Dzień z książką.
Anna Sakowicz "Szepty dzieciństwa"
Fragment trzeci.
Anna Sakowicz "Szepty dzieciństwa"
Fragment trzeci.
"-Co czytasz?-pyta gruba Anka.
-Ulotkę-odpowiadam i macham jej przed oczami. Wścibskie babsko, zawsze wszystko chce wiedzieć i wtyka nos wszędzie, gdzie jej nie chcą.
-O, Prawiebank-odpowiada.-Znam, znam-stwierdza z przemądrzałą miną. No, proszę, fachowiec od siedmiu boleści się znalazł.
-Skąd?
-Pożyczkę u nich ostatnio wzięłam. I powiem ci, że fajnie, bo nie muszę na pocztę chodzić, żeby wpłacić, tylko do mnie przyjeżdża taki gość w gajerku i kasuje. A żebyś widziała, jaki przystojniak. Normalnie ciacho do schrupania.
-A odsetki duże?-pytam, bo przecież to ważne, żeby nie przepłacić.
-Czy ja wiem? Ratę w sumie niedużą płacę. Wzięłam tysiąc, bo mi potrzebne było. Na pół roku i osiem dyszek tylko płacę. Facet co tydzień przyjeżdża po kasę.
-Osiem dych na tydzień? To niedużo?
-Czy ja wiem? W banku dać mi nie chcieli, bo niby zdolności nie mam.
-Że ty zdolności nie masz, to wiadomo.-Śmieję się ze swojego żartu i bystrej riposty. Anka tylko się chmurzy i przez chwile milczy, chyba analizując, czy ma się obrazić, czy jeszcze nie.
-Śmiej się, śmiej. Jak ci kasa będzie potrzebna, to też nie będziesz wybrzydzać, tylko weźmiesz, gdzie dadzą.
-To fakt.-Trzeba było jej przyznać rację, bo niestety tak było. Jak człowiek miał nóż na gardle, to musiał sobie jakoś poradzić."
-Ulotkę-odpowiadam i macham jej przed oczami. Wścibskie babsko, zawsze wszystko chce wiedzieć i wtyka nos wszędzie, gdzie jej nie chcą.
-O, Prawiebank-odpowiada.-Znam, znam-stwierdza z przemądrzałą miną. No, proszę, fachowiec od siedmiu boleści się znalazł.
-Skąd?
-Pożyczkę u nich ostatnio wzięłam. I powiem ci, że fajnie, bo nie muszę na pocztę chodzić, żeby wpłacić, tylko do mnie przyjeżdża taki gość w gajerku i kasuje. A żebyś widziała, jaki przystojniak. Normalnie ciacho do schrupania.
-A odsetki duże?-pytam, bo przecież to ważne, żeby nie przepłacić.
-Czy ja wiem? Ratę w sumie niedużą płacę. Wzięłam tysiąc, bo mi potrzebne było. Na pół roku i osiem dyszek tylko płacę. Facet co tydzień przyjeżdża po kasę.
-Osiem dych na tydzień? To niedużo?
-Czy ja wiem? W banku dać mi nie chcieli, bo niby zdolności nie mam.
-Że ty zdolności nie masz, to wiadomo.-Śmieję się ze swojego żartu i bystrej riposty. Anka tylko się chmurzy i przez chwile milczy, chyba analizując, czy ma się obrazić, czy jeszcze nie.
-Śmiej się, śmiej. Jak ci kasa będzie potrzebna, to też nie będziesz wybrzydzać, tylko weźmiesz, gdzie dadzą.
-To fakt.-Trzeba było jej przyznać rację, bo niestety tak było. Jak człowiek miał nóż na gardle, to musiał sobie jakoś poradzić."
Bardzo życiowy fragment :) Już mi się ta książka podoba :)
OdpowiedzUsuńZawsze się znajdą tacy wścibscy ludzie, którzy wtykają nosa w nie swoje sprawy. I tak to robią Ci, którzy dają się omotać, choćby jakimś głupim pożyczkom w banku. Wzięła tylko tysiąc złotych i spłaca jedyne 80 dych co tydzień. Gdzie Ci ludzie mają głowy?
OdpowiedzUsuńA dziewczynie na co potrzebne są pieniądze?
Grażyna Wróbel