytywać się w nich godzinami :) !
OdpowiedzUsuńto nowość, w zeszłym tygodniu miała premierę :)
UsuńFaktycznie ujmująca, zawiera w sobie tak wiele wątków, że czytelnik z pewnością nie będzie się nudził. Cieszę się, że i mi dane było się z nią zapoznać ! ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, książka nie pozwala czytelnikowi na nudę :)
Usuń