Magdalena Witkiewicz: pisarka wszechstronna.
Jej pierwsza powieść erotyczna napisana jest pięknym
językiem miłości!!!
Jest pisarką niezwykłą. Potrafi pięknie i ze smakiem pisać o miłości, o namiętności, wyzwalając w kobietach uśpione emocje. Doskonale odnajduje się w literaturze dziecięcej, tworzy zabawne wierszyki, jak też prozę dla młodego czytelnika z wątkiem kryminalnym. Jest autorką wszechstronną. Jej książki dla dorosłych znalazły wielu zachwyconych odbiorców, pomimo nie zawsze łatwej tematyki. Nazywana jest specjalistką od szczęśliwych zakończeń.
- Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
A wieszałam te malutkie skarpetki mojej córki i wymyślałam różne historie. Gdy Lila już spała, siadałam do komputera i coś stukałam… Wysłałam mojej mamie fragment i była zaskoczona, że ja tak umiem pisać. A potem się okazało, że wydawcom również się podoba. To bardzo fajne uczucie.
A wieszałam te malutkie skarpetki mojej córki i wymyślałam różne historie. Gdy Lila już spała, siadałam do komputera i coś stukałam… Wysłałam mojej mamie fragment i była zaskoczona, że ja tak umiem pisać. A potem się okazało, że wydawcom również się podoba. To bardzo fajne uczucie.
-Czy zmieniło się coś w Twoim życiu, odkąd zaczęłaś pisać?
Zmieniło się! Mam dużo mniej czasu. A w zasadzie nie mam go
wcale. Poznaję wielu fantastycznych ludzi, dostaję sporo maili. Życie jest na
pewno bogatsze o różnorakie wrażenia.
Właśnie chyba mi się ostatnio nie udaje. Nie mam energii, a
życie pędzi, jakby było karuzelą. Trzeba mieć niezłą kondycję, by dotrzymać
rytmu. Chyba trzeba nieco zwolnić… Tylko z czego zrezygnować? Mało śpię. Chyba
za mało.
-A pomysły? Szczególnie ciekawi mnie najnowsza Twoja książka
„Szkoła żon”, której premiera już 17 kwietnia? O czym jest ten tytuł?
Szkoła żon jest – jak wszystkie moje książki – o kobietach.
O zwyczajnych kobietach, takich jak wiele, o ich problemach. I o tym, że
zabierając te problemy znalazły się w Szkole żon. Myślały, że ta szkoła nauczy
je, jak być idealnymi partnerkami dla swoich mężczyzn… Myliły się. Ta szkoła
uczy, jak pokochać siebie…
Każdy pisarz musi być obserwatorem. Takim zbieraczem
ludzkich gestów, słów, historii. Ważne, by wszystko zapamiętał i potem dodał
coś zupełnie wymyślonego, zamieszał w garnuszku i… gotowe. Każda pisarka to
taka czarownica, która gotuje eliksir…
-Ta książka jest zupełnie inna od pozostałych Twoich pozycji
literackich, czy nie obawiasz się, jak przyjmą ją Twoi czytelnicy?
Oczywiście, że się obawiam. Ale lubię podejmować wyzwania, a
sceny erotyczne są bardzo trudnym wyzwaniem. Bo trzeba opisać seks, by nie było
śmiesznie, by nie było wulgarnie i by było zmysłowo. Przynajmniej takie było
moje założenie. A czy się udało? Czytelnicy ocenią.
-Jak myślisz, czym różni się Twoja erotyka od innych tego
typu książek?
W książkach erotycznych, które miałam okazję do tej pory
poznać, mamy do czynienia cały czas z podobnym schematem. Jest biedne niewinne
dziewczę, które poznaje bogatego, silnego i przystojnego maczo i z nim uprawia
seks w różnych konstelacjach. I jeszcze najlepiej to dziewczę jest przez maczo
wykorzystywane i z lekka upodlane. U mnie są normalne kobiety, które mają swoje
potrzeby i chcą być szczęśliwe. Nie są niczyją zabawką do sprawdzania rozkoszy.
Są partnerem (a raczej partnerką, równorzędną) mężczyzny, którego darzą
uczuciem i ich potrzeby są dla nich tak samo ważne.
-Ukazałaś w tej powieści zupełnie inne oblicze kobiety.
Pokazałaś, że ma ona prawa, nie tylko obowiązki, że może być szczęśliwa,
kochana?
O właśnie o tym mówiłam. Staram się właśnie to pokazać
czytelniczkom.
-Czego uczy nas „Szkoła żon”?
A to już odsyłam do lektury.
-Moje zdanie na temat erotyki znasz, a Ty, czy lubisz czytać
o seksie? Czy musi się on wiązać z uczuciem, czy podobnie jak w „Opowieści
niewiernej” kobieta może czerpać przyjemność z seksu bez miłości?
Czasem lubię czytać o seksie, ale co za dużo, to nie zdrowo.
Niektóre rzeczy mi się podobają, inne nie. Wolę, gdy wiąże się z uczuciem. Ale
w Opowieści niewiernej też był pewien rodzaj uczucia – zauroczenie, fascynacja…
Nie lubię czytać o seksie instrumentalnym, tylko zaspokajaniu uczuć „tam na
dole”. W głowie, w sercu również musi się coś dziać.
-Czy powstanie kontynuacja „Szkoły żon”, mamy tu przecież
wątki, które można rozwinąć? Ciekawą postacią jest Marta, i Michalina, i Julia,
i Jadwiga, i Ewelina.
Zobaczymy. Na pewno byłoby o czym pisać.
-Marta ma problem z nadwagą, myślisz, że wiele czytelniczek
boryka się z podobnym?
