piątek, 18 stycznia 2013

"Dotyk Gwen Frost" Jennifer Estep

Zacznę nietypowo, a mianowicie słowami: nie spodziewałam się! Naprawdę myślałam, że to kolejna fantastyka, która jakoś szczególnie nie zachwyci mnie i nie porwie, a jednak! Czytałam i chciałam więcej, tak mnie zaciekawiła, tak zaintrygowała, że nie mogłam się od niej oderwać, tylko, że zakończenie niczego nie wyjaśniło, muszę czekać na drugą część, a będzie dopiero w lutym, z tego co słyszałam! Ja i fantasy, kto by pomyślał? Zaskakuję samą siebie, ale naprawdę jestem szczerze zachwycona tą książką.
Tytułowa Gwen ma 17 lat (ja też kiedyś tyle miałam i pomimo upływu czasu doskonale to pamiętam) i posiada nietypowy talent, gdy tylko dotknie kogoś lub czegoś, potrafi wiele o dotykanym przedmiocie lub dotykanej osobie powiedzieć, poznaje myśli, uczucia innych ludzi w tak prosty, nieskomplikowany sposób. Przeżyła niedawno straszną tragedię, z którą nie potrafi się pogodzić i za którą obwinia samą siebie. Zaczyna naukę w dziwnej, nietypowej szkole, do której zupełnie nie pasuje i nie potrafi się w niej odnaleźć. Jest to Akademia Mitu przypominająca serial o Xenie, wojowniczej księżniczce.  Może dlatego tak mnie zachwyciła ta książka, że jej fabuła jest przemyślana, a autorka korzysta ze znanych nam wszystkich mitologicznych postaci i stworów, nie opiera się tylko i wyłącznie na swojej własnej wyobraźni i fantazji, jej bohaterka jest zagubiona, nieśmiała, nie ma poczucia własnej wartości, uważa się za szarą myszkę. Trochę przypomina mi w tym Bellę z sagi "Zmierzch", którą czytałam po nocach wcale nie tak dawno temu, w zeszłym bodajże roku. Lubię historie o miłości, dlatego takie książki przykuwają moją uwagę, takie o uczuciach silniejszych niż przeciwności losu, niż inni ludzie, niż wszystko...
W tej opowieści mamy też wątek sensacyjny, świetnie moim zdaniem skonstruowany, mamy język typowy dla mądrej, odpowiedzialnej nastolatki, bo taka jest moim zdaniem Gwen, nie jest ani bogata, ani zaskakująco piękna, przynajmniej w swoim mniemaniu, ale za to nie jest pustą, przygłupią lalką, jakich wiele jest w tej szkole. Może nie jest popularna i rozchwytywana, ale to ona jako jedyna posiada intuicję i uczucia, myśli, zastanawia się, a nie tylko stoi przed lustrem i maluje paznokcie. Z okładki co prawda spogląda na nas dziewczyna o niesamowitym spojrzeniu, w pełnym makijażu i ze wspaniale zrobionymi paznokciami, jednak to tylko okładka, która przyciąga, zachwyca, intryguje, jest tajemnicą... ale nie odzwierciedla moim zdaniem Gwen. Za książkę dziękuję bardzo wortalowi literackiemu granice.pl . Książkę polecam, a sama z niecierpliwością czekam na część drugą i pozostałe. Okładka pochodzi z TEJ  strony.

6 komentarzy:

  1. hihihi no kto by pomyślał, faktycznie, Ty i fantastyka :) jak widać trzeba trafić na odpowiednią książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, to chyba nie jest TAKA TWOJA fantastyka, taka, jaką Ty lubisz - typowa, dlatego wydaje mi się, że do mnie przemówiła! Czytałam kiedyś Wiedźmina i nawet mi się podobał, ale serce nieszczególnie mi się wyrywa do fantasy!

      Usuń
  2. Mam ją na półce i nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

      Usuń
  3. Też mi się bardzo podobała ta książka. Na szczęście nie przyjdzie nam zbyt długo czekać na kontynuację ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, z tym, że ja chyba jednak trochę będę musiała poczekać, bo nie recenzuję dla tego wydawnictwa

      Usuń