Niestety tak. Łącznie z autorką.:)
-A Jadwiga, czy panie będą pisać do Ciebie: „Pani Magdo, to
książka o mnie, jestem jak Jadwiga”?
Myślę, że tak. Te postacie są tak różnorodne, że każda
kobieta znajdzie w nich cząstkę siebie…
-I jeszcze zaślepiona miłością Michalina, czy istnieją takie
kobiety? I dlaczego idealizują swoich partnerów?
Myślę, że są. Tylko w tym momencie one same nie zdają sobie
z tego sprawy. To otoczenie to widzi, a one na swój sposób są szczęśliwe. Do
czasu szczęśliwe. Potem prawda bardzo boli.
-Za czym tęsknią kobiety? Czego Twoim zdaniem potrzebują,
czego im brakuje w codziennym życiu?
Brakuje takich zwykłych, drobnych, miłych gestów. Wciąż nie
umiemy o coś prosić, nie umiemy dziękować. Nie pamiętamy, że życie składa się z
wielu drobnych, ulotnych chwil i każda taka chwila powinna być wyjątkowa.
-To Twoja szósta książka, słyszałam jednak, że nie czujesz
się jeszcze pisarką, czy to prawda?
Już powoli zaczynam się czuć;)
-Lubisz swoich bohaterów? Któregoś szczególnie? Która postać
„Szkoły żon” może najbardziej spodobać się czytelnikom?
Hmmm. Najbardziej wyrazista chyba jest Michalina i Jadwiga.
Chyba je najbardziej lubię. I podejrzewam, że czytelniczki także je najbardziej
polubią.
-Początkowo ta powieść miała być inna… czy możesz zdradzić
nam, co zmieniłaś?
Najpierw miałam pisać pod pseudonimem i… Nie umiałam. W
ogóle mi nie szło. Chciałam tę książkę napisać tak, by była to naprawdę szkoła
dla dobrych żon. No, ale mi nie wyszło. I dobrze!
-Czy Ty, gdyby to nie była Twoja książka, zainteresowałabyś
się tym tytułem, widząc go na półce księgarni?
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo obecnie mam do niej
stosunek emocjonalny. Ale mam nadzieję, że czytelniczki będą zainteresowane.
-Życzę Ci, by „Szkoła żon” została odebrana właściwie, by
ludzie zrozumieli, co chciałaś przekazać im tą lekturą, dostrzegli w niej to,
na co chciałaś zwrócić ich uwagę…
Dziękuję bardzo. Ja też bym sobie życzyła, by przy niej po
prostu mile spędzili czas. I by pod wpływem emocji niejedna żona się czulej
przytuliła wieczorem do męża.:)
-Czy w Twojej głowie są już pomysły na kolejne powieści?
Oj kilka! Teraz piszę powieść o… No jak zawsze o miłości.
Będzie na jesieni!
-Czy denerwujesz się przed premierą kolejnych tytułów tak
samo, jak przy debiucie? A może wcale nie masz tremy?
Bardzo się denerwuję. Wypuszczam w świat swoje dziecko,
które każdy będzie mógł ocenić.
-O czym marzysz?
Marzę o szczęściu. A na to się składa zdrowie mojej rodziny
i ich miłość. To najważniejsze.
-Tego Ci życzę z całego serca. Dziękuję za rozmowę :)
A już niebawem, bo jesienią kolejna fascynująca opowieść napisana przez Magdalenę Witkiewicz, ta sama, o której pisarka wspomniała w wywiadzie. Już nie mogę się doczekać, a Wy?
Rewelacyjny wywiad!!! Jestem zachwycona. I marzę teraz o tym, żeby przeczytać ,,Zamek z piasku'' a tu do jesieni jeszcze tyle czasu....... :-))
OdpowiedzUsuńoj, zleci nam, zobaczysz... książka zapowiada się cudownie!!!
UsuńWywiady z tą autorką mogłabym czytać na okrągło :-) Już nie mogę się doczekać nowej książki :-)
OdpowiedzUsuńtak, ja też :)
UsuńSUPER wywiad! Gratuluję! "Szkoła żon" jeszcze przede mną, ale mam ją w planach w najbliższym czasie. Czekam również na "Zamek z piasku " :)
OdpowiedzUsuńpolecam Szkołę jak najbardziej :)
UsuńChciałabym kiedyś poznać Magdę osobiście, musi być strasznie miłą i sympatyczną osobą. wywiad superowy, masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Kasiu, bardzo mi miło, zgadzam się co do Magdy :)
UsuńJa też nie mogę się doczekać kolejnej książki:) wywiad oczywiście wspaniały:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńBez prywaty, jako studentka filologii mówię: świetnywywiad! Gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńo proszę... jak miło :)
UsuńFantastycznie się czyta! I Ciebie Aniu i wypowiedzi Pani Magdaleny. Nie jest to jakiś kolejny sztywny wywiad w formie pytanie-odpowiedź i kolejne pytanie z zupełnie innej beczki. Czyta się jak rozmowę dwóch fajnych Babeczek:)
OdpowiedzUsuńBrawo!
Ściskam Cię cieplutko i czekam na kolejne wywiady***
niedługo rozmowa z Aga Lingas-Łoniewską, ale wiesz... i Ciebie to nie ominie moja droga...
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, ja na Panią Magdę prawie wlazłam na Targach książki i jej nie poznałam, do dziś nie mogę tego przeboleć
OdpowiedzUsuńo, jak to?
Usuńbardzo, bardzo fajny wywiad :) gratuluję :) I, szczerze powiedziawszy, nie mogę doczekać się Zamku z piasku :)
OdpowiedzUsuńja teżżżżżżżżżżżżżżżżżżż :)
Usuń